Recenzja: Accuphase PS-550  

Testy użyteczności

     Argumentem przechylającym szalę na rzecz użyczenia stała się obietnica, że skontroluję też telewizor. Ta nieaudiofilska lokalizacja nie przyszła dystrybucji do głowy i bardzo jej się spodobała. Telewizja wprawdzie wychodzi z mody – niektórzy sugerują – ale jeszcze całkiem dobrze się trzyma, a oglądanie sportu czy dużej filmówki na monitorze bądź smartfonie to przecież jakieś żarty. Mało tego, pasjonaci gier konsolowych też używają telewizorów, a te konsole skutecznie konkurują z PC.

Obraz

      Startowo należało sprawdzić, jak dużo mocy bierze telewizor i jego sprzęt towarzyszący (tuner satelitarny, Blu-ray i aktywny subwoofer); tzn. ile banda video zostawia bandzie audio. W rachubę nie wchodził starszy odbiornik, ponieważ duża plazma to pobór rzędu 400 W, czyli zero dla innych. Z kolei duży OLED ma w papierach, że przy zwykłym obrazie ciągnie mniej niż 100 W, a w jasnych scenach HDR maksymalnie do 250 W, ale w praktyce okazało się, że tego 250 W próżno szukać, chyba żeby faktycznie przerachowywać wolto-ampery na waty przy dzielniku/mnożniku około 1,5. Tak czy inaczej według ekranu Accuphase wideo brało nie więcej niż jedną trzecią dostępnej mocy nawet przy jasnych scenach HDR, czyli dla odtwarzacza i przedwzmacniacza zostawiało wystarczające poletko, przy czym wzmacniacz raczej nie wchodził w rachubę – dla niego większy kondycjoner, chyba że mowa o niedużym.

      To tyle wstępnych kalkulacji, co na ekranie telewizora?

      Ta historia powraca od kiedy dawno temu cokolwiek droższy kondycjoner Unicorna zastosowałem do plazmy. Później jeszcze dwa razy powtarzał się proceder i we wszystkich przypadkach, a podobnie obecnie, kluczem poprawy było światło. Bo też i telewizor, a uściślając każdy ekran, to miotacz światła w naszą stronę. Czy to odbitego, jak w kinie, czy generowanego własnym sumptem – tak czy tak to jest struga światła o różnej barwie i natężeniu. Wg mierników Accuphase, wyrzucających dane na wyświetlacz, jedyny parametr używanego prądu identyczny przed i za PS-550 to napięcie. Kondycjoner zdiagnozował dokładne 230 V w sieci i sam też tyle oddał, a czy jakkolwiek się przy tym natrudził w mierze samego napięcia; należy przyjąć, że nie. Je zatem tylko kontrolował, a ono się nie wahało, stało na 230 jak wryte.

     Prąd w mojej sieci domowej odnośnie fazy przeznaczonej dla audio (instalację mam trójfazową) jest więc stabilny i prawidłowy w parametrze napięcia, lecz sinusoida i dystorsje już wzorcowe nie były: wyświetlacz pokazywał odkształconą falę i sporą wartość zniekształceń. Tak więc napięcie nie, ale reszta do bani, mimo że żadnych paneli ani wiatraków nie ma u mnie w pobliżu. Chyba należy przy tym przyjąć, że chociaż tę sinusoidę panele dają prawidłową, a tylko z utrzymaniem napięcia w ryzach jest u nich nie najlepiej – ale nie chcę w to głębiej wnikać, nie jestem specjalistą, a z oczywistych względów komercyjno-propagandowych wad „zielonego” prądu się nie nagłaśnia, w miarę możności je przemilcza.

     No dobrze, choć tak naprawdę niedobrze, skoro potrzebny kondycjoner. Lecz co podziało się z obrazem po użyciu kondycjonera? – Już wiemy, że zmieniło światło, nie wiemy jeszcze jak. Otóż zmieniło wielorako, a przede wszystkim tym, że stało się mocniejsze. Przy tych samych parametrach ustawień ekran zaświecił mocniej, a światło nie tylko wzmocniło strumień, stało się też przyjemniejsze. Pisząc recenzję swojego OLED-a (Panasonic HZ2000)[5] zwracałem uwagę na bolesny fakt lepszej jakości światła w plazmach – lepszej odnośnie lumenowej bieli, przełożenia na inne barwy i towarzyszącej poświaty. Panasonic HZ2000 otrzymujący prąd via Accuphase PS-550 zrobił wyraźny krok w stronę jakości światła plazmowego, a przy okazji inne rzeczy. Poprawił głębię obrazu i wraz z nią sposób osadzania obiektów na planie, a oprócz tego samych tych obiektów trójwymiarową rzeźbę. To wszystko złożyło się na niemałą poprawę, a zwłaszcza oświetlenie – i to zarówno w scenach jasnych jak ciemnych, a już szczególnie doświetlenie nieba, które mnie wcześniej irytowało.  

     Przyjrzyjcie się w południe słonecznego, zupełnie bezchmurnego i wolnego do przymgleń letniego dnia niebu na zewnątrz (ma się rozumieć nie przez szybę), a potem temu na ekranie w wyszukanej podobnej scenie. Będzie różnica, nieprawdaż? A mnie przy Accuphase udało się ustawić ekran tak, że tej różnicy prawie nie było.

      Zaleta z Accuphase jest jeszcze jedna, i niemała, powiązana zresztą z tym niebem. Dzięki kondycjonerowi bardzo ładnie doświetliły się nie tylko jasne połacie obrazu, ale też i głęboko nasycone barwy. Takim barw lepszym doświetlaniem szczycą się nowo wprowadzone (2022) ekrany QD-OLED Samsunga, używane także przez Sony. Nie są wprawdzie wolne od wad, bo np. padające na nie zewnętrzne światło czyni czerń (i nie tylko ją) podbarwioną czerwienią[6], ale mają ważną zaletę – mocniej nasycają kolory – nie pigmentem, a światłem. Analogiczny efekt klasyczny W-OLED z 2020 uzyskiwał w niemałym stopniu dzięki Accuphase w roli strażnika sieci; to nie było to samo, ale było podobne i wolne od zaczerwienienia. (Nawiasem QD-OLED-y Samsunga i Sony, gdy stoją wyłączone i pada na nie światło, matryce mają nie smoliście czarne, a ciemnoszaro-czerwonawe, co ładnie nie wygląda.)

 

[5] Nie bez małostkowej satysfakcji przeczytałem w biuletynie branżowym, że poprawa przejść kolorystycznych i całościowej tonalności względem modelu HZ z 2020 roku wg Panasonica zagościła dopiero w modelu flagowym Z90AEG na rok 2024 (zmienili przy tej okazji numerację), podczas gdy trzy wcześniejsze generacje flagowców miały je gorsze, w zamian za lepszą obsługę konsol.  

[6] Osobliwe, zupełnie tak samo jak złe soprany w mojej głowie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Accuphase PS-550  

  1. Stanislas pisze:

    Nie mozna bylo ominac tej klimatycznej propagandy na wstepie niczym wypisz-wymaluj zielona ksiazeczka eurokolchozu lub broszurka Mao-tsetunga , ale chetnie bym ten kondycjoner sprawdzil w moim systemie,jesli jakis sklep zgodzi sie go wypozyczyc za kaucja

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie można było pominąć, bo sam dystrybutor to podkreślał. A urządzenie jest do pożyczenia w krakowskim Nautilusie na Malborskiej.

    2. Piotr+Ryka pisze:

      Tak przy okazji wypraszam sobie porównania z Mao Zedongiem, który ma na sumieniu nie mniej niż 70 milionów ludzkich istnień. Poza tym temat zielonej energii jest chyba aktualny, nie?

    3. Piotr+Ryka pisze:

      Przepraszam, Stanisławie – nie sprawdziłem. Napisałeś z paryskiego ZOO, a nie wiem gdzie stamtąd najbliżej do francuskiego salonu audio z Accuphase…

  2. Sławek pisze:

    I tu się muszę przyznać, że nie bacząc Piotrze na Twoje rady (zalecałeś mi listwę, a nie kondycjoner) miesięcy temu kilka weszłem w posiadanie kondycjonera. Za 10% ceny tego Accuphase kupiłem nowy kondycjoner NuPrime AC-4. No i szczęka mi opadła, bo cały mój słuchawkowy system wskoczył o poziom wyżej. Najbardziej zyskała przejrzystość, bez śladowego choćby rozjaśnienia oraz głosy i wokale. Angielskie teksty piosenek stały się dla mnie o wile bardziej zrozumiałe. Najpierw kondycjoner, a sukcesywnie inne elementy pozasilałem kablami Oyaide Tumami z czerwonymi wtyczkami – używanymi, po 1200 – 1300 zł sztuka, nie za bardzo chciałem więcej wydawać. Dźwięk zyskał na masie i dociążeniu, bez utraty przejrzystości. Z przedmiotem recenzji byłoby pewnie jeszcze lepiej, no ale on cenowo nie pasuje…
    A czy z listwą Sulka byłoby lepiej czy nie, to może będzie jeszcze kiedyś okazja sprawdzić.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie ma to jak dobrze i tanio kupić. Gratuluję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy