Recenzja: Westone 4

Brzmienie cd.

Westone_4_2   Tak, jest faktem, że są na tym świecie jeszcze lepsze słuchawki. Ale kiedy się słucha Westone4, nie jest to temat interesujący, bo wtedy słuchasz muzyki i to jest najważniejsze. Jesteś w muzycznym świecie, a nie świecie porównywania jednych słuchawek do drugich. Tak jest w każdym razie kiedy się ich słucha z DP-900 i Twin-Head. A jak jest w innych przypadkach?

Nim je podepnę w inny tor napiszę jeszcze o tym, co stanowi główny na co dzień motor używania przeze mnie płyty The Dark Side, czyli o szczegółowości. Jak już wiele razy pisałem, w ostatnich kilkudziesięciu sekundach ostatniego utworu pojawia się tam resztka muzyki pozostałej na taśmie matce z jej poprzedniego użycia, jakiś taneczny utwór. Na głośnikach Avantgarda prawie tego nie można usłyszeć i gdyby ktoś o tym nie wiedział, istnieje duże prawdopodobieństwo, że tego nie zauważy. A na Westonach nie ma problemu. Nawet zatańczyć można. Tak więc muzyka wstrzykiwana do uszu bezpośrednio a nie serwowana z kilku metrów ma także swoje obiektywne zalety.

Posłuchałem jeszcze Westonów w dwóch dobrych konfiguracjach, bo z przenośnymi grajkami dosyć się wcześniej nagrały. Najpierw w nie tyle dobrej, co fantastycznej. Znów z Accuphase DP-900/DC-901, ale tym razem nie z Twin-Head’em i interkonektem Tara Labs Air1 RCA, tylko przedwzmacniaczem Accuphase C-3800 i po kablu Siltech Empress Crown XLR. Boże mój, ależ to znowu grało. W sumie nie bardzo jest sens wyliczać zalety, bo wszystko było wyborne, a całościowe brzmienie sprawiało ogromną radość i jednoczesne zdumienie, że z czegoś tak małego mogą się dobywać tak piękne dźwięki. Coś bliższego trzeba jednak powiedzieć. Sądzę, że wspaniałość brzmieniowa Westone4 opiera się na dwóch najważniejszych Westone_4_4podstawach. Po pierwsze, perfekcyjnym uchwyceniu tonacji. Brak rozjaśnienia i przyciemnienia jest idealny. W efekcie pojawia się jakieś magiczne światło. Leciutko ocieplone, zarazem cudownie przejrzyste i jednocześnie każące nieustająco podziwiać swoją urodę. Dzięki temu magicznemu podświetleniu wszystko napełnia się pięknem, a słuchanie staje się jedną radością. Nietrudno przy tym zgadnąć, że źródłem tego światła był w pierwszym rzędzie odtwarzacz Accuphase, ale sam przecież nie grał. Druga rzecz, to przestrzeń. Nie wiem jak to się dzieje, że dźwięk cały jest w głowie, a jednocześnie odnosimy wrażenie pozostawania w dużej, świetnie uporządkowanej i co tu dużo mówić, także magicznej przestrzeni. Sądzę jednak, że bierze się to z doskonałej przejrzystości. Wszystko dzieje się jak we wnętrzu kryształowej kuli, którą okazuje się nasza głowa. Tego pozostawania w jej wnętrzu zupełnie podczas słuchania nie czuć. Trzeba się dopiero na tym skupić, żeby wyłapać. Inaczej tego po prostu nie ma i nie doznajemy żadnych przestrzennych ograniczeń, choć stare płyty z prymitywną stereofonią potrafią się czasem dawać we znaki kiedy grają tylko w jednym kanale, czego słuchawki, a już zwłaszcza dokanałowe, bardzo nie lubią. Inne sprawy, jak drajw, szczegółowość, elegancja, umiejętność oddania swoistości głosów, głębia i uroda wybrzmień, są także świetne, ale nie tak pierwszoplanowe i tak spektakularne. Jedyna trochę słabsza strona to impakt. I to wyłącznie na tle takich trzęsień ziemi jak Denony D7100, czy HiFiMAN’y HE-6. Koncertów rockowych słucha się znakomicie, ale ciosu perkusyjnej stopy na piersi nie uświadczycie.

Westone_4_26Drugim systemem był własny Cairn z Sonic Pearl po kablu van den Hulla. No cóż, Cairn na tle Accuphase wydaje się szarawy i nie ma tego magicznego podświetlenia. Lecz mimo to system – w porównaniu z tamtym nazwijmy go średnim – zaoferował brzmienie bogate, soczyste i głębokie. Nie tak ciepłe i nie tak perfekcyjnie doświetlone, ale wciąż przejrzyste i ujmujące urodą. Dobrze się tego słuchało, a Westone4 są prima, choć trzymają to dość głęboko w zanadrzu i tylko z wysokiej klasy aparaturą pokazują. Że naprawdę są świetne ukazało ich porównanie z Audio-Technicą na sprzęcie Accuphase. Owszem, japoński flagowiec miał pod niektórymi względami przewagę, ale nie wyemanował tego cudownego oświetlenia i w porównaniu był nieco zbyt mroczny, a scenę miał mniej uporządkowaną. No i cóż, słuchało się tego w efekcie mniej przyjemnie. Ot, zagwozdka.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Westone 4

  1. Sebastian pisze:

    Ha! No proszę. Tyle co wróciłem do domu a tu nowa recenzja. Jak miło. Popołudnie od razu zrobiło się przyjemniejsze.

    A wróciłem z miejsca, w którym trzymałem w rękach Westoney 4. Niestety spieszyłem się więc nie było czasu posłuchać a widzę, że o błąd. Ale nic straconego wrócić tam tak czy siak zamierzam to i Westonów posłucham.

    Tak się dodatkowo składa, że to samo miejsce jest domem dla Avantgardów DUO Omega i Eximusa, a że wezmę ze sobą jeszcze swoje D7100 i na miejscu są jakieś Grado więc będzie z czym i na czym porównywać ale zapowiedź, że te do kanałówki grają lepiej lub porównywalnie w pewnych aspektach i gustach do wspomnianych Avantgardów, nie powiem czyni ponowną wycieczkę bardzo ekscytującą.

    Co do samych Avantgardów słuchałem ich z 5-6 DACami ale magicznie zagrały tylko z Eximusem, właśnie ze względu na scenę i wrażenie bycia na wyciągnięcie ręki od artystów a czasami w zależności od płyty zupełnie z nimi, między nimi na scenie. I tak np dużo droższy Meitener MA-1 grał już zupełnie inaczej. Scena była ale bardziej tak jak z Twojego opisu Piotrze, mianowicie gdzieś tam przed nami 2-3 metry i coś tam się na niej działo. Wspaniałego bo wspaniałego ale gdzieś tam… można było pójść dalej. Z Eximusem pójść dalej się nie dało z obawy, że się potrąci gitarzystę albo wpadnie na innego wokalistę, można było tylko siedzieć i podziwiać.

    Tak czy siak, tak jak wspomniałem, odsłuchu Westonów doczekiwać się już nie mogę, choć jestem ciekawy jak na odsłuch zareaguje, ponieważ zazwyczaj nie jestem fanem graniem w głowie.

    Pozdrawiam

  2. Piotr Ryka pisze:

    Zarówno głośniki Avantgarda jak i Westone4 są bardzo wymagające dla otoczenia i niełatwo je zadowolić. To czyni je interesującymi, ale także trudnymi w obsłudze. Nie są dla tych, którzy pragną mieć świetne brzmienie natychmiast, od jednego strzału.

  3. Hello! This post could not be written any better! Reading this post
    reminds me of my good old room mate! He always
    kept chatting about this. I will forward this page
    to him. Pretty sure he will have a good read.
    Many thanks for sharing!

  4. Patryk pisze:

    mam takie pytanie, jakie słuchawki są lepsze od tych Westonów?

    1. Piotr Ryka pisze:

      To jest pytanie z gatunku tych – jak załatwić pytanego w paru słowach. Strasznie trudno na nie odpowiedzieć.
      Cóż, kiedy weźmiemy przeciętną aparaturę przenośną, to nawet Grado SR-60 mogą się okazać przyjemniej grające, ale jak weźmiemy takiego Astell & Kern AK120, wówczas trzeba z dokanałowych aż Sennheiserów IE 800 by uderzyły mocniejszym basem, ale co do całości brzmienia, to nie powiedziałbym, że są lepsze. Natomiast w stacjonarnym torze bardzo wysokiej klasy grają Westone4 zachwycająco i tu już trzeba słuchawek tysiącdolarowych aby im sprostać. Jakichś Beyerdynamiców T1, czy Fosteksów TH-900. Takie jest moje zdanie. Jednak wszystko to oczywiście pod warunkiem, że toleruje się słuchawki dokanałowe. Sam toleruję je z trudem i dlatego Westone4 nie kupiłem.

  5. miłosz pisze:

    Witam.
    Które z słuchawek dokanałowych poleciłby Pan do Fiio X5?
    Posiadam Sony MDR-EX 800ST. Rozważam zakup Westone 4 / 4R.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie mogę niestety rekomendować Westone4 bez wcześniejszego ich posłuchania z FiiO, bo one są kapryśne, zwłaszcza ze sprzętem przenośnym. W ciemno prędzej któreś ze średniego zakresu oferty Final Audio, a najlepiej oczywiście posłuchać. Westone są świetne, ale tylko kiedy pasują, a nie zawsze pasują.

      1. miłosz pisze:

        Dziękuję.

        1. miłosz pisze:

          Witam.
          Który z odtwarzaczy: Colorfly C4, iBasso DX90, A&K 120, Fiio X5, najlepiej zgra się z Westone 4(R) ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy