Recenzja: HiFiMAN Susvara

Brzmieniez kablami wyższej jakości w torze głośnikowym

Konkurecja też miała dokupione.

   Teraz dwa inne porównania i przede wszystkim konfrontacja brzmienia z niewystarczającym mocowo wzmacniaczem EAR do dzielonego głośnikowego.

To ostatnie nie wymaga wywodu, Mateusz miał całkowitą rację odnośnie mocy i kabli – jedno i drugie to bariery nie pozwalające Susvarom zabłysnąć. Dwadzieścia pięć watów w kanale – tego im było trzeba, – tak samo zmiany kabla. I od tych kabli rozpoczniemy, znów dwa lepsze wkroczyły do gry.

FAW Noir Hybrid względem wyposażeniowego dał ciemniejszą scenerię i przyrost bogactwa brzmienia, same zaś dźwięki uczynił postawniejszymi, bardziej konkretnymi i staranniej formowanymi, to znaczy lepiej było słychać, gdzie dany dźwięk jeszcze jest, a gdzie już go nie ma. Efektem całościowe poczucie różnorodności, porządku i konkretności przy klimatycznym ściemnieniu – ani trochę jednakże nie powodującym, że coś zostawało nieoświetlone. Oferującym pełne oświetlenie z poprawiającym plastykę światłocieniem. Konkretniejszy budulec, bardziej trójwymiarowo wymodelowany, spójne nareszcie w zupełności pasmo, brzmieniowy aromat cudowności, mocny smak i jednoczesna przejrzystość. Takiego połączenia w kablu oryginalnym próżno szukać, tam jest tylko przejrzystość. Różnica wyglądu między FAW a kablem oryginalnym przewodem całkiem niezgorzej odpowiada różnicy jakościowej. Cienka, blada lichota naprzeciw grubego, ciemnego warkocza. A różnica cenowa najpewniej żadna, bo wątpię, czy kupując oryginalny zapłacimy miej niż za FAW.

Przewód Tonalium wprowadził inną atmosferę – o mniejszym nacisku na wypełnienie i wokół wyraźny kontur. Wraz z przyrostem dozy sopranów przyrosła także nośność i w wiatr zmieniając dźwięki rozwiała ich krawędzie. Nacisk z wypełnienia przeniósł się na ekstensję, poczucie bogactwa jeszcze wzrosło. Moc światłocienia zaś osłabła, dopełniło ją sopranowe srebrzenie. Bardziej wszędobylska obecność lżejszych ale ruchliwszych dźwięków wzmocniła muzyczne pulsowanie, część statyki przeszła w kinetykę. To wszystko jednak z zastrzeżeniem, że wszelkie takie porównania odnośnie rzeczy jakościowo zbliżonych przeszacowują różnice, które podczas słuchania okazują się znacznie mniejsze.

Za wyjątkiem Final D8000 Pro, które tego nie potrzebują.

Zostawmy nareszcie sprawy otoczenia, skupmy się na Susvarach. Dopiero teraz, przy obu lepszych kablach i tak mocnym wzmacniaczu, soprany zrosły im się bez żadnych zwężeń z resztą pasma i zjawiła całkowita otwartość. Teraz to mogę ujawnić – pod jej względem przy kablu oryginalnym dostały Susvary od K1000 surową lekcję otwartości, obecnie tak się nie działo. Doszło niemalże do zrównania, gdy chodzi kolumnowy a nie słuchawkowy styl przekazu: zanikło echo odbijania dźwięku od muszli, ograniczenia bezpośredniości, otwartości, dynamiki i relacji przestrzennych. Co było oczywiście znakomite, choć z drugiej strony ani trochę lepsze względem czterokrotnie tańszych HEDDphone.

Z trzech teraz próbowanych grały Susvary najcieplejszym i dzięki temu odnośnie większości utworów najmilszym, najprzyjaźniejszym dźwiękiem, chociaż nie najprawdziwszym i czasem aż za ciepłym, co mogłoby purystę zirytować. Prawdziwość nie miała jednak znaczenia w przypadku wokalnych produkcji rozrywkowych – dawała radość i poczucie satysfakcji. O wiele dla tej satysfakcji ważniejsze jednak było to, że całkiem znikły słuchawkowe bariery, jak choćby często ograniczona dynamika i nie takie do końca bogactwo dźwięku w odniesieniu do wypełnienia przestrzeni. Tutaj tych ograniczeń nie było – był pojedynek trzech par słuchawek grających jak wysokiej klasy głośniki. Misterium zupełnej otwartości, harmonicznego przepychu, nieskrępowanej dynamiki. Brzmienia kompletne, chociaż różne, każde ze swym motywem. Z nich to od Susvar najcieplejsze, ergo najbardziej radosne.

To o cieple już wiemy, co z resztą? Odnośnie kształtu dźwięków, były Susvary równie otwarte jak HEDDphone i trochę w tyle za K1000. Tych dźwięki niosły się jeszcze dalej i swobodniej, wpisane były też w dającą większe poczucie prawdziwości perspektywę. I na dodatek miały dużo mocniejszą brzmieniową aurę, co najmocniej się zaznaczyło (niemało byłem zaskoczony) przy płytach CD z sygnaturą masteringu K2. W przypadku których soprany Susvar były wyraźnie temperowane, co się nie działo u obu pozostałych. Pojęcia nie mam, dlaczego tak, ale było to bardzo wyraźne. Działało przy tym na dwie strony: może nie było autentyczne, ale podobało mi się temperowanie w przypadku stepowania z płyty Romero, gdyż dzięki niemu para nie szła cała w trzaski, mocny był także tępy pogłos. A ten budował scenerię – nie gubił kształtu otoczenia w jałowych geometrycznie pikach. Z drugiej strony w chórach Verdiego wokaliści śpiewali niższymi głosami i wraz z tym zdawali się konkretniejsi, znikała jednak sopranowa łuna, będąca u AKG i HEDDphone dodatkowym czynnikiem piękna. To wytłumienie sopranów, zwłaszcza w porównaniu do AKG, nie dotyczyło tylko K2. Na zwykłych płytach tylko na zabytkowych austriackich słuchawkach dokładnie było słychać wygaszanie dźwięku przez pianistę  pedałem.

A już Focale jak najbardziej, mimo iż ich łączówka jest dużo lepsza niż u Susvar.

Sceny dawały K1000 i HEDDphone względem Susvar głębsze i dobitniejsza u obu była też holografia. Przy czym HEDDphone grały z pogłosem, co mi się nieszczególnie podobało. Wzmagały pogłosami akustykę, ale często z tym przesadzały. Być może kabel Sulka zrobiłby z tym porządek, a może coś należałoby zmienić w torze.

A propos jeszcze kabli. Trzeba brać pod uwagę, że Susvary dysponowały FAW i Tonalium, HEDDphone też Tonalium, a AKG miały zamontowanego na stałe Entreqa Atlantisa. Przy całym szacunku do obu polskich kabi, szwedzka drożyzna to jednak wyższa liga; nie wiadomo jakby Susvary wypadły mając równie topowy.

Teraz a kysz mysz kable – nie chcemy więcej słyszeć o nich.

Nie tak aż popisowa holografia, cokolwiek mniej prawdziwa perspektywa i nie tak aż dalekie docieranie z dźwiękami względem K1000 nie oznacza, że Susvary nie dawały popisu. To wszystko pokazywało się dopiero w porównaniach, a samo z siebie było piękne. Gdybym musiał wybierać, na pewno wybrałbym K1000 i też wolałbym RAAL, ale Susvary byłyby dobrym zamiennikiem, żadnego szoku jakościowego. Wolałbym je przy tym od HEDDphone, z uwagi na radośniejsze, jaśniejsze, mniej matowe i mniej pogłosowe brzmienie.

Odnośnie tego brzmienia. Popisowo teraz było chropawe i zjawiskowo indywidualne. Pełen podziwu słuchając zanotowałem sobie: Astrud Gilberto z piękną finezją głosu – wspaniała melodyka i całkowita spójność; ciepły, przyjazny dźwięk ze światłocieniem i wieloaspektową magią. Znakomicie trójwymiarowe towarzyszące temu oklaski o ekstatycznej wręcz żywiołowości; całkowite też  ożywienie medium ciśnieniem i poszumem; swoboda i otwartość dźwięków tak samo całkowita.

Sennheiser HD 800 wciąż trzymają najwyższy poziom.

Względem HEDDphone to brzmienie było nie tylko cieplejsze, ale też wyższe i jaśniejsze, co mu wychodziło na dobre. Nie tak pomnikowe i dostojne, zdecydowanie podnosiło nastrój. Względem K1000 mniej było dalekonośne, elastyczne i natlenione, nie miało też sopranowej łuny i nie sprawiało wrażenia aż takiej naturalności, mimo że było cieplejsze. Głosy śpiewaków operowych z K1000 bardziej mieniły się i falowały, lepiej się plasowały w przestrzeni i były mniej krzykliwe, pomimo większej górnej ekstensji. Akustyka u K1000 też mocniej się zaznaczała, perspektywę miały ciekawszą, holografię wyraźnie lepszą. Silniejszy też aspekt dotykowy – muzyka od K1000 bardziej nas dotykała i jej wykonawców też łatwiej było w wyobraźni dotknąć.

Aż nie chce mi się po kolei wyliczać, jak wszystko miały lepsze – otwartość, trójwymiarowość, czytelność lokalizacji źródeł, transparentność, oklaski … Trudno, nic nie poradzę. Może to wszystko przez lepszy przewód?  – śmiem wątpić, ale może. Tak samo jak one bezpośrednio grały RAAL, ale miały problemy z wzbudzeniami obudów przetworników. A jeszcze transparentniej kiedyś Stax SR-009 z monoblokami i dopasowującym transformatorem LST. Inne aspekty ich dźwięku były dyskusyjne, ale transparentność i szczegółowość bezdyskusyjnie fenomenalne.

À propos szczegółowości: sprawdziłem na specjalnym nagraniu jaką dysponują Susvary i mogę z ręką na sercu napisać, że mają najlepszą z możliwych. Czym innym bowiem dobitność ekspozycji – to, jak szczegóły się narzucają – a czym innym zdolność oddania najsubtelniejszych i najbardziej śladowych. Ze szczegółami Susvary się nie pchają, co bardzo dobrze świadczy o ich posługiwaniu się sopranami przy odpowiednim wzmocnieniu i lepszych kablach. Natomiast zdolność oddania najdrobniejszych posiadły całkowitą, to nie podlega dyskusji.

Klasyczne AKG z kablem Entreqa ciągle czekają na pogromcę.

Bas jak zawsze wymaga swojego akapitu. Ten od Susvar jest potężny nawet ze słuchawkowym wzmacniaczem, przy kolumnowym jeszcze potężnieje i lepiej uwidacznia strukturę bębnów i materię membran. Dobrze napowietrzony, nośny, bardzo szybki i bardzo rozdzielczy, zasługuje na same pochwały. Niczego przy tym nie podbarwia, może jedynie stanowić dobitnie wybrzmiewające tło. Jest przy tym stosunkowo miękki, jak cały dźwięk tych słuchawek. Membrany jednak prężą się wystarczająco, by dać całkowitą satysfakcję. Energetycznie i ciśnieniowo potężniejszy w sposób od razu widoczny dają jedynie Ultrasone z rodziny 7/9 i śmiesznie w porównaniu tanie, wypadłe już z produkcji AudioQuest NightHawk.

Na koniec o relacji do trzykroć droższych własnej firmy elektrostatycznych Shangri-La. Sam dr Bian powiada, że elektrostaty oferują jeszcze mocniejszą górną ekstensję, nie mając tak mocnego basu. I to główna różnica, zarazem główny powód, że te i te powstały.[1]

[1] Wszystkie co smakowitsze kąski informacyjne zaczerpnąłem z recenzji Srayana Ebaena, który rozmawiał z Fangiem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: HiFiMAN Susvara

  1. Sławek pisze:

    Różne myśli przychodzą do głowy po przeczytaniu tej recenzji. Może ja tak naprawdę nie znam jeszcze moich HE-6 – mają tak samo podłą skuteczność – 83,5 dB (no dobra, o pół decybela lepszą)? Ale moja końcówka mocy ma 125 W kanał przy 8 omach, więc przy 50 omach ile to będzie? 20 W? No trochę się boję, że że z HE-6 pójdzie siwy dym… A wzmacniacz słuchawkowy ma 8 watt/50 Ohm (Audio-gd Master 11 Singularity, już nieprodukowany).
    Tak przy okazji odnośnie kabli – mam FAW Noir Hybrid HPC kilkuletnią już wersję (teraz jest chyba wersja nowsza), Tonalium i Lavricables Ultimate. Tonalium zdecydowanie najlepsze, całkowicie się zgadzam z opisem brzmienia – „srebrne” wysokie tony, ale po pierwsze to mi się bardzo podoba, a po drugie zależy od źródła i od tego, czym to źródło jest podłączone. Bo jak źródło podłączone jest coaxialem RCA WireWorld Gold Starlight 7 to wysokie tony robią się złociste i wręcz ciepłe. A jak coaxialem BNC Argentum Cw 1/1 to bardziej naturalne i niesamowicie wręcz rozdzielcze. Źródło to transport płyt CD Jay’s Audio CDT2 MKII. Natomiast FAW wycisza moim zdaniem wysokie tony.
    Jeszcze o Tonalium – ten mój to raczej nie jest „MetrumLab” – jaka jest różnica Panie Piotrze – i co zrobić by zwykły Tonalium stał się „MetrumLab”?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sam podchodziłem do mocy wzmacniacza z dużą ostrożnością, bo mam przedwzmacniacz z potencjometrami krokowymi, czyli nie da się startować od zera głośności. Ale w odtwarzaczu miałem regulację do minus kilkudziesięciu decybeli, czyli zupełne bezpieczeństwo. Obawy zresztą płonne – Susvary grały głośno na czwartym-piątym kroku (zależnie od głośności nagrania) przy pełnej mocy odtwarzacza.

      HiFiMAN HE-6 na pewno lepiej zagra z normalnym wzmacniaczem, o ile tylko nie będzie dużego brumu, a być nie powinno. Startować należy od zerowej głośności i powinno być OK.

      Ze zrobienie ze zwykłego Tonalium wersji Metrum Lab może być problem, bo ta firma na rynku kabli słuchawkowych raczej się nie udziela, ale można się skontaktować i może akurat. Jej metoda przedmuchiwania kabli prądem jest opatentowana i objęta tajemnicą – różnica względem zwykłego Tonalium nie jest duża, ale poprawia się transparentność. Mnie przedmuchali kilka kabli gratis, cena oficjalna od kabla to zdaje się koło tysiąc złotych, ale nie jestem pewien.

      PS
      Mnie to srebrzenie Tonalium też się bardzo podoba.

      1. Sławek pisze:

        Bardzo dziękuję odpowiedź. Tylko jak bezpiecznie podłączyć słuchawki do odczepów głośnikowych – kiedyś była taka kosteczka HiFiMan HE – Adapter w sklepie RMS, z tyłu wpinało się kable ze wzmacniacza, a z przodu było wejście xlr 4 pin (szkoda że nie 2 x 3 pin xlr), ale teraz to jest produkt archiwalny. No i nie chciałbym rozbebeszać kabla…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Widziałem tę kostkę niedawno w ofercie, chyba jest do kupienia. Sam mam przejściówkę od Tonalium – ono i FAW też robią takie. Można też kupić cały kabel od razu z przyłączami głośnikowymi. W przypadku HE-6 to się powinno opłacić – z Lebena CS300 grały dużo lepiej poprzez odczepy niż gniazdo słuchawkowe.

          1. Sławek pisze:

            Dziękuję.
            A zatem są możliwości. Lebena nie mam, końcówka mocy to Audio-gd A1 125W/8 Ohm.
            Napędzi HE-6 i pod Susvary w przyszłości będzie jak znalazł 🙂

          2. Piotr Ryka pisze:

            O Lebenie pisałem tylko przykładowo.

          3. Piotr Ryka pisze:

            I jeszcze jedno – ewentualnie za dużą moc wzmacniacza można korygować przy użyciu iFi iESL.

  2. Tomasz (Tichy62) pisze:

    Mam Coplanda 215. W tej chwili „wzmacnia” ATH-ADX5000. Czy da radę napędzić Susvary/HE-6?

    1. Piotr Ryka pisze:

      HE-6 napędzał znakomicie Leben CS-300 F, który ma moc 2 x 15 W. Copland podaje dla siebie wzmocnienie 10 dB – i to się wydaje za mało.

      1. Tomasz (Tichy62) pisze:

        A gdyby tak podpiąć pod tego Coplanda wzmacniacz IFI CAN SE? Wyciąga 2W na kanał. Napędziłby te HE-6?

        Pytam, bo mam ochotę na dobre planary. Susvary raczej nie, ale te HE-6 mogłyby być tymi „drugimi”

        1. Piotr Ryka pisze:

          Ten iFi napędzi, ale czy dostatecznie dobrze, tego nie umiem powiedzieć.

  3. Alucard pisze:

    A propo IFI wyszedł bardzo interesujący IFI Diablo. Wg specyfikacji po balansie podaje 5 W więc można wpinać każde planary. Może zrecenzujesz?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Rzeczywiście mocny diabełek, ale dla HE-6 nie dość. One z takiej około dziesięciowatowej mocy brzmią całkiem inaczej niż z pięcio.

      1. Sławek pisze:

        Już z 8-mio watowej jest dobrze, ale jak może być bardzo dobrze z odczepów głośnikowych to grzech nie spróbować.

      2. Sławek pisze:

        No i spróbowałem – mam od wczoraj przejściówkę od Tonalium.
        HE-6 grają całkiem inaczej – ciemniej, gęściej, pełniej bardziej tak dostojnie. To na początek, bo przejściówka całkiem świeża jeszcze.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie powinno się tak mówić, ale powiem: – A nie mówiłem?

          1. Sławek pisze:

            No mówił Pan, no i wielkie dzięki za recenzję Susvar – natchnienie do eksperymentu.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Widzę, że na forum audiohobby dywagowane są wątpliwości odnośnie basu w moich K1000. Skąd ten bas i jaki, o tym pisałem przy wielu okazjach, ale wyłożę raz jeszcze, zaznaczając na wstępie, że nic a nic i pod żadnym względem nie ustępuje temu od Susvar; technicznie nawet okazał się nieco lepszy – lepiej obrazował pojemności i architekturę brzmieniową bębnów przy takim samym zejściu i mocy ogólnej.
    Na to, że bas ten jest nie tylko dobry, ale rewelacyjny, mam wielu świadków, bo wiele osób słuchało moich AKG po przeróbce, a dwie posłuchawszy nabyły i poszły w ich przerabianiu tą samą drogą. Prócz tego, przy okazji recenzji słuchawek Mysphere, byłem w kontakcie z projektantem K1000, który zapewniał mnie (a wcześniej robił to na forum head-fi), że ich egzemplarz wzorcowy dysponował rewelacyjnym basem, jednym z najdoskonalszych w słuchawkowej historii. Niemniej należy nadmienić, że bas z Ultrasone T7 oraz wcześniejszych Ultrasone Edition 7 i 9 jest potężniejszy i od tego w K1000, i od tego w Susvarach, co u T7 wymaga wymiany kabla, a u Edition 7 i 9 nie.

    Przejdźmy do tego, jak taki bas uzyskać. Rzecz nie bierze się z przerabiania Twin-Head. Jego wkład to wyłącznie bycie PRZEDWZMACNIACZEM – nic nie ma wspólnego z mocą, jedynie z pięknem brzmienia. Przeróbka wręcz go osłabiła – oryginalne lampy 2A3 zastąpione zostały też dużymi, ale słabszymi triodami 45᾽. Przeróbka kompleksowa, nawet całkowita – z oryginału została obudowa. Wymieniono wszystkie kondensatory oraz dodano dwa wielkie wyjściowe wyrzucone na zewnątrz i dwa bocznikujące w środku. Zmieniony został transformator, podstawki lamp i same lampy, zmieniono wszystkie gniazda słuchawkowe i interkonektów, a w miejsce pojedynczego potencjometru Alpsa są teraz dwa krokowe, osobne dla każdego kanału. To wszystko robił pan Darek, a całe zewnętrzne (łączenie części, bo jest dzielony) i wewnętrzne okablowanie wymieniło Tonalium.

    Twin-Head to, jak podkreślam, przedwzmacniacz – w roli słuchawkowego wzmacniacza za słaby nawet dla HEDDphone. Dlatego dla nich, Susvar i K1000 źródłem mocy był Croft Polestar1, także solidnie przerobiony. To klasyczna końcówka mocy, kosztująca kiedyś (już nieprodukowana) zaledwie 800 funtów – przeróbki kosztowały mnie kilka tysięcy, a koszt pary (w oryginale jest jedna) lamp sterujących to dodatkowe 3600 złotych. Ważny jest też interkonekt pomiędzy T-H a Croftem, tu był nim Sulek Edia (wypełnienie i muzykalność), ważne też kable zasilania, podstawki i kondycjoner masy.

    Ale to wszystko jest o wiele mniej ważne, niż przeróbka samych słuchawek, bo każdy wysokiej klasy system o wystarczającej mocy sobie świetnie poradzi. (Osobiście preferuję w torze obecność dużych triod, byle nie tych tandetnych, sam używam Emission Labs.) Koniecznie – i to jest clou! – trzeba w K1000 wymienić kabel; co nie jest łatwe, ale Tonalium potrafi. Dla pełni szczęścia powinien to być kabel Entreq Atlantis, lub może ich nowy flagowiec – Entreq Olympus. (Olympus jest podobno bardziej przejrzysty i szybszy, ale daje trochę mniej wypełnienia, czyli problematyczna sprawa, wymagająca porównania.) Atlantisa mogę polecić w ciemno, jest polski dystrybutor – GFmod. Sam do wymiany kabla dodałem usunięcie grilli po stronie ucha i usunąłem bliższe twarzy poduszeczki skroniowe, zastępując je płaskim aksamitem. Zdjęcie maskownic poprawia bezpośredniość brzmienia, usunięcie poduszeczek zmienia pozycję względem ucha, dając poprawę nasycenia. Ale najważniejszy jest kabel:

    POSIADANIE AKG K1000 Z ORYGINALNYM KABLEM TO NAWET NIE POŁOWA PRZYJEMNOŚCI ICH POSIADANIA!!!

    BASU NIE BĘDZIE Z NIM NIGDY!!!

  5. Miltoniusz pisze:

    To fakt – przy K1000 z oryginalnym kablem HD800 to pluszowy miś.
    Problem z kablami jest taki, że co słuchawki to inne złącza. W przypadku wymiany kabla w K1000 konieczna jest dodatkowo ingerencja w słuchawki. Czy to by miało sens, aby mając kilka par słuchawek, w tym K1000 zrobić tak:
    – kupić jeden dobry kabel
    – w K1000 wymienić oryginalny kabel na dwie krótkie końcówki wystające z muszli z jakimiś uniwersalnymi złączami, np. mini jack jak np. w HiFi Man czy Fostex.
    Wtedy nowy dobry kabel pasował by bezpośrednio do HiFiMan jak i do tych K1000 z dorobionymi końcówkami.
    Ponadto, stosując odpowiednie adaptery na końcówki mini jack w dobrym kablu, można by go podłączyć też i do HD800 i do EtherFlow.
    Teoretycznie można – ale czy to ma sens? A jeżeli tak, to jaki standard byłby najlepszy na te końcówki dobrego kabla, bo może niekoniecznie mini jack?
    No i kwestia drugiego końca kabla i mnogości standardów – czy teoretycznie jest możliwa przejśćiówka na łącze asymetryczne np. duży jack w sytuacji gdy oryginalny kabel jest symetryczny 2,5mm?
    No bo inaczej to trzeba by kupić identyczne cztery Entreq Atlantisy z różnymi końcówkami. A właściwie osiem. A to już psychiatryk na długie lata.
    ps. W GFmod jest Entreq Atlantis w wersji Infinity. Czy wiadomo coś Panu czym różni się od starej wersji?

    1. Piotr Ryka pisze:

      – Nie wiem czym i czy w ogóle Atlantisy się różnią, spróbuję dopytać.

      – Odnośnie możliwości podłączania K1000 poprzez gniazda przy muszlach, to zakładający Atlantisa takie coś mi proponował, ale odmówiłem, bo to by oznaczało degradację jakości. Ale zrobić oczywiście można, byle nie na złącza Lemo od Sennheiser HD 800, bo one przyjmują tylko włosowo cienkie druciki. Najlepiej chyba na mini XLR, tylko żeby pomiędzy złączką a przetwornikiem słuchawek też był porządny kabel. Tonalium chyba może dać swój, ale nie jestem pewny.

      – Odnośnie przejścia z symetrycznej końcówki 2,5 mm na niesymetryczną, to da się chyba zrobić dystansową, ale czy są gotowe takie, to muszę przyznać – nie wiem. Któreś drogie słuchawki mają oryginalne kable z tym zakończeniem, to może jest tam na wyposażeniu także przejściówka?
      oBravo HAMT Signature ma kabel zakończony 4-pinem i do niego firmowe przejściówki na symetryczne jacki 2,5 mm i 4,4 mm, a także na niesymetryczne 6,35 mm i 3,5 mm. Wystarczy zatem na kabel założyć 4-pin i z niego można przejściówką w cokolwiek, również symetrycznie w 2 x 3-pin.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Odpowiedź na pytanie zadane na audiohobby (nazwę forum w poprzednim wpisie już wczoraj poprawiłem, tak nawiasem audiohobby to forum potomne pierwotnego audiostereo):

    Przepraszam za Error 500, jego usunięcia nie mogę się u informatyków doprosić. Odnośnie Tonalium, proszę kontaktować się pod numerem 734 147 746, można powoływać się na mnie.

    I jeszcze jedna uwaga – słuchanie Cary 300B na takich 300B, ta jak jazda do tyłu na rowerze. Jest lepszy od SLI-80, ale wymaga większej pieczołowitości. Brumienie tego ostatniego pewnie by spadło po odsunięciu od reszty sprzętu, można też spróbować go czymś odgrodzić. Ważny jest też kabel pomiędzy nim a gramofonowym pre – jak jest prowadzony i czy ma grubą izolację. Najlepsze są specjalne do gramofonów.

  7. Adam pisze:

    A tak z ciekawości, co z Auris Nirvana? Jak przeglądałem o nim fora, czy headfaje czy cokolwiek, to właśnie bardzo często pojawiał się w towarzystwie Susvar.
    Mocy też mu nie brakuje, może nie ma tyle co głośnikowe, ale 6,5W na kanał to też mało nie jest.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwe, że dobrze pasuje, ale ja go nie słyszałem. Flagowy Auris Headonia pasuje raczej średnio, aczkolwiek po wymianie lamp pewnie grałyby z nim lepiej. Jednak sto procent możliwości Susvary pokazują dopiero z normalnym wzmacniaczem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy