Recenzja: ERZETICH Phobos

Odsłuch: Z Astell & Kern AK380

I niepowszedni wygląd.

Tradycja jest tradycją. Zaczynamy od sprzętu przenośnego; nie bez obaw – wszak to planary; nie bez nadziei – wszak niska impedancja.

Postanowiłem porównać trzy pary słuchawek, wszystkie grające poprzez Tonalium. Na pierwszy ogień poszły Focal Stellia, zdiagnozowane jako ze sprzętem przenośnym bardzo dobre, a przy tym kablu jeszcze lepsze. Pierwszorzędnie i w swoim stylu zagrały, to znaczy bez szukania ekscytacji innych niż muzykalność, moc, nasycenie i scalenie obrazu. Duża scena z dość bliskim pierwszym planem, duże widowisko i duże w nie zaangażowanie. Bardzo dobre łączenie spójności muzycznego przedsięwzięcia i jednolitości pasma z separacją dźwięków i ekspozycją detalu. Duża dźwięczność, długie wybrzmienia, mieszanka ciemnej lecz doświetlanej głębi dalszych planów z dość mocnym, ale niemal całkowicie pozbawionym jaskrawości planem bliższym. Czucie w tym każdej niedoskonałości nagraniowej, ale jedynie mimochodem, nie ogniskujące na sobie uwagi. Jak na nie bardzo dużo sopranów (których pewne odfiltrowanie w niektórych układach sprzętowych ich piętą achillesową) i poprzez te soprany rodząca się owa dźwięczność, podkreślana przez długie, poetyckie wybrzmienia. Mocny na drugim skraju bas, całościowa trójwymiarowość, głębie wszelkiego rodzaju, bardzo wysoka nota ogólna, zwłaszcza że bezpośredniość zupełna.

Puszczone jako drugie Meze Empyrean ukazały lepsze scalanie pierwszego planu z dalszymi, w tym wokalu z akompaniamentem. Oczywiście można woleć bliższy, bardziej wpierany do głowy plan pierwszy, ale Meze na pewno lepiej ukazywały perspektywę, dającą lepszy całościowy ogląd. Bardziej też podobała mi się ich spokojniejsza melodyka, choć znów ta minimalnie podostrzająca się i operująca na pierwszym planie większą bryłą od Stellia mogła komuś wydać się lepszą. Ogólnie biorąc francuskie słuchawki grały bardziej dożylnie i blisko, rumuńsko-rosyjskie bardziej całościowo, perspektywicznie i z bardziej poetyckim dźwiękiem. Można tę poetykę opisywać jako spokojniejszą, bardziej powłóczystą i subtelniejszą, a o stylu Focal powiedzieć, że bardziej był dosadny, wpierający się w głowę, intensywniej wszystko akcentujący. Mnie ten od Meze wydał się przede wszystkim elegantszy, ale dawany przez zamknięte Focal na pewno zwolennikom bezpośredniości i ataku spodobałby się bardziej.

A wewnątrz wielkie membrany napylone tytanem.

Na tle wyraźnie droższej konkurencji dysponujące tym samym przewodem wysokiej klasy Erzetich Phobos pokazały coś, co śmiało można nazwać mieszanką tamtych stylów. Plan pierwszy przybliżyły, podciągając go do słuchacza prawie tak samo jak Stellia, i jak one względem Meze podkręcały przekaz, za sprawą wyższej, bardziej nasyconej sopranami średnicy. Wraz z tym redukcja całościowego spokoju oraz mocniejszy kontrast światło-cienie, z wyczuwalną, ale przyjemną, szorstkawością tekstur, przy wyższych głosach i mocniejszym ataku. Ale zarazem bardziej jak u Meze, a nie jak u Focal, obrazowała się całościowa perspektywa. Większa towarzyszyła temu delikatność, znaczona kruchą sopranową nutą; mocniejsze też było tego skontrastowanie z tak samo mocnym i wypełnionym jak u obu tamtych basem. Podobniejsze natomiast do stylu Stellia podkreślanie szczegółów oraz z własnego repertuaru brana wzmożona przenikliwość, mieszana z poetycką jak u Meze nutą i podobnym brakiem przewagi spraw bliskich nad dalekimi.

Z tego wszystkiego wyłaniały się sprawy zasadnicze. Primo – najwięcej sopranów i w efekcie najwyższe głosy oraz najbardziej jaskrawe światło, tonowane jednak przez całościowo ciemną atmosferę i głębię brzmienia. Secundo – jakość ogólna ani nie lepsza, ani nie gorsza. Brzmienie w dość oczywisty sposób inne od obu porównywanych, oferujące własny styl; ale jakością podobne, bo przy przechodzeniu z jednych na drugie nie pojawiało się wrażenie „te lepsze”. Tamtego dnia, przy odtwarzaczu przenośnym, najbardziej spodobały mi się Meze, ale może innego któreś z pozostałych? I jeszcze trzecia sprawa – wszystkie trzy jak najbardziej pasowały do tego AK380 pod względem wyłanianego brzmieniowego kształtu oraz wymogów mocy. Focale najmniej jej potrzebowały, ale tylko nieznacznie, natomiast Meze i Erzetich na identycznym poziomie, czyli sporym, ale nie jakoś skrajnie. DAP średniej mocy bezproblemowo się wyrobił, żaden KANN CUBE nie był konieczny.  (Aczkolwiek szkoda, że go nie mam.)

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

30 komentarzy w “Recenzja: ERZETICH Phobos

  1. Marek S. pisze:

    Odnośnie kabla.
    Czy porównywał Pan Tonalium z FAW Noir Hybrid? Lub innym FAW-em.
    Czy Tonalium zbudowany jest z samej miedzi?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      O ile wiem, na wzór Entreq Atlantisa, Tonalium ma prawą żyłę srebrną a lewą miedzianą. Od kabli FAW, skądinąd bardzo dobrych, jest lepszy. Od oryginalnego Atlantisa nieco słabszy.

  2. Colorfort pisze:

    Panie Piotrze.
    W pańskich recenzjach mozna znaleźć rozproszone informacje na temat kabla słuchawkowego Entreq’a (nie jest podobno produkowany) oraz Tonalium. Proszę o precyzyjną informację identyfikującą oba kable. – Sądzę, że uda się je znaleźć na rynku wtórnym.
    Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tonalium, to wątpię. Ktoś, kogo znam, robi ten kabel pod konkretne zamówienia i powstało kilkadziesiąt bodaj sztuk. Zamawiać można pod numerem 668 143 068. Natomiast szwedzki Entreq robił przez kilka lat kable słuchawkowe w liniach Konstantin, Challanger, Apollo i Atlantis (licząc od najniższej), potem produkcję zarzucił, a teraz podobno wznowił. Te kable na rynku wtórnym bywają, ale dość rzadko. Wszystkie są dobre, ale najlepsze oczywiście najlepsze.

  3. Fon pisze:

    Poraz enty okazało się ile psuje dobrany… przez producenta kabel, wygląda to na jakąś zmowę producentów słuchawek… a tak serio to daje nam to możliwość zmiany brzmienia słuchawek pod konkretne gusta, tylko czemu te kable takie drogie są…

    1. Sławek pisze:

      Zmowę powiadasz? to idź do dowolnego sklepu ze sprzętem i kup kolumny z kablami w zestawie. Facet Ci zraz powie „idź się Pan leczyć, ale na nogi, bo na głowę już za późno”. Jak Pan chcesz kable do kolumn to proszę bardzo, są takie i owakie, trzeba extra zapłacić. A słuchawek bez kabli nie kupisz, no to pakują byle grało…
      Ale jak chcesz posłuchać MUZYKI to kup osobny kabel i zapłać niestety.
      Stąd jeszcze wniosek taki, że słuchawek z nieodłączalnym kablem nie kupujemy.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Dlaczego z nieodłączanym nie? Grado PS2000e mają bardzo dobry. A Fostex TH900 w pierwszej wersji, z nieodłączanym, grały ciekawiej od obecnych z odłączanym.

        1. Sławek pisze:

          I to są chlubne wyjątki.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Inne przykłady też by się dało wyskrobać. Na przykład Stax SR-Omega, Sennheiser Orpheus, pierwsza Staksa Omega II. Jakoś można było kiedyś z dobrymi kablami…

  4. Alucard pisze:

    Te słuchawki wyglądają genialnie 😀 Jak je zobaczyłem pierwszy raz to przedzwoniłem do mojego kumpla Mikołaja, który Ci podsyłał wzmacniacz na testy. Jak je zobaczył to robiliśmy sobie z nich bekę z 10 minut 😉 Ktoś miał wizję żeby coś takiego wymyślić. Abyss 1266 też fajne 😉 Na szczęście są Focale Utopia albo Pioneery Master i nad nimi nie pracował taki… wizjoner. Heh 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wygląd nie ma specjalnego znaczenia dla kogoś, dla kogo liczy się przede wszystkim dźwięk. Niby sławne, niby genialne, niby wzorcowe Stax SR-009 na czyjeś głowie wyglądają naprawdę głupio z tym wystającym niczym tramwajowy pałąkiem.

  5. Fon pisze:

    Kiedyś jak zobaczyłem mojego kumpla w słuchawkach Ergo to myślałem, że fikne ze śmiechu, swoją drogą to które słuchawki jeszcze wyglądają śmiesznie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Każde duże słuchawki rzucają się w oczy. A mało które są tak duże, jak AKG K1000. Sennheiser HD800 też trudno przeoczyć.

  6. Jak zwykle bardzo dogłębna recenzja.

    Co do zmowy producentow słuchwek żeby dawać słabe kable. Nikt nie jest specjalistą we wszystkim. Akurat w słuchawkach Erzeticha kabel jest porządny i solidny, ale z opcja łatwej wymiany pozostała z jakiegoś powodu. Ano w audio to normalne, że kupując wzmacniacz, kabel który jest w zestawie traktujemy jako taką opcję tymczasową póki nie wstawimy czegoś z prawdziwego darzenia.

    Akurat na Audioshow Phobosy były przez długi czas wpięte kablem Cable4 ze Słowacji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No tak, Cable4 ze Słowacji. O tym nie wiedziałem, a to chyba sporo wyjaśnia. Cena tego kabla jest jaka? – bo sądząc po cenach niesłuchawkowych, powinna być od Tonalium znacznie niższa.

      http://cable4.eu/

  7. Fon pisze:

    Wiele dobrego można wyczytać o kablach słuchawkowych WireWorlda, mocno podnoszą poprzeczkę w tym gronie ponoć

    1. Piotr Ryka pisze:

      To nie jest forum, nie ma tu wątków dyskusyjnych, ale szkoda akurat tego, bo dobrze byłoby wspólnymi siłami opracować listę dobrych kabli słuchawkowych, opatrzonych krótką charakterystyką; jakiego brzmienia, poza ogólnie dobrym, należy od nich oczekiwać. To by się naprawdę przydało, bo szczerze mówiąc czuję się nieco obezwładniony jakością firmowych kabli dodawanych do słuchawek. W dzisiejszych czasach, kiedy się te słuchawki tak promuje i tak żyłuje, oferowanie ich z towarzyszeniem zwykłego drutu wydaje się nienormalnością albo skrajnym skąpstwem. Szczególnie, że nie wszyscy tak postępują. Są chlubne wyjątki.

      1. Marcin pisze:

        Moim zdaniem ceny robią się naprawdę chore. Pamiętam, jak jeszcze dość niedawno topowe modele stały za 4-5 tys zł maksimum, a teraz 9-10 tys zł za parę słuchawek z górnej półki to norma. I jeszcze ceny wydają się stale rosnąć. Do tego jeszcze kabel badziewny. Z drugiej strony – producent wycenia słuchawki na tyle, na ile konsument jest w stanie zapłacić, a więc poniekąd sami wysyłamy sygnał, że jest nam dobrze z takimi wygórowanymi cenami.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Moda. Słuchawki zdystansowały głośniki. Każdy chce mieć teraz dobre słuchawki.

        2. Jak jest niewymienny kabel to nie wiadomo czy i na ile byłoby lepiej z innym

  8. Mariusz pisze:

    Cable4 podpięte do Erzetich na AVS wyceniane były przez producenta na 1000 €. W stosunku do firmowych Erzetich to inna liga oczywiście na plus. Słuchawki grały o klasę lepiej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aż tyle? Przykre.

  9. Miltoniusz pisze:

    Fajny kabel słuchawkowy to Cardas Clear. Porównywałem na HD800 z którymś wysokim ale nie najwyższym FAW. To nieco inne granie ale akurat mikrodynamiką Cardas prawie nokautował FAW-a. Z tym że było to dobrze słychać na Hord Hugo 2 (który mi nie przypasował) a nie było w tym względzie różnicy na WooAudio WA8 (który pomimo to mi przypasował). Takie to dziwne życie jako że mikrodynamika jest bardzo ważna dla mnie.

    1. Fon pisze:

      To jak dla Ciebie micro dynamika jest ważna to zastosuj preparat Furutecha nanolicuid na złączach a mocno się zdziwisz jak ja ile to pieroństwo w tym zakresie poprawia, właśnie te aspekty najmocniej

  10. Marcin pisze:

    Mam od kilku dni nowa wersje Phobos i jest naprawde dobrze, ale ta srednica dominuje, choc uzywam kabla od Forza.
    Pytanie jaki kabel by pan polecil by cofnac delikatnie ta srednice a dodac dolu i uzyskac efekt podobny do tego z Tonalium?

    Pozdrawiam Marcin

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Właśnie dlatego dominuje średnica, że grają poprzez kabel Forzy 🙂
      Proszę zadzwonić do Bartka Nowaka z GFmod i zapytać o tańsze modele kabli Entreqa, które także są znakomite. Tel. 510 449 990.

      1. Marcin pisze:

        Dziekuje, sluchanie Jazz na nich sprawia, ze czlowiek ma wrazenie jakby stal na zywo przed zespolem 🙂

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Uzupełniająco: miałem kiedyś dla swoich K1000 Entreqa Konstantina – najtańszy ich kabel słuchawkowy; spisywał się bardzo nieznacznie słabiej od późniejszego flagowego Atlantisa. GFmod powinno być świetnie zorientowane w kablach dla Phobos, przecież samo te słuchawki dystrybuuje.

    2. Marcin pisze:

      Posiadacz Phobosów kłania się 🙂 Polecam zbudować kabel na przewodniku Viablue EPC-4 (cynowana miedź z dodatkiem srebra). Z dobrej jakości wtykami wyjdzie nawet taniej niż Forza i to wliczając robociznę jakiegoś forumowego majstra. Zmiana właśnie idzie w kierunku lekkiego uspokojenia średnicy, dół dociążony w zakresie subbasu i góra rozciągnięta ale nie rozjaśniona. Jeżeli celem jest uzyskanie max dociążenia w całym zakresie to przewodnik z czystej miedzi OCC Litz Cryo v2. W zależności od źródła i repertuaru używam obydwa naprzemiennie z Phobosami v1.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Grunt to zaradność. A słuchawki świetne i relatywnie niedrogie.
        Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy