Recenzja: Grandinote CELIO

 

Podsumowanie

   Wielokrotnie wyrażałem opinię, wedle której różnice jakościowe w domenie analogowej z reguły są mniejsze niż w cyfrowej, czego konsekwencją zarówno trudniejsze o tym pisanie poprzez wytykanie tych różnic, jak i też słabsza motywacja do drenowanie portfela na drogi przedwzmacniacz i gramofon. Lecz uściślijmy sprawę: poza dyskusją pozostają duże różnice odnośnie wkładek, toteż z pewnością nie napiszę, że szkoda środków na wybitną. Zaraz na drugim miejscu lądują gramofonowe przedwzmacniacze, odnośnie których głównym wyznacznikiem pozostaje prośba, aby niczego nie psuły. Po stronie pozytywów niech gwarantują dynamikę, po stronie wystrzegania się unikanie udziwnień i zniekształceń. Inaczej mówiąc, pchać powinny w przekaz energię i jednocześnie dbać o to, żeby nie zepsuć tego, co daje dobra (niekoniecznie droga) i dobrze ustawiona wkładka. Śmiem twierdzić, że to pierwszej jest łatwiejsze, to znaczy łatwiej o dostarczenie energii niż o unikanie zniekształceń. Ale czy to trudniejsze, czy to – nie ma w sumie znaczenia, bo powinno być jedno i drugie. W końcu po to się bawimy w winyle i po to się doskakuje co półtora kwadransa do gramofonu, by chłonąć nieosiągalne w cyfrowym świecie piękno tak odtwarzanej muzyki. Gdy odłożymy na bok wkładki, mając już taką naj-naj albo prawie, pozostaje pytanie, czym to jej naj-naj podtrzymać? Z ręką na sercu mogę napisać, że przedwzmacniacz gramofonowy Grandinote CELIO zalicza się do takich, które to piękno podtrzymają, niczym złym go na pewno nie skażą. Ani czymś złym natychmiastowym, co się słyszy od razu, ani czymś złym po pewnym czasie, co się z przykrością odkrywa.

    Znalazło się na talerzu multum płyt, w tym także trochę tych bez sensu, grzechem cyfrowości skalanych. Kręciły się na 33’ i 45’ obrotów, w ruch poszło całe spektrum muzycznego repertuaru oraz tłoczenia z dawnych czasów i reedycje z nowych. W ani jednym przypadku nie dostałem niczego innego poza pięknością brzmienia wolnego od zniekształceń aparatury; od tych, jak to się oględnie nazywa, własnych pomysłów na dźwięk.  

    Przedwzmacniacz CELIO gra muzykę po prostu, co właśnie jest najtrudniejsze. Możemy dzięki niemu w autentyzm muzyczny się wżywać, sam się z zapałem wżywałem. To zresztą mało powiedziane – możemy chłonąć aromat nagrań, a to już większa sztuka. To się nie staje ot tak, nie na większości płyt, nawet tych stricte analogowych. Ale niektóre to dają, a wówczas świat się rozdwaja – z naszego zaglądamy do innego. Nie da ci tego komputer, nie da ci telewizor, nie da ci własna codzienność. Albo stanie bariera nieautentyzmu pomiędzy tobą a ekranem, albo to będzie strumień codziennych subiektywnych doznań, z którymi chcąc nie chcąc się borykasz. Ale gramofon uzbrojony dobrą wkładką oraz wspierany jak ten przedwzmacniaczem, może sprawić, że się przeniesiesz całym sobą w świat cudzy doznań, wpadniesz w nieswoją rzeczywistość. A że będzie to rzeczywistość muzyki którą sam wybierałeś, powinna być to wizyta udana, jako samym dźwiękiem i wyobraźnią przywołana bytowa inność – cudzy świat w twoim świecie dźwiękowym mirażem wstawiony.   

 

W punktach:

Zalety

  • Analogowy autentyzm szczytowego poziomu.
  • Pełny jakościowy ekwiwalent konstrukcji wielokroć droższych.
  • Żadnych „własnych pomysłów na dźwięk”, żadnych udziwniających wtrętów.
  • Także zero zniekształceń, które by można wyłapać uchem.
  • A zarazem dynamizm, muzyka podawana z werwą.
  • Wszystko to składa się na odtwórczość, której naprawdę chce się.
  • To nie jest bardzo drogi przedwzmacniacz, ale nie ma tak drogiej wkładki, której by adekwatnie nie obsłużył.
  • Może i nie ma zasadniczych różnic jakościowych w świecie dobrze zrealizowanego analogu, ale różnica pomiędzy tym przedwzmacniaczem a przeciętnym z pewnością warta jest smakowania.
  • Zwłaszcza z uwagi na klimat piękna i autentyzmu najlepszych analogowych nagrań.
  • Ale także na umiejętność podciągania słabszych realizacji, w tym również tych powstających na bazie taśm cyfrowych.
  • Takie wejście w niczym niezmąconą muzyczną prawdę oznacza pełny wachlarz pozytywów odtwórczych, od melodyki po szczegółowość, których nie ma potrzeby wszystkich wyliczać.
  • Unikalna możliwość pracy w trybie pary monobloków (potrzeba na to dwóch sztuk), poprzez przyłącza XLR i symetryczny kabel od ramienia.
  • Obiecywana w tym wypadku dalsza poprawa brzmienia.
  • Szeroki wachlarz dopasowania do impedancji wkładki.
  • Obsługa MM i MC.
  • Same markowe podzespoły.
  • Własnej produkcji transformator.
  • Świetna współpraca z własnej marki analogowo brzmiącymi wzmacniaczami.
  • Solidny kawał urządzenia.
  • Staranne wykonanie.
  • Znany i ceniony producent.
  • Made in Italy.
  • Polska dystrybucja.
  • Ryka approved.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Industrialny design nie każdemu będzie odpowiadał. (Lecz za to nie winduje ceny.)
  • Niewykluczone, że zewnętrzny transformator dopasowujący jeszcze by podniósł odtwórczą jakość.
  • Zalecane trzymanie stale pod prądem. (Co przy tak niskim jego poborze nie stanowi problemu.)

 

Dane techniczne:

  • Typ sprzętu: przedwzmacniacz gramofonowy
  • Wzmocnienie MC 66 dB
  • Wzmocnienie MM = 45 dB
  • XLR dla MONO-ZBALANSOWANYCH
  • Regulowana impedancja obciążenia
  • Klasa „A”
  • Brak sprzężenia zwrotnego.
  • Stopnie sprzężenia bezpośredniego bez kondensatora
  • Pełne dual mono
  • Pobór mocy: 9 W
  • Waga: 7 kg
  • W=178 x H=148 x L=316 [mm]
  • Gwarancja Grandinote 5 lat

Cena: 6000 €

System:

  • Źródło: Avid Ingenium.
  • Wkładka: ZYX Ultimate Dynamic.
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: Grandinote CELIO.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Wzmacniacz zintegrowany: Grandinote SHINAI.
  • Kolumny: Audioform 304 i Grandinote MACH 2.
  • Interkonekty: Sulek Edia & Sulek 6×9 RCA, Tara Labs Air 1 RCA, Next Level Tech (NxLT) Flame XLR, Tellurium Q Black Diamond XLR.
  • Kabel głośnikowy: Sulek 6×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Luna Cables Mauve, Sulek 9×9 Power.
  • Listwa: Sulek Edia.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech „Disc of Silence”.
  • Ustroje akustyczne: Audioform.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

7 komentarzy w “Recenzja: Grandinote CELIO

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Skad ta wysoka cena?w granicach 1000 funtow (5000zl) masz przedwzmacniacz gramofonowy super,moj to z firmy z UK ( TOM EVANS AUDIO DESIGN ) TOM EVANS MICROGROOVE PLUS X MK2.5 PHONO STAGE mozna kupic nowy w granicach 600-800Funtow polecil mi znany audiofil z Polski i jestem bardzo zadowolony…
    http://audiodesign.co.uk/styled-23/index.html

    1. Piotr+Ryka pisze:

      „Bardzo zadowolony” to pojęcie względne.

    1. Sławek pisze:

      Ale to przecież nie jest przedmiot recenzji! To tak samo jak bym napisał, że mój ProJect Tube Box S2 jest lepszy, bo kosztował około 1500 zł + 380 za lampki Full Music…

      1. miroslaw frackowiak pisze:

        to jest nawiazanie do recenzji…cena absurdalna,dlatego pisze,recenaja Piotra przeczytana i kropka,sa super przedwzmacniacze gramofonowe za ulamek tej ceny i to wsystko…

        1. Piotr+Ryka pisze:

          I jest też Vitus Phonostage MP-P201 mk II za 56 400 euro: https://www.vitusaudio.com/products/mp-p201-mk-ii/

          Dla każdego coś miłego. Np. wczorajszy dres króla Karola był trochę droższy od tych ze sportowych sklepów 🙂

    2. Piotr+Ryka pisze:

      Ten też jest brytyjski i jakoś istnieje. I dobrze, że istnieje, bo jest wart używania: https://planetadzwieku.com/ear-yoshino-ear-88pb.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy