Recenzja: Ultrasone Tribute 7

Podsumowanie

   Powroty bywają udane albo nie. Ten się okazał udany. Wspomnieniowe Ultrasone Tribute 7 nie są już tak wyjątkowe jak kiedyś, ale wciąż wyjątkowe. Szkoda trochę, że ich producent poskąpił środków na lepszy kabel, ale go można zrozumieć – ukłonił się aparaturze przenośnej i łatwości użycia. Grubsze przewody cięższego i sztywniejszego Tonalium są dla audiofili zdeklarowanych, a nie przenośnych i przygodnych, choć mogę sobie wyobrazić kabel słuchawkowy bardziej do tych Tribute 7 pasujący, sprawujący lepszą kontrolę nad basem. Ale i tak Tonalium zdecydowanie przeskoczyło oryginalny, oferując lepszy muzyczny szlif i głębszy muzyczny strumień. Myślę, że wiecie, co mam na myśli, wbrew utyskiwaniom zawsze gotowych podkładać nogę krytyków; tych uskarżających się na zbyt bogate słownictwo i nie nadążających za narracją inżynierów-hejterów.

Tak więc słuchawki u mnie zostają i zadra się zasklepia. Ale też w związku z tym chcecie pewnie zapytać, dlaczego te a nie inne? Bo skoro inne też potężne, a niektóre bardziej otwarte, inne znów bardziej trójwymiarowe? Tak – ale przypominam – potrzebowałem słuchawek zamkniętych, a te są zatrzaśnięte na głucho, od zewnątrz niemal niesłyszalne. Mógłbym wybrać podobne pod tym względem i równe jakościowo Sony MDR-Z1R, ale dźwięk mają trochę suchszy, a bas bardziej zwykłego formatu. Poza tym nie są prozdrowotne. Mógłbym też wybrać Final Sonorous X, ale te są prawie dwa razy droższe i dźwięk mają tak nietypowy (niesłuchawkowy zgoła), że trudno u nich o rolę tła przy pisaniu. Swym osobliwym stylem stale chcą angażować, a Tribute 7 są zwyklejsze – albo, mówiąc dokładniej, niezwykłe w łatwiejszy sposób. (Pewnie znowu „inżynierowie” będą mieli z tym kłopot – weźcie i polutujcie sobie, to powinno was uspokoić. Albo w grę jakąś pograjcie: pif-paf do Marsjanina…) Mógłbym też wybrać Final Sonorous VIII – i przyznam, że egzemplarz na podstawie którego pisałem recenzję, byłby nie lada alternatywą. Ogromnie mi się podobał, niesamowitą dawał frajdę. Nie były tamte VIII tak niezwykłe, jak droższy model X, a jednocześnie super muzykalne, ciepłe, wpadające w ucho i serce. Takie pół drogi pomiędzy sferycznością modelu szczytowego a sytuacją przeciętną – co czyniło muzykę lepszą, a jednocześnie łatwostrawną. Szkoda więc, że je wycofują i szkoda, że kolejny egzemplarz nie był już tak udany. Rzecz jasna w tle majaczą historyczne i legendarne Sony MDR-R10, które wolałbym z pewnością i na które z pewnością mnie nie stać.

 

W punktach

Zalety

  • Niespotykana potęga brzmienia. (Nie tak już zjawiskowa jak kiedyś, lecz wciąż liderująca.)
  • Na bazie ekstremalnego basu.
  • Najwyższej miary szczegółowość, choć oryginał był jeszcze lepszy.
  • Inna rzecz niespotykana – ta szczegółowość nie nakręcana sopranami.
  • Te są wprawdzie ani trochę nie powściągnięte, ale też ani trochę nie podkręcone.
  • Śladowo wprawdzie obecne na środku pasma z kablem oryginalnym, ale przy kablu lepszym pod całkowitą kontrolą. (I szczegółowość na tym nic nie traci.)
  • Przy lepszym kablu pełna muzykalność, a już z oryginalnym rewelacyjne przywoływanie obecności.
  • Duża, ale nie budowana pogłosami scena.
  • Bardzo dobrze rozplanowana, jednak (szkoda) bez narzucającej się holografii.
  • Duże też źródła dźwięku na średnio dalekim pierwszym planie.
  • Nie tylko duże, ale też i sferyczne, chociaż nie tak, jak u najlepszych.
  • Za to wyjątkowo namacalne, masywne.
  • Cieniste, klimatyczne brzmienie z dodatkiem migotliwych i dźwięcznych sopranów.
  • Znakomite oddanie cech indywidualnych głosów.
  • I słodyczy w koloraturach.
  • Ogólna głębia brzmienia – nie znająca lepszego przykładu.
  • Całościowy realizm.
  • Rock i muzyka orkiestrowa – to najlepsze słuchawki dla nich.
  • Wysoka jak na konstrukcję zamkniętą otwartość dźwięku, ale nie jak u najlepszych otwartych.
  • W zamian ciśnienie dźwięku poza konkurencją; jak bas – jedyne takie.
  • Bardzo łatwe do napędzenia.
  • Bezproblemowe dla sprzętu przenośnego.
  • Nie rewelacyjnie, ale wygodne.
  • Świetny pałąk: dający dobrą regulację, muszle ruchome we wszystkich kierunkach, pozwalający odkładać na płask i nawet składać.
  • Dwa kable w komplecie, oba tej samej, niezłej jakości.
  • Najwyższej klasy surowce.
  • Innowacyjne techniki S-Logic® Plus i ULE.
  • Ta druga prozdrowotna, radykalnie ograniczająca przenikanie pola magnetycznego do głowy.
  • Opakowanie w postaci drewnianej kasety i dodatkowo etui przenośne.
  • Żywa legenda.
  • Uznany producent.
  • Made in Germany.
  • Polski dystrybutor.
  • Pięć lat gwarancji.

Wady i zastrzeżenia

  • Nie za szczególny ten „Mistic Blue” – dawne szafir E7 i czerń E9 były efektowniejsze.
  • Wyższej jakości kabel zasadniczy naprawdę by się przydał.
  • Trudności z kontrolą basu.

 

Dane techniczne

  • Słuchawki wokółuszne, dynamiczne, zamknięte.
  • Technologia S-Logic® Plus
  • Technologia ULE
  • Przetwornik: 40 mm z membraną z mylaru pokrytego tytanem
  • Impedancja: 30 Ω
  • Magnesy: NdFeB
  • Pasmo przenoszenia: 8 Hz – 35 kHz.
  • Skuteczność: 96 dB.
  • Waga: 396 g (bez kabla).
  • Muszle: wyfrezowane z jednolitych bloków lotniczego aluminium.
  • Wykończenie: lustrzane „Mystic Blue”.
  • Pałąk: metalowy, pokryty alcantarą®
  • Poduszeczki padów pokryte skórą etiopskiej owcy długowłosej.
  • Dwa odłączane kable z konektorami B-lock:
  • Długość: 1,2 m z pozłacanym małym jackiem (3,5mm)
  • Długość: 3,0 m, z pozłacanym małym jackiem (3,5mm)
  • Nakręcana przejściówka na duży jack (6,3mm)
  • Opakowania: ozdobne pudełko z drzewa wiśniowego i etui podróżne z tworzywa.
  • Akcesoria: ściereczka z mikrofibry.
  • W komplecie karta gwarancyjna (5 lat) i indywidualny dla każdego egzemplarza wykres odpowiedzi częstotliwościowej z porównaniem do oryginalnych Edition 7.
  • Cena: 10 990 PLN (2499 €)

System

  • Źródła: PC z Ayon Sigma i RME ADI-2 DAC, Ayon CD-T II z Ayon Stratos.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ALO Audio Studio Six, ASL Twin-Head, Ayon HA-3, Phasemation EPA-007.
  • Słuchawki: AudioQuest NightHawk, Beyerdynamic T1 V2 (kabel Tonalium), Final D8000, Final Sonorous X, Fostex TH900 Mk2, Sennheiser HD 800 (kabel Tonalium), Ultrasone Tribute 7 (kabel oryginalny i Tonalium).
  • Kabel USB: Fidata Audio, iFi Gemini z iUSB 3.0.
  • Oczyszczacz prądu stałego: DC iPurifier.
  • Interkonekty analogowe: Siltech Royal Emperor Crown, Sulek Audio, Sulek 6 x 9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Synergistic Research Current Level 3, Entreq Challanger, Harmonix X-DC350M2R, Sulek Power 9×9.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Stopki antywibracyjne: Acoustic Revive RIQ-5010, Avatar Audio Nr1, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech Discs of Silence.
  • Listwy: Power Base High End, Sulek Audio.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

27 komentarzy w “Recenzja: Ultrasone Tribute 7

  1. Marek S. pisze:

    Witam Panie Piotrze,

    1. Rozumiem, że recenzowane słuchawki lepiej łączyć ze sprzętem, który będzie uwypuklał średnicę, aniżeli pozostałe dwa pasma. Prędzej lampa, jak potęgujący te pasma tranzsytor?

    2. Jak wypadają w stosunku do Ed5?

    Z Ultrasonów miałem pro900, SigPro, Ed7, Ed12, mam Ed5. Najmilej wspominam SigPro, najgorzej Ed7, oczywiście uwielbiam Ed5, ale uważam że sprzęt do nich musi być taki wyrafinowany, bez pogłębiania basu i góry tylko skupiony mocniej na średnicy, wtedy jest magia. Z kolei SigPro grały najrówniej i chyba najfajniej ze wszystkich. Problemem był ścisk głowy, które powodowały.

    1. Marek S. pisze:

      Wdał się błąd. Najgorzej wspominam Ed8.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak, E8 nie były zbyt udane, zwłaszcza na tle pozostałych. Edition 5 dają od Edition i Tribute 7 zdecydowanie większą, holograficzną scenę, a dźwięk mają wyższy, delikatniejszy. Z basem, ale na środku kruchszy, mniej dociążony. Ale zarazem melodyjny, żadnego odchudzania, ostrzenia. Odnośnie Tribute 7 z tranzystorem, to słuchałem ich tylko z Phasemation i grało naprawdę ekstra. Bez odchudzonej średnicy i bez nadmiernej ekspozycji skrajów. Ale oczywiście nie każdy tranzystor to Phasemation, Trilogy 933 czy Sugden. Ani tym bardziej Headtrip. Odnośnie zaś Signature Pro, to Tribute 7 są ich bardziej wyrafinowanym wcieleniem, któremu koniecznie należy poszukać lepszego kabla.

        1. Marek S. pisze:

          Dziękuję za odpowiedź.

          Troszkę strach łączyć Ed7 z Violectric v281, który mają mocny, wręcz spektakularny bas.

          Pamiętam jak sprzedawałem Audio Technica w5000, przyjechał po nie kupiec i przy okazji posłuchał SigPro. Stwierdził że grają lepiej, sam mu to przyznałem. Ostatecznie wyjechał z w5000, ale chyba nie do końca przekonany.

          Z przedziału cenowego SigPro występuje jeszcze jeden prawie identyczny model tj. Signature DJ. Czy miał Pan do czynienia z tymi słuchawkami, na tle SigPro?

          1. Piotr Ryka pisze:

            Signature DJ nie słyszałem. W5000 są znakomite, ale jak napisałem – szalenie trudne. Cały tor trzeba im podporządkować i musi być ten tor więcej niż dobry. Wówczas grają wręcz zjawiskowo. Scena, barwa, nasycenie, bas nawet. Ale w bezpośrednim porównaniu z R10 i tak poległy.

  2. Alucard pisze:

    Świetne słuchawki, świetna recka. A więc słuch mnie nie pomylił, Ty rownież uważasz że są genialne. Pozostaje życzyć wielu szczęśliwych chwil z T7. Dla mnie te słuchawki zajmują zaszczytne trzecie miejsce spośród wszystkich których słuchałem. Potęga w czystej postaci. I widzę że ich ogólny przekaz odbieramy tak samo, jak para kolumn. Tak sie czułem słuchając ich, trochę jak nie słuchawki. Myślę że jeśli chodzi o bas to można to załatwić ze strony źródła czymś ze stajni Chorda spokojnie, z Hugo2 grały okej. Od strony wzmacniacza budżetowo napędzi spokojnie Headonic kolegi Michała. Gra bez faworyzowania niczego, gładko i analogowo, na pewno sobie poradzi. Dobrego słuchania Piotr 😉

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dzięki.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Ponieważ były zapytania, uprzejmie informuję, że właśnie dotarły Audeze LCD-4Z i Audio-Technica ATH-ADX5000.

    1. Marek S. pisze:

      Super wiadomość. Czekam na spostrzeżenia, chociaż 4Z zamówiłem w ciemno i czekam na ich dostawę do Polski.

      1. Alucard pisze:

        Słuchawki za tyle kasy w ciemno? Ostry zawodnik 😉

        1. Piotr Ryka pisze:

          Okazało się, że te 4Z przyjechały do mnie nieograne tak samo flagowa Audio-Technica. Trochę się już ograły i są to na pewno rasowe, high-endowe słuchawki. Z marnym kablem. Plamy na pewno nie dadzą.

          1. Marek S. pisze:

            My tu w Świnoujściu kupujemy tylko w ciemno :).

            Na Headfi użytkownicy 4Z piszą, że słuchawki muszą się wygrzewać min. ok tygodnia, najlepiej więcej, zmiana na plus duża.

  4. Alucard pisze:

    Ostro. Spadasz jak z nieba z recenzją tych czwórek. Czekam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak zaraz to jej nie będzie – chwila. Póki co kabel Tonalium wpięty w miejsce oryginalnej plecionki skroił jej tyłek na krzyż, że dupcia taś, taś wołała.

  5. Alucard pisze:

    Żadna to nowość, kable dołączane do Audeze to zawsze była parodia. Na zdjęciach tego nie widać, dopiero jak się na to patrzy i słyszy to jest śmiech na sali. Dość żenujące że do słuchawek za 19 000 trzeba kupować kabel. Myślałem że już poprawili te kable w nowych wersjach.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ten niebieski do pierwszych LCD-4 był dobry. Ale już go nie ma.

    2. Marek S. pisze:

      19 to może nie, są upusty. Ale to i tak parodia, jeżeli kabel jest kiepskiej jakości.

      U mnie będzie na Faw Hybrid Noir, a swoją drogą gdzie sprzedają te kable Tonalium, bo cisza?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tonalim na razie można kupić tylko za moim pośrednictwem, a ściślej przekierowaniem.

        1. Marek S. pisze:

          Dobrze wiedzieć. Tylko o cenie niewiele wiadomo. Na razie pogram na FAW, później może się skuszę.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Cena to 3 tys. PLN, jak się nie mylę.

  6. Przemysław S. pisze:

    Mam złe wieści dla osób, które chciałyby kupić ten model ultrasonów. Otrzymałem dzisiaj informację, że przed tygodniem został podobno sprzedany ich ostatni dostępny na rynku polskim egzemplarz.

    Zamierzałem sobie porównać go spokojnie w okresie wakacji z Utopiami oraz D8000 przy gramofonie Nottinghamie i nie tylko… w tej chwili pozostaje jedynie znalezienie kogoś, kto je posiada.

    1. Alucard pisze:

      Nikogo posiadającego je nie ma ani na audiohobby, ani na mp3forum, tutaj też nikt nic nie mówił. Trochę jednak żałuję ze nigdy się na nie nie zdecydowałem. Jeśli byłyby tańsze, to jako druga, zamknięta para, jak najbardziej. Ale myślę że skoro masz D8000 to nie masz co narzekać. Jeśli postawiłbyś D8000 obok Ultrasone 7 to i tak chyba wybrałbyś D8000. Ja tak zrobiłem. Stosunkiem D8000, Ultrasy grają trochę dziwnie. Chyba ta otwartość i takie naturalne dla ucha nastrojenie D8000 prędzej czy później wzięłyby górę.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Do mnie będzie można w tej sprawie wpaść, ale dopiero we wrześniu. Ultrasone Tribute 7 posiadam. I ani trochę nie grają dziwnie, choć wiem, o co z tą dziwnością chodzi. Aby pewnego deficytu naturalności nie było, należy wymienić kabel. Toteż mam wymieniony.

      1. Alucard pisze:

        Jakiś tanszy zamiennik z miedzi wchodzi w grę, czy tylko te drogie smoki powyżej 1500zł? Pamiętam że condufil sonolene czesto gęsto dawał radę poprawić nawet drogie słuchawki, mam gdzies taki nawet w domu, wystarczy zarobic wtyki.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie wiem, innych kabli nie próbowałem. Ten z Ultrasone E9 oryginalny był dobry, a w Tribute 7 udziwnili.

  7. Przemysław S. pisze:

    Też tak podejrzewam, że naturalne piękno D8000 byłoby dla mnie mimo wszystko bardziej przekonujące, chociaż lubię posiadać pod ręką kilka różnie brzmiących nauszników. Jakby z odpowiednim kablem sprawiały się w rocku oraz muzyce symfonicznej, jak żadne z moich pozostałych, to byłoby według mnie warto.

    Dziękuję Panie Piotrze za zaproszenie. Jeśli będę miał czas z chęcią przyjadę w odwiedziny, aby się z nimi zapoznać:) Tym bardziej, że będą działać na przewodzie dużo lepszym od środkowego. Z drugiej strony odsłuch w domu ma swoje dobre strony, o czym przekonałem się za sprawą Utopii. Po pierwszych dwóch godzinach musiałem zrobić przerwę, bo mnie bardzo zmęczyły swoją szczegółowością. Jednak później było już tylko lepiej. Jestem bardzo zaskoczony, bo po Pańskiej opinii, byłem nastawiony do nich dosyć sceptycznie.

    Wypożyczyłem je też trochę z powodu umilenia sobie czasu, oczekując na odsłuch Sonorousów X (Pan oraz p. Patryk tak się o nich zawsze wspaniale wypowiadaliście, że grzechem byłoby nie spróbować). FU naprawdę miło mnie zaskoczyły swoim wyrazistym francuskim przekazem, połączonym z muzykalnością oraz skłonnością, którą byłem w stanie dostrzec dopiero wczoraj. W muzyce dawnej zabrzmiały wspaniale (m.in. utwory Vivaldiego na mandoliny, utwory klawesynowe, czy Danzas Criollas Jordiego Savalla są dla mnie po prostu referencyjne), jak i w elektronice, metalu,muzyce filmowej, bardzo dobrze w rocku, a najsłabiej w jazzie (w każdym utworze gorzej od D8000-przynajmniej dla mnie, bo brakowało po prostu odpowiedniego klimatu, były zbyt przejrzyste, bezpośrednie). W odniesieniu do utworów polifonicznych/chóralnych też mam dość mieszane uczucia.

    Jednak ogólne wrażenia są bardzo dobre, czemu wyraz dałem w komentarzu na ceneo (ta opinia pod Utopiami niejakiego pana A. zbyt kłuła mnie w oczy;))

    Życzę miłego weekendu!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy