Recenzja: ERZETICH Phobos

Budowa

Ostatni krzyk mody – ekologiczne pudełka, dzięki którym wrócą lodowce i znów zapolujemy na mamuty. Czy jakoś tak.

Słuchawki są planarne, co dziś zupełnie nie dziwi. Wysyp mamy już takich i tyczy wszystkich działów. Najdroższe HiFiMAN Susvara kosztują trzydzieści tysięcy, najtańsze Fostex T50 niemal sto razy mniej. Pomiędzy liczne grono, a w wyższych jego partiach te teraz opisywane ERZETICH Phobos za 8990 PLN. To dużo mniej niż za Susvary i mniej niż za inne flagowe, a nawet sporo nie-flagowych; lecz z założenia nie dlatego, że Phobos to niższy poziom, a jedynie gdyż marka się jeszcze nie wypromowała, więc tak jest bardziej asekuracyjnie, a przede wszystkim konkurencyjnie. Sama jakość ma być natomiast analogiem, to znaczy bez pardonu konkurować z każdymi wycenionymi drożej.

Zacznijmy od opakowania. Słuchawki przychodzą w dużym pudle z surowego kartonu bez żadnych umizgów do luksusu. To niewątpliwy ukłon w stronę wyłażącej teraz z każdego kąta ekologii i nie podnoszenia kosztów, a zatem dbałość o planetę – ostatni szlagwort tych, co ją zapaskudzili. Względem takich Focal Utopia czy Fostex TH-900 jest skromnie lecz przyzwoicie. Pudełko pasownie się zamyka i bez problemu otwiera, w środku wyściółka z pianki, słuchawki i odpinany kabel. Poza faktem, że jest o wiele większe, niepolakierowane (poza czarnymi nadrukami) i nawet bez naklejki, dokładna analogia do opakowań Grado, tak kiedyś wyśmiewanych, a teraz w głównym trendzie. Względem ich droższych modeli nie znajdziemy tu przedłużacza i brak przejściówki na mały jack, za to kabel jest odpinany. Łączówki są duże i wygodne, typu 4-pin XLR mini; te same co u wysokich modeli Audeze i Meze – więc o zamienny kabel nie będzie specjalnie trudno, a Tonalium już czeka. Czy taka zamiana coś poza zmianą wyglądu i długości dać może, o tym w rozdziale odsłuchowym, ale można zakładać, że zmieni się coś, albo więcej.

Odnośnie samych słuchawek – te są duże i ciężkie. Tu nie ma co udawać, że ergonomię dopieszczono i że jest miary Staksa czy choćby topowych Meze. Zadbano jednak o rozpoznawalny wygląd, pewien styl i wygodę. Stylistyka jest jednocześnie brutalna i sympatyczna. Szerokie oprawy muszli ze starzonego drzewa obdarowują wizualną głębią i pewną tajemniczością.  Wydają się bardzo ciężkie, a wcale takie nie są. Wydają się niewygodne, tymczasem po przywdzianiu wygoda. Wydają się nieco amatorskie, ale przy bliższym oglądzie widać, że to kawałek czegoś niecodziennego w naszym okienku rzeczywistości.

W środku? – No jakże! Oczywiście słuchawki!

Od wewnątrz przytwierdzono do nich mięciutkie, grube pady obszyte ekologiczną skórą; od zewnątrz duże, szczelinowe, aluminiowe maskownice ze zgaszonego szarością srebra w dopasowany kształtem wzór z centralnym napisem Phobos.  Całość wieńczy metalowy pałąk z dodatkiem skórzanej opaski i regulacją śrubową na bocznych prowadnicach. Jedyny w zestawie kabel ma dwa metry długości i strukturę wewnętrzną solid core, albowiem sztywny jest i sprężynujący, co jednak specjalnie mu nie szkodzi. I tak od razu go zastąpiłem lepszym, pomny zarówno niedobrych ostatnich doświadczeń z kablami firmowymi Focala, jak i sugestii zawartej w uwadze samego producenta: „connectors similar to other big manufacturers for easy cable upgrade”. O własnościach brzmieniowych tej zamiany coś oczywiście wspomnę i będzie tego sporo.

Brane do ręki Erzetich Phobos wydają się czymś retro. Coś mają w sobie z obiektu muzealnego, coś z rustykalnego wzornictwa, coś z surowości dawnych czasów. Wszystkim tym budzą respekt i jednocześnie szacunek, i wszystko to się składa na pewną osobliwość, w obliczu której nie pozostajesz na pewno obojętnym. A zważmy, że dzieje się tak bez najmniejszego udziału prostackiej krzykliwości – słuchawki są jak najdalsze od bycia bijącym po oczach blichtrem. Po założeniu dwa zaskoczenia: okazują się lżejsze niż wyglądają i przede wszystkim wygodniejsze. Nie znikają kompletnie z głowy, bo są na to za ciężkie, ale siedzenie w nich przez wiele godzin nie powoduje żadnej krzywdy. Zajęci muzyką czy komputerowym swawoleniem przestajemy je zauważać, zostaje tylko dźwięk. A że ten jest do sprawy kluczem, najuważniej mu się przyjrzymy. Tym bardziej, że koszt jego lokuje się wyraźnie poniżej dziesięciu tysięcy, a towarzyszy mu fama, że inni, w tym także dużo drożsi, dostaną zaraz lanie.

Mające groźną nazwę.

Dorzućmy kwestie techniczne. Za wiele nie ma do dorzucenia; poza wagą 690-ciu gramów i impedancją 45 Ω dostajemy od producenta jedynie informację o konstrukcji planarnej z użyciem wielkich, supercienkich membran napylonych tytanem, potencjalnej długowieczności i ponadczasowym wzornictwie. To ostatnie już sami wiemy, długowieczność na pewno zaletą, a niska impedancja to signum naszych czasów i ewentualna nadzieja możliwości zagrania z mocnego DAP-a. Reszta – te wszystkie wynurzenia o wielkim paśmie przenoszenia i nadzwyczajnej akustyce – tutaj zastąpiona została solenną obietnicą nadzwyczajnej jakości dźwięku, którą też ocenimy sami. Byśmy jednak nie pozostali z tym samopas, producent sugeruje, że będzie to dźwięk „analytically detailed, firm and balanced”. Dorzuca także informację, że słuchawki powstały metodą prób i błędów z ocenianiem po drodze rezultatów przede wszystkim na ucho, w miejsce tradycyjnego zdawania się na wyrok laboratoryjnych pomiarów, choć i te uwzględniano. Za najważniejszy certyfikat jakości służyły jednak uszy oceniających postępy profesjonalnych muzyków, a teraz dołączają do tego liczne recenzje z pochwałami (których pozwoliłem sobie nie przeczytać).

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

30 komentarzy w “Recenzja: ERZETICH Phobos

  1. Marek S. pisze:

    Odnośnie kabla.
    Czy porównywał Pan Tonalium z FAW Noir Hybrid? Lub innym FAW-em.
    Czy Tonalium zbudowany jest z samej miedzi?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      O ile wiem, na wzór Entreq Atlantisa, Tonalium ma prawą żyłę srebrną a lewą miedzianą. Od kabli FAW, skądinąd bardzo dobrych, jest lepszy. Od oryginalnego Atlantisa nieco słabszy.

  2. Colorfort pisze:

    Panie Piotrze.
    W pańskich recenzjach mozna znaleźć rozproszone informacje na temat kabla słuchawkowego Entreq’a (nie jest podobno produkowany) oraz Tonalium. Proszę o precyzyjną informację identyfikującą oba kable. – Sądzę, że uda się je znaleźć na rynku wtórnym.
    Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tonalium, to wątpię. Ktoś, kogo znam, robi ten kabel pod konkretne zamówienia i powstało kilkadziesiąt bodaj sztuk. Zamawiać można pod numerem 668 143 068. Natomiast szwedzki Entreq robił przez kilka lat kable słuchawkowe w liniach Konstantin, Challanger, Apollo i Atlantis (licząc od najniższej), potem produkcję zarzucił, a teraz podobno wznowił. Te kable na rynku wtórnym bywają, ale dość rzadko. Wszystkie są dobre, ale najlepsze oczywiście najlepsze.

  3. Fon pisze:

    Poraz enty okazało się ile psuje dobrany… przez producenta kabel, wygląda to na jakąś zmowę producentów słuchawek… a tak serio to daje nam to możliwość zmiany brzmienia słuchawek pod konkretne gusta, tylko czemu te kable takie drogie są…

    1. Sławek pisze:

      Zmowę powiadasz? to idź do dowolnego sklepu ze sprzętem i kup kolumny z kablami w zestawie. Facet Ci zraz powie „idź się Pan leczyć, ale na nogi, bo na głowę już za późno”. Jak Pan chcesz kable do kolumn to proszę bardzo, są takie i owakie, trzeba extra zapłacić. A słuchawek bez kabli nie kupisz, no to pakują byle grało…
      Ale jak chcesz posłuchać MUZYKI to kup osobny kabel i zapłać niestety.
      Stąd jeszcze wniosek taki, że słuchawek z nieodłączalnym kablem nie kupujemy.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Dlaczego z nieodłączanym nie? Grado PS2000e mają bardzo dobry. A Fostex TH900 w pierwszej wersji, z nieodłączanym, grały ciekawiej od obecnych z odłączanym.

        1. Sławek pisze:

          I to są chlubne wyjątki.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Inne przykłady też by się dało wyskrobać. Na przykład Stax SR-Omega, Sennheiser Orpheus, pierwsza Staksa Omega II. Jakoś można było kiedyś z dobrymi kablami…

  4. Alucard pisze:

    Te słuchawki wyglądają genialnie 😀 Jak je zobaczyłem pierwszy raz to przedzwoniłem do mojego kumpla Mikołaja, który Ci podsyłał wzmacniacz na testy. Jak je zobaczył to robiliśmy sobie z nich bekę z 10 minut 😉 Ktoś miał wizję żeby coś takiego wymyślić. Abyss 1266 też fajne 😉 Na szczęście są Focale Utopia albo Pioneery Master i nad nimi nie pracował taki… wizjoner. Heh 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wygląd nie ma specjalnego znaczenia dla kogoś, dla kogo liczy się przede wszystkim dźwięk. Niby sławne, niby genialne, niby wzorcowe Stax SR-009 na czyjeś głowie wyglądają naprawdę głupio z tym wystającym niczym tramwajowy pałąkiem.

  5. Fon pisze:

    Kiedyś jak zobaczyłem mojego kumpla w słuchawkach Ergo to myślałem, że fikne ze śmiechu, swoją drogą to które słuchawki jeszcze wyglądają śmiesznie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Każde duże słuchawki rzucają się w oczy. A mało które są tak duże, jak AKG K1000. Sennheiser HD800 też trudno przeoczyć.

  6. Jak zwykle bardzo dogłębna recenzja.

    Co do zmowy producentow słuchwek żeby dawać słabe kable. Nikt nie jest specjalistą we wszystkim. Akurat w słuchawkach Erzeticha kabel jest porządny i solidny, ale z opcja łatwej wymiany pozostała z jakiegoś powodu. Ano w audio to normalne, że kupując wzmacniacz, kabel który jest w zestawie traktujemy jako taką opcję tymczasową póki nie wstawimy czegoś z prawdziwego darzenia.

    Akurat na Audioshow Phobosy były przez długi czas wpięte kablem Cable4 ze Słowacji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No tak, Cable4 ze Słowacji. O tym nie wiedziałem, a to chyba sporo wyjaśnia. Cena tego kabla jest jaka? – bo sądząc po cenach niesłuchawkowych, powinna być od Tonalium znacznie niższa.

      http://cable4.eu/

  7. Fon pisze:

    Wiele dobrego można wyczytać o kablach słuchawkowych WireWorlda, mocno podnoszą poprzeczkę w tym gronie ponoć

    1. Piotr Ryka pisze:

      To nie jest forum, nie ma tu wątków dyskusyjnych, ale szkoda akurat tego, bo dobrze byłoby wspólnymi siłami opracować listę dobrych kabli słuchawkowych, opatrzonych krótką charakterystyką; jakiego brzmienia, poza ogólnie dobrym, należy od nich oczekiwać. To by się naprawdę przydało, bo szczerze mówiąc czuję się nieco obezwładniony jakością firmowych kabli dodawanych do słuchawek. W dzisiejszych czasach, kiedy się te słuchawki tak promuje i tak żyłuje, oferowanie ich z towarzyszeniem zwykłego drutu wydaje się nienormalnością albo skrajnym skąpstwem. Szczególnie, że nie wszyscy tak postępują. Są chlubne wyjątki.

      1. Marcin pisze:

        Moim zdaniem ceny robią się naprawdę chore. Pamiętam, jak jeszcze dość niedawno topowe modele stały za 4-5 tys zł maksimum, a teraz 9-10 tys zł za parę słuchawek z górnej półki to norma. I jeszcze ceny wydają się stale rosnąć. Do tego jeszcze kabel badziewny. Z drugiej strony – producent wycenia słuchawki na tyle, na ile konsument jest w stanie zapłacić, a więc poniekąd sami wysyłamy sygnał, że jest nam dobrze z takimi wygórowanymi cenami.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Moda. Słuchawki zdystansowały głośniki. Każdy chce mieć teraz dobre słuchawki.

        2. Jak jest niewymienny kabel to nie wiadomo czy i na ile byłoby lepiej z innym

  8. Mariusz pisze:

    Cable4 podpięte do Erzetich na AVS wyceniane były przez producenta na 1000 €. W stosunku do firmowych Erzetich to inna liga oczywiście na plus. Słuchawki grały o klasę lepiej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aż tyle? Przykre.

  9. Miltoniusz pisze:

    Fajny kabel słuchawkowy to Cardas Clear. Porównywałem na HD800 z którymś wysokim ale nie najwyższym FAW. To nieco inne granie ale akurat mikrodynamiką Cardas prawie nokautował FAW-a. Z tym że było to dobrze słychać na Hord Hugo 2 (który mi nie przypasował) a nie było w tym względzie różnicy na WooAudio WA8 (który pomimo to mi przypasował). Takie to dziwne życie jako że mikrodynamika jest bardzo ważna dla mnie.

    1. Fon pisze:

      To jak dla Ciebie micro dynamika jest ważna to zastosuj preparat Furutecha nanolicuid na złączach a mocno się zdziwisz jak ja ile to pieroństwo w tym zakresie poprawia, właśnie te aspekty najmocniej

  10. Marcin pisze:

    Mam od kilku dni nowa wersje Phobos i jest naprawde dobrze, ale ta srednica dominuje, choc uzywam kabla od Forza.
    Pytanie jaki kabel by pan polecil by cofnac delikatnie ta srednice a dodac dolu i uzyskac efekt podobny do tego z Tonalium?

    Pozdrawiam Marcin

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Właśnie dlatego dominuje średnica, że grają poprzez kabel Forzy 🙂
      Proszę zadzwonić do Bartka Nowaka z GFmod i zapytać o tańsze modele kabli Entreqa, które także są znakomite. Tel. 510 449 990.

      1. Marcin pisze:

        Dziekuje, sluchanie Jazz na nich sprawia, ze czlowiek ma wrazenie jakby stal na zywo przed zespolem 🙂

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Uzupełniająco: miałem kiedyś dla swoich K1000 Entreqa Konstantina – najtańszy ich kabel słuchawkowy; spisywał się bardzo nieznacznie słabiej od późniejszego flagowego Atlantisa. GFmod powinno być świetnie zorientowane w kablach dla Phobos, przecież samo te słuchawki dystrybuuje.

    2. Marcin pisze:

      Posiadacz Phobosów kłania się 🙂 Polecam zbudować kabel na przewodniku Viablue EPC-4 (cynowana miedź z dodatkiem srebra). Z dobrej jakości wtykami wyjdzie nawet taniej niż Forza i to wliczając robociznę jakiegoś forumowego majstra. Zmiana właśnie idzie w kierunku lekkiego uspokojenia średnicy, dół dociążony w zakresie subbasu i góra rozciągnięta ale nie rozjaśniona. Jeżeli celem jest uzyskanie max dociążenia w całym zakresie to przewodnik z czystej miedzi OCC Litz Cryo v2. W zależności od źródła i repertuaru używam obydwa naprzemiennie z Phobosami v1.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Grunt to zaradność. A słuchawki świetne i relatywnie niedrogie.
        Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy