Recenzja: HiFiMAN Susvara

Inżynieria, podobanie, wygoda

Pudło.

   Skoro wygląd to rzecz wcześniejsza, znana z modelu HE-1000, zostawmy go na potem, zacznijmy od ulepszonej technologii. Susvara znaczy w sanskrycie „piękno dźwięku” (albo coś koło tego), więc technologii najwyższej.  Tutaj planarnej i klasycznej, z magnesami po obu stronach membrany. Magnesami równymi co do siły, co wcale nie jest normą, bo choćby w HE-1000 mocniejsze były po zewnętrznej, a w Abyss z jednej w ogóle bez. Dlaczego teraz równe, skoro wcześniej nierówne? Firma tłumaczy to dbałością o wolny od interferencyjnych zakłóceń przepływ dźwięku w otoczeniu membrany. W połączeniu ze specjalnym kształtem obrysu belkowatych magnesów o przydomku Stealth (zapożyczonym od samolotów niewidzialnych dla radarów, z angielskiego znaczącym „skradać się”) znosi ta równość turbulencje, powodując dramatyczny wręcz przyrost czystości akustycznej. A w takim razie naturalność i całkowity brak zniekształceń – ale to dopiero magnesy, a membrana też wnosi wkład, jako zdecydowanie lepsza od wcześniejszych. Supercienka  (<10−6 m) – tak cienka, że patrząc z boku nie można zobaczyć krawędzi; także specjalnie ukształtowana pod kątem transparentności akustycznej i w tym celu ze złotymi elektrodami grubości zaledwie 5 mikronów (5 x 10−6 m). Co powoduje fenomenalnie niską wagę łączną struktury akustycznie tworzącej – lżejszej o wiele i gładszej od wszystkich dotychczasowych w planarach. Trzecim czynnikiem poprawy są siatki nad przetwornikami z drutu o przekroju zaledwie 50 mikronów (50 x 10−6 m) – przez które bez zakłóceń mogą przechodzić fale o częstotliwości 106 Hz (miliona herców).

Czułość tak sporządzonych przetworników to 83 dB, impedancja 60 Ω, pasmo przenoszenia 6 Hz – 75 kHz.

Z tej właśnie niskiej czułości bierze się wymóg wzmacniaczy dużej mocy; w przypadku dedykowanego firmowego wynoszącej 20 watów w klasie A dla oporności 35 Ω. Czy mniejszej, równej albo wyższej niż u też znanych z dużych wymagań AKG K1000 (czułość 74 dB przy impedancji 120 Ω), to będzie okazja sprawdzić.

Miarą innowacyjności i stopnia zaangażowania producenta w osiąganie najwyższej jakości niech będzie informacja, że z pozoru identyczne surowcowo i bardzo podobnie uformowane elementy metalowe, tworzące obudowy z rodziny HE-1000 (trzy modele), są u Susvar aż siedem razy droższe.

Już przechodzimy do tego kształtowania oraz wynikających z niego urody i wygody, ale jeszcze o kablu. W odróżnieniu do najwyższych wzlotów technicznych odnośnie przetworników, kabel jest byle jaki. Ma się rozumieć – prąd przewodzi, lecz nie osiąga w tym wyżyn. Jest wiązką czterech cienkich przewodów z chińskiej produkcji monokrystalicznej miedzi w otoczce monokrystalicznego srebra; gdzie chińskie pochodzenie jest tłumaczone odmową współpracy przez japońską Furukawa Electric Co., Ltd. – producenta najlepszej takiej miedzi i najlepszego takiego srebra. Tym jednak HiFiMAN się nie przejmuje i wcale nie zabiega o to, by kabel był jak najlepszy. Przyczyna, jak tłumaczą, pozostaje czysto praktyczna: praktyka pokazuje bowiem, że nabywca Susvar i tak nie będzie używał ich oryginalnego kabla. (Ponoć sprawdzono i zawsze tak się dzieje.) Jako doświadczony audiofil użyje przez siebie cenionego i nic go przed tym nie powstrzyma. Szkoda w takim razie zachodu i podwyższonej ceny – niech każdy sam zabiega o swe kablowe optimum. To tłumaczenie, muszę przyznać, stanowi ewenement – producenci wolą podkreślać wysoką jakość swoich kabli niezależnie od faktycznego stanu. Trudno jednak odmówić temu podejściu szczerości, też pewnej słusznej racji, aczkolwiek czai się w tym też niebezpieczeństwo: zakosztowawszy Susvar z takim kablem potencjalny nabywca może nie zdecydować się na zakup. Z drugiej strony – faktycznie, najwyższej klasy kabel mocno podniósłby cenę i tak nie dając gwarancji pełnego ukontentowania. Lepiej więc, w każdym razie wg HiFiMAN-a, właściciela spuścić ze smyczy – niechże sobie pohasa za swoim lepszym kablem; a co się przy tym napoci, jakie miał będzie wzruszenia …

Z metalową plakietką.

Organoleptycznie kabel Susvar to bladawiec o niewielkim przekroju oraz dużej giętkości, z lekka tylko sprężynujący. Tak naprawdę to rurka bladej izolacji uginająca się po naciśnięciu – w środku muszą biec druty o naprawdę włosowej średnicy. Kable dostajemy ze słuchawkami dwa: jeden z końcówką duży jack, drugi na wtyk 4-pin. Oba są trzymetrowe z wszystkimi przyłączami od Neutrika (przy muszlach to małe jacki 3,5 mm z normalną głębokością ale wąskie). Na swoich kabli obronę dr Bian zauważa, że mają małą oporność, co poprawia ekstensję sopranów, chociaż ich niska pojemność równocześnie osłabia bas.

Poprzez bladawe kable docieramy nareszcie do muszli. Gawędziarze internetowi zwykli trzymać Susvary w jednej ręce na wysokości głowy i wywijając nimi krzywić się – ich zdaniem za te pieniądze wygląd mógłby być szacowniejszy. Nie podzielam takiej opinii, mnie słuchawki się podobają. Płaskie muszle i niezbyt grube pady są dalekie od groteskowej baloniastości, a pałąk też się nie narzuca swym cienkim, metalowym łukiem i podwieszoną ażurową opaską. Najbardziej znaczące estetycznie srebrzyste maskownice są z bardzo lekkiego stopu; z pyszną precyzją obrobione i naprawdę gustowne – głupi ten, co się czepia.

Słuchawki są stosunkowo lekkie, ważą 450 gramów, co pośród grona najdroższych jest bardzo dobrym wynikiem. Świetnie do tego osiadają, swobodnie otaczając uszy a nie zachodząc na szczękę ani skronie. Na obszarze kontaktu z głową pady są z polimeru podobnego do Alcantary, a boczne ich otoki z wysokogatunkowej sztucznej skóry. Ekolodzy będą zadowoleni, a użytkownik nic nie straci na ekologicznych surowcach: wygoda, kontakt dotykowy i wygląd prima sort. Nic nie uwiera, nic nie ciśnie i się nie czuje ciężaru, a punktowo-zatrzaskowa regulacja wysokości trzyma pewnie i przeskakuje z potwierdzającym zmianę trzaskiem. Między pałąkiem a muszlami są 360° obrotnice, które u Grado powodują skręcanie i marszczenie kabla, lecz ten jest odpinany i odporny na marszczenie. Chodzą te obrotnice gładko, jak wszystko w tych słuchawkach, dzięki czemu to świetne osiadanie i dodatkowa możliwość odkładania na płask. Co się przyda – brak obaw o poobijanie chwytaków, którymi wspieramy o podłoże.

Prętowe maskownice zdobią pośrodku niewielkie wizytówki HiFiMAN-a, a pałąk zaraz nad obrotnicami ma opaski z napisem SUSVARA i ponad nimi herby firmy. Żadnej związanej z tym krzykliwości: napisy wygrawerowano delikatnie i bez lakierniczych dodatków. Fornir użyty na otoki muszli nie jest przez producenta nazwany – na oko to heban zebrano lub jego imitacja. Pady można bez trudu ściągać i są wypiętrzone z tyłu – ogólnie wszystko tip-top, poza jakością kabli i tym niezbędnie mocnym wzmacniaczem.

I słuchawkami.

Oprócz dwóch kabli towarzyszy słuchawkom książka w twardej oprawie z obwolutą, bez wątpienia będąca nawiązaniem do podobnie wytwornej towarzyszącej kiedyś Sony MDR-R10. Tamte słuchawki dr Bian ma zresztą mocno w głowie, sporządził ich replikę, sporządził nawet dwie. Droższa, za ponad pięć tysięcy dolarów, ma przetworniki planarne, a taka sama dynamiczna jest cztery razy tańsza. To jednak konstrukcje zamknięte i jak na razie nie słyszane, a Susvara to czysto autorski popis firmy w konwencji otwartej muszli i technologii owiewu Stealth.

Opakowaniem sztywne pudło w pokryciu imitacji skóry, z metalową winietą opisu i metalowym zapięciem. W środku oprócz słuchawek, wspomnianej książki i dwóch nienajlepszych kabli tylko welurowy pokrowiec ochronny. Same z tego zbioru słuchawki najbardziej luksusowe.

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: HiFiMAN Susvara

  1. Sławek pisze:

    Różne myśli przychodzą do głowy po przeczytaniu tej recenzji. Może ja tak naprawdę nie znam jeszcze moich HE-6 – mają tak samo podłą skuteczność – 83,5 dB (no dobra, o pół decybela lepszą)? Ale moja końcówka mocy ma 125 W kanał przy 8 omach, więc przy 50 omach ile to będzie? 20 W? No trochę się boję, że że z HE-6 pójdzie siwy dym… A wzmacniacz słuchawkowy ma 8 watt/50 Ohm (Audio-gd Master 11 Singularity, już nieprodukowany).
    Tak przy okazji odnośnie kabli – mam FAW Noir Hybrid HPC kilkuletnią już wersję (teraz jest chyba wersja nowsza), Tonalium i Lavricables Ultimate. Tonalium zdecydowanie najlepsze, całkowicie się zgadzam z opisem brzmienia – „srebrne” wysokie tony, ale po pierwsze to mi się bardzo podoba, a po drugie zależy od źródła i od tego, czym to źródło jest podłączone. Bo jak źródło podłączone jest coaxialem RCA WireWorld Gold Starlight 7 to wysokie tony robią się złociste i wręcz ciepłe. A jak coaxialem BNC Argentum Cw 1/1 to bardziej naturalne i niesamowicie wręcz rozdzielcze. Źródło to transport płyt CD Jay’s Audio CDT2 MKII. Natomiast FAW wycisza moim zdaniem wysokie tony.
    Jeszcze o Tonalium – ten mój to raczej nie jest „MetrumLab” – jaka jest różnica Panie Piotrze – i co zrobić by zwykły Tonalium stał się „MetrumLab”?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sam podchodziłem do mocy wzmacniacza z dużą ostrożnością, bo mam przedwzmacniacz z potencjometrami krokowymi, czyli nie da się startować od zera głośności. Ale w odtwarzaczu miałem regulację do minus kilkudziesięciu decybeli, czyli zupełne bezpieczeństwo. Obawy zresztą płonne – Susvary grały głośno na czwartym-piątym kroku (zależnie od głośności nagrania) przy pełnej mocy odtwarzacza.

      HiFiMAN HE-6 na pewno lepiej zagra z normalnym wzmacniaczem, o ile tylko nie będzie dużego brumu, a być nie powinno. Startować należy od zerowej głośności i powinno być OK.

      Ze zrobienie ze zwykłego Tonalium wersji Metrum Lab może być problem, bo ta firma na rynku kabli słuchawkowych raczej się nie udziela, ale można się skontaktować i może akurat. Jej metoda przedmuchiwania kabli prądem jest opatentowana i objęta tajemnicą – różnica względem zwykłego Tonalium nie jest duża, ale poprawia się transparentność. Mnie przedmuchali kilka kabli gratis, cena oficjalna od kabla to zdaje się koło tysiąc złotych, ale nie jestem pewien.

      PS
      Mnie to srebrzenie Tonalium też się bardzo podoba.

      1. Sławek pisze:

        Bardzo dziękuję odpowiedź. Tylko jak bezpiecznie podłączyć słuchawki do odczepów głośnikowych – kiedyś była taka kosteczka HiFiMan HE – Adapter w sklepie RMS, z tyłu wpinało się kable ze wzmacniacza, a z przodu było wejście xlr 4 pin (szkoda że nie 2 x 3 pin xlr), ale teraz to jest produkt archiwalny. No i nie chciałbym rozbebeszać kabla…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Widziałem tę kostkę niedawno w ofercie, chyba jest do kupienia. Sam mam przejściówkę od Tonalium – ono i FAW też robią takie. Można też kupić cały kabel od razu z przyłączami głośnikowymi. W przypadku HE-6 to się powinno opłacić – z Lebena CS300 grały dużo lepiej poprzez odczepy niż gniazdo słuchawkowe.

          1. Sławek pisze:

            Dziękuję.
            A zatem są możliwości. Lebena nie mam, końcówka mocy to Audio-gd A1 125W/8 Ohm.
            Napędzi HE-6 i pod Susvary w przyszłości będzie jak znalazł 🙂

          2. Piotr Ryka pisze:

            O Lebenie pisałem tylko przykładowo.

          3. Piotr Ryka pisze:

            I jeszcze jedno – ewentualnie za dużą moc wzmacniacza można korygować przy użyciu iFi iESL.

  2. Tomasz (Tichy62) pisze:

    Mam Coplanda 215. W tej chwili „wzmacnia” ATH-ADX5000. Czy da radę napędzić Susvary/HE-6?

    1. Piotr Ryka pisze:

      HE-6 napędzał znakomicie Leben CS-300 F, który ma moc 2 x 15 W. Copland podaje dla siebie wzmocnienie 10 dB – i to się wydaje za mało.

      1. Tomasz (Tichy62) pisze:

        A gdyby tak podpiąć pod tego Coplanda wzmacniacz IFI CAN SE? Wyciąga 2W na kanał. Napędziłby te HE-6?

        Pytam, bo mam ochotę na dobre planary. Susvary raczej nie, ale te HE-6 mogłyby być tymi „drugimi”

        1. Piotr Ryka pisze:

          Ten iFi napędzi, ale czy dostatecznie dobrze, tego nie umiem powiedzieć.

  3. Alucard pisze:

    A propo IFI wyszedł bardzo interesujący IFI Diablo. Wg specyfikacji po balansie podaje 5 W więc można wpinać każde planary. Może zrecenzujesz?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Rzeczywiście mocny diabełek, ale dla HE-6 nie dość. One z takiej około dziesięciowatowej mocy brzmią całkiem inaczej niż z pięcio.

      1. Sławek pisze:

        Już z 8-mio watowej jest dobrze, ale jak może być bardzo dobrze z odczepów głośnikowych to grzech nie spróbować.

      2. Sławek pisze:

        No i spróbowałem – mam od wczoraj przejściówkę od Tonalium.
        HE-6 grają całkiem inaczej – ciemniej, gęściej, pełniej bardziej tak dostojnie. To na początek, bo przejściówka całkiem świeża jeszcze.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie powinno się tak mówić, ale powiem: – A nie mówiłem?

          1. Sławek pisze:

            No mówił Pan, no i wielkie dzięki za recenzję Susvar – natchnienie do eksperymentu.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Widzę, że na forum audiohobby dywagowane są wątpliwości odnośnie basu w moich K1000. Skąd ten bas i jaki, o tym pisałem przy wielu okazjach, ale wyłożę raz jeszcze, zaznaczając na wstępie, że nic a nic i pod żadnym względem nie ustępuje temu od Susvar; technicznie nawet okazał się nieco lepszy – lepiej obrazował pojemności i architekturę brzmieniową bębnów przy takim samym zejściu i mocy ogólnej.
    Na to, że bas ten jest nie tylko dobry, ale rewelacyjny, mam wielu świadków, bo wiele osób słuchało moich AKG po przeróbce, a dwie posłuchawszy nabyły i poszły w ich przerabianiu tą samą drogą. Prócz tego, przy okazji recenzji słuchawek Mysphere, byłem w kontakcie z projektantem K1000, który zapewniał mnie (a wcześniej robił to na forum head-fi), że ich egzemplarz wzorcowy dysponował rewelacyjnym basem, jednym z najdoskonalszych w słuchawkowej historii. Niemniej należy nadmienić, że bas z Ultrasone T7 oraz wcześniejszych Ultrasone Edition 7 i 9 jest potężniejszy i od tego w K1000, i od tego w Susvarach, co u T7 wymaga wymiany kabla, a u Edition 7 i 9 nie.

    Przejdźmy do tego, jak taki bas uzyskać. Rzecz nie bierze się z przerabiania Twin-Head. Jego wkład to wyłącznie bycie PRZEDWZMACNIACZEM – nic nie ma wspólnego z mocą, jedynie z pięknem brzmienia. Przeróbka wręcz go osłabiła – oryginalne lampy 2A3 zastąpione zostały też dużymi, ale słabszymi triodami 45᾽. Przeróbka kompleksowa, nawet całkowita – z oryginału została obudowa. Wymieniono wszystkie kondensatory oraz dodano dwa wielkie wyjściowe wyrzucone na zewnątrz i dwa bocznikujące w środku. Zmieniony został transformator, podstawki lamp i same lampy, zmieniono wszystkie gniazda słuchawkowe i interkonektów, a w miejsce pojedynczego potencjometru Alpsa są teraz dwa krokowe, osobne dla każdego kanału. To wszystko robił pan Darek, a całe zewnętrzne (łączenie części, bo jest dzielony) i wewnętrzne okablowanie wymieniło Tonalium.

    Twin-Head to, jak podkreślam, przedwzmacniacz – w roli słuchawkowego wzmacniacza za słaby nawet dla HEDDphone. Dlatego dla nich, Susvar i K1000 źródłem mocy był Croft Polestar1, także solidnie przerobiony. To klasyczna końcówka mocy, kosztująca kiedyś (już nieprodukowana) zaledwie 800 funtów – przeróbki kosztowały mnie kilka tysięcy, a koszt pary (w oryginale jest jedna) lamp sterujących to dodatkowe 3600 złotych. Ważny jest też interkonekt pomiędzy T-H a Croftem, tu był nim Sulek Edia (wypełnienie i muzykalność), ważne też kable zasilania, podstawki i kondycjoner masy.

    Ale to wszystko jest o wiele mniej ważne, niż przeróbka samych słuchawek, bo każdy wysokiej klasy system o wystarczającej mocy sobie świetnie poradzi. (Osobiście preferuję w torze obecność dużych triod, byle nie tych tandetnych, sam używam Emission Labs.) Koniecznie – i to jest clou! – trzeba w K1000 wymienić kabel; co nie jest łatwe, ale Tonalium potrafi. Dla pełni szczęścia powinien to być kabel Entreq Atlantis, lub może ich nowy flagowiec – Entreq Olympus. (Olympus jest podobno bardziej przejrzysty i szybszy, ale daje trochę mniej wypełnienia, czyli problematyczna sprawa, wymagająca porównania.) Atlantisa mogę polecić w ciemno, jest polski dystrybutor – GFmod. Sam do wymiany kabla dodałem usunięcie grilli po stronie ucha i usunąłem bliższe twarzy poduszeczki skroniowe, zastępując je płaskim aksamitem. Zdjęcie maskownic poprawia bezpośredniość brzmienia, usunięcie poduszeczek zmienia pozycję względem ucha, dając poprawę nasycenia. Ale najważniejszy jest kabel:

    POSIADANIE AKG K1000 Z ORYGINALNYM KABLEM TO NAWET NIE POŁOWA PRZYJEMNOŚCI ICH POSIADANIA!!!

    BASU NIE BĘDZIE Z NIM NIGDY!!!

  5. Miltoniusz pisze:

    To fakt – przy K1000 z oryginalnym kablem HD800 to pluszowy miś.
    Problem z kablami jest taki, że co słuchawki to inne złącza. W przypadku wymiany kabla w K1000 konieczna jest dodatkowo ingerencja w słuchawki. Czy to by miało sens, aby mając kilka par słuchawek, w tym K1000 zrobić tak:
    – kupić jeden dobry kabel
    – w K1000 wymienić oryginalny kabel na dwie krótkie końcówki wystające z muszli z jakimiś uniwersalnymi złączami, np. mini jack jak np. w HiFi Man czy Fostex.
    Wtedy nowy dobry kabel pasował by bezpośrednio do HiFiMan jak i do tych K1000 z dorobionymi końcówkami.
    Ponadto, stosując odpowiednie adaptery na końcówki mini jack w dobrym kablu, można by go podłączyć też i do HD800 i do EtherFlow.
    Teoretycznie można – ale czy to ma sens? A jeżeli tak, to jaki standard byłby najlepszy na te końcówki dobrego kabla, bo może niekoniecznie mini jack?
    No i kwestia drugiego końca kabla i mnogości standardów – czy teoretycznie jest możliwa przejśćiówka na łącze asymetryczne np. duży jack w sytuacji gdy oryginalny kabel jest symetryczny 2,5mm?
    No bo inaczej to trzeba by kupić identyczne cztery Entreq Atlantisy z różnymi końcówkami. A właściwie osiem. A to już psychiatryk na długie lata.
    ps. W GFmod jest Entreq Atlantis w wersji Infinity. Czy wiadomo coś Panu czym różni się od starej wersji?

    1. Piotr Ryka pisze:

      – Nie wiem czym i czy w ogóle Atlantisy się różnią, spróbuję dopytać.

      – Odnośnie możliwości podłączania K1000 poprzez gniazda przy muszlach, to zakładający Atlantisa takie coś mi proponował, ale odmówiłem, bo to by oznaczało degradację jakości. Ale zrobić oczywiście można, byle nie na złącza Lemo od Sennheiser HD 800, bo one przyjmują tylko włosowo cienkie druciki. Najlepiej chyba na mini XLR, tylko żeby pomiędzy złączką a przetwornikiem słuchawek też był porządny kabel. Tonalium chyba może dać swój, ale nie jestem pewny.

      – Odnośnie przejścia z symetrycznej końcówki 2,5 mm na niesymetryczną, to da się chyba zrobić dystansową, ale czy są gotowe takie, to muszę przyznać – nie wiem. Któreś drogie słuchawki mają oryginalne kable z tym zakończeniem, to może jest tam na wyposażeniu także przejściówka?
      oBravo HAMT Signature ma kabel zakończony 4-pinem i do niego firmowe przejściówki na symetryczne jacki 2,5 mm i 4,4 mm, a także na niesymetryczne 6,35 mm i 3,5 mm. Wystarczy zatem na kabel założyć 4-pin i z niego można przejściówką w cokolwiek, również symetrycznie w 2 x 3-pin.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Odpowiedź na pytanie zadane na audiohobby (nazwę forum w poprzednim wpisie już wczoraj poprawiłem, tak nawiasem audiohobby to forum potomne pierwotnego audiostereo):

    Przepraszam za Error 500, jego usunięcia nie mogę się u informatyków doprosić. Odnośnie Tonalium, proszę kontaktować się pod numerem 734 147 746, można powoływać się na mnie.

    I jeszcze jedna uwaga – słuchanie Cary 300B na takich 300B, ta jak jazda do tyłu na rowerze. Jest lepszy od SLI-80, ale wymaga większej pieczołowitości. Brumienie tego ostatniego pewnie by spadło po odsunięciu od reszty sprzętu, można też spróbować go czymś odgrodzić. Ważny jest też kabel pomiędzy nim a gramofonowym pre – jak jest prowadzony i czy ma grubą izolację. Najlepsze są specjalne do gramofonów.

  7. Adam pisze:

    A tak z ciekawości, co z Auris Nirvana? Jak przeglądałem o nim fora, czy headfaje czy cokolwiek, to właśnie bardzo często pojawiał się w towarzystwie Susvar.
    Mocy też mu nie brakuje, może nie ma tyle co głośnikowe, ale 6,5W na kanał to też mało nie jest.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwe, że dobrze pasuje, ale ja go nie słyszałem. Flagowy Auris Headonia pasuje raczej średnio, aczkolwiek po wymianie lamp pewnie grałyby z nim lepiej. Jednak sto procent możliwości Susvary pokazują dopiero z normalnym wzmacniaczem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy