Audio Video Show 2020

Co ma do tego Bóg, religia i obcy 

   W tym miejscu dochodzimy do tego, że na każdym etapie zmagań z prokreacją miesza się czynnik religijny – i dzieje się tak nawet, gdy mamy do czynienia ze społeczeństwem laickim. To oczywiste w sytuacji życia ograniczonego czasowo; instynkt przetrwania nawet u jak najdalszych od instytucjonalnych religii – może u takich nawet bardziej – wył będzie przeciw śmierci. Religie zaś nie odpuszczają, dla nich życie świętością. To jasne w sytuacji, gdy obiecują życie pośmiertne. Gdyby świętością miało nie być, skąd czerpać nadzieję na to? Dlaczego jakiś wszechwładny i nieśmiertelny bóg spoza porządku przyrody miałby się przejmować życiami będącymi odpryskiem ewolucji gwiazdowej w jednym spośród wielu kosmosów o specyficznych prawach? Otaczać jakąś szczególną troską biologiczną kotłowaninę o różnych szczeblach złożoności, co sama siebie zżera, nienawidzi i niszczy. Aby wyzwolić od cierpień? To czemu już nie wyzwolił? I w ogóle po co dopuścił, jeżeli może ingerować, żeby to zaistniało?

– Ponieważ życie na ludzkim szczeblu rozwojowym pozostaje dobrem najwyższym, ponieważ jest świętością – pada na to odpowiedź.

– Ponieważ jest jego – Boga – naśladownictwem w zdolności czucia, myślenia, sądzenia i zwłaszcza świadomych wyborów.

A w takim razie zabić życie te przymioty mające, to prawie jak zabić Boga. Na to nie może być zgody, to najstraszniejsza herezja. Religie zabraniają i żadna furia niechcianej ciąży od tego ich nie odwiedzie. Podobnie nie chcą słyszeć o zabijaniu płodów jakkolwiek uszkodzonych, widząc w nich czynnik ludzki, a w takim razie boski.

Teraz już mamy dwie furie – z jednej strony ciężarnej, która za nic nie chce urodzić, z drugiej religijnego ortodoksa, który do tego ją zmusza. Ortodoks pewien swego, a niewierzący też czuje, że to nie całkiem w porządku, to pozbawianie życia. Chyba, że też jest ortodoksem – ortodoksem religii śmierci. Dla której zabijanie najnormalniejszą rzeczą, dręczenie nawet przyjemnością. Jak mówiłem – życie jest bardzo skomplikowane i wykształciło też programy satysfakcji z dręczenia i zabijania. Takie ma każdy drapieżnik, a człowiek to drapieżne zwierzę. Ma życie w arsenale także program obojętności wobec drugich – czy to ludzi, czy zwierząt – bardzo nawiasem popularny jako podprogram programu trwania: „Liczę się tylko ja i moje!”.

Wracając do Boga w embrionie, w płodzie, w końcu w człowieku. W pobliżu zapłodnienia Przyroda też się nie cacka, a wiedza, jak się okazuje, też nam tu nie pomoże. Jako że z wiedzy wynika, iż plemnik też ma boskość, ma ją także niezapłodnione jajo. Jeden i drugi biologiczny obiekt z największym prawdopodobieństwem pójdzie na straty, i nie chce mi się dokładnie opisywać w jakich okolicznościach. Większość stosunków nie prowadzi do zapłodnienia, większość jajeczek czeźnie. Prawdziwa bieda z plemnikami, których w każdym ejakulacie jest ładnych parę milionów i jeśli nawet dany wytrysk doprowadza do zapłodnienia, to w najlepszym razie ciąż wielo-bliźniaczych spełnia swą misję kilka plemników. Pozostałe miliony wracają w niebiologiczny niebyt (chyba że zostaną połknięte i strawione, francuskim obyczajem), zawarty w nich potencjał zostaje zaprzepaszczony. A to wszak boski potencjał, bo plemnik wynikły w jajo pozbawione materiału genetycznego może stać się człowiekiem; i w drugą stronę – jajo zapłodnione plemnikiem odartym z chromosomów też może stać się ludzką istotą. Do marnowania boskości dochodzi zatem bardzo często i wielkie mnóstwo razy, tym jeszcze częściej, że większość jaj zapłodnionych w macicy się nie zagnieżdża, a procent późniejszy poronień też nie jest bliski zera. W tej sytuacji trudno nie odnieść wrażenia, że życie szafuje sobą – jedno zwraca przeciw drugiemu, rozpyla hojnie swe zarodki, każe im z sobą konkurować, na drobiazgi nie zważa, jednostkowe przypadki w ogóle go nie obchodzą. Zresztą, co w ogóle Przyrodę obchodzi w znaczeniu całościowym?  Dopiero pod postacią ludzką zmuszona jest do obchodzenia – spoglądania na czyjeś losy. Więc jeśli ludzie to jej dotąd ostanie rozwojowe słowo w ewolucyjnym pochodzie i jednocześnie zmiana paradygmatu na brak obojętności, a Bóg tego pochodu i Przyrody sprawcą, być może także opiekunem, to czemu tak bezdusznie obojętnym procesem ludzi z nicości wyładził i pośród niego zostawił? A skoro litość, jak powiadają, jednym z jego przymiotów, to gdzie poza nami, jako jego produktem, ta litość mianowicie jest? Bo na oko tylko w naszych oglądach i naszych zachowaniach; ewentualnie w śladowym wymiarze też w zachowaniach innych zwierząt. (Mój kot na przykład zawsze przychodzi i przytulając się wspiera, gdy ktoś jest smutny albo chory.) Biorąc to pod uwagę, to osadzenie chłodne, biadolenie nad onanizmem, antykoncepcją wczesnoporonną i antykoncepcją w ogóle, jest zbytkiem pobożności odnośnie przyrodniczych zjawisk, o które sama boskość nie dba. (Szkodliwość antykoncepcji hormonalnej, to całkiem inna sprawa.)

Odnośnie tego siania życiem zauważmy na marginesie, że zwolennicy postawy laickiej dosłownie wyłażą z siebie w poszukiwaniu jego śladów poza naszą planetą. Życie na innych miałoby być dla nich dowodem, że tym bardziej nie jesteśmy szczególni – boscy czy nieśmiertelni – ot, życie jedno z wielu. Nie za bardzo rozumiem, do czego im to jeszcze, skoro życia w różnej postaci tak są u nas obfite; chyba jedynie w nadziei, że tamte formy osiągnęły wyższy stopień rozwoju i może – och, daj nam to Panie Boże! – pomogą posiąść nieśmiertelność, lub chociaż przedłużać życie. A jeśli nie, to chociaż gry komputerowe może jakieś ciekawsze mają… Nie dworujmy sobie jednak tak ostro z „liberałów” i „ludzi postępowych” – oni tak uporczywie szukają, bo chcą raz na zawsze skończyć z religią, wyplenić do cna zabobon. Albowiem może i jest coś wyżej nawet nad najwyższą cywilizacją, ale te nasze ziemskie religie dostałyby konkretnego kopa. Chrystus, Mahomet, Budda pewnie na tamtych planetach nieznani, tym samym ich upadek. Można jednak zapytać: dlaczego Bóg miałby na każdej planecie przybierać tę samą postać? Nie stać go na różne kostiumy? Póki co jednak cisza i nie istnieje problem. Życia na innych planetach ni widu ani słychu – z tego nie będzie chleba na tegoroczny Show. Silentium universi i gdzież do cholery oni są? – jak pytał Enrico Fermi.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Audio Video Show 2020

  1. Sławek pisze:

    Panie Piotrze,
    gorące wyrazy poparcia i brawo za odwagę napisania prawdy!

  2. Sławek pisze:

    https://audioshow.pl/pl/main
    nie odwołana, przeniesiona na za rok. Jeśli się odbędzie, to będę zwiedzał podwójnie. A jak jeszcze za rok, to potrójnie…
    Eh…, marketing…

  3. Piotr Ryka pisze:

    Taki straszny krzyk na ulicach, tyle energii w gardłach, a jak przyjdzie do polemiki, to cisza jak makiem zasiał. A może wszystko już wyjaśniłem, rozwiałem wszelkie wątpliwości? Ale pewnie w czasach ćwierkania i oglądanie sobie buziek na selfikach nikt nie ma siły na czytanie długich tekstów. I w ogóle, że tak powiem – po co zaśmiecać sobie głowę myśleniem?

  4. jafi pisze:

    Przeczytałem od dechy do dechy:)

    Temat potraktowałeś poważnie i oczywiście w sobie właściwy sposób.
    Artykuł dał mi sporo do myślenia tym bardziej, że nie ma w nim umizgów pod publikę.
    Bardziej: ramy komentowanych wydarzeń wykraczają znacznie poza doraźne, aktualne publikacje;
    są osadzone w filozofii, przeszłości, przyszłości, przyrodzie jako środowisku homo sapiens, a nawet odniesieniem jest kosmos.

    Ważny głos w debacie i życzyłbym sobie, a przede wszystkim Tobie Piotrze, by usłyszało go więcej osób od czytelników Twojego portalu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Odnośnie tego usłyszenia przez więcej osób, to nie posiadam siły przebicia. Portal jest niszowy i taki pozostanie, a do innych portali dostępu nie mam, ani na marketingu medialnym się nie znam.

      1. jafi pisze:

        Widzisz a taki „lis w kurniku”, o którym pisałeś w artykule „Nowy Ninja z armii głupoty” ma się dobrze. Wyszukiwarki pokazują jego wypociny, półprawdy i kłamstwa całkiem wysoko.
        To się nazywa siła przebicia.

        Zgodnie z prawem Kopernika o wypieraniu przez pieniądz gorszy pieniądza lepszego.
        Nieważne co się ma do powiedzenia, byle była wrzawa.

  5. Mariusz S. pisze:

    Udostępniono !

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję.

  6. Piotr pisze:

    A myślałem, że puenta będzie taka :planedemia to ściema 🙂
    Ale i tak fajnie się czytało.
    PS. Niedługo będzie covid – 21,i to nie jest teoria spiskowa2:-)
    Zdrowia życzę.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jeden ze znajomych poprzez audio jest teraz w ciężkim stanie, tak więc może z covida akurat nie żartujmy.

  7. Dziad pisze:

    To dopiero pierwszy odcinek live serialu „Seksmisja początek”. Mężczyźni? już po nich. Jeśli nie mogą dać w ryja! To przecież nie będziemy się użerać i drzec japy na baby. Piotrze polecaj Pan dobre zestawy słuchawkowe zamknięte i bardzo szczelne.

  8. Strasznie to płytkie. Ludzie są różni, protestują bo (jeszcze) mogą, wulgaryzmy są dowodem z jednej emocji, z drugiej zaś bezsilności (chodzi o demontaż państwa radośnie uprawiany przez tzw. prawicę, tzw. konserwatystów, bo to wszystko są puste slogany – chodzi tylko o nagą władzę i kasę, tylko o to). Nieładnie pachnie stęchłym symetryzmem (oh, ah, jacy oni wszyscy są głupi, nic nie rozumieją, takie głuptaski z tych, którzy w cokolwiek wierzą… choćby w praworządność, świeckość, edukację itd), widać że bardzo uwiera to nowoczesne (tu, nie wiedzieć czemu, z lubością zohydzane, bo przedstawiane w wykoślawionej formie, jak każdy fundamentalizm/totalizm), postępowe, inne od zastanego, wcześniejszego, starego (stare musi być przecież właściwe, dobre).

    Ten „show” jest cyniczną próbą odwrócenia uwagi. Dziwne, że w tym pełnym pasji tekście w ogóle to nie pada – to takie w sumie proste, prymitywne, niestety prawdziwe wytłumaczenie. I smutne. Zamiast agendy jak wyjść z kryzysu, jak sobie poradzić ze skutkami, jak dać ludziom impuls do ułożenia sobie życia (często) na nowo, w nowej rzeczywistości, ktoś kto jest cynicznym, w nic nie wierzącym (poza władzą, patologiczną władzą), nie rozumiejącym dzisiejszego świata (i w ogóle, bo doświadczeń życiowych brak) człowiekiem rozpętał wojnę. Kolejną. Bo inaczej nie potrafi.

    Tego w tekście powyżej nie znajdziemy. Sobie tylko pływa autor po powierzchni, skupiając się na fizjo-naturalistyczno-powierzchownym aspekcie, nie starając się zrozumieć, że krzyki na ulicy to sprzeciw wobec układania świata przez ludzi, którzy uzurpują sobie prawo do decydowania za wszystkich we wszystkim, nie chcąc przyjąć że ludzie są różni, że są także tacy, którzy myślą inaczej. Zresztą to poza często wyrachowana, z gruntu fałszywa, podszyta tonami hipokryzji (skrobanki w rodzinach funkcjonariuszy PiS, to co się dzieje w kk… to jakby oczywiste) polityka impotentna… znaczy taka, której celem jest jw. sama władza (z jej fruktami), a nie coś twórczego, budującego, rozwiązującego realne problemy. To „wypierdalać” jest przede wszystkim sprzeciwem wobec tego jw. Hierarchowie nie mają dzisiaj moralnego prawa dyktować co jest, a co nie jest etyczne, moralne, bo swoimi działaniami całkowicie to prawo stracili. Władza od 5 lat wytężoną swoją pracą także sobie to prawo do kształtowania państwa wedle swojego widzimisię (szczerze wątpię, by w ogóle taki plan precyzyjny istniał, bo jw chodzi tylko o grę i o bycie u żłoba – członkowie, patologiczną władzę – wódz) zakwestionowała. Tak, w demokracji ten kto wygrał wybory realizuje program, tyle że tu żadnego programu nie ma (poza destrukcją, demontażem i utrwaleniem bycia u koryta ofc.)

    Nawiązanie do imprezy konsumpcyjno-hobbystycznej to taki zwrot retoryczny, według mnie zupełnie chybiony. Z jednej – zbyt poważna sprawa, o czym zresztą większa część tekstu i dywagacje na ten temat (które zresztą nic nie wnoszą), z drugiej powiązanie tego faktu społecznego wybuchu niezgody z pandemią (znaczy, że niby ludzie igrzysk potrzebują, no i mają) także jakże ładnie to pasuje, och i ach. Tyle, że nie pasuje, nie tylko z powodów przedstawionych powyżej. To głęboki podział naszego społeczeństwa, nie do sklejenia (przy takich „elitach” politycznych) podział, żadne tam igrzyska (bo to niepoważne i powierzchowne postawienie sprawy, co więcej deprecjonujące istotę sprzeciwu). Nie „gimnazja”, z nudów, a nawet jak czasami niedojrzale, naiwnie to prawdziwie i z konsekwencjami (dla naszej przyszłości). Wchodzenie wiwisekcyjne w ludzką seksualność (przy okazji) to – takie mam nieodparte wrażenie – jakaś fiksacja, fiksacja połączona z chęcią kontrolowania, oceniania i katalogowania kto z kim, jak i dlaczego tak. To jest o tyle dziwne, że sporo na ten temat napisano (nauka) i wielu kompletnie nie rozumie, nie wie, nie chce dopuścić do siebie wiedzy na temat przedmiotu.

    Problem z tym, co tu się zupełnie poza profilem, pojawia od czasu do czasu, jest taki, że symetryczna wizja świata, gdzie przecież oni (jedni i drudzy) są siebie warci, a dodatkowo protestujący to takie odbicie obecnej władzy (opozycja = monolit jak partia matka i zawsze słuszna linia w przekazach dnia i na paskach… kompletna bzdura) tyle, że z innym wektorem, jest błędna, bardzo naiwna intelektualnie. Różnorodność, dyskusja, sceptycyzm, podważanie (także dogmatów), w wielu wypadkach po prostu umiarkowanie (…nie będące symetryzmem! Bo krytyczne bezwględnie dla patologii obecnej władzy) to coś, co wyraźnie autorowi umyka, a w swym symetrystycznym zacietrzewieniu kręci się w kółko i w sumie ani niczego to nie wyjaśnia, ani niczego (sensownego) nie sugeruje, jest miałkie.

    Dzisiaj jesteśmy w d… bo prawo (to stanowione) przestało być spoiwem, stało się fikcją. Zamiast ustaw, rozporządzenia, zamiast trzymania się przepisów (tych, które nie łamią zasad legislacji) obchodzenie, łamanie, olewanie (wyroków) itd. To jest coś, co wywołuje reakcję obronną wśród obywateli. Stąd gromkie „wypierdalać”, bo system jest już tylko dla władzy, samej władzy, już w żaden sposób nie jest obywatela, dla obywatela. Z całym bagażem wad 3RP, błędów, irytacji na to co było, ułomności tego co po 89 roku udało się zbudować, dzisiaj następuje demontaż. Nie budowanie (czegokolwiek), tylko demontaż. Aborcja jest tematem zastępczym, całkowicie cynicznie dzisiaj wrzuconym jak granat w społeczeństwo, społeczeństwo, które się zmienia i pewnie z czasem odeszłoby od tzw. kompromisu, przy czym odeszłoby nie na drodze totalnej liberalizacji (bo jest bardzo podzielone w tej sprawie i pewnie tak pozostanie), a czegoś – właśnie – do zaakceptowania przez większość poza fundamentalistami (z obu stron). To się jednak nie stanie, a zawdzięczać to będzie można nie komu innemu jak Kaczyńskiemu. Jego sprawczości ogranicza się wyłącznie do kryzysu, negatywnego oddziaływania, destrukcji, podziału. Nie da się ukryć, że jest w tym niebywale skuteczny, potrafi jak mało kto „nas czytać”, ale tylko do pewnego momentu.. anachroniczny, nie rozumiejący życia przeciętnego zjadacza chleba, oderwany. To już jest koniec, może rozłożony na raty, ale koniec. Aha i jeszcze jedna rzecz – poza fundamentalistami, nie słyszałem by ktoś z protestujących za liberalizacją prawa nawoływał i zachęcał kobiety by masowo się skrobały. Ba, mówi się „wolny wybór, wolna wola”, a nie „teraz możesz, zrób to”. Tu w sukurs przychodzi statystyka – w państwach z prawem wyboru dopuszczalnym prawnie liczba aborcji jest często mniejsza, dzietność większa (wspomniana Francja i nie chodzi tu tylko o „arabskie południe”, to samo np. w Czechach)… także tak.

    PS. 500 plus to rzecz, która nie jest solą w oku dla większości, powtarzam dla większości Polaków (także tych protestujących, nie lubiących obecnej władzy, krytycznych etc). Wielu (choć to dla obecnie sprawujących władzę – problem) docenia fakt zauważenia potrzeb biedniejszych, w trudniejszej sytuacji, pozbawionych możliwości obywateli i robienie z tego, a jakże, w aspekcie sporu światopoglądowego oraz fundamentalnego pytania o życie i jego ochronę w systemie prawnym, jest typowe dla TVP_INFO, ogólnie rządowych środków przekazu (media po drugiej stronie są różne / różnorodne – to tak na wszelki wypadek, żeby znowu symetria jakaś głupkowata komuś nie przyszła na myśl) . Jak już się inaczej nie da, nie ma argumentów, to 500+ i „oni chcą nam odebrać”. No więc gówno prawda, bo żadna władza tego raczej nie odbierze, czy taki sposób redystrybucji jest efektywny to inna, inszość, ale fakt wprowadzenia czegoś, co zostało przyjęte przez ogół społeczeństwa pozytywnie jest dla polityków (niektórzy mówią, nie bez słuszności, poliprostytutek) rzeczą nie do ruszenia. Przy czym populizm to jeden z najpoważniejszych problemów w Polsce i jak dalej będziemy sobie radośnie rozdawać publiczne pieniądze (13, 14 emerytura, obniżony wiek emerytalny, ogromne dotacje, fundusze bez kontroli etc itp) to wiadomo.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pan, panie Woźniak, zaczął pod moim adresem od tego, że napisałem strasznie płytki tekst, po czym z głębi swojego rozumu wyrzuca kilkadziesiąt razy, że obecna władza sprawuje rządy wyłącznie dla władzy i płynących z niej korzyści, Kościół Katolicki nie ma już prawa zabierać głosu, bo się kompletnie skompromitował, a ja jestem wstrętnym, głupim symetrystą, nie mającym o niczym pojęcia. I w ogóle wszyscy nie mają racji, z wyjątkiem tych, którzy się drą „Wypierdalać!” i chcą „Wolnych skrobanek”. Zwłaszcza że, w przeciwieństwie do obecnej, władze poprzednia i następne podawały i znów będą podawać rządzonym czyste swe serduszka na dłoni – i niech no tylko Budka, Nitras, Trzaskowski i Lempart do władzy się dorwą, a tęcza świetlanej przyszłości kolorów łukiem rozkwitnie nad nami – życie stanie się prostsze, zamożniejsze i bardziej sprawiedliwe.

      Pan tak na serio, czy dla jaj?

      Rozumiem, że mnie pan nie znosi i ma do tego pełne prawo. Rozumiem też, że nie znosi pan Kaczyńskiego, PiS i katolików. Ale póki co to ta strona sceny politycznej wygrywa demokratyczne wybory; i dopóki tak będzie się działo, dopóty będzie sobie rozdawać 500+, wyprawki szkolne i dodatkowe emerytury. I równocześnie zabraniać wolnych skrobanek, pracy w niedzielę i przechodzenia na emerytury w wieku starczym. Lecz kiedy tylko wybory przegra, te wszystkie „pięćset plusy”, wyprawki i dodatkowe emerytury znikną, zastąpione przez lukę VAT-owską oraz jakże chwalebne „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Jak rozumiem, tego oraz wolnych skrobanek nam wszystkim pan, Panie Woźniak, szczerze życzy – i to się całkowicie zgadza z głębią pańskich przemyśleń. A w takim razie gratuluję! Gazeta Wyborcza może panu natychmiast przyznawać tytuł idealnego czytelnika, a TVN idealnego widza. Ze swej zaś strony życzę Panu dalszych podobnie głębokich przemyśleń na drodze do idealnego sklejenia społeczeństwa i świetlanej, tęczowej przyszłości. Niech się nad wami – rozumnymi i głębokimi – kręcą wiatraki przyszłości! Uchodźcy niech was ubogacają! Hulajnogi niech was prowadzą! I żeby wstrętne słowa „matka” i „ojciec” raz na zawsze przepadły! I każdy facet mógł się nareszcie uważać za kobietę i chodzić do damskiej ubikacji! I żeby rządzili „niebinarni”. I SB-cy mieli znowu wysokie emerytury. A żołnierze wyklęci byli wyklęci po wsze czasy… Amen!

      PS
      Pański tatuś długo należał do PZPR?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy