Recenzja: Stax SR-009

Odsłuch cd.

Stax_SR_009_8   Jak to zagrało? Hmm… Teoretycznie powinno fenomenalnie i pewnym sensie rzeczywiście, lecz przy tym w moim odczuciu zagrało też dziwnie.
W pierwszej recenzji japońskich elektrostatów jaką napisałem, zawarłem stwierdzenie, że Stax wszystko uprzestrzennia. Wówczas także grał z odtwarzaczem SACD marki Accuphase,  modelem DP-78,  i porównywany był do słuchawek Grado RS-1. Opisałem to uprzestrzennianie jako przeważnie bardzo ciekawe, ale w pewnych sytuacjach, na przykład przy odtwarzaniu wiolonczeli, cokolwiek irytujące.
Oczywistym jest, że to także kwestia przyzwyczajenia do danego typu prezentacji. Jednakże zarówno z Sennheiserem Orfeuszem jak i Staksem SR-Omegą zasilanymi wzmacniaczem Orfeusza i czerpiącymi sygnał od Ayona CD-5s, podobnego przestrzennego udziwnienia się nie dopatrzyłem. Ma się rozumieć, było także przestrzennie, ale nie aż w stopniu każącym cofnąć się o krok i zastanowić, czy to aby jeszcze realizm, czy może już jakaś bajka.
W przypadku odsłuchu u Nautilusa niewątpliwie nałożyły się tu na siebie dwa uprzestrzennienia –  własne słuchawek SR-009 i potęgujące je topowego Accuphase, a kabel Acrolinka dokładał jeszcze do tego coś od siebie, co stało się widoczne po wpięciu w jego miejsce zwyklejszego srebrnego interkonektu produkcji DIY.
Można teraz zapytać, czy słuchacz nawykły do słuchania wyrobów rynkowo mniej ekstremalnych i technologicznie mniej wysilonych, jest odpowiednim kandydatem na częściowo chociaż miarodajną ocenę takiego zestawu? Nie dam się jednak zepchnąć do narożnika. Często obcuję z prawdziwymi instrumentami, toteż nikt mi nie zarzuci, że się nie znam. Wychodząc z tego założenia zmuszony jestem napisać, że zestaw słuchany u Nautilusa miał tendencję do przydawania wszystkim produkcjom muzycznym charakteru grania w kościelnej nawie albo jakiejś sali o wyjątkowej akustycznej aktywności, produkującej całą masę dodatkowego pogłosu.
Czy sytuacja taka jest zła, czy dobra –  nie mnie osądzać. To rzecz gustu i jeśli komuś taki akustyczny przepych odpowiada, niewątpliwie ma czego szukał. Nędzną namiastką takiego stylu jest tak nawiasem także akustycznie podbita prezentacja słuchawek Audio-Technica ATH-W5000, odbywająca się jednak na dalece niższym poziomie.

Stax_SR_009_9Na niezwykłą przestrzenność i poczucie pewnej niezwykłości w klimatach stwarzanych przez słuchawki SR-009 składa się też w dużej mierze specyfika budowania przez nie samego dźwięku. Dźwięk ten nie tyle jest nasycony powietrzem, co jest powietrzem samym. Zauważyłem to natychmiast jeszcze z własnym odtwarzaczem, atoli spodziewałem się, że topowy Accuphase ów złożony z powietrza dźwięk ukonkretni. Tymczasem zaszła sytuacja odwrotna: wrażenie budowania powietrznych dźwięków –  takich złożonych z pewnej wielowymiarowej przeźroczystości a nie materialnych brył –  jeszcze się pogłębiło.
Ktoś mógłby zauważyć, że dźwięk faktycznie jest zbudowany z fali akustycznej propagującej w powietrzu, a ono wszak jest właśnie przeźroczyste, zatem efekt stwarzany przez nowe elektrostaty jest samym dobrem. Jednakże zachodzi tu pewne nieporozumienie. Powietrze rzeczywiście jest przeźroczyste, ale dla wzroku a nie słuchu. Kiedy ktoś tuż przy uchu walnie ci młotkiem o kawał żelaza, nie powstanie z tego dźwięk przeźroczysty, tylko straszliwy, całkowicie nieprzeźroczysty jazgot. I właśnie tego typu jednoznacznych okropieństw słuchawki SR-009 nie mają zwyczaju serwować, pozostając cały czas na obszarach czarowania i magii.
Posługując się audiofilską gwarą można powiedzieć, że dźwięk produkowany przez nie ma nietypowe wypełnienie, zupełnie inne niż u słuchawek dynamicznych czy ortodynamicznych. Czy jest to wypełnienie wyższego poziomu, czy przeciwnie, nienaturalne, na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Ale bez względu na to jakie jest względem realności, może się podobać albo nie. Jak dla mnie jest bardzo interesujące i na pewno chciałbym posiadać taką przestrzenną alternatywę utkaną z wielowarstwowej przeźroczystości dla własnego systemu. Poza tym długotrwałe obcowanie z tego typu prezentacją może owocować rezultatami trudnymi do przewidzenia, bardzo możliwe, że niezwykle satysfakcjonującymi w sensie odsłuchowej radości. Sam zacząłem pomału się z tą prezentacją oswajać i niezależnie od tego czy to mój mózg odnajdywał się w niej coraz lepiej, czy same słuchawki wraz z mijającymi godzinami coraz lepiej grały, podobała mi się coraz bardziej. Z drugiej strony miłośnicy brzmień konkretnych jak kamień, mogą kręcić nosem na taką zwiewną powietrzno-przestrzenną maestrię.
Stax_SR_009_10O odsłuchu u Nautilusa trzeba jeszcze powiedzieć, że sam Accuphase DP-900/DC901 ma brzmienie spokojne i spójne, ukazane na ciemnym tle, bardzo przestrzenne, znakomicie zrealizowane w realiach barwowych i temperaturowych, i z co najwyżej śladową nutą ocieplenia, a wszystko to lokuje się na poziomie majestatycznie wysokim. Trzeba też dodać, że systemowi Accuphase-Stax-Acrolink dzielnie dotrzymywał kroku przywieziony przez właściciela firmy Ear Stream Michała Wyrobę system złożony z taniego ale gruntownie zmodyfikowanego dotwarzacza DVD Harman Kardon w roli napędu, własnej jego konstrukcji DAC’a, własnego wzmacniacza słuchawkowego Black Pearl i własnej produkcji kabli, wspólnie napędzających słuchawki Grado PS-1000. Wcale nie zabrzmiało to w narzucający się sposób gorzej, tylko inaczej. Można powiedzieć –  bardziej zwyczajnie, a można –  konkretniej. Przejście odbywało się w każdym razie spokojnie i bezboleśnie. Oba systemy, zarówno ten piekielnie drogi, jak i ten stosunkowo tani (choć słuchawki PS-1000 do tanich się nie zaliczają) prezentowały niezwykle wysoki poziom, przy czym ten droższy był bardziej brzmieniowo ekskluzywny, przynajmniej w sensie trudności z odnalezieniem czegoś analogicznego, szczególnie pod względem prezentacji przestrzennej.

Zejdźmy teraz parę szczebli niżej w audiofilskiej hierarchii i zastąpmy ekscentrycznego Accuphase moim przeciętnym Cairnem, prezentującym poziom zbliżony do Meridiana G8, a łatwiejszy do transportu tranzystorowy wzmacniacz SRM-717 podmieńmy umożliwiającym bezpośrednie porównania lampowym SRM-007tII. Strasznie drogiego Acrolinka wyręczy nam teraz, moim zdaniem bardzo udany w wersji symetrycznej, Vovox Tekstura. Co się zmieni? Na pewno zmniejsza się uprzestrzennienie i na pewno przekaz staje się powszedniejszy. Z wielkich, pełnych wyrafinowanych ozdobników i promenadowych widoków sal audiofilskiego pałacu trafiamy znów do własnego pokoju, ale nie tego co wcześniej, bo same słuchawki SR-009 rzucają nowe światło na znane wcześniej muzyczne krajobrazy, a tak naprawdę sprawiają, że ujrzymy je przez okulary 3D.
Podobno obraz 3D źle wpływa na zdrowie. W sensie wzrokowym, być może, ale w muzycznym –  bynajmniej. Świetnie się słucha tych SR- 009 w domowym zaciszu, poznając znany repertuar przez pryzmat dodanej doń trójwymiarowości. Kiedy się do niej przyzwyczaić, smakuje wybornie. I nic, w każdym razie mnie, nie przeszkadza, że prawdziwa gitara wcale nie jest aż tak przestrzenna, a głos żony wołającej na obiad nie niesie się gromkim echem. Trochę gorzej, że Quentin Tarantino ze swej autorskiej płyty z utworami ilustrującymi jego filmy przemawia jakby ktoś uruchomił efekt „Hall” na komputerze, podobnie jak Piotr Skrzynecki czytający w Piwnicy pod Baranami „Wyprzedaż teatru”. Nie jest to na pewno naturalna mowa kogoś siedzącego obok, lecz cóż z tego, skoro w słuchaniu muzycznym przekłada się to na niesamowitą frajdę.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Stax SR-009

  1. Bohdan pisze:

    No właśnie… wiem,że chcę Stax-a, ale pytanie, czy musze d razu SR- 009. Chodzi mi o to czy różnicowanie modeli jest na zasadzie stopniowania jakości, czy prezentowania dzieł samych w sobie, a przypadkiem tylko tańszych, a wartych uwagi. mózg mi się koncentruje na 007 mk2, ale to kalkulacha księgowa… no nic – czas posłuchać… przyszła mi na myśl sytuacja z Hifimanem, który rodzi tyle dzieci, a każdy pono piękny i gladki.
    Zdecydowanie wole kilka modelii trzymanie jednolitej klasy. nNa pewno nie tak , jak poczynił Jaguar, rodząc Jaguara…

  2. Przemysław S. pisze:

    Słuchawki nie zachwycają w pierwszym dniu, a nawet kolejnym i wydać się jedynie bardzo technicznymi. Największym problemem jest wypełnienie dźwięku, jeśli się robi bezpośrednie porównania (u mnie m.in. z D8k) Natomiast w odpowiednich, gęstych brzmieniowo nagraniach autentycznie błyszczą swoją naturalnością, delikatnością w oddaniu najmniejszych jego niuansów i nie wydają się wówczas suche. Osobiście mam je na 007t z zamontowanymi ruskimi lampami. Podejrzewam, że duży progres brzmieniowy w wypełnieniu usłyszałbym montując Toschiby (są polecane), Amperexy, Mullardy albo nadając większej wyrazistości na Siemensach.

    W tej chwili słucham na nich philipsowych Koncertów Brandenburskich z końca lat 50., na którym żadne z moich dotychczasowych nabytków nie brzmiały zadowalajaco. Tutaj jest po prostu koncertowo (pomimo nagrania mono oraz delikatnych trzasków, bo nośnik sędziwy i był często używany). Mam tylko wypożyczone do odsłuchu, bo nie miałem nigdy wcześniej do czynienia z elektrostatami, ale w tej chwili jestem skłonny rozpatrzyć je jako wariant do zakupu. Jednak muszę zagłębić się bardziej w temat sprzętu towarzyszącego, aby wydobyć z nich potencjał, bo potrafiły zabrzmieć strasznie chudo, sucho, bez uroku, choć chyba ten sposób naturalniej oddając walory nagrań. Jednak nie byłem w stanie tego słuchać:/

    1. Piotr Ryka pisze:

      Moja rada jest taka: Minimalny zestaw dla SR-009 to wzmacniacz iFi PRO sparowany z iESL. Jeszcze lepszy będzie sam iESL podłączony do dobrej klasy zestawu dla kolumn. (Wymagane wówczas dodatkowe kable kolumnowe.) Wszystko jest na tej stronie opisane. Im potężniejszy wzmacniacz z iESL, tym lepiej. A wówczas sto procent wypełnienia i jednocześnie zjawiskowa przejrzystość. Słuchawki są fantastyczne, ale do napędzenia baaaardzo trudne.

      1. Przemysław pisze:

        Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź, z zainteresowaniem przeczytałem cały wpis. Będę się starał spróbować z iESL.

        1. Tadeusz pisze:

          Przemo opisz wrażenia .Po recenzji Piotra miałem okazję posłuchać u kolegi SR-009 z zestawem iFi ,spodziewałem się przynajmniej namiastki tego co opisywał Piotr ale niestety ..
          Wiem,że nie można niczego zaniedbać,trzeba dopieścić system a kolega u którego słuchałem nie jest chyba o tym do końca przekonany bo używa w miarę niedrogiego okablowania.

          1. Patryk pisze:

            To nie tylko kable ,a powiedzialbym , ze to reszta sprzetu kolegi. O tych kablach to za duzo sie pisze. Pytanie: Jaki sprzet ma kolega? Jak wyglada sprawa z pradem? (jakis filter, Isotek, cos podobnego?) Prad jest wazniejszy od kabli wedlug mnie. (to podstawa i moje zdanie osobiste)

  3. Tadeusz pisze:

    Kolega gra w sumie tylko z plików i tego co pamiętam transport to Lumin U1 mini a dac to Aqua LaVoce ,chyba ta starsza wersja .Zasilanie to listwa Fadel a kable Furutech chyba te nie najwyższe modele .

    1. Przemysław pisze:

      Przeprowadziłem test z iCanem Pro po xlr i dźwięk zyskał więcej mięsistości, wokale ciepła… Jednak przez wczorajszt wpis Pana Piotra jestem już umówiony na odsłuch L5000.

  4. Przemysław pisze:

    @Tadeusz Jak się uda mi przeprowadzić porównanie, to dam znać. Przyznaję, że pierwszy kontakt z nimi może być zawodem, tym bardziej jeśli jest się osłuchanym w słuchawkach o dość mocnym, ciężkim, obfitym brzmieniu, jak moje D8k, czy Cz1. Jednak słuchając na nich muzyki w niedzielę przy gramofonie (łącznie około 8h), bez porównań, było w wielu albumach autentycznie zachwycająco i masa źródeł bywała często zaskakująco duża (fortepian pzreważnie brzmiał dosadniej, mocniej, z większym nasyceniem niż na D8k).

    009 wyróżniały się z głównie w albumach w tych brzmiących na moich pozostałych za gęsto, zbyt ociężale, trochę za ponuro. Jednak nie jest to regułą i czasami bywa w takich też dość zwyczajnie, a w bardziej pogodnych zachwycająco. Jednak ten odsłuch utwierdził mnie w przekonaniu, że są to słuchawki dla mnie, nawet pomimo tych braków słyszalnych na tym energizerze, ewentualnie porównując z modelami 009s oraz 007 przed ostatecznym zakupem. Mają w sobie wiele z FU, D8k, ale jak żadne inne potrafią ukazać delikatne, wręcz planktoniczne brzmienia, dopieszczając je pod każdym względem. FU i D8k idą w zachwycającą popisowość, podobają się od pierwszych chwil, szczególnie w albumach z magnetyzującą, pełną potęgi muzyką filmową. Na 009 było tak dla mnie zwyczajniej, choć może byłem przez nie mniej oszukiwany. Natomiast w innych potrafiły tworzyć tak misterny, koronkowy, cudowny, przejrzysty, nieco chłodny, ale i tak barwny przekaz, że potrafiłyby tym zawstydzić zapewne niejeden wysokiej klasy zestaw kolumnowy. Poza tym byłem po ich odsłuchu w tak wspaniałym nastroju, chociaż nie w każdym albumie było nadzwyczajnie, jaki do tej pory towarzyszył mi tylko po powrocie z udanego koncertu.

    Nie wiem, czy jest oferowany jakiś specjalny kabel xlr do tego, aby połączyć nim ten zestaw od ifi. Dzięki temu źródła może zyskałyby większą masywność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy