Recenzja: ERZETICH Phobos

  O ERZRTICH – firmie ze Słowenii – pisałem już recenzując ich tańsze słuchawki Mania. Przypomnę tylko, że pojawiła się w 2012 roku, a jej założyciel, Blaz Erzetich, to jednocześnie inżynier elektronik i koncertujący muzyk; prócz tego także grafik, projektant, fotograf i ilustrator – zatem człowiek-orkiestra. Należąca do niego firma skoncentrowała się na słuchawkowej odnodze audio, startując od słuchawkowych wzmacniaczy, których w ofercie ma teraz cztery. Poczynając od najskromniejszego Bacillusa za dwa, poprzez średnie Tilia i Perfidus za trzy i cztery, po kosztującego ponad siedemnaście flagowego Deimosa. Wszystkie prezentowały się na ostatnim AVS i bardzo dobrze tam grały, ale my teraz znów o słuchawkach, tym razem o flagowych Phobos.

Jako że pierwsza strona z zagajeniem powinna mieć swoją długość, by nie wyglądać żałośnie w złożeniu z paru linijek, pociągnę jeszcze temat słoweńskich słuchawek bardziej ogólnie, syntetycznie – i w ramach tego powiem, że jedne i drugie mają oprawy z drzewa lipowego oraz konstrukcję zawieszenia prostą, ale skuteczną. Ktoś zaraz się przyczepi do tej lipy i zacznie o przysłowiach. Ale nie będzie miał racji, bo z lipy robi się instrumenty i są z niej inne pożytki. Lipa lipą – fakt, faktem – jej drewno nie jest twarde, ale mimo to użyteczne. Piękne, stuletnie lipy rosną za moim oknem, najbardziej reprezentacyjna aleja Berlina zwie się Unter den Linden, z lipy jest ołtarz Wita Stwosza, z lipowego drewna gitary, bębny, instrumenty dęte. Nie taka więc lipa lipą, choć z dębu twardszy patyk. Mimo to na rezonatory muzyczne lipowe drewno lepsze, nie ma zatem co się go czepiać. I w ogóle precz teorie. Prawdą jest, że niektóre z nich dają bezcenne predykcje, lecz te należą do rzadkości. Soczewkowanie grawitacyjne, dylatacja czasu, efekty tunelowe – to wszystko nie do wymyślenia jako pojedyncze zjawisko, tylko coś kompletnie zaskakującego wywiedzionego z ogólniejszych teorii. Jednak praktyka też ma swoje asy, bo nikt by nie wymyślił, że większość kodu DNA to bezużyteczne śmieci. (Zanim go rozszyfrowano, specjaliści byli przepewni, że jest to ścisły regulamin bez jednego zbędnego słowa.) Ostatnio mielimy dobry przykład czołowego zderzenia między teorią a praktyką w telewizyjnym serialu na bazie faktów „Czarnobyl”. Wielokrotnie tam pada pytanie: Jak mógł wybuchnąć reaktor RBMK, który wybuchać nie może? Pytanie pozostaje bez odpowiedzi, zwolennicy teoretycznego rozumowania nie dają (wbrew oczywistym dokoła faktom!) wybuchowi wiary, tymczasem niepomny teoretycznych zakazów reaktor wziął i eksplodował. Rozwalony budynek płonie, grafit z rdzenia porozrzucany, ludzie mdleją, padają martwi, a główny inżynier i jego zastępca uparcie twierdzą, że nie mogło wybuchnąć… Miesiące zajęło wgryzanie się w temat i dochodzenie do tego, jak wybuch RBMK był możliwy. Ale był i gruchnęło. Wróć! – inny porządek rzeczy! Gruchnęło – więc możliwy być musiał!

Na dużo spokojniejszym od energetyki jądrowej gruncie audiofilizmu na szczęście nie dochodzi do tak dramatycznych zdarzeń, niemniej i tu nie brak teoretyków, zdaniem których to czy tamto nie jest możliwe wbrew oczywistym faktom. Nasz temat jest pokrewny, ale jeszcze bardziej spokojny. Na bazie tego, że drewno lipowe daje sprawom muzycznym pożytek, będziemy musieli rozstrzygać, w jakim stopniu dzieje się tak w przypadku ERZETICH Phobos.

Coś jeszcze pociągnijmy, dorzućmy parę linijek. Dlaczego akurat Phobos? Ano chyba dlatego, że ten syn Marsa i Afrodyty – najgroźniejszego boga i najpiękniejszej bogini – był w greckiej mitologii synonimem lęku. Od niego wszystkie fobie fobiami, a kto się ma bać tym razem i dlaczego, to dośpiewajcie sobie sami.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

30 komentarzy w “Recenzja: ERZETICH Phobos

  1. Marek S. pisze:

    Odnośnie kabla.
    Czy porównywał Pan Tonalium z FAW Noir Hybrid? Lub innym FAW-em.
    Czy Tonalium zbudowany jest z samej miedzi?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      O ile wiem, na wzór Entreq Atlantisa, Tonalium ma prawą żyłę srebrną a lewą miedzianą. Od kabli FAW, skądinąd bardzo dobrych, jest lepszy. Od oryginalnego Atlantisa nieco słabszy.

  2. Colorfort pisze:

    Panie Piotrze.
    W pańskich recenzjach mozna znaleźć rozproszone informacje na temat kabla słuchawkowego Entreq’a (nie jest podobno produkowany) oraz Tonalium. Proszę o precyzyjną informację identyfikującą oba kable. – Sądzę, że uda się je znaleźć na rynku wtórnym.
    Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tonalium, to wątpię. Ktoś, kogo znam, robi ten kabel pod konkretne zamówienia i powstało kilkadziesiąt bodaj sztuk. Zamawiać można pod numerem 668 143 068. Natomiast szwedzki Entreq robił przez kilka lat kable słuchawkowe w liniach Konstantin, Challanger, Apollo i Atlantis (licząc od najniższej), potem produkcję zarzucił, a teraz podobno wznowił. Te kable na rynku wtórnym bywają, ale dość rzadko. Wszystkie są dobre, ale najlepsze oczywiście najlepsze.

  3. Fon pisze:

    Poraz enty okazało się ile psuje dobrany… przez producenta kabel, wygląda to na jakąś zmowę producentów słuchawek… a tak serio to daje nam to możliwość zmiany brzmienia słuchawek pod konkretne gusta, tylko czemu te kable takie drogie są…

    1. Sławek pisze:

      Zmowę powiadasz? to idź do dowolnego sklepu ze sprzętem i kup kolumny z kablami w zestawie. Facet Ci zraz powie „idź się Pan leczyć, ale na nogi, bo na głowę już za późno”. Jak Pan chcesz kable do kolumn to proszę bardzo, są takie i owakie, trzeba extra zapłacić. A słuchawek bez kabli nie kupisz, no to pakują byle grało…
      Ale jak chcesz posłuchać MUZYKI to kup osobny kabel i zapłać niestety.
      Stąd jeszcze wniosek taki, że słuchawek z nieodłączalnym kablem nie kupujemy.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Dlaczego z nieodłączanym nie? Grado PS2000e mają bardzo dobry. A Fostex TH900 w pierwszej wersji, z nieodłączanym, grały ciekawiej od obecnych z odłączanym.

        1. Sławek pisze:

          I to są chlubne wyjątki.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Inne przykłady też by się dało wyskrobać. Na przykład Stax SR-Omega, Sennheiser Orpheus, pierwsza Staksa Omega II. Jakoś można było kiedyś z dobrymi kablami…

  4. Alucard pisze:

    Te słuchawki wyglądają genialnie 😀 Jak je zobaczyłem pierwszy raz to przedzwoniłem do mojego kumpla Mikołaja, który Ci podsyłał wzmacniacz na testy. Jak je zobaczył to robiliśmy sobie z nich bekę z 10 minut 😉 Ktoś miał wizję żeby coś takiego wymyślić. Abyss 1266 też fajne 😉 Na szczęście są Focale Utopia albo Pioneery Master i nad nimi nie pracował taki… wizjoner. Heh 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wygląd nie ma specjalnego znaczenia dla kogoś, dla kogo liczy się przede wszystkim dźwięk. Niby sławne, niby genialne, niby wzorcowe Stax SR-009 na czyjeś głowie wyglądają naprawdę głupio z tym wystającym niczym tramwajowy pałąkiem.

  5. Fon pisze:

    Kiedyś jak zobaczyłem mojego kumpla w słuchawkach Ergo to myślałem, że fikne ze śmiechu, swoją drogą to które słuchawki jeszcze wyglądają śmiesznie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Każde duże słuchawki rzucają się w oczy. A mało które są tak duże, jak AKG K1000. Sennheiser HD800 też trudno przeoczyć.

  6. Jak zwykle bardzo dogłębna recenzja.

    Co do zmowy producentow słuchwek żeby dawać słabe kable. Nikt nie jest specjalistą we wszystkim. Akurat w słuchawkach Erzeticha kabel jest porządny i solidny, ale z opcja łatwej wymiany pozostała z jakiegoś powodu. Ano w audio to normalne, że kupując wzmacniacz, kabel który jest w zestawie traktujemy jako taką opcję tymczasową póki nie wstawimy czegoś z prawdziwego darzenia.

    Akurat na Audioshow Phobosy były przez długi czas wpięte kablem Cable4 ze Słowacji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No tak, Cable4 ze Słowacji. O tym nie wiedziałem, a to chyba sporo wyjaśnia. Cena tego kabla jest jaka? – bo sądząc po cenach niesłuchawkowych, powinna być od Tonalium znacznie niższa.

      http://cable4.eu/

  7. Fon pisze:

    Wiele dobrego można wyczytać o kablach słuchawkowych WireWorlda, mocno podnoszą poprzeczkę w tym gronie ponoć

    1. Piotr Ryka pisze:

      To nie jest forum, nie ma tu wątków dyskusyjnych, ale szkoda akurat tego, bo dobrze byłoby wspólnymi siłami opracować listę dobrych kabli słuchawkowych, opatrzonych krótką charakterystyką; jakiego brzmienia, poza ogólnie dobrym, należy od nich oczekiwać. To by się naprawdę przydało, bo szczerze mówiąc czuję się nieco obezwładniony jakością firmowych kabli dodawanych do słuchawek. W dzisiejszych czasach, kiedy się te słuchawki tak promuje i tak żyłuje, oferowanie ich z towarzyszeniem zwykłego drutu wydaje się nienormalnością albo skrajnym skąpstwem. Szczególnie, że nie wszyscy tak postępują. Są chlubne wyjątki.

      1. Marcin pisze:

        Moim zdaniem ceny robią się naprawdę chore. Pamiętam, jak jeszcze dość niedawno topowe modele stały za 4-5 tys zł maksimum, a teraz 9-10 tys zł za parę słuchawek z górnej półki to norma. I jeszcze ceny wydają się stale rosnąć. Do tego jeszcze kabel badziewny. Z drugiej strony – producent wycenia słuchawki na tyle, na ile konsument jest w stanie zapłacić, a więc poniekąd sami wysyłamy sygnał, że jest nam dobrze z takimi wygórowanymi cenami.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Moda. Słuchawki zdystansowały głośniki. Każdy chce mieć teraz dobre słuchawki.

        2. Jak jest niewymienny kabel to nie wiadomo czy i na ile byłoby lepiej z innym

  8. Mariusz pisze:

    Cable4 podpięte do Erzetich na AVS wyceniane były przez producenta na 1000 €. W stosunku do firmowych Erzetich to inna liga oczywiście na plus. Słuchawki grały o klasę lepiej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aż tyle? Przykre.

  9. Miltoniusz pisze:

    Fajny kabel słuchawkowy to Cardas Clear. Porównywałem na HD800 z którymś wysokim ale nie najwyższym FAW. To nieco inne granie ale akurat mikrodynamiką Cardas prawie nokautował FAW-a. Z tym że było to dobrze słychać na Hord Hugo 2 (który mi nie przypasował) a nie było w tym względzie różnicy na WooAudio WA8 (który pomimo to mi przypasował). Takie to dziwne życie jako że mikrodynamika jest bardzo ważna dla mnie.

    1. Fon pisze:

      To jak dla Ciebie micro dynamika jest ważna to zastosuj preparat Furutecha nanolicuid na złączach a mocno się zdziwisz jak ja ile to pieroństwo w tym zakresie poprawia, właśnie te aspekty najmocniej

  10. Marcin pisze:

    Mam od kilku dni nowa wersje Phobos i jest naprawde dobrze, ale ta srednica dominuje, choc uzywam kabla od Forza.
    Pytanie jaki kabel by pan polecil by cofnac delikatnie ta srednice a dodac dolu i uzyskac efekt podobny do tego z Tonalium?

    Pozdrawiam Marcin

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Właśnie dlatego dominuje średnica, że grają poprzez kabel Forzy 🙂
      Proszę zadzwonić do Bartka Nowaka z GFmod i zapytać o tańsze modele kabli Entreqa, które także są znakomite. Tel. 510 449 990.

      1. Marcin pisze:

        Dziekuje, sluchanie Jazz na nich sprawia, ze czlowiek ma wrazenie jakby stal na zywo przed zespolem 🙂

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Uzupełniająco: miałem kiedyś dla swoich K1000 Entreqa Konstantina – najtańszy ich kabel słuchawkowy; spisywał się bardzo nieznacznie słabiej od późniejszego flagowego Atlantisa. GFmod powinno być świetnie zorientowane w kablach dla Phobos, przecież samo te słuchawki dystrybuuje.

    2. Marcin pisze:

      Posiadacz Phobosów kłania się 🙂 Polecam zbudować kabel na przewodniku Viablue EPC-4 (cynowana miedź z dodatkiem srebra). Z dobrej jakości wtykami wyjdzie nawet taniej niż Forza i to wliczając robociznę jakiegoś forumowego majstra. Zmiana właśnie idzie w kierunku lekkiego uspokojenia średnicy, dół dociążony w zakresie subbasu i góra rozciągnięta ale nie rozjaśniona. Jeżeli celem jest uzyskanie max dociążenia w całym zakresie to przewodnik z czystej miedzi OCC Litz Cryo v2. W zależności od źródła i repertuaru używam obydwa naprzemiennie z Phobosami v1.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Grunt to zaradność. A słuchawki świetne i relatywnie niedrogie.
        Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy