Recenzja: music hall ha25.3

Odsłuch   

Małymi przełącznikami.

    Z  uwagi na kompaktowe rozmiary i niską cenę urządzenia postanowiłem nie dziwaczyć z audiofilskimi breweriami, ale też z racji deklaracji producenta odnośnie najwyższej jakości nie wnosić ograniczeń.

   Powyższe zdanie brzmi zawile, gdy prosta prawda taka, że nie chciało mi się zastępować przetwornika PrimaLuny tańszym, mimo iż takim rozporządzałem, podobnie jak nie chciało zastępować interkonektów Sulek Edia gorszymi. Analogicznie nie użyłem słuchawek innych niż wybitne, ale tu już wyboru nie było, innych nie mam. W ramach lenistwa zostawiłem music halla na jego własnych nogach, jako bujającego się muzycznie w sprzęgnięciu znakomitymi kablami ze znakomitym przetwornikiem nadzianym lampami klasy top. Ograny został w miarę, chociaż nie do dna – pracował od stanu półkowego przez około sto godzin. W tym czasie poprawił melodyjność i wyraźność, z tym, że tę drugą cechę od początku miał znakomitą.

    No to przejedźmy się przez słuchawki, poczynając od tych najtańszych.

Grado GH2

   Na początek uwaga techniczna użytkowej natury. Z każdymi słuchawkami należy w miarę możności unikać wyjścia 3,5 mm, które jest wprawdzie równie szczegółowe, lecz oferuje słabsze wypełnienie – płynący z niego chudszy dźwięk o za małej miąższości sprzedaje niższą przyjemność. Stwierdziwszy to, mających kabel zakończony wtykiem 3,5 mm Grado słuchałem przez przejściówkę AudioQuesta z wyjścia 6,35 mm.
    – I cóż się dało usłyszeć?

I małym, uniwersalnym zasilaczem.

   Trzeba producentowi pogratulować, jego wzmacniacz faktycznie powierzchowność ma podstawowej natury, całą swą jakość schowa w środku. Z założenia jest to jakość mieszana, oparta o lampowy przedwzmacniacz i tranzystorową sekcję wzmocnienia. Trzeba więc zadać kolejne pytanie: na ile to będzie słychać?  W przypadku używanych Grado należy wyrazić pogląd, że lampy chowały się za tranzystorami, lecz nieznacznie. Czuć było w dźwięku lampową płynność i pewną dozę czaru, ale jako coś docierającego zza tranzystorowej precyzji, wyrazistości i szczegółowości. Wzmacniacz okazał się tak szczegółowy i tak dobitnie wyrazisty, że mimo połączenia z lampowym przetwornikiem stawiającymi bardziej na muzykalność niż analizę kablami Sulka drążył kwestię szczegółów na poziomie absolutnie szczytowym. Nie lubię słowa „absolutnie” w pospolitym użyciu, ale zmuszony jestem tutaj go użyć, bowiem uważne przesłuchanie kilku krytycznych dla diagnozowania szczegółowości fragmentów nakazało mi zająć absolutystyczne stanowisko. Wzmacniacz nie tylko wyciągał brzmienia z tła, obrysowując każde cienką, wyraźną sopranową kreską, ale potrafił też dobierać się do najgłębszych warstw brzmieniowych, do których wiele innych nie potrafi.  

     Odnośnie tego ta uwaga, że ekstremalna szczegółowość nie jest czynnikiem zdolnym w pojedynkę zadowolić wyrobionego audiofila – nawet do tego daleko – niemniej możliwość usłyszenia za pośrednictwem kosztującego dwa tysiące słuchawkowego wzmacniacza brzmieniowych resztek i drobinek niesłyszalnych czasami w odtworzeniach przez dziesięć razy droższe, była niezłą zabawą z gatunku upokorzeń.

Małym, ale dość mocnym.

    Być może skutkiem nieostatecznego wygrzania lamp, walory melodyczne nie stały na aż takim poziomie, niemniej jakość dotyku, zanurzanie w melodię, miąższość, aromat i czucie wykonawców były co najmniej dobre. Nieznacznie przytłoczone wyraźnością i szczegółowością, ale zaczekajmy na inne słuchawki, może zdołają to zmienić. O Grado zaś dorzucić trzeba, iż zgodnie ze standardem swej brooklińskiej, przywiezionej z Sycylii szkoły,  znakomicie radziły sobie z rozmiarowaniem i porządkowaniem przestrzeni oraz dobrze kontrolowały bas. Nie zabrakło też romantyzmu, a nade wszystko ich muzyczny dotyk był dla słuchawek Grado charakterystyczny – ujmujący muzycznym czarem, mimo iż GH2 to nauszne maluchy, a nie wokółuszne wielgusy. – I przecież ta szczegółowość z nimi właśnie się przejawiła.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: music hall ha25.3

  1. Marcin pisze:

    Witam,

    Cieszę się za każdym razem, gdy pojawią się tu recenzja czegoś dobrego, a i taniego. Chociaż dźwięk absolutnie high-endowy cieszy najbardziej, tak słysząc ceny poszczególnych komponentów takiego systemu można dostać palpitacji serca.

    Panie Piotrze, nie wiem jakiego sprzętu recenzje mają największą liczbę odwiedzin na Pańskiej stronie, ale jeśli najbardziej lubiane są sprzęty budżetowe, to polecam wziąć na warsztat iFi iDSD micro Signature. W tych pieniądzach wyśmienity all-in-one, sporo lepszy od często przez Pana zachwalanego iDSD BL.

    Pozdrowienia

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Dziękuję za podpowiedź, ale iFi właśnie zmieniło dystrybutora z łatwego do współpracy na trudnego, co raczej dobrze nie wróży.

  2. MirekM pisze:

    Bardziej wszystko mający, to np. Shanling EM5. Bogaty zestaw wyjść słuchawkowych, konfigurowalnych. Wielość możliwości odtwarzania plików i podania sygnału cyfrowego. Taki mały kombajn audio.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      No tak, ale dwa razy droższy.

  3. Bafia pisze:

    Kiedy bedzie recenzja Utopii 2022?
    Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jest już opisana i sfotografowana. Pewnie w poniedziałek.

  4. Piotr pisze:

    Witam
    Czy ten wzmacniacz bedzie miał fajną synergie HD800S ? Bo z jednej strony pisze że analityczne słuchawki raczej mu nie przypasują a z drugiej że Hd800 mu odpowiadają. Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      HD800 są bardziej analityczne od HD800S, czyli z tymi ostatnimi powinno być przynajmniej tak samo dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy