Recenzja: Zeta Zero Venus Picolla

Podsumowanie

Zeta_Zero_Venus_Picolla32 HiFiPhilosophy   Nieczęsto przytrafia się okazja pisania podsumowań wolnych od stylu „tak, ale”, bądź „nie, chociaż”. Rzadko bowiem bywa się świadkiem tej klasy brzmienia, nawet gdy jest się zawodowym krytykiem i bywalcem salonów audio. W kontekście ostatniego Audio Show śmiało mogę napisać, że na palcach obu rąk można było zliczyć systemy tam obecne odznaczające się podobną jakością, a przy tym grały w nich bez wyjątku źródła dziesiątki razy droższe od mojego. Bo jeśli nawet źródłem tym był laptop, to DAC i jego okolice i tak kosztowały tyle co samochód, albo niewiele mniej.

W tym miejscu przejawia się znakomita specyfika systemu Zeta: Te monobloki i te głośniki nie potrzebują jakiegoś nadzwyczajnego źródła. Ich analogowa płynność, fantastyczny realizm i ogromna moc sprawiają, że potrafią usypać jakościowy kopiec nad nawet przeciętnej klasy odtwarzaczem, spod którego jego słabości staną się niewidoczne. Wprawne ucho może wprawdzie doszukiwać się jakiejś śladowej niuansowości; minimalnych uszczerbków i braków, ale są to doprawdy drobiazgi, toteż nawet ktoś tak niezwykle jak ja wybredny nie będzie mógł powiedzieć, że wyczuwa tu niedociągnięcia i że przeszkadzają mu one w odbiorze. Ta muzyka nazbyt zniewala; nazbyt jest muzyką samą, owym celem i kresem drogi każdego audiofila. Można to opisywać na wiele technicznych sposobów, jak to uczyniłem powyżej, a można prosto, emocjonalnie. Słucham muzyki prawie co dnia, bo nawet gdy nie mam ochoty, muszę. Taki zawód. W efekcie zmuszony jestem przełamywać wewnętrzny opór i złość płynącą z tego, że większość opisywanych torów gra słabiej niż własny. Tak się wszakże wczorajszego dnia złożyło, że musiałem gdzieś daleko pojechać i dzień ten dla słuchania stojących w salonie Zet został stracony. Bardzo mnie to zirytowało i bardzo żałowałem.

– Taka rekomendacja.

 

Dorzucę na koniec coś jeszcze. Coś zastanawiającego. W przypadku Zet, podobnie jak w przypadku głośników Oslo od Ancient Audio, po ich pochwaleniu w relacjach z Show natknąłem się na dość zmasowany i mimo znacznego obycia z głupotą bardzo mnie zaskakujący przypływ krytykanctwa, zamieszczony na forach internetowych. Bzdety te, bo inaczej rzeczy nie nazwę, noszą ewidentne cechy nagonki, mającej umniejszyć siłę rynkową przedmiotu krytyki. W odniesieniu do Oslo było to najzwyklejsze bleblactwo nie poparte żadnym argumentem, bleblactwo operujące wyłącznie inwektywami, ale w odniesieniu do Zet pojawiły się „argumenty”. Bzdety o Zetach głosiły na przykład, że bas jest  w nich przewalony i że mają „dziurę” pomiędzy średnimi a wysokimi tonami. Z tym basem to jest. Kiedy się konia chwali, okazuje się, że basu ma kawał i to jest znakomite. Ale kiedy koń nie nasz, wówczas bas ma za duży i „wyrywa flaki”. Jest to argumentacja mniej więcej na poziomie kibolskim, kiedy wiadomo która drużyna jest najlepsza na świecie, choćby zajmowała ostatnie miejsce w trzeciej lidze, a akurat tym razem wiem o którą drużynę chodzi. Zamiast czepiać się basu w Zetach, proponuję wystąpić z inicjatywą legislacyjną zabraniającą en bloc niskich częstotliwości. Byłoby to i uczciwsze, i równie rozsądne. Co do kwestii drugiej, to wróciłem do odsłuchów, bo może mi się tylko zdawało, że pasmo Zet jest wyrównane. Pomijam już to, że rzeczony krytykant zapewne nie wiedział, że w Zetach środek i górę pasma obsługuje jeden zestaw głośników wstęgowych. Ale niezależnie od tego jeżeli tam nie ma koherencji i jest jakaś dziura, to zapraszam na wspólny odsłuch i niech mi ci mędrcy pokażą gdzie ta dziura dokładnie leży, bo wielce bym rad móc ją oglądać i podziwiać jakie też inni mają wspaniałe uszy. Mikroskopy goście w tych uszach chyba mają i dziury kwantowe nimi widzą. Geniusze jacyś, psia krewka. Najpiękniej jednak zajechał jegomość, który oświadczył ni mniej ni więcej, tylko że Zety „piszczą, piaszczą i syczą”. To jest już taka orbita, na którą wejść można tylko po dużej szprycy albo na wyjątkowym kacu. Bądź po prostu na zasadzie dokopywania komuś, komu akurat dokopać należy, bo on nie nasz.

 

W punktach:

Zalety

  • Muzyka, muzyka, muzyka.
  • Fantastyczny poziom ogólny.
  • Zjawiskowe soprany.
  • Bardzo mocna podstawa basowa.
  • Niezwykle rzadko spotykana indywidualizacja ludzkich głosów.
  • Pełna spoistość pasma.
  • Pełna spoistość sceny.
  • Szybkość i drajw.
  • Łatwość napędzania.
  • Ogromna moc z własnymi monoblokami.
  • Także wówczas dodatkowa porcją muzyki.
  • Zero zniekształceń nawet przy bardzo wysokich poziomach głośności.
  • Naturalne zalety głośników wstęgowych.
  • Perfekcyjne wykonanie.
  • Znakomity wygląd.
  • Wysmakowana stylistyka.
  • Zdobią pomieszczenie.
  • Unikalna technologia.
  • Jedyne takie na świecie.
  • Najwyższej klasy surowce.
  • Kable głośnikowe w komplecie.
  • Regulacja zakresu sopranowego.
  • Mogą grać nawet w niewielkich pomieszczeniach.
  • Jak również nagłaśniać bardzo duże.
  • Najwyższej klasy dedykowany przedwzmacniacz i końcówki mocy.
  • W firmowym komplecie udanie maskują niedostatki źródła dźwięku.
  • Znane w świecie.
  • Polska produkcja, serwis i dystrybucja.
  • Dwa lata gwarancji.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Nie są niestety tanie.
  • Pewne aspekty techniczne pozostają tajemnicą producenta.
  • Wydatnie eksponują jakość nagrań. (Naturalne następstwo klasy jakościowej.)
  • Wyrób niewielkiej firmy. (O ile ktoś lubi duże.)

 

Dane techniczne:

Zeta Zero Venus Picolla:

  • Moc: RMS/Music/Impulse – 1 sec (Watt) 300/500/1000W
  • Pasmo przenoszenia:  (-12 dB) 18 Hz – 50 kHz
  • Średnia skuteczność:  > 92 dB
  • Maksymalne ciśnienie SPL:  ≥ 130 dB.
  • Impedancja:  4 Ω.
  • Rekomendowany wzmacniacz: 8 – 1000 W
  • Rekomendowana powierzchnia pomieszczenia odsłuchowego: 12 – 80 mkw.
  • Wymiary:  108 x 47 x 48 cm.
  • Waga: 65 kg.
  • Rodzaj kolumny: Pasywna
  • Komputerowy rejestrator przeciążeń.
  • Zabezpieczenie głośnika basowego.
  • Zabezpieczenie głośników wstęgowych.
  • Podłączenie: Bi-wiring
  • System chłodzenia membran.
  • Głośnik niskotonowy:  Carbon 12 cali.
  • Dwa wstęgowe głośniki średniotonowe.
  • Pojedynczy wstęgowy głośnik wysokotonowy.
  • Cena: 61 500 PLN.

 

Monobloki:

  • Moc skuteczna (max) –  1175 Watt RMS/4Ω.
  • Współczynnik tłumienia: 1600 / 8 Ω.
  • THD:  0,007% przy 1 Watt;  0,2% przy 1000 Watt.
  • Dynamika: 118 dB.
  • Sprawność: 78%.
  • Pasmo przenoszenia 5 Hz – 38 kHz (8 Ω) – 3 dB (celowo ograniczone).
  • Waga: 8 kg.
  • Wymiary: 12 x 22 x 33 cm.
  • Cena: 24 600 PLN za parę.

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Zeta Zero Venus Picolla

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Sluchalem rok temu na AS i graly swietnie,trzeba przyznac ze wlasciciel super czlowiek,podpisuje sie pod tym co Piotrze napisales ,wspaniale kolumny,wada to wysoka cena i ze to „polskie”, no bo wiadomo „zagraniczne to bylby super” a tak to nie!!!

  2. Maciej pisze:

    Piotrze, a czy 'Myszy’ i ich działanie opisałbyś skrótowo tutaj w odpowiedzi, czy doczekają się indywidualnej recenzji?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Recenzja to za duże słowo. Ale wystawię kiedyś myszom ocenę ze sprawowania, i to taką z obszernym uzasadnieniem. Ale to za jakiś czas, bo muszą najpierw pojechać na różne audiofilskie wycieczki, a na razie były tylko na dwóch.

  3. jorg adf pisze:

    w jakim stopniu na brzmienie wpłynęły skórzane myszy?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W dużym. Co nie znaczy, że ich wpływ musi się podobać. Jest jednak wyraźnie słyszalny.

  4. XYZPawel pisze:

    Piotrze, czy możesz napisać kto i gdzie dostał „histerycznego napadu szału” na widok Mysz ? Bo u mnie wywołują napad śmiechu 🙂 ale pewno dlatego, że jestem tylko zwykłym wrogiem audiofilizmu, a nie „celebrowanego” :))

    pozdrawiam 🙂 (recenzja jak zwykle zabawna, ale trochę mniej 😉

    Paweł

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mogę.

  5. XYZPawel pisze:

    Tak myślałem 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy