Recenzja: Sennheiser HDV 820

Budowa

Czarne ciało świeci biało.

   W sensie powierzchowności niewiele po pięciu latach się zmieniło; na pierwszy rzut oka poza kolorami obudowy i podświetlenia nic prawie. Gabaryty i rozplanowanie obu  paneli funkcyjnych zostało niemal identyczne, a z rzeczy większych, ale niespecjalnie istotnych, zniknęło szklane okno z pokrywy wierzchniej. I można w tej sytuacji powiedzie, że ilość szkła pozostała constans, a tylko z osłony wzmacniacza skoczyło ono na muszle dedykowanych słuchawek. Nie zmieniło się także to, że obudowa jest z aluminium, tyle że teraz w czarnym a nie srebrnym wydaniu. I przy okazji podświetlenie z niebieskiego stało się białe, ażeby lepiej pasowało. Uważniejszy ogląd ujawnia kolejne, mniej widoczne różnice. Na przodzie gniazdo duży jack jest teraz tylko jedno, jako combo od Neutrika, do którego można też wpinać wtyczkę 3-pin, co daje zbytek łaski w sytuacji, gdy brak drugiego takiego nie pozwala na symetryzację. Zamiast drugiego na 3-piny jest obok pojedynczy, samowystarczalnie już symetryczny 4-pin; także zredukowany do jednej sztuki, jako że w HDVD 800 były dwa. Za to dalej, w miejsce dwóch zwykłych dużych jacków ulokowanych tam poprzednio, wyglądające na pozór identycznie dwa gniazda symetryczne 4 mm Pentaconn, dla których świeżo powstałe flagowe słuchawki dynamiczne Sennheiser HD 820 mają kabel  z odpowiednią końcówką, nadający się też dla HD 800 i HD 800S. I jak już napisałem w recenzji słuchawkowej składowej kompletu, to złącze okazało się lepsze od 4-pinu, oferując zarazem inne nieco walory brzmieniowe od złącza niesymetrycznego.

Odnośnie tych czterech wtyków należy zauważyć, że w odróżnieniu od niemalże każdego wzmacniacza słuchawkowego na rynku, można je wszystkie obciążać jednocześnie bez uszczerbku dla dźwięku. Ani moc się nie redukuje, ani nie spadnie jakość, a wszystko w następstwie tego, że wzmacniacz pracuje w klasie D. Takie wzmacniacze to ciągle rzadkość, ale już się zdążyłem przekonać, że jakość mieć mogą ekstremalną, dowodem na co monobloki polskiego TR-Studio, nie ustępujące jakością wiodącym konstrukcjom z klasy A.

Wraz z czterema wciąż gniazdami słuchawkowymi na przodzie po staremu. Po lewej podświetlany teraz białą otoką kolisty włącznik, a na prawo od wtyków pięciopozycyjny wybieracz wejść, i już całkiem po prawej duży potencjometr, którego gałka poprzez długi drążek prowadzi do klasycznego Alpsa 27. Chodzi ta gałka twardo i bez luzu, a regulacja ma duży zakres, tak więc jest precyzyjna. Wejść na regulatorze wyboru jest pięć, ale pierwsza pozycja – oznakowana jako „DSD” – okazuje się martwa. Pozostają więc tylko USB (2.0), optyczne, koaksjalne i analogowe, bo AES/EBU, obecne w HDVD 800, zniknęło. Szkoda trochę, bo zdaniem na przykład konstruktorów Hegla jedynie ono z cyfrowych godne jest polecenia, lecz faktem też, że za często nie ma okazji go użyć, ponieważ tylko drogie odtwarzacze czasami złącze to mają; a skoro są drogie, to i z dobrymi własnymi przetwornikami.

I bardzo ładnie wygląda.

Na tylnym panelu, poza wspomnianym zniknięciem, też wszystko po staremu – analogowe wejścia XLR i RCA oraz trzy pozostałe cyfrowe, a także wyjście analogowe XLR, bo RCA nie było w poprzedniku i tutaj wciąż go nie ma. Ostał się za to skokowy regulator poziomu prądowego dla wejść analogowych, umożliwiający dopasowanie ich głośności do wejść cyfrowych. I jest oczywiście gniazdo zasilania 230V, brak natomiast możliwości przejścia na zasilanie niskonapięciowe lub w tryb bateryjny, co przy wzmacniaczu w klasie D dla uzyskania dobrego brzmienia na pewno nie jest konieczne. Niemniej posiłkujący się także zasilaczami impulsowymi Mytek stanowczo utrzymuje, że taki sposób zasilania podnosi jakość przetwornika, czego nie miałem okazji sprawdzić, ale w co chętnie wierzę.

Ponieważ wnętrze urządzenia nie uległo prawie przemianom, należy podejrzewać, że wciąż jest aktualne twierdzenie producenta, iż sygnał niesymetryczny poddawany jest tam symetryzacji, i pewnie z tego względu wyjście analogowe jest tylko symetryczne. (Nie licząc słuchawkowego.) Nie uległa też zmianie moc, albo najwyżej wzrosła jeszcze wraz z nieco większym jej poborem (12 a nie 9 W), której to mocy wartości wprawdzie dokładnej nie podano, ale starczyła bez problemu by wysterować trudne słuchawki planarne Abyss AB-1266. Wzmacniacz jest zatem mocny – taki mocny naprawdę. Zdolny nawet niezgorzej pogonić super już trudne HiFiMAN HE-6, co udowodnił poprzednik.

Jedyne większe zmiany dotyczą sekcji przetwornika, a konkretnie starsza kość Burr-Brown PCM 1792A (tutaj znak zapytania, jako że nazwy konkretnej nigdy nie wymieniono), zastąpiona została najnowszą ESS SABRE32, pozwalającą odczytywać gęstsze pliki wraz z dźwignięciem poziom próbkowania z 24-bit/192 do 32-bit/384 kHz. Nie zostało przy tym wyraźnie powiedziane, ile tych kości jest, ale prawdopodobnie jest pojedyncza, choć lekki wzrost głośności w obwodzie symetrycznym może nasuwać podwojenie. To jednak raczej następstwo innej pracy wzmacniacza niż sumowania się kości w kanałach przetwornika, lecz jednocześnie producent twierdzi, że obwód w pełni jest symetryczny, co tylko zaciemnia obraz. Urządzenie można oczywiście rozebrać, by sprawę rozstrzygnąć naocznie, lecz w środku mamy do czynienia z montażem wielopiętrowym, przez który nie chciałem brnąć samemu, a znajomy inżynier elektronik akurat pojechał na wywczasy. Poza tym na prucie wnętrza nikt nie wyrażał zgody, ale w tej sytuacji i tak bym je zlecił.

Z niezbadanego wnętrza wróćmy na obudowę. W sensie powierzchowności urządzenie jest średnie i płaskie. Nieco większe od dopiero co zrecenzowanego Myteka; płaskością umożliwiające wczołganie się z jednej strony pod komputerowy monitor. W przypadku małej ilości miejsca może to mieć znaczenie i pewnie tym głównie owa płaskość została podyktowana. Pracuje jednak zarazem na efektowność wyglądu, bowiem urządzenie niewątpliwie jest efektowne. Obróbce aluminium niczego zarzucić nie sposób, podświetlenie pasuje kolorem i ma dobrze dobraną siłę, a pokrętła chodzą wzorcowo i zostały rozplanowane czytelne. Porządniejsze niż u Myteka są nóżki w formie spłaszczonych walców z podścieleniem gumowym, ale jak już pisałem w recenzji słuchawek, postawienie HDV 820 na podstawkach Avatar Audio Receptor No1 wyraźnie poprawiło brzmienie – rozdzielczość, głębię i kulturę. Wydatek to niezbyt duży – 870 złotych za komplet, a trzy przeszło razy droższe karbonowe Franc Audio jeszcze by pewnie pchnęły sprawę brzmienia do przodu.

Znajomy przedni panel.

Nowy wzmacniacz-przetwornik od Sennheisera kosztuje, jak wspomniałem, 10 399 PLN, i nie chce mi się już wracać do dywagacji o tym, jak bardzo ceny w całym audio poszybowały jedne za drugimi i wszystko podrożało. Zwalają to często na Chińczyków, którzy otwarli wielki rynek i kupują markowy sprzęt zagraniczny bez psioczenia że drogo, co ci z zagranicy zaraz zwąchali i hajda na tym żerować. Powodów wzrostu można zresztą przytaczać więcej i snuć domysły bez końca, a faktem pozostaje, że Mytek Brooklyn kosztuje dwa razy więcej od poprzednika, a wzmacniacz Sennheisera tylko o jedną trzecią. Nie jest to wprawdzie duża pociecha, ale lepsza taka niż żadna. Lampowy komplet PhaSta przy maksymalnej jakości lamp także kosztował będzie dziesięć, podobnie jak Brooklyn z poprawiającym jego jakość zewnętrznym zasilaczem. Podobnie też Chord Hugo 2 i co lepsze kąski z oferty Audio-gd, a nieco więcej nowy przetwornik iFi PRO, Moon albo T+A. Dla kogo to za dużo, może nabyć rekomendowany przeze mnie wzmacniacz-przetwornik Apogee Groove za tysiąc trzysta złotych (sic!), który ze słuchawkami Sennhesera gra, że paluszki lizać.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser HDV 820

  1. Mariusz pisze:

    Witam posiadam Bakoon hpa 21 do tego hd 800 z kablem Entreq Atlantis myślałem o zakupie drugiego wzmacniacza lampowego klasy Bakoona.Czy np Ayon ha3 zagra z hd 800 i Audeze lcd 3 może coś innego np Woo,Feliks.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aby powalczyć z Bakoonem, potrzebny będzie Woo Audio WA5-LE, koniecznie z lepszymi od oryginalnych lampami 300B. (Emission Labs, Takatsuki, Sophia Royal Princess.) Ayon HA-3 to raczej ten sam poziom.

  2. slawsim pisze:

    Panie Piotrze, nie wspomniał Pan nic o brzmieniu tego wzmacniacza z HD-600, o co prosiłem w komentarzach do newsa o HD820. Cóż, pewnie zabrakło czasu, jednak trochę jeszcze Pan „pomęczę”. Biorąc pod uwagę właśnie HD600 oraz HD800S, lepiej wybrać ten wzmak czy Brystona BHA-1?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudno przywołać sobie dokładne brzmienie Brystona po latach, tym bardziej, że u mnie grał dobrze, a na przedostatnim bodaj AVS tor z nim mi się nie podobał. Urządzenie Sennheosera jest na pewno nowocześniejsze i wydaje mi się, że dla firmowych słuchawek pewniejsze. Ale gdyby tak postawić oba przy sobie, to diabli wiedzą, co by się dało tak naprawdę usłyszeć. Przepraszam za te HD 600, jakoś z pamięci uciekło.

  3. Piotr pisze:

    Witam, który wzmacniacz by Pan wybrał jako całościowo lepszy: ten Sennheiser Ifi Pro Ican(Signature) a może Questyle Fifteen ?
    Pozdrawaim

      1. Piotr pisze:

        Dziekuje, ale jest już nie do kupienia. Czy może jeszcze coś godnego uwagi z tego co wymieniłem wczesniej lub innych produktów, mogą być także same wzmacniacze.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          To podobno jest wciąż do kupienia i sobie bym to kupił (mogę dopytać czy oferta jest aktualna i jakie są teraz ceny: https://hifiphilosophy.com/recenzja-phast-dac-se-i-headphone-se/?caly-artykul=1

          Bardzo też chwalą to, ale jeszcze nie słuchałem: https://mp3store.pl/wzmacniacze-dac/wzmacniacze-z-dac/ferrum/2022330253245221832//ferrum-erco-dac-amp-pre

          Combo Sennheisera też jest w porządku – daje czyste, leciuteńko odrealniające brzmienie, takie po trosze stylistyczne przeciwieństwo lampowego PhaSta.

          iFi i Questyle też są w porządku, kupowanie ich nie jest błędem, ale pamiętam ich brzmienia z lepszych konfiguracji (nowy Questyle już takiej nie daje), dlatego solo mnie nie do końca przekonują. (Z dwojga tych raczej Questyle.)

          Warto też sprawdzić aktualną ofertę Myteka – jeżeli by się coś od nich cenowo łapało, to można brać, tyle że Ferrum i Mytek to ta sama wytwórnia.

          1. Piotr pisze:

            Bardzo dziekuje za obszerną odpowiedź, ponieważ dzisiaj miałem okazje posłuchać Songolo i podobał mi sie,czy on przewyższa te wszystkie propozycje ?

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Przewyższa, i to wyraźnie.

  4. Piotr pisze:

    Super, dziękuje za konkret, słyszałem jeszcze opinie że wzmacniacz Sennheisera w połączeniu z HD800S uzyskuje wyjątkową holografie, obrazowanie przestrzenne oraz wybitną scene – te cechy nieosiągalne dla innych wzmacniaczy prócz naprawde drogich torów, czy miał Pan podobne odczucia ? Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Tak, wrażenia przestrzenne kreowane przez tą parę nie są wprawdzie najlepsze na świecie, ale niewątpliwie ponadprzeciętne.

      1. Piotr pisze:

        Wczoraj miały premiere Sennheiser HD660 S2 – jak będzie Pan miał możliwość prosze o test – pamiętam jak czytałem Pana recenzje oryginałów z wypiekami na twarzy, w podsumowanie napisał Pan że słuchawki są skomponowane i „dokończone” jako ewolucja serii 600, zakupiłem wtedy 660-tki – od czego zaczęła się przygoda ze słuchawkami za co wielkie dzięki. Miło byłoby poczytać jakie są Pana odczucie względem oryginału.

  5. Tomek pisze:

    Dzień dobry Panie Piotrze, chcę zapytać o względnie najlepszy dobór toru słuchawkowego do hd 800s spośród:
    tu recenzowanego hdv820 vs system dzielony np. Fedelice by Rupert Neve + Chord Qutest
    Wg Pana opinii który byłby lepszy do słuchania jazz, blues, wokale męskie i damskie, małe składy ?
    Chodzi mi po głowie Aurora HeadA ale cenowo i funkcjonalnie jak na razie nic nie przebija sennheisera 🙂
    Jednym słowem przemawia za nim opłacalność zakupu. Dodam tylko że zamierzam wymienić kable stockowe w hd 800s na coś lepszego np. Luna Cables Gris.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Własny przetwornik Sennheisera ze wzmacniaczem dobrze pasuje do ich słuchawek, zwłaszcza gdy lubi się przestrzenne, niekoniecznie do pełna nalane brzmienie. Alternatywą w sensie przeciwieństwa na przykład zestaw PhaSta. Ogólnie biorąc przetworniki i słuchawkowe wzmacniacze prezentują teraz wysoki poziom, o ile nie jest się bardzo wybrednym, trudno o popełnienie przy wyborze błędu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy