Recenzja: music hall ha25.3

    może tak coś małego? Ale nie od iFi ani Astella, tylko od music hall? Tak żeby dla odmiany skosztować, co inni w małe potrafią, bo może akurat dużo?

    Czytelnicy, może chociaż niektórzy, pamiętają, że music hall to nie wyłącznie gramofony i do nich przedwzmacniacze, ale też i wzmacniacze słuchawkowe. Z reguły małe, czasem średnie; takiego z małych już opisywałem – w 2017 powstała recenzja music hall ha11.1.

    Pisałem wówczas, że MUSIC HALL, LCC to przedsiębiorstwo amerykańskie (spółka z ograniczoną odpowiedzialnością) założone w 1985 przez Roya Halla w Nowym Jorku, mające zarząd i biura projektowe w USA, natomiast zakłady produkcyjne w Czechach i Chinach. W Czechach powstają gramofony, a cała reszta w Shenzhen w Państwie Środka, czego firma nie myśli ukrywać, udając że nic jej z Chinami nie łączy. (Współpracę podjęto w 2001 roku.) Co byłoby w dzisiejszych czasach zupełnie pozbawione sensu, chociażby na tle tego, że zasłużone austriackie AKG całe do Chin się przeniosło, a sławny japoński Stax został własnością Chińczyków.

    Marka music hall nie jest tak sławna jak AKG czy Stax, ale na rynku dobrze znana, do tego szczyci się bliską współpracą z konstruktorem Mikeʼm Creekʼiem z Creek Audio Ltd., co stale znajduje wyraz w jej produktach. Oprócz Creek Audio współpracuje też z Epos Acoustic, EAT i Goldring, tworząc rodzaj holdingu, przenikanie w zawiłości wewnętrzne którego w tym miejscu sobie darujemy, zwłaszcza że nie byłoby to łatwe.

   Napomknę za to przypomnieniowo, że przy okazji recenzowania gramofonu music hall classic pozwoliłem sobie polemizować z wprowadzonym przez firmę zwyczajem pisania nazwy z małej, co wprawdzie dobrze pasuje do internetowych czasów, z ich szybkość komunikowania podnoszącym ignorowaniem dużych liter, lecz niekoniecznie harmonizuje z tekstem recenzji, gubiąc wybicie nazwy właśnie. A przecież początkowo o to chodziło, by zwracać na siebie uwagę – pisanie swoich nazw z małej miało przez zaskoczenie ją przykuwać, niejedna firma do takiego chwytu, lub podobnych, się uciekła. Co w sumie się opłaciło: amerykański Schiit z pomocą brzydkiego wyrazu, a amerykański music hall dzięki małym literom – jedni i drudzy się wybili, lewarując nazwy podchwytliwymi trikami.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: music hall ha25.3

  1. Marcin pisze:

    Witam,

    Cieszę się za każdym razem, gdy pojawią się tu recenzja czegoś dobrego, a i taniego. Chociaż dźwięk absolutnie high-endowy cieszy najbardziej, tak słysząc ceny poszczególnych komponentów takiego systemu można dostać palpitacji serca.

    Panie Piotrze, nie wiem jakiego sprzętu recenzje mają największą liczbę odwiedzin na Pańskiej stronie, ale jeśli najbardziej lubiane są sprzęty budżetowe, to polecam wziąć na warsztat iFi iDSD micro Signature. W tych pieniądzach wyśmienity all-in-one, sporo lepszy od często przez Pana zachwalanego iDSD BL.

    Pozdrowienia

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Dziękuję za podpowiedź, ale iFi właśnie zmieniło dystrybutora z łatwego do współpracy na trudnego, co raczej dobrze nie wróży.

  2. MirekM pisze:

    Bardziej wszystko mający, to np. Shanling EM5. Bogaty zestaw wyjść słuchawkowych, konfigurowalnych. Wielość możliwości odtwarzania plików i podania sygnału cyfrowego. Taki mały kombajn audio.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      No tak, ale dwa razy droższy.

  3. Bafia pisze:

    Kiedy bedzie recenzja Utopii 2022?
    Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jest już opisana i sfotografowana. Pewnie w poniedziałek.

  4. Piotr pisze:

    Witam
    Czy ten wzmacniacz bedzie miał fajną synergie HD800S ? Bo z jednej strony pisze że analityczne słuchawki raczej mu nie przypasują a z drugiej że Hd800 mu odpowiadają. Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      HD800 są bardziej analityczne od HD800S, czyli z tymi ostatnimi powinno być przynajmniej tak samo dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy