Recenzja: Phasemation EPA-007

Odsłuch

Phasemation__EPA_007_20

Jego wnętrze jest już jednak bardziej złożone, niż mogłoby się wydawać.

   Zacznijmy najnowszą modą od komputera w roli źródła i by nie bawić się w żadne półśrodki podepnijmy mu DAC-a Eximus DP-1, mający między innymi tę zaletę, że posiada tak nam tutaj potrzebne wyjścia symetryczne. Jego z kolei poprzedzimy interfejsem M2Tech HiFace, by ogromny jitter go nie nękał, i połączymy to wszystko z Phasemation kablami XLR. Posłuchamy tego niecodziennego pakietu do napędzania słuchawek w trzech wariantach: zwyczajnie, biorąc pliki z You Toube, też zwyczajnie, ale już za pośrednictwem programu JPlay i całkiem ekstraordynaryjnie, czerpiąc najwyższą jakość z materiału plikowego MQS.

 

Z You Tube

Wystartujmy od średniego pułapu, czyli słuchawek Beyerdynamic DT 990 w ich najnowszej wersji „Edition”, mającej w tym wypadku pośrednią impedancję 250 Ohm, czyli nadającą się do wszystkiego, to znaczy aparatury stacjonarnej i przenośnej. Powiadają, i nie bez racji, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Nierzadko okazuje się to prawdą, ale nie tym razem i nie tutaj. Wybrałem piękną balladę Edwarda Stachury „Życie to nie teatr” i trzeba przyznać, że jak na plik You Tubowy zabrzmiała głęboko i wyraziście, a dostrojenia Phasemation od razu się przydały. Że przydało się to od impedancji, to oczywista sprawa. Dawało jak zawsze lepszą ostrość odwzorowania, chociaż różnice pomiędzy poszczególnymi wartościami nie były specjalnie duże. Były jednak natychmiast rozpoznawalne, a dźwięk w pozycji nieoptymalnej okazywał się stłumiony. Duża była za to różnica podczas kręcenia pokrętłem DAMP. W pozycji SOFT dźwięk był ciepły i bezpośredni, ale trochę nazbyt krzykliwy. Przytemperowałem go do położenia pośredniego i stał się lepiej kontrolowany oraz dokładniejszy. Zmieniłem utwór na sławną meksykańską pieśń biesiadną wylansowaną przez Richarda Valenzuelę, znanego jako Richie Valens. Tu z kolei było nieco inaczej: pozycja SOFT dawała się ustawić prawie do końca bez zniekształceń, a w pół drogi do HARD robiło się trochę za chłodno. Paradoksalnie w ustawieniu HARD struny gitary brzmiały bardziej miękko niż w SOFT, ale dźwięk całościowo wydawał się zredukowany i  dużo mniej angażujący.

Phasemation__EPA_007_24

Tak dla formalności

Wpiąłem Sennheisery HD 650 i z miejsca skonstatowałem, że przestawienie impedancji do prawidłowej dla nich pozycji najwyższej służy im zdecydowanie. Niemal natychmiast przekonałem się też, że najlepiej brzmią w ustawieniu na jedną czwartą pomiędzy SOFT a HARD licząc od strony miękkości. W połowicznym też było bardzo dobrze, z lepszą kontrolą a trochę mniejszą jaskrawością i muzycznym szałem, a ponieważ regulacja jest płynna, każdy może wynaleźć najbardziej sobie odpowiadające ustawienie, a jest w czym wybierać, bo już malutki ruch pokrętłem daje słyszalne zmiany.

Same HD 650 zagrały od Beyerdynamiców bardziej miękko i gęsto, a z mniejszym naciskiem na staranność artykulacji. Bardziej artystycznie a mniej po inżyniersku. Ogólnie z ciekawszą formą wyrazu, której regulacje wzmacniacza oddały lepszą przysługę. Trudno jest te HD 650 dobrze napędzać, ale jak już się udaje, to pięknie i zaangażowaniem śpiewają. Zwykle mają przy tym tendencję do lekkiego przymglenia i braku ostrości, ale tutaj właśnie odchylanie pokrętła w stronę HARD doskonale tę ostrość poprawiało, czyniąc przekaz jednocześnie bardzo muzycznym i bardzo wyrazistym. Ogólnie z napędzania HD 650 należy się najwyższa nota i słowa uznania.

Semper in altum, powiadali Rzymianie, toteż sięgnijmy po Grado GS-1000i.

Wiecie, to nie jest sprawiedliwe. Dlaczego słuchawki za tysiąc złotych ani za dwa tak nie potrafią? Dlaczego trzeba zaraz sięgać po cztery? Ale co to ja tyle razy przy takiej okazji  czytałem? Co sam nieraz też napisałem? – Że różnica w cenie wielka, a w brzmieniu niewielka – się powiada. No więc nie zawsze, waszmościowie, nie zawsze. Czasami różnica w cenie jest wielka, a i w brzmieniu też. Beyerdynamiki i Sennheisery w porównaniu do Grado były tylko cieniem. Miara naturalności i piękna okazała się zupełnie inna. To była inna muzyka, inny jej wymiar. Tak jakby z foyer wejść na widownię. Nie ma się co znęcać, ale trzeba też powiedzieć, że takie utarte audiofilskie slogany bywają diabła warte i zieje od nich bzdurą.

Phasemation__EPA_007_25

Duet z Japonii pokarze, na co go stać…

To weźmy na koniec co mamy najlepszego, przynajmniej teoretycznie, z uwagi na tę symetryczność. Symetrycznie podpięte Denony AH-D7100 nie okazały się wprawdzie na słabym materiale plikowym lepsze od niesymetrycznych Grado, ale ukazały inny muzyczny pejzaż. Bardziej gładki, nasycony barwą, błyszczący i z pewną dozą pogłosowości. Ta pogłosowość była tym silniejsza, im bardziej ustawienie zbliżało się do pozycji SOFT, a w HARD nie było jej wcale. Ze słabszym jakościowo „Życie to nie teatr” lepiej sprawdzało się ustawienie bliskie HARD, a z lepszą jakościowo „La Bamba” więcej radości sprawiało to bliższe SOFT. Jednocześnie moc basu i impakt były w każdym wypadku fenomenalne.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

24 komentarzy w “Recenzja: Phasemation EPA-007

  1. Sebastian pisze:

    Właśnie wybierałem się sprać, po i tak przeciągniętej już ponad założony czas sesji ze DP1 i D7100 (ciężko się oderwać, nawet jak się już oczy kleją), a tu proszę nie z tego ni z owego nowa recenzja.

    Bogate w funkcje jak na wzmacniacz słuchawkowy i ciekawe urządzenie ten EPA:007. Czy to jest może ten wzmacniacz, który przez jednego czy dwóch czytelników w różnych komentarzach u Ciebie na stronie był tak mocno polecany do testów i na innym serwisie uznany za nowy punkt odniesienia? Jedyne co wiem, to że tamten, o który pytam, a nazwy nie pamiętam, też został popełniony przez Japończyków.

    Za oceanem wielką sławą wśród jego właścicieli cieszy się wzmacniacz GS-1, który kilka tygodni temu doczekał się po latach oczekiwania następcy. Następca nazywa się GS-X i został wyprzedany nim jeszcze pierwszy egzemplarz został wyprodukowany a teraz rezerwacje są porobione na którąś tam serię produkcyjna do przodu.

    Może by się go Ci Piotrze udało kiedyś przetestować choć nie wiem czy w Polsce można go dostać pomijając już fakt, że w tej chwili w ogóle nie da się go dostać.

    Mogła by to być ciekawa konfrontacja myśli technicznej z różnych części świata bo cenowo zdają się być na podobnym poziomie i oba są z możliwością podpięcia słuchawek kablami symetrycznymi.

    Pozdrawiam

  2. Piotr Ryka pisze:

    Nie, to nie ten wzmacniacz uznany za nowy punkt odniesienia i słuchawkowy pępek świata. Tamten nazywa się Bakoon i powstał w kooperacji japońsko koreańskiej. Korespondowałem z Koreą, bardzo mili ludzie, obiecali dostarczyć, a w międzyczasie pojawił się też polski dystrybutor (Moje Audio z Wrocławia) i obiecał mi go przysłać z początkiem października. Trzymam za słowo. Co do nowego HeadAmp, to widoki na jego recenzję są raczej marne, choć może uda się z czasem stronie HiFiPhilosophy wypłynąć na szersze wody i o aparaturę do testowania zrobi się łatwiej.

    Też pozdrawiam

  3. herr doctor pisze:

    Bekoon to klasa sama dla siebie, moim zdaniem żadne firmowe i inne (dwu bateryjne) konstrukcje mu nie dorównają , ale przyjdzie czas sie o tym przekonać…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A można wiedzieć na podstawie jakich porównań powstała tak jednoznaczna ocena?

  4. Przemek pisze:

    Chyba herr doctor bedzie dystrybutorem 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie sądzę. Dystrybutor ma bardziej spokojne podejście do tematu. Choć trzeba zaznaczyć, że jak mi powiedział, wzmacniacz zrobił na nim podczas targów w Monachium naprawdę duże wrażenie. Najwyraźniej na wszystkich słuchających robi wrażenie.

      1. Michal W. pisze:

        Mój kumpel ze Sztokholmu słuchał Bakoona z LCD-3 na jakichś targach audio. Szczęki nie zwichnął, ale to na marginesie, bo nie o tym chciałem, a o trybie dual mono kontra 2x stereo(na każdy jack) Phasemation. Otóż różnica, jaką wychwyciłem na kablu symetrycznym z dwoma jackami przy przełączaniu wyłącznika polegała na tym, że w dual mono zakres sopranowy jakby się uwalniał, a w normalnym wysokie tony odbierałem jako „uwięzione”, sklejone z tłem. To jest niuans, trzeba dobrego towarzystwa sprzętowego i pewnie odpowiedniej płyty, żeby to wychwycić, bo rozmiar sceny czy balans tonalny zostają niezmienne.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Chcesz powiedzieć, że scena dual mono i non dual mono są identyczne?

          1. Michal W. pisze:

            Nie, chcę powiedzieć, że podczas krótkiego testu wychwyciłem tylko to, co napisałem powyżej. Dodanie swobody sopranom na dual mono było ewidentne.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Złudzenie. To nie soprany są przyduszone, tylko cały obraz muzyczny w dual mono staje się mniej ściśnięty. Słuchałem długo i wielu słuchawek z komputerem jako źródłem, i żadnego duszenia się sopranów nie było.

    1. Michal W. pisze:

      To nie chodzi o duszenie wysokich tonów. Obraz muzyczny można podać swobodnie albo na sztywno, przy czym chodzi o to, bliżej czego, a nie że jednoznacznie sztywno lub całkiem swobodnie. Dual mono grał swobodniej, a zwróciło to moją uwagę na wysokich tonach.

      1. Piotr Ryka pisze:

        On gra swobodniej w całym zakresie, zwłaszcza w sensie swobody i rozpostarcia przestrzennego, i pod tym względem dystansuje zwykłe słuchawkowe wzmacniacze. Nie ma tej miary wejścia w piękno samego dźwięku co najlepsze konstrukcje lampowe, ani nawet gęstej cienistości właściwej wybitnym tranzystorom, ale góruje pod względem otwartości przestrzennej.

  6. Grzesiek pisze:

    Czy final audio d8000 będa odpowiednim partnerem dla Phasemation EPA-007, ewentualnie jak w tym układzie wypadają fostexy 900mk2 . Które słuchawki poleca Pan to tego wzmacniacza?

    1. Piotr Ryka pisze:

      D8000 to na pewno słuchawki wyższej klasy. Warto byłoby wyposażyć je w ten lepszy firmowy kabel oraz przejściówkę na symetryczny 2 x duży jack, by wykorzystać cały potencjał wzmacniacza. Tę wykonać może Tonalium.

  7. Grzesiek pisze:

    Czy tonalium posiada strone internetowa?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. Kontakt przeze mnie.

  8. Janusz L. pisze:

    Ktore sluchawki Pan zaleca do tego wzmcniacza, oraz czy budzetowe hd 650 tez pokażą klase.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wzmacniacz jest uniwersalny, podchodzą do niego wszystkie i każde pokażą na miarę swoich możliwości klasę. (W nim dostrojenie impedancji działa bardzo poprawnie.)

  9. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,

    Ostrzę sobie zęby na ten wzmacniacz, pozwolę więc sobie odświeżyć jego wątek i zapytać Pana kilka rzeczy.

    Pierwsza sprawa, to widzę że wzmacniacz regularnie gości na Hifi Philosophy od 2013 roku. Czy uważa go Pan, obok Twin Head’a, za referencję?

    Recenzowany wzmacniacz jest na prąd 100V. Czy Pański obecny również jest na 100, czy 230? Pytam, bo mam możliwość sprowadzenia go z Japonii, ale ten jest na prąd 100V, więc będzie trzeba zastosować transformator. I tu kolejne pytanie: jaki transformator kupić, by nie psuł on dźwięku? Czy transformacja prądu może wpłynąć zauważalnie na dźwięk?

    Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam serdecznie.

    Marcin

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ten u mnie jest na 230V. Urządzenie jest pierwszorzędne i bardzo je lubię, chociaż klasą brzmienia modyfikowanemu Twin-Head ustępuje. Tranzystorowa referencja to Wells Audio Headtrip, ale za wielokrotnie większe od Phasemation pieniądze. Gdy chodzi o obsługę transformatorową urządzeń dedykowanych dla napięcia 100V, to nie mam niestety doświadczeń. Obiło mi się o uszy, że uzyskanie dobrego efektu to ciężka sprawa, ale nie wiem, czy to prawda. Może np. Toroidy.pl będą miały w tej sprawie coś ciekawego do zakomunikowania.

      1. Marcin pisze:

        Bardzo dziękuję za informacje. A czy ten egzemplarz Phasemation, który recenzował Pan w 2013, miał napięcie 100V? Bo taka wartość prądu widnieje w metryczce na końcu recenzji.

        Dopytam jeszcze: z którymi parami słuchawek Phasemation wzbudza u Pana najmilsze wspomnienia?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie, tamten też był na 230V – inaczej musiałbym mieć doświadczenia z przerabianiem napięcia. Co do słuchawek, to wielką zaletą Phasemation jest uniwersalność. Czterozakresowy regulator impedancji zapewnia elastyczność, każde słuchawki dobrze pasują. Na dodatek moc jest bardzo duża i dwuzakresowo dozowana, czyli kompatybilność tym większa.

          1. Marcin pisze:

            Dziękuję za odpowiedzi. Ostatnie pytanie: czy nadal utrzymuje Pan zdanie, że Phonitor 2 gra lepiej od Phasemation? Napewno oba grają inaczej, ale czy gdyby mógł Pan oddać Phasemation za Phonitora 2, zrobiłby to Pan?

            Z góry dziękuję i pozdrawiam!

          2. Piotr Ryka pisze:

            Phonitor jest bardziej wymagający dla źródła, ale tak, zamieniłbym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy