Recenzja: Phasemation EPA-007

 

Phasemation__EPA_007_12

I bez dual-mono brzmi to pirwszorzędnie!

 Dorzucę jeszcze obiecaną dygresję o słuchawkach. Nocną porą, niejako przy okazji tych badań i z uwagi na wspomniane ograniczenia symetryzacji słuchając prawie wyłącznie na Twin-Head, porównywałem Denony z Grado, Ultrasonami i Audio-Technicą.

Jest pasją każdego audiofila szukać aparatury lepszej niż posiadana i próbować odszukać taką będącą najlepszą ostatecznie, optymalną w stopniu bezwzględnym; by nareszcie dopłynąć do wyspy szczęśliwej i osiąść w królestwie Najlepszy Sprzęt się zwącym. To jednak są mrzonki. Świat jak zawsze okazuje się bogatszy od wyobrażeń, niwecząc nasze pragnienia. Aparatura Najlepszy Sprzęt nie istnieje, tak samo jak nie było największego malarza, najbardziej poetyckiego poety czy najmędrszego mędrca. Nie istnieje najznakomitsze wino, najpiękniejsza kobieta ani najbardziej użyteczny wynalazek. Niektóre słuchawki są lepsze od innych, a niektóre nie są. Być może wynaleziona zostanie kiedyś metoda reprodukowania muzyki w stopniu absolutnie wiernym oryginałowi, ale kiedy zbliżamy się do obecnych sprzętowych granic, wchodzimy na obszar gdzie bycie lepszym od najbliższej konkurencji staje się dalece problematyczne, by nie rzec, beznadziejne. Oczywiście i tu są ligi. W najwyższej Orfeusz mocuje się z SR-Omegą i Sony MDR-R10, a w nieco niższej między innymi słuchawki słuchane tutaj. Za sprawą sprzętu towarzyszącego do tej najwyższej ligi można awansować, albo z niej wypaść. Jest zatem Phasemation tego właśnie rodzaju aparaturą, pozwalającą do najwyższej ligi się wdrapywać i w niej sadowić; jest nią także Twin-Head, a każdy w nieco inny sposób i dzięki innym środkom. U symetrycznego Phasemation więcej się dzieje po bokach, a centrum jest łukowato odsunięte od słuchacza. Jednocześnie całościowy przekaz zostaje rozłożony równomiernie, dzięki czemu można się cieszyć dużą swobodą i wyraźną separacją poszczególnych dźwięków. Z kolei Twin-Head, tak jak ma to miejsce w normalnej percepcji wzrokowej, skupia się na widoku stereoskopowym idącym w głąb na wprost patrzącego, a to co po bokach czyni marginalnym i mniej angażującym. Jednocześnie dźwięk na samym tym obszarze głębokiego widzenia ma bardziej zgęszczony i holograficzny, a pierwszy plan rozpoczyna się bliżej. O różnicy w konsystencji samego brzmienia już napisałem, tak więc dopiszę tyko, iż obie aparatury posiadają najwyższej klasy rozdzielczość, co bardzo dokładnie sprawdziłem. A czego się słucha przyjemniej, co komu bardziej będzie odpowiadało, który aspekt ktoś postawi wyżej – nie sposób zgadnąć i nie ma takiej potrzeby.

Phasemation__EPA_007_13

Niestety, Grado po tym teście wracają do domu, a szkoda…

Trochę mnie zarzuciło z powrotem ku wzmacniaczom, zgodnie jednak z tematyką recenzji, ale dygresja miała być o słuchawkach. No więc porównywałem sobie tak trochę od niechcenia jedne do drugich i każde miały inny smak, a każde brzmiały znakomicie. Denony okazały się szersze scenicznie ale chłodniejsze od Ultrasonów, Grado miały tą swoją pomrukującą basem komasację i całościową potęgę, wzbogacaną przez wspaniały naturalizm ludzkich głosów, a Audio-Technica filigranowe źródła, fantastyczną szczegółowość, wielką scenę i echa.

Nie można powiedzieć czy kolor czerwony jest lepszy od niebieskiego. Do malowania krwi lepszy okazał się czerwony, a do nieba niebieski. Ultrasony były najbardziej przyjazne, Denony basowo potężne, Grado imponujące, a Audio-Technica rozdzielcza. Można woleć te lub tamte, nie można wskazać bezwzględnego zwycięzcy. Gdyby tak było, w każdym przedziale cenowym pozostałyby jedne słuchawki.

 

W stronę wyrafinowania

Skonstatowawszy znakomitość przedmiotu opisu, postanowiłem wygrzebać się na chwilę spod sterty przyrodzonego lenistwa i pojechałem gdzie trzeba po lepszy odtwarzacz. Cel był oczywisty – bardziej definitywnie przebadać potencjał słuchawkowego dual mono zaklętego w srebrne puzderko. Pojechałem, a na miejscu okazało się, że właściciela nie ma, a sprzedawcy o niczym nie wiedzą, chociaż umówiłem się na dzień i godzinę. A ponieważ właściciel nie odbierał telefonu i nie można się było z nim skontaktować, wróciłem z kwitkiem, zaliczając w obie strony solidne krakowskie korki. To tyle w kwestii wyższego wyrafinowania tym razem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

24 komentarzy w “Recenzja: Phasemation EPA-007

  1. Sebastian pisze:

    Właśnie wybierałem się sprać, po i tak przeciągniętej już ponad założony czas sesji ze DP1 i D7100 (ciężko się oderwać, nawet jak się już oczy kleją), a tu proszę nie z tego ni z owego nowa recenzja.

    Bogate w funkcje jak na wzmacniacz słuchawkowy i ciekawe urządzenie ten EPA:007. Czy to jest może ten wzmacniacz, który przez jednego czy dwóch czytelników w różnych komentarzach u Ciebie na stronie był tak mocno polecany do testów i na innym serwisie uznany za nowy punkt odniesienia? Jedyne co wiem, to że tamten, o który pytam, a nazwy nie pamiętam, też został popełniony przez Japończyków.

    Za oceanem wielką sławą wśród jego właścicieli cieszy się wzmacniacz GS-1, który kilka tygodni temu doczekał się po latach oczekiwania następcy. Następca nazywa się GS-X i został wyprzedany nim jeszcze pierwszy egzemplarz został wyprodukowany a teraz rezerwacje są porobione na którąś tam serię produkcyjna do przodu.

    Może by się go Ci Piotrze udało kiedyś przetestować choć nie wiem czy w Polsce można go dostać pomijając już fakt, że w tej chwili w ogóle nie da się go dostać.

    Mogła by to być ciekawa konfrontacja myśli technicznej z różnych części świata bo cenowo zdają się być na podobnym poziomie i oba są z możliwością podpięcia słuchawek kablami symetrycznymi.

    Pozdrawiam

  2. Piotr Ryka pisze:

    Nie, to nie ten wzmacniacz uznany za nowy punkt odniesienia i słuchawkowy pępek świata. Tamten nazywa się Bakoon i powstał w kooperacji japońsko koreańskiej. Korespondowałem z Koreą, bardzo mili ludzie, obiecali dostarczyć, a w międzyczasie pojawił się też polski dystrybutor (Moje Audio z Wrocławia) i obiecał mi go przysłać z początkiem października. Trzymam za słowo. Co do nowego HeadAmp, to widoki na jego recenzję są raczej marne, choć może uda się z czasem stronie HiFiPhilosophy wypłynąć na szersze wody i o aparaturę do testowania zrobi się łatwiej.

    Też pozdrawiam

  3. herr doctor pisze:

    Bekoon to klasa sama dla siebie, moim zdaniem żadne firmowe i inne (dwu bateryjne) konstrukcje mu nie dorównają , ale przyjdzie czas sie o tym przekonać…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A można wiedzieć na podstawie jakich porównań powstała tak jednoznaczna ocena?

  4. Przemek pisze:

    Chyba herr doctor bedzie dystrybutorem 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie sądzę. Dystrybutor ma bardziej spokojne podejście do tematu. Choć trzeba zaznaczyć, że jak mi powiedział, wzmacniacz zrobił na nim podczas targów w Monachium naprawdę duże wrażenie. Najwyraźniej na wszystkich słuchających robi wrażenie.

      1. Michal W. pisze:

        Mój kumpel ze Sztokholmu słuchał Bakoona z LCD-3 na jakichś targach audio. Szczęki nie zwichnął, ale to na marginesie, bo nie o tym chciałem, a o trybie dual mono kontra 2x stereo(na każdy jack) Phasemation. Otóż różnica, jaką wychwyciłem na kablu symetrycznym z dwoma jackami przy przełączaniu wyłącznika polegała na tym, że w dual mono zakres sopranowy jakby się uwalniał, a w normalnym wysokie tony odbierałem jako „uwięzione”, sklejone z tłem. To jest niuans, trzeba dobrego towarzystwa sprzętowego i pewnie odpowiedniej płyty, żeby to wychwycić, bo rozmiar sceny czy balans tonalny zostają niezmienne.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Chcesz powiedzieć, że scena dual mono i non dual mono są identyczne?

          1. Michal W. pisze:

            Nie, chcę powiedzieć, że podczas krótkiego testu wychwyciłem tylko to, co napisałem powyżej. Dodanie swobody sopranom na dual mono było ewidentne.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Złudzenie. To nie soprany są przyduszone, tylko cały obraz muzyczny w dual mono staje się mniej ściśnięty. Słuchałem długo i wielu słuchawek z komputerem jako źródłem, i żadnego duszenia się sopranów nie było.

    1. Michal W. pisze:

      To nie chodzi o duszenie wysokich tonów. Obraz muzyczny można podać swobodnie albo na sztywno, przy czym chodzi o to, bliżej czego, a nie że jednoznacznie sztywno lub całkiem swobodnie. Dual mono grał swobodniej, a zwróciło to moją uwagę na wysokich tonach.

      1. Piotr Ryka pisze:

        On gra swobodniej w całym zakresie, zwłaszcza w sensie swobody i rozpostarcia przestrzennego, i pod tym względem dystansuje zwykłe słuchawkowe wzmacniacze. Nie ma tej miary wejścia w piękno samego dźwięku co najlepsze konstrukcje lampowe, ani nawet gęstej cienistości właściwej wybitnym tranzystorom, ale góruje pod względem otwartości przestrzennej.

  6. Grzesiek pisze:

    Czy final audio d8000 będa odpowiednim partnerem dla Phasemation EPA-007, ewentualnie jak w tym układzie wypadają fostexy 900mk2 . Które słuchawki poleca Pan to tego wzmacniacza?

    1. Piotr Ryka pisze:

      D8000 to na pewno słuchawki wyższej klasy. Warto byłoby wyposażyć je w ten lepszy firmowy kabel oraz przejściówkę na symetryczny 2 x duży jack, by wykorzystać cały potencjał wzmacniacza. Tę wykonać może Tonalium.

  7. Grzesiek pisze:

    Czy tonalium posiada strone internetowa?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. Kontakt przeze mnie.

  8. Janusz L. pisze:

    Ktore sluchawki Pan zaleca do tego wzmcniacza, oraz czy budzetowe hd 650 tez pokażą klase.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wzmacniacz jest uniwersalny, podchodzą do niego wszystkie i każde pokażą na miarę swoich możliwości klasę. (W nim dostrojenie impedancji działa bardzo poprawnie.)

  9. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,

    Ostrzę sobie zęby na ten wzmacniacz, pozwolę więc sobie odświeżyć jego wątek i zapytać Pana kilka rzeczy.

    Pierwsza sprawa, to widzę że wzmacniacz regularnie gości na Hifi Philosophy od 2013 roku. Czy uważa go Pan, obok Twin Head’a, za referencję?

    Recenzowany wzmacniacz jest na prąd 100V. Czy Pański obecny również jest na 100, czy 230? Pytam, bo mam możliwość sprowadzenia go z Japonii, ale ten jest na prąd 100V, więc będzie trzeba zastosować transformator. I tu kolejne pytanie: jaki transformator kupić, by nie psuł on dźwięku? Czy transformacja prądu może wpłynąć zauważalnie na dźwięk?

    Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam serdecznie.

    Marcin

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ten u mnie jest na 230V. Urządzenie jest pierwszorzędne i bardzo je lubię, chociaż klasą brzmienia modyfikowanemu Twin-Head ustępuje. Tranzystorowa referencja to Wells Audio Headtrip, ale za wielokrotnie większe od Phasemation pieniądze. Gdy chodzi o obsługę transformatorową urządzeń dedykowanych dla napięcia 100V, to nie mam niestety doświadczeń. Obiło mi się o uszy, że uzyskanie dobrego efektu to ciężka sprawa, ale nie wiem, czy to prawda. Może np. Toroidy.pl będą miały w tej sprawie coś ciekawego do zakomunikowania.

      1. Marcin pisze:

        Bardzo dziękuję za informacje. A czy ten egzemplarz Phasemation, który recenzował Pan w 2013, miał napięcie 100V? Bo taka wartość prądu widnieje w metryczce na końcu recenzji.

        Dopytam jeszcze: z którymi parami słuchawek Phasemation wzbudza u Pana najmilsze wspomnienia?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie, tamten też był na 230V – inaczej musiałbym mieć doświadczenia z przerabianiem napięcia. Co do słuchawek, to wielką zaletą Phasemation jest uniwersalność. Czterozakresowy regulator impedancji zapewnia elastyczność, każde słuchawki dobrze pasują. Na dodatek moc jest bardzo duża i dwuzakresowo dozowana, czyli kompatybilność tym większa.

          1. Marcin pisze:

            Dziękuję za odpowiedzi. Ostatnie pytanie: czy nadal utrzymuje Pan zdanie, że Phonitor 2 gra lepiej od Phasemation? Napewno oba grają inaczej, ale czy gdyby mógł Pan oddać Phasemation za Phonitora 2, zrobiłby to Pan?

            Z góry dziękuję i pozdrawiam!

          2. Piotr Ryka pisze:

            Phonitor jest bardziej wymagający dla źródła, ale tak, zamieniłbym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy