Recenzja: Sennheiser HDV 820

Odsłuch

Lecz z innym kompletem gniazd.

   Byłoby pewnie praktyczniej, gdybym napisał wspólną recenzję obu nowości od Sennheisera, jednak ich nowe słuchawki to zawsze wydarzenie godne osobnego upamiętnienia. W tej sytuacji lekki kociokwik, bo trzeba się powtarzać. Rzecz jasna nowy wzmacniacz w recenzji nowych słuchawek został już uwzględniony, jako brzmieniowy przyczynek, więc teraz tylko repetycja z nowymi wariantami. Najsamprzód jednak o tym, jak spisał się w konfrontacji z konkurentami i jak przy innych słuchawkach.

Sennheiser HDV 820 vs Mytek Brooklyn i inni

Będący jeszcze u mnie Mytek Brooklyn to naturalny konkurent. Niemal dokładnie te same funkcje i bardzo zbliżona cena; w przypadku zewnętrznego zasilacza niemalże identyczna. Też wyjścia symetryczne i niesymetryczne, też funkcja przedwzmacniacza, analogiczne gniazda wejść cyfrowych. Więcej natomiast możliwości regulacyjnych plus pre gramofonowe, a mniej wyjść słuchawkowych. W tym symetryczne mniej praktyczne, wyłącznie poprzez dwa duże jacki. Ale na szczęście byłem przygotowany i mogłem porównywać, jak się spisują na tych symetrycznych u obu wysokiej klasy słuchawki. Rzecz potraktuję zbiorczo, gdyż da się tak potraktować. Dla różnych nauszników różnice były te same; ten sam w zależności od urządzenia nieco odmienny styl.

Sennheiser HD 820 gra od Myteka bardziej pogłosowo brzmieniem ciemniejszym oraz głębszym, a także z większym naciskiem na wyraźność poprzez podkreślanie konturów. Oba urządzenia są przy tym w sensie odbieranego dźwięku wysoce analogowe, jednak analogowe inaczej. Mytek brzmi bardziej swojsko i niczego nie usiłuje podkreślać. Dźwięk ma podobnie lekko przyciemniony, ale mniej się to widzi, rzecz się tak słuchaczowi nie narzuca. Podobnie jest z pogłosami. Te oczywiście być muszą i być oczywiście są, lecz u Brooklyna stosunkowo słabsze, a więc też mniej uczestniczące. Oprawiają dźwięk podstawowy nieznaczną obwolutą, podczas gdy u wzmacniacza Sennheisera tworzą te oprawy wyraźne, wręcz dodatkowy wymiar. Poprzez nie dźwięk się pogłębia i ciemnieje, a także ma mocniejszy kontur z pogłębiającą otoką.

I trochę innym z tyłu.

Tak jakby był odciskany głęboko w glinie, a nie pisany na powierzchni. Co daje inny wizerunek – mniej zwyczajny, efektowniejszy. Czy efekciarski, to już kwestia indywidualnego odbioru, a od siebie napomknę, że tak czy tak mózg się akomoduje i z czasem jeden i drugi wyda się odbiorcy tak samo normalny-naturalny. Niemniej zostanie wartość podprogowa i ten z Myteka będzie zawsze do przyswojenie łatwiejszy, a ten sennheiserowski bardziej niezwykły i na długą metę bardziej siły angażujący. A zatem co się woli – z pewną addycją niezwykłości, czy tak bardziej niczym jak w życiu?

Tu chciałbym być dobrze zrozumiany: oba urządzenia grają angażująco i na bardzo dobrym poziomie, dźwięk jednak traktując inaczej. Co ciekawe, na bazie tej samej kości Sabre i zasilaczy impulsowych w obwodach symetrycznych, a mimo to różnica. Myteka dźwięk wchodzi gładziej, nie budząc żadnego zdziwienia, podczas gdy sennheiserowski powoduje wyraźne odczucie: – Oooo! (Szczególnie w natychmiastowym porównaniu.)

Inaczej nieco sprawa wyglądała w przypadku konfrontacji z drogim kompletem Ayona – wzmacniaczem HA-3 i przetwornikiem Sigma. W recenzji słuchawek już to charakteryzowałem, więc teraz tylko przypomnę i trochę uzupełnię. System Ayona także grał w stylu „Oooo!”, to znaczy z efektownym, pogłębiającym trzeci wymiar pogłosem i podkreślonym konturem; jak również wyczuwalnie ciemno i też z podsycaniem nastroju. Nie jak Mytek, że dźwięk cały zwrócony w stronę słuchacza i dany jak na dłoni (żywy, analogowy, świetny), tylko z cofnięciem w pogłosową aureolę i dzięki temu z mocniejszym rzutowaniem na trzeci wymiar i wyczuwalną niezwykłością. Zarazem pieniądz jest pieniądz i zwykle robi różnicę. Duże triody 45ʼ we wzmacniaczu, wspierane galerią lamp przetwornika, znacznie mocniej akcentowały soprany, dawały dźwiękowi większą pienistość i może najbardziej z tego wszystkiego te soprany czyniły bardziej różnorodnymi brzmieniową i przestrzenną formą.

Piszę to z tego względu, że można znaleźć w recenzjach, iż dźwięk od Sennheisera czy Myteka jest już skrajnie rozdzielczy i do cna różnorodny – i to jest uczta dla ducha nie znająca lepszych przykładów. Faktycznie, bez porównań i obycia z droższą aparaturą można odnieść takie wrażenie, ale de facto rozdzielczość i figuratywność da się posunąć jeszcze dalej i system Ayona właśnie to udowadniał. Harmoniczne rozpostarcie na wielowarstwowość, a już szczególnie w obszarze wysokich tonów, oferował wyraźnie lepsze. Tak więc wiadomo za co się płaci, przynajmniej w jego przypadku.

Z pozostawionym regulatorem analogowych wejść.

Z kolei jeszcze znacznie droższy Twin-Head, sparowany z flagowym odtwarzaczem Ayona, miał dodatkowo więcej do powiezienia na obszarze rozfalowania melodyki, ogólnej indywidualizacji brzmieniowej, doboru oświetlenia, wielowarstwowości odnoszonej także do scenicznych planów i przede wszystkim całościowego odczucia piękna. Ale to tak na marginesie i tytułem refleksji obrazującej sytuację na całym obszarze audio, bo cóż tu będziemy porównywać systemy różniące się cenowo o kilkadziesiąt razy. Dla nich za konkurencję Sennheiser ma system HE-1 i nikt mu nie jest straszny. Najwyżej vice versa. 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser HDV 820

  1. Mariusz pisze:

    Witam posiadam Bakoon hpa 21 do tego hd 800 z kablem Entreq Atlantis myślałem o zakupie drugiego wzmacniacza lampowego klasy Bakoona.Czy np Ayon ha3 zagra z hd 800 i Audeze lcd 3 może coś innego np Woo,Feliks.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aby powalczyć z Bakoonem, potrzebny będzie Woo Audio WA5-LE, koniecznie z lepszymi od oryginalnych lampami 300B. (Emission Labs, Takatsuki, Sophia Royal Princess.) Ayon HA-3 to raczej ten sam poziom.

  2. slawsim pisze:

    Panie Piotrze, nie wspomniał Pan nic o brzmieniu tego wzmacniacza z HD-600, o co prosiłem w komentarzach do newsa o HD820. Cóż, pewnie zabrakło czasu, jednak trochę jeszcze Pan „pomęczę”. Biorąc pod uwagę właśnie HD600 oraz HD800S, lepiej wybrać ten wzmak czy Brystona BHA-1?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudno przywołać sobie dokładne brzmienie Brystona po latach, tym bardziej, że u mnie grał dobrze, a na przedostatnim bodaj AVS tor z nim mi się nie podobał. Urządzenie Sennheosera jest na pewno nowocześniejsze i wydaje mi się, że dla firmowych słuchawek pewniejsze. Ale gdyby tak postawić oba przy sobie, to diabli wiedzą, co by się dało tak naprawdę usłyszeć. Przepraszam za te HD 600, jakoś z pamięci uciekło.

  3. Piotr pisze:

    Witam, który wzmacniacz by Pan wybrał jako całościowo lepszy: ten Sennheiser Ifi Pro Ican(Signature) a może Questyle Fifteen ?
    Pozdrawaim

      1. Piotr pisze:

        Dziekuje, ale jest już nie do kupienia. Czy może jeszcze coś godnego uwagi z tego co wymieniłem wczesniej lub innych produktów, mogą być także same wzmacniacze.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          To podobno jest wciąż do kupienia i sobie bym to kupił (mogę dopytać czy oferta jest aktualna i jakie są teraz ceny: https://hifiphilosophy.com/recenzja-phast-dac-se-i-headphone-se/?caly-artykul=1

          Bardzo też chwalą to, ale jeszcze nie słuchałem: https://mp3store.pl/wzmacniacze-dac/wzmacniacze-z-dac/ferrum/2022330253245221832//ferrum-erco-dac-amp-pre

          Combo Sennheisera też jest w porządku – daje czyste, leciuteńko odrealniające brzmienie, takie po trosze stylistyczne przeciwieństwo lampowego PhaSta.

          iFi i Questyle też są w porządku, kupowanie ich nie jest błędem, ale pamiętam ich brzmienia z lepszych konfiguracji (nowy Questyle już takiej nie daje), dlatego solo mnie nie do końca przekonują. (Z dwojga tych raczej Questyle.)

          Warto też sprawdzić aktualną ofertę Myteka – jeżeli by się coś od nich cenowo łapało, to można brać, tyle że Ferrum i Mytek to ta sama wytwórnia.

          1. Piotr pisze:

            Bardzo dziekuje za obszerną odpowiedź, ponieważ dzisiaj miałem okazje posłuchać Songolo i podobał mi sie,czy on przewyższa te wszystkie propozycje ?

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Przewyższa, i to wyraźnie.

  4. Piotr pisze:

    Super, dziękuje za konkret, słyszałem jeszcze opinie że wzmacniacz Sennheisera w połączeniu z HD800S uzyskuje wyjątkową holografie, obrazowanie przestrzenne oraz wybitną scene – te cechy nieosiągalne dla innych wzmacniaczy prócz naprawde drogich torów, czy miał Pan podobne odczucia ? Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Tak, wrażenia przestrzenne kreowane przez tą parę nie są wprawdzie najlepsze na świecie, ale niewątpliwie ponadprzeciętne.

      1. Piotr pisze:

        Wczoraj miały premiere Sennheiser HD660 S2 – jak będzie Pan miał możliwość prosze o test – pamiętam jak czytałem Pana recenzje oryginałów z wypiekami na twarzy, w podsumowanie napisał Pan że słuchawki są skomponowane i „dokończone” jako ewolucja serii 600, zakupiłem wtedy 660-tki – od czego zaczęła się przygoda ze słuchawkami za co wielkie dzięki. Miło byłoby poczytać jakie są Pana odczucie względem oryginału.

  5. Tomek pisze:

    Dzień dobry Panie Piotrze, chcę zapytać o względnie najlepszy dobór toru słuchawkowego do hd 800s spośród:
    tu recenzowanego hdv820 vs system dzielony np. Fedelice by Rupert Neve + Chord Qutest
    Wg Pana opinii który byłby lepszy do słuchania jazz, blues, wokale męskie i damskie, małe składy ?
    Chodzi mi po głowie Aurora HeadA ale cenowo i funkcjonalnie jak na razie nic nie przebija sennheisera 🙂
    Jednym słowem przemawia za nim opłacalność zakupu. Dodam tylko że zamierzam wymienić kable stockowe w hd 800s na coś lepszego np. Luna Cables Gris.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Własny przetwornik Sennheisera ze wzmacniaczem dobrze pasuje do ich słuchawek, zwłaszcza gdy lubi się przestrzenne, niekoniecznie do pełna nalane brzmienie. Alternatywą w sensie przeciwieństwa na przykład zestaw PhaSta. Ogólnie biorąc przetworniki i słuchawkowe wzmacniacze prezentują teraz wysoki poziom, o ile nie jest się bardzo wybrednym, trudno o popełnienie przy wyborze błędu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy