Reasumując
Model SR-009 w niemałym stopniu mnie zaskoczył, a w znacznie mniejszym rozczarował. Przyznam, że oczekiwałem słuchawek lepszych niż jakiekolwiek z dotychczasowych, a to się nie stało. Zarówno Sony MDR-R10 jak i Orfeusza odebrałem jako lepsze, a SR-Omega mimo wszystko wydaje mi się bardziej smakowita. To może się jeszcze odmienić wraz z nastaniem przynależnego nowemu flagowcowi firmowego wzmacniacza, jednak nie jestem tu zbytnim optymistą. Ale może, niech żywi nie tracą nadziei. Z drugiej strony pocieszające jest, że nowy wyrób posiada walory jedyne w swoim rodzaju – ultra przejrzysty dźwięk i bajeczną holografię rodem z kina 3D. Ze strony trzeciej walory te są jednak zmuszone nadrabiać niedostatki wielkości scenicznej, której ułomność dotąd u Staksa nie odnotowywano. By już całkiem kwadratowo się zrobiło, dopiszmy jeszcze, że od strony czwartej jest to pierwszy flagowiec Staksa posiadający brzmienie całkowicie realistyczne w mierze uczuciowości, temperatury i barwy, dający zarazem ogromną satysfakcję wszystkim wielbicielom zjawiskowej szczegółowości.
Na koniec, z ezoterycznych obszarów piątego wymiaru, dorzućmy jeszcze do tego, iż mimo pewnych niedostatków i dalece posuniętej swoistości stylu, są to słuchawki naprawdę niesamowite, kreujące kiedy się w nie wsłuchać czystą magię i przenoszące pojęcie scenicznej holografii na nieznane dotąd obszary.
W punktach:
Zalety
– Zjawiskowa, bezprecedensowa wręcz przejrzystość.
– Dźwięk budowany ze zgęszczającej się przeźroczystości, co jest zjawiskiem jedynym w swoim rodzaju.
– Bajeczna holografia rodem z kina 3D.
– Piękne rozpostarcie pasma od najwyższych sopranów po niski bas.
– Fenomenalna precyzja.
– Kultura ogólna na najwyższym poziomie, w tym pełna kontrola nad właściwą prezentacją sopranów.
– Zerowa sybilacja.
– Trafiają bezpośrednio w emocje.
– Mają niepowtarzalny styl, potrafiący zawładnąć słuchaczem.
– Bliskością pierwszego planu wciągają w wir muzycznych zdarzeń.
– Muzyka organowa brzmi na nich bajecznie.
– Szybkie i dynamiczne.
– Szczegółowość i wrażliwość na sygnał dorównujące niemal niezrównanym Sony MDR-R10.
– Wygodne.
– Solidne i trwałe.
– Ładnie się prezentują.
– Elegancko opakowane.
– Najwyższa renoma producenta.
– Flagowiec.
– Made in Japan.
Wady
– Dźwięk cokolwiek wyprany z masy, mogący rozczarowywać zwolenników masywności i ciężaru.
– Za mała scena, zwłaszcza jak na Staksa.
– Czasami niezbyt konkretnie lokalizują źródła dźwięku.
– Brak scenicznej perspektywy.
– Bas schodzący nisko, ale rzadko dający wrażenie potęgi.
– Transparentnie ukazane barwy i dźwięki nie każdemu muszą odpowiadać.
– Reprodukcja fortepianu pozostawia nieco do życzenia.
– Nie do rocka.
– Trudno ocenić ich prawdziwą wartość w sytuacji kiedy dedykowany im wzmacniacz ma się pojawić dopiero za dwa lata.
– Ciężkie.
– Przeraźliwie drogie.
– Nie przebiły, a już na pewno nie w sposób jednoznaczny, swego najsłynniejszego antenata SR-Omegi.
– Tym bardziej nie pokonały Orfeusza i Sony MDR-R10.
– Wartość przy odsprzedaży pozostaje zagadką.
Dane techniczne:
Słuchawki elektrostatyczne o budowie otwartej.
Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 42 kHz
Pojemność elektrostatyczna: 110 pF
Impedancja: 145 kOhm
Maksymalne ciśnienie akustyczne: 118 dB
Prąd podkładu: 580 V
Muszla uszna z prawdziwej skóry na obszarze kontaktu z głową słuchacza.
Przewód ze srebrzonej miedzi beztlenowej o klasie czystości 6N długości 2,5 metra.
Ciężar: 596 g z kablem; 454 g bez kabla.
Cena: 4 900 euro.
Dystrybucja: GROBEL AUDIO.
W teście użyto:
Źródła: SACD Accuphase DP-900/DC-901, Cairn Soft Fog V2.
Wzmacniacze: Stax SRM-007tII, Stax SRM-717, ASL Twin Head Mark III, Ear Stream „Black Pearl”.
Interkonekty: Acrolink A7N-6300 Mexcel XLR, Vovox Textura XLR, Tara Labs Air1 RCA, van den Hul „First Ultimate” RCA.
Słuchawki: Stax SR-009, AKG K1000, Grado PS-1000.
No właśnie… wiem,że chcę Stax-a, ale pytanie, czy musze d razu SR- 009. Chodzi mi o to czy różnicowanie modeli jest na zasadzie stopniowania jakości, czy prezentowania dzieł samych w sobie, a przypadkiem tylko tańszych, a wartych uwagi. mózg mi się koncentruje na 007 mk2, ale to kalkulacha księgowa… no nic – czas posłuchać… przyszła mi na myśl sytuacja z Hifimanem, który rodzi tyle dzieci, a każdy pono piękny i gladki.
Zdecydowanie wole kilka modelii trzymanie jednolitej klasy. nNa pewno nie tak , jak poczynił Jaguar, rodząc Jaguara…
Słuchawki nie zachwycają w pierwszym dniu, a nawet kolejnym i wydać się jedynie bardzo technicznymi. Największym problemem jest wypełnienie dźwięku, jeśli się robi bezpośrednie porównania (u mnie m.in. z D8k) Natomiast w odpowiednich, gęstych brzmieniowo nagraniach autentycznie błyszczą swoją naturalnością, delikatnością w oddaniu najmniejszych jego niuansów i nie wydają się wówczas suche. Osobiście mam je na 007t z zamontowanymi ruskimi lampami. Podejrzewam, że duży progres brzmieniowy w wypełnieniu usłyszałbym montując Toschiby (są polecane), Amperexy, Mullardy albo nadając większej wyrazistości na Siemensach.
W tej chwili słucham na nich philipsowych Koncertów Brandenburskich z końca lat 50., na którym żadne z moich dotychczasowych nabytków nie brzmiały zadowalajaco. Tutaj jest po prostu koncertowo (pomimo nagrania mono oraz delikatnych trzasków, bo nośnik sędziwy i był często używany). Mam tylko wypożyczone do odsłuchu, bo nie miałem nigdy wcześniej do czynienia z elektrostatami, ale w tej chwili jestem skłonny rozpatrzyć je jako wariant do zakupu. Jednak muszę zagłębić się bardziej w temat sprzętu towarzyszącego, aby wydobyć z nich potencjał, bo potrafiły zabrzmieć strasznie chudo, sucho, bez uroku, choć chyba ten sposób naturalniej oddając walory nagrań. Jednak nie byłem w stanie tego słuchać:/
Moja rada jest taka: Minimalny zestaw dla SR-009 to wzmacniacz iFi PRO sparowany z iESL. Jeszcze lepszy będzie sam iESL podłączony do dobrej klasy zestawu dla kolumn. (Wymagane wówczas dodatkowe kable kolumnowe.) Wszystko jest na tej stronie opisane. Im potężniejszy wzmacniacz z iESL, tym lepiej. A wówczas sto procent wypełnienia i jednocześnie zjawiskowa przejrzystość. Słuchawki są fantastyczne, ale do napędzenia baaaardzo trudne.
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź, z zainteresowaniem przeczytałem cały wpis. Będę się starał spróbować z iESL.
Przemo opisz wrażenia .Po recenzji Piotra miałem okazję posłuchać u kolegi SR-009 z zestawem iFi ,spodziewałem się przynajmniej namiastki tego co opisywał Piotr ale niestety ..
Wiem,że nie można niczego zaniedbać,trzeba dopieścić system a kolega u którego słuchałem nie jest chyba o tym do końca przekonany bo używa w miarę niedrogiego okablowania.
To nie tylko kable ,a powiedzialbym , ze to reszta sprzetu kolegi. O tych kablach to za duzo sie pisze. Pytanie: Jaki sprzet ma kolega? Jak wyglada sprawa z pradem? (jakis filter, Isotek, cos podobnego?) Prad jest wazniejszy od kabli wedlug mnie. (to podstawa i moje zdanie osobiste)
Kolega gra w sumie tylko z plików i tego co pamiętam transport to Lumin U1 mini a dac to Aqua LaVoce ,chyba ta starsza wersja .Zasilanie to listwa Fadel a kable Furutech chyba te nie najwyższe modele .
Przeprowadziłem test z iCanem Pro po xlr i dźwięk zyskał więcej mięsistości, wokale ciepła… Jednak przez wczorajszt wpis Pana Piotra jestem już umówiony na odsłuch L5000.
@Tadeusz Jak się uda mi przeprowadzić porównanie, to dam znać. Przyznaję, że pierwszy kontakt z nimi może być zawodem, tym bardziej jeśli jest się osłuchanym w słuchawkach o dość mocnym, ciężkim, obfitym brzmieniu, jak moje D8k, czy Cz1. Jednak słuchając na nich muzyki w niedzielę przy gramofonie (łącznie około 8h), bez porównań, było w wielu albumach autentycznie zachwycająco i masa źródeł bywała często zaskakująco duża (fortepian pzreważnie brzmiał dosadniej, mocniej, z większym nasyceniem niż na D8k).
009 wyróżniały się z głównie w albumach w tych brzmiących na moich pozostałych za gęsto, zbyt ociężale, trochę za ponuro. Jednak nie jest to regułą i czasami bywa w takich też dość zwyczajnie, a w bardziej pogodnych zachwycająco. Jednak ten odsłuch utwierdził mnie w przekonaniu, że są to słuchawki dla mnie, nawet pomimo tych braków słyszalnych na tym energizerze, ewentualnie porównując z modelami 009s oraz 007 przed ostatecznym zakupem. Mają w sobie wiele z FU, D8k, ale jak żadne inne potrafią ukazać delikatne, wręcz planktoniczne brzmienia, dopieszczając je pod każdym względem. FU i D8k idą w zachwycającą popisowość, podobają się od pierwszych chwil, szczególnie w albumach z magnetyzującą, pełną potęgi muzyką filmową. Na 009 było tak dla mnie zwyczajniej, choć może byłem przez nie mniej oszukiwany. Natomiast w innych potrafiły tworzyć tak misterny, koronkowy, cudowny, przejrzysty, nieco chłodny, ale i tak barwny przekaz, że potrafiłyby tym zawstydzić zapewne niejeden wysokiej klasy zestaw kolumnowy. Poza tym byłem po ich odsłuchu w tak wspaniałym nastroju, chociaż nie w każdym albumie było nadzwyczajnie, jaki do tej pory towarzyszył mi tylko po powrocie z udanego koncertu.
Nie wiem, czy jest oferowany jakiś specjalny kabel xlr do tego, aby połączyć nim ten zestaw od ifi. Dzięki temu źródła może zyskałyby większą masywność.