Recenzja: Auris Audio Headonia

W Kruševacu, dawnej stolicy Serbii, mieście z którego serbska armia ruszała pod Kosowe Pole, lokuje się od 2013 siedziba Auris Audio, firmy założonej przez inżyniera Milomira Trosica. Firmy dużej i znanej, od lat bywającej na AVS, gdzie jej obecność zauważono i stała się nawet sensacją. Specjalizującej się w technice lampowej i na niej opartych przetwornikach oraz wzmacniaczach, w tym też wzmacniaczach słuchawkowych, od których zaczynała. Tych ostatnich w ofercie aż siedem – trzy przenośne i cztery stacjonarne; a te stacjonarne sam luksus, na szczycie którego lokuje się potężny Auris Headonia, który nas tutaj zebrał.

Mottem firmy cytat z Thomasa Carlyle’a, XIX-wiecznego szkockiego filozofa, który w charakterystycznych dla siebie wzniosłych słowach zauważał: „Znaczenie pieśni jest głębokie. Kto posługując się logiką może wyjaśnić wpływ muzyki na nas? Tej mowy niezgłębionej, nie wyrażanej w słowach, prowadzącej na skraj bezkresu, pozwalającej weń zaglądać.”

Milomir Trosic dorzuca od siebie, że jego celem jest pełne zadowolenie użytkownika na skrzyżowaniu techniki lampowej retro z najnowszymi osiągnięciami. Toteż inżynieria też ma się stać wyniosła, by wynieść na wyżyny najbardziej wyrafinowanych doznań. Nad tym pracuje sztab konstruktorów i grono realizatorów – grupy o dużym doświadczeniu, gotowe nie spoczywać na laurach; cały czas doskonalące swe rzemiosło, proponujące nowe rozwiązania. To przyniosło owoce – Auris Audio ma teraz dystrybutorów rozsianych po całym świecie, w samym USA i Kanadzie sześciu. W Polsce też od niedawna, to krakowskie Audio Anatomy, z którym się trochę znamy. A skoro polski dystrybutor, to jest też polska cena – 32 100 PLN. (W krajach wspólnej waluty to 7 490 €.) Tu trzeba jeszcze zauważyć, że Serbia nie należy do EU, toteż w tej cenie cło.

Dorzućmy coś o technice, tak dla nabrania smaku. Lampy w urządzeniach Aurisa są wszystkie selekcjonowane i na życzenie konsumenta mogą to być jedne z pakietu magazynowego NOS, zawierającego dawne RCA, RFT, EI, TUNGSRAM i SIEMENS. Odnośnie innych podzespołów, to Auris szczyci się stosowaniem najlepszych kondensatorów Mundorfa, Rubicona, Siemensa, Epcos, Audiophiler i Wimy, a także „double C-core” transformatorami własnymi i od  Trafomatic. Również wysokiej klasy złączami produkcji własnej i WBT oraz najwyższej klasy pancernymi z najlepszych materiałów obudowami. Na finalnym etapie dochodzi do tego restrykcyjna kontrola techniczna, a każdy etap poprzedzający to też realizacja z zachowaniem najwyższych standardów produkcyjnych. Rezultatem wyroby należące do szczytowych w swoich cenowo-jakościowych klasach, co w przypadku tytułowej Headonii, zgodnie z jej hedoniczną [1] nazwą (gr. hedone – rozkosz), oznaczać będzie jeden z najlepszych wzmacniaczy słuchawkowych świata.

[1] Arystyp z Cyreny (435-366 p.n.e.), uczeń Sokratesa, stworzył dwadzieścia cztery wieki temu bardzo aktualną, jak świat długi i szeroki w dzisiejszych czasach obowiązującą doktrynę hedonizmu, zgodnie z którą doznawanie przyjemności i unikanie przykrości stanowi istotę szczęścia, a więc i cel życia.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Auris Audio Headonia

  1. Michal Pastuszak pisze:

    Jest to niezwykle satysfakcjonujace kiedy drogi wzmacniacz nie tylko dobrze gra, a jednoczesnie jest udany estetycznie, bo niestety, nie zawsze idzie to z soba w parze, ale tutaj, mimo ze to rzecz wgledna, Hedonia prezentuje sie bardzo elegancko i mam nadzieje, ze jest rowniez solidna w dotyku. Wisienka na torcie bylby opis brzmienia Susvar wprost z Hedonii, szkoda, ze znajomy nie zgodzil sie wziasc w zamian HD800 do pracy i nie zostawil HiFiManow ;’))

    1. Piotr Ryka pisze:

      Znajomy jest z innego miasta. Gdyby był pod ręką, nie byłoby problemu. Odnośnie dotyku, to Headonia jest pod jego względem też miła, zwłaszcza, że niemetalowa.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Co do mnie, to bardziej żałowałem braku 2A3 Emission Labs niż Susvar, chociaż znajomy używa tych słuchawek jako tonalnej referencji, więc chyba coś w nich jest.

  2. Piotr Ryka pisze:

    List od czytelnika:

    Panie Piotrze!

    Nie uważam siebie za audiofila, aczkolwiek jakość dźwięku ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Słucham różnorodnej muzyki, od rocka do oper i symfoniki. Pańskim portalem zainteresowałem się niedawno, jestem pod wrażeniem zarówno wiedzy, jak i sposobu jej przekazania, a zwłaszcza nader bogatego języka Autora.
    Okoliczności życiowe w najbliższym czasie zmuszą mnie do przejścia z odsłuchu głośnikowego na słuchawkowy. Jestem na etapie poszukiwań słuchawek co najmniej przyzwoitych brzmieniowo, a co dla mnie szczególnie istotne, w jak najmniejszym stopniu obarczonych „graniem w głowie”. Słyszałem, że są już takie ich opracowania, które mogą pod tym względem zastąpić głośniki, podobno pomocne bywają również odpowiednie wzmacniacze. Czy może Pan wskazać jakieś konkretne rozwiązania i modele? Muzyki słucham wyłącznie w domu. Celowo nie ustalam żadnych widełek cenowych, licząc jednak na w miarę rozsądne propozycje.
    Jeszcze jedno. Podejrzewam, że nie jestem odosobniony w takich poszukiwaniach. Wobec tego, czy sprawiłoby Panu trudność, gdyby przy testach poszczególnych słuchawek dodać informację, na ile dany model spełnia oczekiwania „zastępczych” kolumn?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jest oczywiste, że najbardziej zbliżony do kolumn dźwięk oferują słuchawki nieprzylegające do głowy: dawne AKG K1000 i nowe RAAL oraz Mysphere. Te ostatnie jedne i drugie drogie, K1000 z drugiej ręki tańsze. Pytanie tylko, czy konieczność przejścia z kolumn na słuchawki wynika z ograniczonego metrażu czy niemożności hałasowania. Bo jeżeli to drugie, to w grę wchodzą jedynie słuchawki zamknięte. Z takich najlepsze będą z dzisiejszych Crosszone CZ-1 i CZ-10, Audio-Technica ATH-L5000 i Audeze LCD-XC, a dawniejszych Audio-Technica ATH-W5000 i JVC HA-DX1000. Gdy chodzi o otwarte, to jako grające podobnie do kolumn reklamują się Sennheiser HD 800, a świetną przestrzeń wygenerują HiFiMAN HE-1000 i Grado GS1000/2000/3000 oraz elektrostaty Staksa. Wiele innych, ale to już trzeba przejrzeć recenzje.

      Ze strony wzmacniacza wsparciem będzie niemiecki SPL Phonitor (już trzy jego generacje powstały), mający szereg specjalnych generatorów przestrzeni. Mniej takich, ale też, ma ifi audio PRO iCAN, najlepiej grający w parze z iESL.

      1. QNA pisze:

        Z zamkniętych dorzucił bym od siebie jeszcze Dan Clark Audio Ether C Flow 1.1. Granie po za głową to jeden z ich atutów. Całościowo genialne słuchawki jeżeli chodzi o konstrukcje zamknięte 🙂

        Pozdrawiam.

        1. Artur pisze:

          A zamknięte nowe Sony? Pisał Pan przecież że są wybitne…
          Ze wzmacniaczy dodalbym słuchawkowy unison research, wszystko dzieje się dookoła głowy i to nie tylko w poziomie ale i pionie 😉

          1. Piotr Ryka pisze:

            Tak – są wybitne i grają poza głową. Ale trudno wymienić wszystkie, które to potrafią. Dlatego napisałem „wiele innych”.

            Odnośnie jakości sceny, spośród słuchawek zamkniętych najlepsze były i wciąż pozostają niepobite Sony MDR-R10. Fakt, że to słuchawki weszłe na rynek w 1988 i zeszłe z niego tak dawno, że nie warto nawet o nich wspominać w kontekście zakupowym, jest bodaj największym spośród audiofilskich skandali.

  3. Karol pisze:

    Dzień dobry, jak zwykle świetna recenzja. Chciałbym również poruszyć kwestię z jakiego powodu D8000 grały z Aurisem. Podczas AVS pokusiłem się o przetestowanie Audezow LCD-4 przy naprawdę dobrym torze – takim tez był zestaw Aurisa. Do porównania brakowało już tylko D8000. W tamtym momencie rozpoczęły się testy – moje, ale i całej ekipy Aurisa. Sonorousy wygrały 4:0, jedynie pod względem wokali były w mojej opinii gorsze.. Po tym Pani Tijana i Pan Ivan wymienili się wizytówka z Panem Mori 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy