Garść porównań
Na koniec kilka impresji związanych z porównaniami elektrostatycznych SR-009 z dynamicznymi AKG K1000.
Zacznijmy od wielkiego formatu, czyli muzyki organowej i symfonicznej.
Jan Sebastian Bach „Toccata und Fuge d-moll” (Karl Richter – Deutsche Grammophon)
Stax SR-009
Fenomenalne zawieszenie dźwięku w przestrzeni i imponujące zejście niskich rejestrów oraz towarzysząca mu na przeciwległym krańcu maestria sopranów. Lecz najwspanialsze w tym wszystkim jest niesamowite odczucie przepływu powietrza i towarzysząca mu precyzja dźwiękowego rysunku.
Ocena celująca.
AKG K1000
Tu organy odsunięte są dużo dalej i osadzone w kościelnej nawie a nie w nas samych. Barwy są kryjące a nie transparentne, a cały spektakl ukazany jest w perspektywie. Zejście basu też imponuje, ale soprany są bardziej natarczywe. Trójwymiarowość samych dźwięków też jest imponująca, jednak całościowy charakter przedstawienia pozostaje zupełnie inny. Tutaj jesteśmy słuchaczem siedzącym w kościelnej ławie, a u Staksa byliśmy samym organistą.
Sumaryczna ocena minimalnie niższa z uwagi na słabsze doznania emocjonalne. To wrzucenie przez Staksa w organy było po prostu genialne.
Gustaw Mahler „Symphony No.5” „Adagietto” (L.Bernstein and New York Philharmonic – Sony)
Stax SR-009
Orkiestra otaczana nas, ale trochę jest zbyt mgławicowa. Taka impresjonistyczna. Uczuciowość wyraża się perfekcyjnie i w całej złożoności. Żadnego bezsensownego dosładzania czy umilania – posępność, zaduma, powaga i melancholia ogarniają nas i topią w sobie naszą duszę.
AKG K1000
Znów jesteśmy widzem a nie aktorem. Muzyczny spektakl rozgrywa się w oddaleniu, a formę ma bardziej konkretną. Ogólnie jest zupełnie inaczej, choć uczuciowo niemal analogicznie. Prezentacja Staksa była trochę bardziej melancholijna; w porównaniu AKG są ciut cieplejsze i niosące odrobinę nadziei.
Stax bardziej atakował dźwiękiem, ale piękniej go uprzestrzenniał. Z drugiej strony znów osadził go wszędzie i nigdzie, bez żad nej konkretnej lokalizacji i na planie panoramicznym, pozbawionym scenicznej głębi.
Oceny całościowe zbliżone.
Przejdźmy do kameralistyki.
Ludwik van Beethoven „Trio No.7 Archduke” (Beaux Arts Trio – Philips)
Stax SR-009
Tradycyjnie zostajemy wrzuceni między muzyków. Nagranie jest złej jakości, ale Stax bardzo je poprawia w sensie przejrzystości i precyzji, a wielką radość sprawia nastrojowa trafność prezentacji. Uczucia napływają falą i przenikają cały spektakl. Podobnie jak w sensie scenicznym nie rysuje się tu żaden dystans uczuciowy.
AKG K1000
Na tym nagraniu są sporo cieplejsze, takie w lampowym stylu czystej klasy A, co jest w głównej mierze zasługą neutralnego w całej rozciągłości wzmacniacza SRM-007tII napędzającego konkurenta.
Z uwagi na perspektywę i odsunięty pierwszy plan lepiej rysują się relacje między instrumentami, a cały przekaz jest bardziej tradycyjny i wcale niełatwy do pozbierania i uładzenia kiedy wcześniej długo słuchało się Staksa.
Niewątpliwie zaczęła się już w mojej głowie wojna stylów i tyleż jest ona intrygująca, co budząca rozterki.
Nie będę tego oceniał, nie potrafię.
Fortepian solo
Fryderyk Chopin „Polonez Opus 71 No.2” (Samson Francois – EMI)
Stax SR-009
Głowę mamy niemal w pudle rezonansowym fortepianu, ale same dźwięki są mimo tego nietypowego usytuowania słuchacza misterne i szlachetne. Dominuje wrażenie czystości, przestrzenności i gracji. Fortepian mamy tu w głowie a głowę w fortepianie, ale słucha się wybornie.
AKG K1000
Dźwięk jest znacznie potężnistrong ejszy, lepiej rozpostarty co do skali i mocniej nasycony barwą. Dużo wyraźniej rysuje się młoteczkowy charakter jego powstawania. Soprany są bardziej krystaliczne, a natura instrumentu całościowo lepiej oddana. Zwraca uwagę większa rozpiętość dynamiczna.
Tym razem ocena znacznie wyższa niż u konkurenta.
Muzyka filmowa
„True Romance – Main theme” z płyty „The Wings of a Film” (Sony)
Stax SR-009
Ponownie wrażenie powietrznej muzyki otaczającej nas zewsząd. Zarazem bardzo bliskiej. Porządnie zarysowane partie basowe wzbudzają uznanie. Poza tym jak zawsze – powietrze, przejrzystość, holografia. Końcowe oklaski okazują się przywoływać wrażenie wielkiego audytorium. Duża scena obecna po raz pierwszy. A więc jest jednak możliwa.
AKG K1000
A te znów po swojemu, ze sceną daleko przed słuchaczem i głębią planu maszerującego gdzieś hen, daleko, daleko. Nie ma transparencji, jest konkret. Partie basowe znacznie słabsze, choć samo brzmienie ogólnie okazuje się głębsze.
Po Staksie AKG wydają się gorsze i vice versa. Remis ze wskazaniem na Staksa za lepszy bas.
Wokaliza
Wolfgang Amadeus Mozart „Wenn die sanften Abendwinde” z „Wesela Figara” (Maria Stader i Rita Streich – Deutsche Grammophon)
Stax SR-009
Bez ocieplenia i słodyczy w kobiecym śpiewie. Doskonałe oddanie swoistości głosów. Dobre wrażenie realności i doskonała separacja. Dominuje wrażenie delikatności pomieszanej z precyzją.
AKG K1000
Jest słodziej ale i realniej. Panie są mniej mgławicowe. Zarysowuje się wrażenie „Ach!” kiedy się słucha ich anielskich głosów. Na użytek tego nagrania Staksy powinny użyć cieplejszego wzmacniacza.
Wskazanie na AKG, za większy realizm i większą przyjemność.
Muzyka rozrywkowa
Cher „If I Could Turn Back Time” (Warner)
Stax SR-009
Kapitalnie to brzmi. Blisko, ogniście, przestrzennie, wciągająco. Bas jest jednak nie taki jak lubią basoluby.
AKG K1000
Dźwięk jest głębszy i potężniejszy, a oddalona i precyzyjnie zlokalizowana Cher jest zadziorniejsza i realniejsza. Perkusja też jest bardziej realna. Podobnie jak u Staksa nie ma basowego grzmotu w tle. Po niego trzeba się udać do LCD-3.
Trudno o jednoznaczną ocenę, ale mnie bardziej podobały się AKG.
Rock
Faith No More „The Cowboy Song” (Warner)
Stax SR-009
Holograficznego, zbudowanego ze zgęszczonego powietrza rocka pewnie jeszcze nie słyszeliście. Nie są to mroczne klimaty zalatujący walką i mordem, ale w sensie muzycznym na pewno ciekawe. Do rockowych podniet nadają się jednak słabo. Brakuje konkretności i siły ciosu.
Ten repertuar jest raczej nie dla nich, chyba że trafią na wyrobionego muzycznie rockmana, gotowego docenić ich styl.
AKG K1000
W sensie rockowego klimatu brzmią bardziej przekonująco, ale to nie jest repertuar zdolny obywać się bez gruntownej podstawy basowej, której tu nie ma. Co komu po ostrym rysunku i przejrzystości, kiedy nie ma łupnięcia.
Remis przez obustronną dyskwalifikację.
No właśnie… wiem,że chcę Stax-a, ale pytanie, czy musze d razu SR- 009. Chodzi mi o to czy różnicowanie modeli jest na zasadzie stopniowania jakości, czy prezentowania dzieł samych w sobie, a przypadkiem tylko tańszych, a wartych uwagi. mózg mi się koncentruje na 007 mk2, ale to kalkulacha księgowa… no nic – czas posłuchać… przyszła mi na myśl sytuacja z Hifimanem, który rodzi tyle dzieci, a każdy pono piękny i gladki.
Zdecydowanie wole kilka modelii trzymanie jednolitej klasy. nNa pewno nie tak , jak poczynił Jaguar, rodząc Jaguara…
Słuchawki nie zachwycają w pierwszym dniu, a nawet kolejnym i wydać się jedynie bardzo technicznymi. Największym problemem jest wypełnienie dźwięku, jeśli się robi bezpośrednie porównania (u mnie m.in. z D8k) Natomiast w odpowiednich, gęstych brzmieniowo nagraniach autentycznie błyszczą swoją naturalnością, delikatnością w oddaniu najmniejszych jego niuansów i nie wydają się wówczas suche. Osobiście mam je na 007t z zamontowanymi ruskimi lampami. Podejrzewam, że duży progres brzmieniowy w wypełnieniu usłyszałbym montując Toschiby (są polecane), Amperexy, Mullardy albo nadając większej wyrazistości na Siemensach.
W tej chwili słucham na nich philipsowych Koncertów Brandenburskich z końca lat 50., na którym żadne z moich dotychczasowych nabytków nie brzmiały zadowalajaco. Tutaj jest po prostu koncertowo (pomimo nagrania mono oraz delikatnych trzasków, bo nośnik sędziwy i był często używany). Mam tylko wypożyczone do odsłuchu, bo nie miałem nigdy wcześniej do czynienia z elektrostatami, ale w tej chwili jestem skłonny rozpatrzyć je jako wariant do zakupu. Jednak muszę zagłębić się bardziej w temat sprzętu towarzyszącego, aby wydobyć z nich potencjał, bo potrafiły zabrzmieć strasznie chudo, sucho, bez uroku, choć chyba ten sposób naturalniej oddając walory nagrań. Jednak nie byłem w stanie tego słuchać:/
Moja rada jest taka: Minimalny zestaw dla SR-009 to wzmacniacz iFi PRO sparowany z iESL. Jeszcze lepszy będzie sam iESL podłączony do dobrej klasy zestawu dla kolumn. (Wymagane wówczas dodatkowe kable kolumnowe.) Wszystko jest na tej stronie opisane. Im potężniejszy wzmacniacz z iESL, tym lepiej. A wówczas sto procent wypełnienia i jednocześnie zjawiskowa przejrzystość. Słuchawki są fantastyczne, ale do napędzenia baaaardzo trudne.
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź, z zainteresowaniem przeczytałem cały wpis. Będę się starał spróbować z iESL.
Przemo opisz wrażenia .Po recenzji Piotra miałem okazję posłuchać u kolegi SR-009 z zestawem iFi ,spodziewałem się przynajmniej namiastki tego co opisywał Piotr ale niestety ..
Wiem,że nie można niczego zaniedbać,trzeba dopieścić system a kolega u którego słuchałem nie jest chyba o tym do końca przekonany bo używa w miarę niedrogiego okablowania.
To nie tylko kable ,a powiedzialbym , ze to reszta sprzetu kolegi. O tych kablach to za duzo sie pisze. Pytanie: Jaki sprzet ma kolega? Jak wyglada sprawa z pradem? (jakis filter, Isotek, cos podobnego?) Prad jest wazniejszy od kabli wedlug mnie. (to podstawa i moje zdanie osobiste)
Kolega gra w sumie tylko z plików i tego co pamiętam transport to Lumin U1 mini a dac to Aqua LaVoce ,chyba ta starsza wersja .Zasilanie to listwa Fadel a kable Furutech chyba te nie najwyższe modele .
Przeprowadziłem test z iCanem Pro po xlr i dźwięk zyskał więcej mięsistości, wokale ciepła… Jednak przez wczorajszt wpis Pana Piotra jestem już umówiony na odsłuch L5000.
@Tadeusz Jak się uda mi przeprowadzić porównanie, to dam znać. Przyznaję, że pierwszy kontakt z nimi może być zawodem, tym bardziej jeśli jest się osłuchanym w słuchawkach o dość mocnym, ciężkim, obfitym brzmieniu, jak moje D8k, czy Cz1. Jednak słuchając na nich muzyki w niedzielę przy gramofonie (łącznie około 8h), bez porównań, było w wielu albumach autentycznie zachwycająco i masa źródeł bywała często zaskakująco duża (fortepian pzreważnie brzmiał dosadniej, mocniej, z większym nasyceniem niż na D8k).
009 wyróżniały się z głównie w albumach w tych brzmiących na moich pozostałych za gęsto, zbyt ociężale, trochę za ponuro. Jednak nie jest to regułą i czasami bywa w takich też dość zwyczajnie, a w bardziej pogodnych zachwycająco. Jednak ten odsłuch utwierdził mnie w przekonaniu, że są to słuchawki dla mnie, nawet pomimo tych braków słyszalnych na tym energizerze, ewentualnie porównując z modelami 009s oraz 007 przed ostatecznym zakupem. Mają w sobie wiele z FU, D8k, ale jak żadne inne potrafią ukazać delikatne, wręcz planktoniczne brzmienia, dopieszczając je pod każdym względem. FU i D8k idą w zachwycającą popisowość, podobają się od pierwszych chwil, szczególnie w albumach z magnetyzującą, pełną potęgi muzyką filmową. Na 009 było tak dla mnie zwyczajniej, choć może byłem przez nie mniej oszukiwany. Natomiast w innych potrafiły tworzyć tak misterny, koronkowy, cudowny, przejrzysty, nieco chłodny, ale i tak barwny przekaz, że potrafiłyby tym zawstydzić zapewne niejeden wysokiej klasy zestaw kolumnowy. Poza tym byłem po ich odsłuchu w tak wspaniałym nastroju, chociaż nie w każdym albumie było nadzwyczajnie, jaki do tej pory towarzyszył mi tylko po powrocie z udanego koncertu.
Nie wiem, czy jest oferowany jakiś specjalny kabel xlr do tego, aby połączyć nim ten zestaw od ifi. Dzięki temu źródła może zyskałyby większą masywność.