Recenzja: Stax SR-009

Reasumując

Stax_SR_009_13   Model SR-009 w niemałym stopniu mnie zaskoczył, a w znacznie mniejszym rozczarował. Przyznam, że oczekiwałem słuchawek lepszych niż jakiekolwiek z dotychczasowych, a to się nie stało. Zarówno Sony MDR-R10 jak i Orfeusza odebrałem jako lepsze, a SR-Omega mimo wszystko wydaje mi się bardziej smakowita. To może się jeszcze odmienić wraz z nastaniem przynależnego nowemu flagowcowi firmowego wzmacniacza, jednak nie jestem tu zbytnim optymistą. Ale może, niech żywi nie tracą nadziei. Z drugiej strony pocieszające jest, że nowy wyrób posiada walory jedyne w swoim rodzaju –  ultra przejrzysty dźwięk i bajeczną holografię rodem z kina 3D. Ze strony trzeciej walory te są jednak zmuszone nadrabiać niedostatki wielkości scenicznej, której ułomność dotąd u Staksa nie odnotowywano. By już całkiem kwadratowo się zrobiło, dopiszmy jeszcze, że od strony czwartej jest to pierwszy flagowiec Staksa posiadający brzmienie całkowicie realistyczne w mierze uczuciowości, temperatury i barwy, dający zarazem ogromną satysfakcję wszystkim wielbicielom zjawiskowej szczegółowości.
Na koniec, z ezoterycznych obszarów piątego wymiaru, dorzućmy jeszcze do tego, iż mimo pewnych niedostatków i dalece posuniętej swoistości stylu, są to słuchawki naprawdę niesamowite, kreujące kiedy się w nie wsłuchać czystą magię i przenoszące pojęcie scenicznej holografii na nieznane dotąd obszary.

 

W punktach:

Zalety
– Zjawiskowa, bezprecedensowa wręcz przejrzystość.
– Dźwięk budowany ze zgęszczającej się przeźroczystości, co jest zjawiskiem jedynym w swoim rodzaju.
– Bajeczna holografia rodem z kina 3D.
– Piękne rozpostarcie pasma od najwyższych sopranów po niski bas.
– Fenomenalna precyzja.
– Kultura ogólna na najwyższym poziomie, w tym pełna kontrola nad właściwą prezentacją sopranów.
– Zerowa sybilacja.
– Trafiają bezpośrednio w emocje.
– Mają niepowtarzalny styl, potrafiący zawładnąć słuchaczem.
– Bliskością pierwszego planu wciągają w wir muzycznych zdarzeń.
– Muzyka organowa brzmi na nich bajecznie.
– Szybkie i dynamiczne.
– Szczegółowość i wrażliwość na sygnał dorównujące niemal niezrównanym Sony MDR-R10.
– Wygodne.
– Solidne i trwałe.
– Ładnie się prezentują.
– Elegancko opakowane.
– Najwyższa renoma producenta.
– Flagowiec.
– Made in Japan. 

Wady
– Dźwięk cokolwiek wyprany z masy, mogący rozczarowywać zwolenników masywności i ciężaru.
– Za mała scena, zwłaszcza jak na Staksa.
– Czasami niezbyt konkretnie lokalizują źródła dźwięku.
– Brak scenicznej perspektywy.
– Bas schodzący nisko, ale rzadko dający wrażenie potęgi.
– Transparentnie ukazane barwy i dźwięki nie każdemu muszą odpowiadać.
– Reprodukcja fortepianu pozostawia nieco do życzenia.
– Nie do rocka.
– Trudno ocenić ich prawdziwą wartość w sytuacji kiedy dedykowany im wzmacniacz ma się pojawić dopiero za dwa lata.
– Ciężkie.
– Przeraźliwie drogie.
– Nie przebiły, a już na pewno nie w sposób jednoznaczny, swego najsłynniejszego antenata  SR-Omegi.
– Tym bardziej nie pokonały Orfeusza i Sony MDR-R10.
– Wartość przy odsprzedaży pozostaje zagadką.

 

Dane techniczne:

Słuchawki elektrostatyczne o budowie otwartej.

Pasmo przenoszenia:  5 Hz – 42 kHz

Pojemność elektrostatyczna:  110 pF

Impedancja:  145 kOhm

Maksymalne ciśnienie akustyczne: 118 dB

Prąd podkładu: 580 V

Muszla uszna z prawdziwej skóry na obszarze kontaktu z głową słuchacza.

Przewód ze srebrzonej miedzi beztlenowej o klasie czystości 6N długości 2,5 metra.

Ciężar: 596 g z kablem; 454 g bez kabla.

Cena: 4 900 euro.

Dystrybucja:  GROBEL AUDIO.

 

W teście użyto:

Źródła: SACD Accuphase DP-900/DC-901, Cairn Soft Fog V2.

Wzmacniacze: Stax SRM-007tII, Stax SRM-717, ASL Twin Head Mark III, Ear Stream „Black Pearl”.

Interkonekty: Acrolink A7N-6300 Mexcel XLR, Vovox Textura XLR, Tara Labs Air1 RCA, van den Hul „First Ultimate” RCA.

Słuchawki: Stax SR-009, AKG K1000, Grado PS-1000.

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Stax SR-009

  1. Bohdan pisze:

    No właśnie… wiem,że chcę Stax-a, ale pytanie, czy musze d razu SR- 009. Chodzi mi o to czy różnicowanie modeli jest na zasadzie stopniowania jakości, czy prezentowania dzieł samych w sobie, a przypadkiem tylko tańszych, a wartych uwagi. mózg mi się koncentruje na 007 mk2, ale to kalkulacha księgowa… no nic – czas posłuchać… przyszła mi na myśl sytuacja z Hifimanem, który rodzi tyle dzieci, a każdy pono piękny i gladki.
    Zdecydowanie wole kilka modelii trzymanie jednolitej klasy. nNa pewno nie tak , jak poczynił Jaguar, rodząc Jaguara…

  2. Przemysław S. pisze:

    Słuchawki nie zachwycają w pierwszym dniu, a nawet kolejnym i wydać się jedynie bardzo technicznymi. Największym problemem jest wypełnienie dźwięku, jeśli się robi bezpośrednie porównania (u mnie m.in. z D8k) Natomiast w odpowiednich, gęstych brzmieniowo nagraniach autentycznie błyszczą swoją naturalnością, delikatnością w oddaniu najmniejszych jego niuansów i nie wydają się wówczas suche. Osobiście mam je na 007t z zamontowanymi ruskimi lampami. Podejrzewam, że duży progres brzmieniowy w wypełnieniu usłyszałbym montując Toschiby (są polecane), Amperexy, Mullardy albo nadając większej wyrazistości na Siemensach.

    W tej chwili słucham na nich philipsowych Koncertów Brandenburskich z końca lat 50., na którym żadne z moich dotychczasowych nabytków nie brzmiały zadowalajaco. Tutaj jest po prostu koncertowo (pomimo nagrania mono oraz delikatnych trzasków, bo nośnik sędziwy i był często używany). Mam tylko wypożyczone do odsłuchu, bo nie miałem nigdy wcześniej do czynienia z elektrostatami, ale w tej chwili jestem skłonny rozpatrzyć je jako wariant do zakupu. Jednak muszę zagłębić się bardziej w temat sprzętu towarzyszącego, aby wydobyć z nich potencjał, bo potrafiły zabrzmieć strasznie chudo, sucho, bez uroku, choć chyba ten sposób naturalniej oddając walory nagrań. Jednak nie byłem w stanie tego słuchać:/

    1. Piotr Ryka pisze:

      Moja rada jest taka: Minimalny zestaw dla SR-009 to wzmacniacz iFi PRO sparowany z iESL. Jeszcze lepszy będzie sam iESL podłączony do dobrej klasy zestawu dla kolumn. (Wymagane wówczas dodatkowe kable kolumnowe.) Wszystko jest na tej stronie opisane. Im potężniejszy wzmacniacz z iESL, tym lepiej. A wówczas sto procent wypełnienia i jednocześnie zjawiskowa przejrzystość. Słuchawki są fantastyczne, ale do napędzenia baaaardzo trudne.

      1. Przemysław pisze:

        Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź, z zainteresowaniem przeczytałem cały wpis. Będę się starał spróbować z iESL.

        1. Tadeusz pisze:

          Przemo opisz wrażenia .Po recenzji Piotra miałem okazję posłuchać u kolegi SR-009 z zestawem iFi ,spodziewałem się przynajmniej namiastki tego co opisywał Piotr ale niestety ..
          Wiem,że nie można niczego zaniedbać,trzeba dopieścić system a kolega u którego słuchałem nie jest chyba o tym do końca przekonany bo używa w miarę niedrogiego okablowania.

          1. Patryk pisze:

            To nie tylko kable ,a powiedzialbym , ze to reszta sprzetu kolegi. O tych kablach to za duzo sie pisze. Pytanie: Jaki sprzet ma kolega? Jak wyglada sprawa z pradem? (jakis filter, Isotek, cos podobnego?) Prad jest wazniejszy od kabli wedlug mnie. (to podstawa i moje zdanie osobiste)

  3. Tadeusz pisze:

    Kolega gra w sumie tylko z plików i tego co pamiętam transport to Lumin U1 mini a dac to Aqua LaVoce ,chyba ta starsza wersja .Zasilanie to listwa Fadel a kable Furutech chyba te nie najwyższe modele .

    1. Przemysław pisze:

      Przeprowadziłem test z iCanem Pro po xlr i dźwięk zyskał więcej mięsistości, wokale ciepła… Jednak przez wczorajszt wpis Pana Piotra jestem już umówiony na odsłuch L5000.

  4. Przemysław pisze:

    @Tadeusz Jak się uda mi przeprowadzić porównanie, to dam znać. Przyznaję, że pierwszy kontakt z nimi może być zawodem, tym bardziej jeśli jest się osłuchanym w słuchawkach o dość mocnym, ciężkim, obfitym brzmieniu, jak moje D8k, czy Cz1. Jednak słuchając na nich muzyki w niedzielę przy gramofonie (łącznie około 8h), bez porównań, było w wielu albumach autentycznie zachwycająco i masa źródeł bywała często zaskakująco duża (fortepian pzreważnie brzmiał dosadniej, mocniej, z większym nasyceniem niż na D8k).

    009 wyróżniały się z głównie w albumach w tych brzmiących na moich pozostałych za gęsto, zbyt ociężale, trochę za ponuro. Jednak nie jest to regułą i czasami bywa w takich też dość zwyczajnie, a w bardziej pogodnych zachwycająco. Jednak ten odsłuch utwierdził mnie w przekonaniu, że są to słuchawki dla mnie, nawet pomimo tych braków słyszalnych na tym energizerze, ewentualnie porównując z modelami 009s oraz 007 przed ostatecznym zakupem. Mają w sobie wiele z FU, D8k, ale jak żadne inne potrafią ukazać delikatne, wręcz planktoniczne brzmienia, dopieszczając je pod każdym względem. FU i D8k idą w zachwycającą popisowość, podobają się od pierwszych chwil, szczególnie w albumach z magnetyzującą, pełną potęgi muzyką filmową. Na 009 było tak dla mnie zwyczajniej, choć może byłem przez nie mniej oszukiwany. Natomiast w innych potrafiły tworzyć tak misterny, koronkowy, cudowny, przejrzysty, nieco chłodny, ale i tak barwny przekaz, że potrafiłyby tym zawstydzić zapewne niejeden wysokiej klasy zestaw kolumnowy. Poza tym byłem po ich odsłuchu w tak wspaniałym nastroju, chociaż nie w każdym albumie było nadzwyczajnie, jaki do tej pory towarzyszył mi tylko po powrocie z udanego koncertu.

    Nie wiem, czy jest oferowany jakiś specjalny kabel xlr do tego, aby połączyć nim ten zestaw od ifi. Dzięki temu źródła może zyskałyby większą masywność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy