Trójbój na szczycie

  Grado GS-1000 cd.

Trójbój_Na_Szczycie_17

Grado Labs GS-1000

   Przejdę teraz do cudzych opinii.
– Najczęstszym zarzutem kierowanym pod adresem GS-1000 jest problem ze zbyt ostrymi wysokimi tonami, bardzo utrudniającymi długotrwałe odsłuchy i psującymi znakomite wrażenie całościowe. Faktycznie, kiedy za pierwszym razem miałem do czynienia z nie wygrzanym egzemplarzem, zjawisko to było zrazu bardzo wyraźnie obserwowalne i całkiem pokaźnych rozmiarów, nawet podczas napędzania tak wybitnym lampowym wzmacniaczem jak ASL Twin-Head. Szybko jednak ustąpiło. Pozostał jedynie pewien niewielki ostry okruch na samym szczycie, który zapewne z czasem też uległby oszlifowaniu. Za drugim razem, z kablem Black Dragon, ostrość w górnych zakresach zupełnie się nie pojawiła. Całościowa tonacja była lekko obniżona a dźwięk potężniejszy, bardziej przypominający ten z Ultrasonów, przy czym przestrzenna magia nie doznała od tego najmniejszego uszczerbku. Za trzecim podejściem, mając do czynienia ze standardowym egzemplarzem wygrzanym w innym systemie, sprawa okazała się najdziwniejsza. Początkowo w całym zakresie było wręcz potulnie, a bas pozostawał nie dość rozdzielczy. Jednak ten obraz z każdym dniem się wyostrzał, jakby ktoś w dobrą stronę kręcił obiektywem aparatu, coraz lepiej ustawiając ostrość obrazowania dźwięku. W efekcie po tygodniu stanęło na pięknej wyrazistości, ale bez żadnych wyostrzeń. Inaczej przecież o pięknie nie mogłoby być mowy.
Nigdy nie miałem GS-1000 przez naprawdę długi okres, toteż nie podejmę się ferowania ostatecznych wyroków jak to z tą ich górą naprawdę jest. Wydaje mi się jednak, że dla doświadczonego audiofila, mającego możność modyfikowania swojego systemu, nie powinna stanowić problemu.
– Utrwalone jest przekonanie, że słuchawki marki Grado najlepiej sprawdzają się w muzyce rozrywkowej, zwłaszcza tej w mocniejszym wydaniu, będącej ich naturalnym siedliskiem. Takie ograniczenie dotyczy jednak czasów sprzed pojawienia się modelu GS-1000, który pod pełnymi żaglami dumnie przemierza cały bezmiar muzycznych wód. Warto jednak poświęcić chwilę na przyjrzenie się jego zachowaniu w obrębie dawnego macierzystego akwenu. Przyznam, że w muzyce rockowej wyżej oceniam umiejętności Ultrasonów, mających bardziej klubowy charakter i bardziej zamaszysty sposób grania, lepiej chyba potrafiący oddawać rockowe klimaty. Mój syn jest jednak właśnie w rockowym wieku i w dodatku sam jest perkusistą, a według niego GS-1000 są w tym repertuarze zdecydowanie lepsze. Z fachowcem nie będę się spierał. Może i są.

Trójbój_Na_Szczycie_18

Grado Labs GS-1000

– W recenzjach przeważa też opinia, że Grado GS-1000 są wyjątkowo detaliczne i mają niezwykle potężny bas, nawet zbyt potężny. Co do detaliczności, sprawa jest oczywista – bez wątpienia jest zjawiskowa – ale bas według mnie za potężny nie jest. Tak może się wydawać jedynie kiedy grają w nie dość dobrym towarzystwie, mającym trudności z ukazaniem różnorodności dźwięku w obrębie najniższych tonów. Trzeba jednak przyznać, że detaliczność w obrębie samego basu zarówno Ultrasony jak i AKG mają lepszą, a AKG zwłaszcza. AKG mają też wyraźniejszą artykulację i czystsze muzyczne medium, jednakże te ich przewagi układają się w inny rodzaj magii niż ta z GS-1000.
Reasumując: Grado, mimo że pod pewnymi względami ustępują nieco swym współzawodnikom, grają niewątpliwie dźwiękiem całościowym, na którego obszarze nawet ta odrobinę mniej wyrazista artykulacja i cieniste tło dali pełnią przydane im role budowniczych czaru. Czaru w swoim rodzaju jedynego, jak niepowtarzalnej urody piękna i tajemnicza zjawa, którą widziało się we śnie tańczącą pośród obłoków; nie całkiem wyraźnie i nie całkiem z bliska. W tym dźwięku nie można się nie zakochać, kiedy słyszało się go takim jak mnie było dane, bo na wskroś przeszywa duszę i oszałamia. To słuchawki narkotyczne dla muzycznych narkomanów.
Nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę powiedzieć, że dźwięk Grado nie jest wyraźny. Recenzenci mają rację – jest bardzo szczegółowy i nadzwyczaj wyrazisty, ale zarazem komponuje się w urokliwy całościowy obraz, którego pewne fragmenty są krystalicznej czystości, a inne giną w tajemniczych mrokach – zbyt dalekie by je zobaczyć dokładnie. I właśnie to połączenie jest wspaniałe. To prawdziwa sztuka; alchemia artystycznej interpretacji, wyrażona poprzez umiejętność właściwego oświetlenia muzycznego utworu. Ta wyjątkowa zdolność czyni Grado GS-1000 audiofilskim klejnotem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Trójbój na szczycie

  1. would you allow we copy some content from the article? Thanks.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy