Recenzja: HiFiMAN Susvara

Brzmienie – z kablami oryginalnymi

U których metal  dominantą.

   Zacznijmy od siły wzmacniacza. Bo jeśli zwykłe nie poradzą, to szkoda na nie czasu. I drugi problem wstępny – jak to jest z tymi kablami? Poprosiłem Mateusza Przychodnia, właściciela kablowej firmy FAW, o dostarczenie przewodu wysokiej jakości i dobrze pasującego, wiedziałem bowiem, że używa tych słuchawek do strojenia swoich wyrobów. Prośba została rozpatrzona pozytywnie, przysłany został FAW Noir Hybrid HPC, najlepiej pasujący. W odróżnieniu od producenta porównałem go z oryginalnymi – i nie dziwcie się temu „w odróżnieniu”, bo Mateusz powiedział, że oryginalnych nawet nie wypakował, szkoda mu było czasu na takie marne kable …

Trzymajmy się jednak chronologii i nie odpuszczajmy kablom z wyposażenia. FAW przyszedł po paru dniach, w międzyczasie nie próżnowałem. Zacząłem od wspomnianego sprawdzania wzmacniaczy, zostawiając pewniaka Crofta (2 x 25 W) na koniec. Do porównania stanęły tranzystorowy Phasemation EPA-007 (2 x 2,5 W dual mono) i nie podający swej mocy EAR Yoshino HP-4 na czterech średnich triodach 6SL7.

Phasemation okazał się nie pasować – jego podwyższona tonalność nieprzyjemnie wzmagała taką samą u kabli. Grało głośno lecz cienko; deficyt wypełnienia i rozjaśnienie tworzyły nieprzyswajalny komplet. Poza tym brzmienie nad wyraz gładkie, zjawiskowo też płynne, koherentne i transparentne, ale w kierunku jasnej piskliwości.

Diametralnie lepiej zaprezentował się EAR, który głośność dawał podobną przy lepszym wypełnieniu. (Nierewelacyjnym, lecz już akceptowalnym.) Jego – zwłaszcza z głośno nagranymi plikami – słuchało się bardzo dobrze, ale dopiero po wymianie lamp w przetworniku.

Tu dochodzimy do ważnej sprawy – kluczowej cechy Susvar. O jednej wiedzieliśmy od początku – o konieczności dużej mocy. Ta druga to wrażliwość – ogromnie są wyczulone na jakość podawanego sygnału. Na sprzedażowe lampy w przetworniku PrimaLuny nie narzekały ani Focal Utopie, ani HEDDphone, ani Meze Empyrean. W ogóle nie narzekały żadne z wielu, dopiero te Susvary. Ze sprzedażowym kompletem zagrały przyzwoicie, ale zaraz wiedziałem, że je te lampy hamują. Pewne cechy miały najlepsze, lecz całościowo grały słabiej nawet od najtańszych przyrównywanych Sennheiser HD 800. (Z kablem Tonalium-Metrum Lab.) Tańszych aż pięciokrotnie, choć kiedy liczyć kabel, tylko trzy. Dźwięk Susvar oferował gładszy przepływ, lecz całościowa akustyka została w tyle za sennheiserowską, zwłaszcza że te dawały popis. Przy komputerze nigdy aż tak dobrze nie grały, to brzmienie mnie poruszyło. Cienistości, nasycenia oraz walorów sceniczno-teatralnych Susvary mogły pozazdrościć. Jednak pod względem swobody rozchodzenia dźwięku górowały, i podobne w tym były do Final D8000.

Wyjątkowo dokładnie obrobiony.

Kolejno wymieniłem trzy pary lamp w PrimaLunie, każdorazowo sprawdzając różnicę – i przede wszystkim zaistniała po zmianie prostowników na GZ-37 Amperex „Buggle boy” i wkroczeniu do akcji ECC83 Mullard M8137. Po tych wymianach Susvary brzmiały już, rzekłbym – pełnowartościowo, choć wciąż najwyżej tonalnie z licznego towarzystwa. Ale większą bolączką był brak dynamiki takiej z najwyższej półki. Też wciąż deficyt wypełnienia; już grało bardzo dobrze, ale jeszcze nie tak, jak w takich słuchawkach grać powinno.

Przeszedłem pod system głośnikowy. Mateusz mnie ostrzegał, że Susvary naprawdę dobrze grają dopiero z odczepów głośnikowych. (Zapewne Headtrip by wystarczył, ale nie miałem Headtripa.) Do jednego kompletu odczepów podpiąłem przejściówkę Tonalium na 4-pin, wprost w drugi AKG K1000. Te jednak, póki co, wyłącznie na mój użytek, jako punkt odniesienia. Nic o nich teraz – niesprawiedliwym byłoby porównywanie słuchawek dysponujących najwyższej światowej klasy kablem z wpiętymi nędzną żyłką. Tyle jedynie ze wstępnych uwag, że jednak to AKG okazały się bardziej prądożerne; tak o krok do półtora na krokowych potencjometrach. Z kolei mniej wzmagające o taką samą wartość okazały się porównywane też tutaj HEDDphone (o których także wtedy, kiedy Susvary z lepszym kablem). Tyle na razie powiem, że grały dużo ciemniej i jak Sennheiser lepiej akustycznie, lecz też mniej gładko i z odmienną niż Susvary finezją – bardziej trójwymiarową, a mniej opływową na kształtach.

Teraz o tym, co najważniejszego w trakcie tej pierwszej próby się zdarzyło. Susvary przy bezdyskusyjnej mocy (która na dalszym niż piąty z dwudziestu jeden kroków mogłaby je uszkodzić), brzmiały względem obu porównywanych za jasno, za piskliwe i za mało chropawo. Zjawiskowo subtelnie, z niezaburzoną propagacją, popisowym oddzielaniem dźwięków od tła i bez najmniejszych zniekształceń, ale nie dość głęboko i esencjalnie, pomimo potężnego zejścia basu. Ha! – pomyślałem sobie – a może by tak?… Na wielkiej tacy z testowymi płytami (szkoda czasu na otwieranie pudełek) leżała samotna plastikowa oprawka, w niej płyta Harmoniksa do poprawiania dźwięku. Próbować? Nie próbować? A co tam – spróbowałem. Długie minuty jadowitych wizgów w dwóch ohydach, musiałem opuścić pokój.

Już napisałem o wrażliwości Susvar, teraz tym mocniej się zaznaczyła. Nigdy w poprzednich razach ta płyta tyle nie zdziałała. W ślepym odsłuchu dałbym głowę, że użyto lepszego kabla. W dodatku, jakby na zamówienie, pojawiły się cechy najbardziej pożądane: dźwięk ściemniał, nabrał chropawości, pogłębił się i zmężniał. Wszystko w następstwie obniżenia – tonacja zeszła w dół na prawidłowy poziom; soprany przestały przyćmiewać resztę – a jak przestały, to już nie piłowały – nareszcie przestały być za cienkie. Teraz dopiero słuchanie Susvar stało się audiofilskim przeżyciem na wszystkich frontach przeżywania. Chóry Verdiego, opery Mozarta, jazz, swing, rock, elektronika, bossa nova – wszystkie gatunki zyskały. Nie będę się rozpisywał, bo zaraz te lepsze kable (w międzyczasie Tonalium też się podjęło dostarczyć), ale muszę podkreślić dwie rzeczy:

Zatrzaskowa regulacja pałąka spisuje się bez zarzutu.

i) Jeżeli ktoś słucha Susvar ze sprzedażowym kablem (nikt wg producenta, ale może są tacy), to płyta Harmoniksa jest obowiązkową częścią zestawu. Kosztuje bodaj trzysta złotych, zatem żaden wydatek, zmienia tak wiele, że aż mi głupio o tym pisać, bo pisząc czuję się jak nawiedzony duchami wariat. (Oczywiście płyta nie zmieniła samego kabla, wpłynęła też na słuchawki. Odnośnie natomiast toru, to najwyżej śladowo, bo on ją już wiele razy przyjmował.)

ii) Druga rzecz tyczy samych Susvar. Grały bajecznie płynnie, z budzącą podziw swobodą i maestrią lokowania dźwięku w przestrzeni. A napisałem w niedawnej recenzji wzmacniacza Kinki Studio, że umiejętność osadzania sopranów w paśmie i lokowania dźwięku w przestrzeni to dwa najważniejsze wyznaczniki jakościowe wysokiej klasy słuchawek – najbardziej genetyczne. W bardzo niewielkim tylko stopniu możliwe do skorygowania aparaturą (pomijając procesory akustyki, których zwykle się nie stosuje). Oba te atrybuty mają Susvary na poziomie topowym – słuchanie jak się ich dźwięk plasuje w przestrzeni i jak operują strzelistym sopranem, to audiofilskie misterium.

Jeszcze jedno z pierwszego etapu. Używszy płyty Harmoniksa wróciłem do wzmacniacza EAR. Zdecydowana poprawa – dynamiki, wypełnienia i światłocienia całkiem przestało brakować. Piękne słuchanie, pełna satysfakcja, jedynie te soprany wciąż były tutaj oderwane i wciąż za smukłe. Nie aż piskliwe czy jarzące, ale jeszcze nie takie, jakby się dla perfekcji chciało. Zapewne z winy kabla.

Resume tego etapu niech będzie lakoniczne porównanie z pozostałymi słuchawkami właśnie na EAR HP-4. Wszystkie (Sennheiser HD 800, HEDDphone, Ultrasone T7, Meze Empyrean i Focal Utopia) dysponowały markowymi kablami (Sulek, Tonalium, Luna Cables) i wszystkie grały ciemniejszym, wyraźnie gęstszym i potężniejszym dźwiękiem. Zdecydowanie też bardziej koherentnym, a mniej różnicującym brzmienia i słabiej oddzielającym je od tła. Mniej także potrafiącym podkreślać delikatność i skutkiem gęstości mniej przeziernym. Najbardziej podobne odnośnie tego różnicowania, wydobywania z tła i przezierności były Ultrasone T7, przy czym od wszystkich, a nie tylko Susvar, o cały poziom potężniejsze.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: HiFiMAN Susvara

  1. Sławek pisze:

    Różne myśli przychodzą do głowy po przeczytaniu tej recenzji. Może ja tak naprawdę nie znam jeszcze moich HE-6 – mają tak samo podłą skuteczność – 83,5 dB (no dobra, o pół decybela lepszą)? Ale moja końcówka mocy ma 125 W kanał przy 8 omach, więc przy 50 omach ile to będzie? 20 W? No trochę się boję, że że z HE-6 pójdzie siwy dym… A wzmacniacz słuchawkowy ma 8 watt/50 Ohm (Audio-gd Master 11 Singularity, już nieprodukowany).
    Tak przy okazji odnośnie kabli – mam FAW Noir Hybrid HPC kilkuletnią już wersję (teraz jest chyba wersja nowsza), Tonalium i Lavricables Ultimate. Tonalium zdecydowanie najlepsze, całkowicie się zgadzam z opisem brzmienia – „srebrne” wysokie tony, ale po pierwsze to mi się bardzo podoba, a po drugie zależy od źródła i od tego, czym to źródło jest podłączone. Bo jak źródło podłączone jest coaxialem RCA WireWorld Gold Starlight 7 to wysokie tony robią się złociste i wręcz ciepłe. A jak coaxialem BNC Argentum Cw 1/1 to bardziej naturalne i niesamowicie wręcz rozdzielcze. Źródło to transport płyt CD Jay’s Audio CDT2 MKII. Natomiast FAW wycisza moim zdaniem wysokie tony.
    Jeszcze o Tonalium – ten mój to raczej nie jest „MetrumLab” – jaka jest różnica Panie Piotrze – i co zrobić by zwykły Tonalium stał się „MetrumLab”?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sam podchodziłem do mocy wzmacniacza z dużą ostrożnością, bo mam przedwzmacniacz z potencjometrami krokowymi, czyli nie da się startować od zera głośności. Ale w odtwarzaczu miałem regulację do minus kilkudziesięciu decybeli, czyli zupełne bezpieczeństwo. Obawy zresztą płonne – Susvary grały głośno na czwartym-piątym kroku (zależnie od głośności nagrania) przy pełnej mocy odtwarzacza.

      HiFiMAN HE-6 na pewno lepiej zagra z normalnym wzmacniaczem, o ile tylko nie będzie dużego brumu, a być nie powinno. Startować należy od zerowej głośności i powinno być OK.

      Ze zrobienie ze zwykłego Tonalium wersji Metrum Lab może być problem, bo ta firma na rynku kabli słuchawkowych raczej się nie udziela, ale można się skontaktować i może akurat. Jej metoda przedmuchiwania kabli prądem jest opatentowana i objęta tajemnicą – różnica względem zwykłego Tonalium nie jest duża, ale poprawia się transparentność. Mnie przedmuchali kilka kabli gratis, cena oficjalna od kabla to zdaje się koło tysiąc złotych, ale nie jestem pewien.

      PS
      Mnie to srebrzenie Tonalium też się bardzo podoba.

      1. Sławek pisze:

        Bardzo dziękuję odpowiedź. Tylko jak bezpiecznie podłączyć słuchawki do odczepów głośnikowych – kiedyś była taka kosteczka HiFiMan HE – Adapter w sklepie RMS, z tyłu wpinało się kable ze wzmacniacza, a z przodu było wejście xlr 4 pin (szkoda że nie 2 x 3 pin xlr), ale teraz to jest produkt archiwalny. No i nie chciałbym rozbebeszać kabla…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Widziałem tę kostkę niedawno w ofercie, chyba jest do kupienia. Sam mam przejściówkę od Tonalium – ono i FAW też robią takie. Można też kupić cały kabel od razu z przyłączami głośnikowymi. W przypadku HE-6 to się powinno opłacić – z Lebena CS300 grały dużo lepiej poprzez odczepy niż gniazdo słuchawkowe.

          1. Sławek pisze:

            Dziękuję.
            A zatem są możliwości. Lebena nie mam, końcówka mocy to Audio-gd A1 125W/8 Ohm.
            Napędzi HE-6 i pod Susvary w przyszłości będzie jak znalazł 🙂

          2. Piotr Ryka pisze:

            O Lebenie pisałem tylko przykładowo.

          3. Piotr Ryka pisze:

            I jeszcze jedno – ewentualnie za dużą moc wzmacniacza można korygować przy użyciu iFi iESL.

  2. Tomasz (Tichy62) pisze:

    Mam Coplanda 215. W tej chwili „wzmacnia” ATH-ADX5000. Czy da radę napędzić Susvary/HE-6?

    1. Piotr Ryka pisze:

      HE-6 napędzał znakomicie Leben CS-300 F, który ma moc 2 x 15 W. Copland podaje dla siebie wzmocnienie 10 dB – i to się wydaje za mało.

      1. Tomasz (Tichy62) pisze:

        A gdyby tak podpiąć pod tego Coplanda wzmacniacz IFI CAN SE? Wyciąga 2W na kanał. Napędziłby te HE-6?

        Pytam, bo mam ochotę na dobre planary. Susvary raczej nie, ale te HE-6 mogłyby być tymi „drugimi”

        1. Piotr Ryka pisze:

          Ten iFi napędzi, ale czy dostatecznie dobrze, tego nie umiem powiedzieć.

  3. Alucard pisze:

    A propo IFI wyszedł bardzo interesujący IFI Diablo. Wg specyfikacji po balansie podaje 5 W więc można wpinać każde planary. Może zrecenzujesz?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Rzeczywiście mocny diabełek, ale dla HE-6 nie dość. One z takiej około dziesięciowatowej mocy brzmią całkiem inaczej niż z pięcio.

      1. Sławek pisze:

        Już z 8-mio watowej jest dobrze, ale jak może być bardzo dobrze z odczepów głośnikowych to grzech nie spróbować.

      2. Sławek pisze:

        No i spróbowałem – mam od wczoraj przejściówkę od Tonalium.
        HE-6 grają całkiem inaczej – ciemniej, gęściej, pełniej bardziej tak dostojnie. To na początek, bo przejściówka całkiem świeża jeszcze.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie powinno się tak mówić, ale powiem: – A nie mówiłem?

          1. Sławek pisze:

            No mówił Pan, no i wielkie dzięki za recenzję Susvar – natchnienie do eksperymentu.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Widzę, że na forum audiohobby dywagowane są wątpliwości odnośnie basu w moich K1000. Skąd ten bas i jaki, o tym pisałem przy wielu okazjach, ale wyłożę raz jeszcze, zaznaczając na wstępie, że nic a nic i pod żadnym względem nie ustępuje temu od Susvar; technicznie nawet okazał się nieco lepszy – lepiej obrazował pojemności i architekturę brzmieniową bębnów przy takim samym zejściu i mocy ogólnej.
    Na to, że bas ten jest nie tylko dobry, ale rewelacyjny, mam wielu świadków, bo wiele osób słuchało moich AKG po przeróbce, a dwie posłuchawszy nabyły i poszły w ich przerabianiu tą samą drogą. Prócz tego, przy okazji recenzji słuchawek Mysphere, byłem w kontakcie z projektantem K1000, który zapewniał mnie (a wcześniej robił to na forum head-fi), że ich egzemplarz wzorcowy dysponował rewelacyjnym basem, jednym z najdoskonalszych w słuchawkowej historii. Niemniej należy nadmienić, że bas z Ultrasone T7 oraz wcześniejszych Ultrasone Edition 7 i 9 jest potężniejszy i od tego w K1000, i od tego w Susvarach, co u T7 wymaga wymiany kabla, a u Edition 7 i 9 nie.

    Przejdźmy do tego, jak taki bas uzyskać. Rzecz nie bierze się z przerabiania Twin-Head. Jego wkład to wyłącznie bycie PRZEDWZMACNIACZEM – nic nie ma wspólnego z mocą, jedynie z pięknem brzmienia. Przeróbka wręcz go osłabiła – oryginalne lampy 2A3 zastąpione zostały też dużymi, ale słabszymi triodami 45᾽. Przeróbka kompleksowa, nawet całkowita – z oryginału została obudowa. Wymieniono wszystkie kondensatory oraz dodano dwa wielkie wyjściowe wyrzucone na zewnątrz i dwa bocznikujące w środku. Zmieniony został transformator, podstawki lamp i same lampy, zmieniono wszystkie gniazda słuchawkowe i interkonektów, a w miejsce pojedynczego potencjometru Alpsa są teraz dwa krokowe, osobne dla każdego kanału. To wszystko robił pan Darek, a całe zewnętrzne (łączenie części, bo jest dzielony) i wewnętrzne okablowanie wymieniło Tonalium.

    Twin-Head to, jak podkreślam, przedwzmacniacz – w roli słuchawkowego wzmacniacza za słaby nawet dla HEDDphone. Dlatego dla nich, Susvar i K1000 źródłem mocy był Croft Polestar1, także solidnie przerobiony. To klasyczna końcówka mocy, kosztująca kiedyś (już nieprodukowana) zaledwie 800 funtów – przeróbki kosztowały mnie kilka tysięcy, a koszt pary (w oryginale jest jedna) lamp sterujących to dodatkowe 3600 złotych. Ważny jest też interkonekt pomiędzy T-H a Croftem, tu był nim Sulek Edia (wypełnienie i muzykalność), ważne też kable zasilania, podstawki i kondycjoner masy.

    Ale to wszystko jest o wiele mniej ważne, niż przeróbka samych słuchawek, bo każdy wysokiej klasy system o wystarczającej mocy sobie świetnie poradzi. (Osobiście preferuję w torze obecność dużych triod, byle nie tych tandetnych, sam używam Emission Labs.) Koniecznie – i to jest clou! – trzeba w K1000 wymienić kabel; co nie jest łatwe, ale Tonalium potrafi. Dla pełni szczęścia powinien to być kabel Entreq Atlantis, lub może ich nowy flagowiec – Entreq Olympus. (Olympus jest podobno bardziej przejrzysty i szybszy, ale daje trochę mniej wypełnienia, czyli problematyczna sprawa, wymagająca porównania.) Atlantisa mogę polecić w ciemno, jest polski dystrybutor – GFmod. Sam do wymiany kabla dodałem usunięcie grilli po stronie ucha i usunąłem bliższe twarzy poduszeczki skroniowe, zastępując je płaskim aksamitem. Zdjęcie maskownic poprawia bezpośredniość brzmienia, usunięcie poduszeczek zmienia pozycję względem ucha, dając poprawę nasycenia. Ale najważniejszy jest kabel:

    POSIADANIE AKG K1000 Z ORYGINALNYM KABLEM TO NAWET NIE POŁOWA PRZYJEMNOŚCI ICH POSIADANIA!!!

    BASU NIE BĘDZIE Z NIM NIGDY!!!

  5. Miltoniusz pisze:

    To fakt – przy K1000 z oryginalnym kablem HD800 to pluszowy miś.
    Problem z kablami jest taki, że co słuchawki to inne złącza. W przypadku wymiany kabla w K1000 konieczna jest dodatkowo ingerencja w słuchawki. Czy to by miało sens, aby mając kilka par słuchawek, w tym K1000 zrobić tak:
    – kupić jeden dobry kabel
    – w K1000 wymienić oryginalny kabel na dwie krótkie końcówki wystające z muszli z jakimiś uniwersalnymi złączami, np. mini jack jak np. w HiFi Man czy Fostex.
    Wtedy nowy dobry kabel pasował by bezpośrednio do HiFiMan jak i do tych K1000 z dorobionymi końcówkami.
    Ponadto, stosując odpowiednie adaptery na końcówki mini jack w dobrym kablu, można by go podłączyć też i do HD800 i do EtherFlow.
    Teoretycznie można – ale czy to ma sens? A jeżeli tak, to jaki standard byłby najlepszy na te końcówki dobrego kabla, bo może niekoniecznie mini jack?
    No i kwestia drugiego końca kabla i mnogości standardów – czy teoretycznie jest możliwa przejśćiówka na łącze asymetryczne np. duży jack w sytuacji gdy oryginalny kabel jest symetryczny 2,5mm?
    No bo inaczej to trzeba by kupić identyczne cztery Entreq Atlantisy z różnymi końcówkami. A właściwie osiem. A to już psychiatryk na długie lata.
    ps. W GFmod jest Entreq Atlantis w wersji Infinity. Czy wiadomo coś Panu czym różni się od starej wersji?

    1. Piotr Ryka pisze:

      – Nie wiem czym i czy w ogóle Atlantisy się różnią, spróbuję dopytać.

      – Odnośnie możliwości podłączania K1000 poprzez gniazda przy muszlach, to zakładający Atlantisa takie coś mi proponował, ale odmówiłem, bo to by oznaczało degradację jakości. Ale zrobić oczywiście można, byle nie na złącza Lemo od Sennheiser HD 800, bo one przyjmują tylko włosowo cienkie druciki. Najlepiej chyba na mini XLR, tylko żeby pomiędzy złączką a przetwornikiem słuchawek też był porządny kabel. Tonalium chyba może dać swój, ale nie jestem pewny.

      – Odnośnie przejścia z symetrycznej końcówki 2,5 mm na niesymetryczną, to da się chyba zrobić dystansową, ale czy są gotowe takie, to muszę przyznać – nie wiem. Któreś drogie słuchawki mają oryginalne kable z tym zakończeniem, to może jest tam na wyposażeniu także przejściówka?
      oBravo HAMT Signature ma kabel zakończony 4-pinem i do niego firmowe przejściówki na symetryczne jacki 2,5 mm i 4,4 mm, a także na niesymetryczne 6,35 mm i 3,5 mm. Wystarczy zatem na kabel założyć 4-pin i z niego można przejściówką w cokolwiek, również symetrycznie w 2 x 3-pin.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Odpowiedź na pytanie zadane na audiohobby (nazwę forum w poprzednim wpisie już wczoraj poprawiłem, tak nawiasem audiohobby to forum potomne pierwotnego audiostereo):

    Przepraszam za Error 500, jego usunięcia nie mogę się u informatyków doprosić. Odnośnie Tonalium, proszę kontaktować się pod numerem 734 147 746, można powoływać się na mnie.

    I jeszcze jedna uwaga – słuchanie Cary 300B na takich 300B, ta jak jazda do tyłu na rowerze. Jest lepszy od SLI-80, ale wymaga większej pieczołowitości. Brumienie tego ostatniego pewnie by spadło po odsunięciu od reszty sprzętu, można też spróbować go czymś odgrodzić. Ważny jest też kabel pomiędzy nim a gramofonowym pre – jak jest prowadzony i czy ma grubą izolację. Najlepsze są specjalne do gramofonów.

  7. Adam pisze:

    A tak z ciekawości, co z Auris Nirvana? Jak przeglądałem o nim fora, czy headfaje czy cokolwiek, to właśnie bardzo często pojawiał się w towarzystwie Susvar.
    Mocy też mu nie brakuje, może nie ma tyle co głośnikowe, ale 6,5W na kanał to też mało nie jest.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwe, że dobrze pasuje, ale ja go nie słyszałem. Flagowy Auris Headonia pasuje raczej średnio, aczkolwiek po wymianie lamp pewnie grałyby z nim lepiej. Jednak sto procent możliwości Susvary pokazują dopiero z normalnym wzmacniaczem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy