Recenzja: Auris Audio Headonia

Budowa

Hedonia.

   To dawać go, skoro taki świetny. Przymiarki do tego trwały długo, ale po wielu perypetiach  ostatecznie się stało. Wielkie pudło z posapywaniem niosących wkroczyło do mieszkania, wewnątrz potężny wzmacniacz, który może być czarny jak Zawisza z Garbowa albo biały jak książę Leszek. Niezależnie od tego blat górny, z którego sterczą lampy, miał będzie z dębowego drzewa wykończonego na gładziuteńki mat i taki sam element drewniany zjawia się jako rant wokół spodniej osłony metalowej. Przestrzeń pomiędzy stolarskimi ozdobnymi wypełnia szeroka boczna otoka z czegoś mającego fakturę grubej skóry, którą chyba faktycznie jest. Otoka właśnie czarna bądź biała, i białe albo czarne są trzy duże walce obudów transformatorów, tradycyjnie ulokowane za lampami. (Choć u takiego Jadis, i nie tylko niego, są lokowane przed – co jak na moje estetyczne smaki wygląda przeokropnie.) U Aurisa natomiast ładnie: lampy będą z przodu przyświecać, a skoro doszliśmy już do nich, to od razu napiszę, że są to dwie 2A3 – klasyczne duże triody mocy, mogące wygenerować 3,5 W każda. Oraz dwie sterujące małe podwójne triody ECC81 – czyli także lampy z audiofilskiej klasyki. Na standardowym wyposażeniu jedne i drugie od rosyjskiego Electro Harmoniksa, ale wzmacniacz jest gotów na przyjęcie dowolnych, bowiem, tak samo jak mój Twin-Head, ma (tyle że z tyłu a nie wierzchu) dwie śrubki do regulacji prądowej, pozwalające prąd podkładu dostrajać pod kątem minimalizacji szumów własnych (ang. humm noice cancelling). W obsłudze są te śrubki lepsze, bo daleko wystają, toteż można nimi obracać w palcach, i to stojąc przed a nie za wzmacniaczem. Z tyłu są oprócz nich cztery pary gniazd RCA i klasyczne gniazdo prądowe z poniżej zespoloną szufladą bezpiecznika, a po powrocie na blat górny trafiamy na postawiony przed lampami płotek z dwóch palików drewnianych i między nimi metalowych beleczek. A jeszcze przed tym płotkiem są w gustowne wgłębienia włożone trzy pokrętła, z których skrajne to wybieraki impedancji (osobne dla każdego słuchawkowego gniazda), a centralne to wybór wejścia dla tych czterech RCA.

Ta nazwa tłumaczy wszystko.

Zostaje jeszcze spód i fronton. Na froncie w centrum potencjometr, także w gustownym wyżłobieniu, który możemy obsługiwać ręką albo z metalowego pilota, mającego jedynie regulację Vol +/- oraz przycisk „mute”. Po tego potencjometru stronach wyjściowe gniazda słuchawkowe – z lewej symetryczny 4-pin i prawej duży jack.

Płyta spodnia to nie tylko ten gruby rant drewniany wokół blaszanej osłony właściwej oraz aluminiowe stożki nóżek, do których odnośne podkładki, ale też na środku od przodu kołyskowy włącznik główny z bladoniebieskim podświetleniem, które odbije się od podłoża. Także, dla lamp lepszej ochrony, ażeby dłużej nam służyły, dwa duże okna wentylacyjne, ale pasywne, bez wentylatorów. Szczeliny wentylacyjne znajdują się też od wierzchu – wokół lamp i między nimi – rezultatem chłodzący przeciąg.

Całość ma wymiary 450 x 400 x 270 mm, waży 24 kg i deklaruje bycie konstrukcją Single Ended non-OTL (czyli wyjścia sygnału przez transformatory). Czułość na wejściu to 1V, a funkcja podstawowa – wzmocnienie – okazuje się bardzo mocna, bo to aż maksymalnie 20 dB. (Zwykle okolice góra dwunastu.) Co pozwoli na wysterowanie nawet trudnych słuchawek, jak przykładowo HiFiMAN Susvara, których podobno użyto jako referencyjnych przy konstruowaniu, toteż są optymalne.

Zostaje jeszcze odniesienie do wrażeń estetycznych w wymiarze wizualnym (o audialnym za moment) oraz do spraw obsługowo-technicznych. Wzmacniacz jest rzeczywiście potężny, ale łagodząco na narożach zaokrąglony i przyjaźnie drewniany oraz w skórzanym obiciu. Kiedy obrzucać go wzrokiem, jedyne elementy metalowe to pokrętła, nóżki i beleczki osłony, sprawia zatem wrażenie bardziej mebla niż urządzenia technicznego – jakiejś niezwykłej szafki z sejfem zaopatrzonej w niezwykłe lampy, bo wszak lampami właśnie świeci. Wykonanie jest perfekcyjne, a surowce w najwyższych gatunkach, co oczywiście nie oznacza, że nie możemy niczego dodać. Na przykład lepszych podstawek albo któregoś z uważanych za lepsze od standardowych bezpieczników; a dostarczane w komplecie lampy Electro Harmoniksa to też nie szczyty arystokracji i trochę przy okazji nikną na wielkiej płycie wierzchniej nawet w przypadku tych większych, pilnujących mocy. Ale zastąpione przez wyższe (nie tylko w sensie fizycznym) Psvane Acme czy któreś Emission Labs, zaistnieją o wiele bardziej, podkreślając lampowy charakter urządzenia. To zresztą, obok naturalnej melodyjności, w konstrukcjach takich jest najlepsze – właściciel sam może swój nabytek doskonalić, sięgając po wyższej klasy lampy.

Obfita regulacja.

Odnośnie użytkowej wygody, wszystko jest w najlepszym porządku. Duża ilość przyłączy gwarantuje obsługę wielu źródeł, podobnie jak dwa osobno ustawiane impedancyjnie słuchawkowe wyjścia obsłużą naraz różne słuchawki, pozwalając przy okazji na ich porównywanie. Trochę tylko mylące jest symetryczne gniazdo 4-pin, za którym nie stoi faktyczna symetryczność. Ułatwi natomiast życie, pozwalając obywać się bez przejściówek w przypadku słuchawek z kablem symetrycznym, co jest sytuacją analogiczną do mojego Twin-Head i co od zawsze chwalę. Gdyby jednak ktoś mieć koniecznie zapragną jednocześnie i lampy i symetrię, musi wejść w posiadanie z droższych urządzeń Cayina HA-300, z tańszych Little Dot MK VI+.  

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Auris Audio Headonia

  1. Michal Pastuszak pisze:

    Jest to niezwykle satysfakcjonujace kiedy drogi wzmacniacz nie tylko dobrze gra, a jednoczesnie jest udany estetycznie, bo niestety, nie zawsze idzie to z soba w parze, ale tutaj, mimo ze to rzecz wgledna, Hedonia prezentuje sie bardzo elegancko i mam nadzieje, ze jest rowniez solidna w dotyku. Wisienka na torcie bylby opis brzmienia Susvar wprost z Hedonii, szkoda, ze znajomy nie zgodzil sie wziasc w zamian HD800 do pracy i nie zostawil HiFiManow ;’))

    1. Piotr Ryka pisze:

      Znajomy jest z innego miasta. Gdyby był pod ręką, nie byłoby problemu. Odnośnie dotyku, to Headonia jest pod jego względem też miła, zwłaszcza, że niemetalowa.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Co do mnie, to bardziej żałowałem braku 2A3 Emission Labs niż Susvar, chociaż znajomy używa tych słuchawek jako tonalnej referencji, więc chyba coś w nich jest.

  2. Piotr Ryka pisze:

    List od czytelnika:

    Panie Piotrze!

    Nie uważam siebie za audiofila, aczkolwiek jakość dźwięku ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Słucham różnorodnej muzyki, od rocka do oper i symfoniki. Pańskim portalem zainteresowałem się niedawno, jestem pod wrażeniem zarówno wiedzy, jak i sposobu jej przekazania, a zwłaszcza nader bogatego języka Autora.
    Okoliczności życiowe w najbliższym czasie zmuszą mnie do przejścia z odsłuchu głośnikowego na słuchawkowy. Jestem na etapie poszukiwań słuchawek co najmniej przyzwoitych brzmieniowo, a co dla mnie szczególnie istotne, w jak najmniejszym stopniu obarczonych „graniem w głowie”. Słyszałem, że są już takie ich opracowania, które mogą pod tym względem zastąpić głośniki, podobno pomocne bywają również odpowiednie wzmacniacze. Czy może Pan wskazać jakieś konkretne rozwiązania i modele? Muzyki słucham wyłącznie w domu. Celowo nie ustalam żadnych widełek cenowych, licząc jednak na w miarę rozsądne propozycje.
    Jeszcze jedno. Podejrzewam, że nie jestem odosobniony w takich poszukiwaniach. Wobec tego, czy sprawiłoby Panu trudność, gdyby przy testach poszczególnych słuchawek dodać informację, na ile dany model spełnia oczekiwania „zastępczych” kolumn?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jest oczywiste, że najbardziej zbliżony do kolumn dźwięk oferują słuchawki nieprzylegające do głowy: dawne AKG K1000 i nowe RAAL oraz Mysphere. Te ostatnie jedne i drugie drogie, K1000 z drugiej ręki tańsze. Pytanie tylko, czy konieczność przejścia z kolumn na słuchawki wynika z ograniczonego metrażu czy niemożności hałasowania. Bo jeżeli to drugie, to w grę wchodzą jedynie słuchawki zamknięte. Z takich najlepsze będą z dzisiejszych Crosszone CZ-1 i CZ-10, Audio-Technica ATH-L5000 i Audeze LCD-XC, a dawniejszych Audio-Technica ATH-W5000 i JVC HA-DX1000. Gdy chodzi o otwarte, to jako grające podobnie do kolumn reklamują się Sennheiser HD 800, a świetną przestrzeń wygenerują HiFiMAN HE-1000 i Grado GS1000/2000/3000 oraz elektrostaty Staksa. Wiele innych, ale to już trzeba przejrzeć recenzje.

      Ze strony wzmacniacza wsparciem będzie niemiecki SPL Phonitor (już trzy jego generacje powstały), mający szereg specjalnych generatorów przestrzeni. Mniej takich, ale też, ma ifi audio PRO iCAN, najlepiej grający w parze z iESL.

      1. QNA pisze:

        Z zamkniętych dorzucił bym od siebie jeszcze Dan Clark Audio Ether C Flow 1.1. Granie po za głową to jeden z ich atutów. Całościowo genialne słuchawki jeżeli chodzi o konstrukcje zamknięte 🙂

        Pozdrawiam.

        1. Artur pisze:

          A zamknięte nowe Sony? Pisał Pan przecież że są wybitne…
          Ze wzmacniaczy dodalbym słuchawkowy unison research, wszystko dzieje się dookoła głowy i to nie tylko w poziomie ale i pionie 😉

          1. Piotr Ryka pisze:

            Tak – są wybitne i grają poza głową. Ale trudno wymienić wszystkie, które to potrafią. Dlatego napisałem „wiele innych”.

            Odnośnie jakości sceny, spośród słuchawek zamkniętych najlepsze były i wciąż pozostają niepobite Sony MDR-R10. Fakt, że to słuchawki weszłe na rynek w 1988 i zeszłe z niego tak dawno, że nie warto nawet o nich wspominać w kontekście zakupowym, jest bodaj największym spośród audiofilskich skandali.

  3. Karol pisze:

    Dzień dobry, jak zwykle świetna recenzja. Chciałbym również poruszyć kwestię z jakiego powodu D8000 grały z Aurisem. Podczas AVS pokusiłem się o przetestowanie Audezow LCD-4 przy naprawdę dobrym torze – takim tez był zestaw Aurisa. Do porównania brakowało już tylko D8000. W tamtym momencie rozpoczęły się testy – moje, ale i całej ekipy Aurisa. Sonorousy wygrały 4:0, jedynie pod względem wokali były w mojej opinii gorsze.. Po tym Pani Tijana i Pan Ivan wymienili się wizytówka z Panem Mori 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy