Recenzja: Rogue Audio HA-5

Wygląd i użyteczność

Eliptyczny wyświetlacz znakiem.

   Jak chodzi o obiecywany rozpoznawalny design, ten często opiera się o dysonans. Wiele wyrobów Rogue Audio, w tym wszystkie szczytowe poszczególnych kategorii, łączy prostokątny panel przedni z eliptycznym wyświetlaczem, lub w razie braku takowego z jakimś innym (na przykład maskownicą lamp) rzucającym się w oczy elementem łukowym. Przyciąga to uwagę: trochę zadziwia, trochę drażni, ma w sobie coś z dawnej, naprawdę dawnej awangardy, swoistą też mieszankę pobudzania i spokoju. Łagodne łuki uspakajają, ale w tak jawny sposób skontrastowane z prostokątami obrysu trochę też dysharmonizują. Każdy będzie widział to po swojemu – na mnie działało bardziej drażniąco, ale szybko przywykłem.

Opisywany wzmacniacz słuchawkowy Rogue Audio HA-5 jest jedynym w ofercie i tym sposobem szczytowym, tak więc i on przejawia ów wzorniczy dysonans – panel przedni ma prostokątny z dużym centralnym wyświetlaczem o obrysie przypominającym wydłużoną piłkę do amerykańskiego futbolu. Obudowa jest duża – 38,1 x 34,3 x 10,2 cm – i może być czarna lub srebrna. Przy wadze przeszło ośmiu i pół kilograma (przelicytowali, jak widać, Felliniego) dostajemy sporego kloca. Wraz z tym i wyświetlacz duży, szeroki na 12 centymetrów. Z tłem czarnym panelu OLED i czcionką w jaskrawym błękicie. Wyświetlają się trzy parametry: aktywne wejście, poziom wzmocnienia i tego wzmocnienia stopień. Wzmacniacz tych stopni oferuje trzy (3/12/16 dB); wyboru dokonujemy przyciskiem na obudowie lub z pilota. Wyświetlacza nie można przygasić, ale można zgasić go całkowicie – co też albo z pilota, albo naciśnięciem potencjometru. Pilot jest duży, z plastiku, siermiężny, ale przynajmniej lekki. Obsługuje funkcje uśpienia, wyboru wejścia, regulacji głośności, wyciszenia i wygaszenia – w praktyce dobrze się sprawdza.

Na lewo od wyświetlacza są gniazda słuchawkowe. Dwa pierwsze to dwufunkcyjne Neutriki, będące jednocześnie 3-pinami i dużymi jackami; najbliżej wyświetlacza symetryczny 4-pin – sumarycznie mamy więc dwa symetryczne i dwa niesymetryczne. Na prawo, za wyświetlaczem, są trzy małe przyciski, pozwalające wybrać wejście, wyciszyć i dobrać stopień wzmocnienia pasujący naszym słuchawkom. Dalej krokowy potencjometr, obsługiwany sporym pokrętłem, najbardziej z prawej mały „Power”.

Także solidna obudowa.

Od drugiej strony trzy wejścia RCA i jedno XLR, po jednym obu rodzajów wyjściu, gniazda przedwzmacniacza gramofonowego (o ile został wbudowany) i gniazdo zasilania. Podstawki są z tworzywa pochłaniającego wibracje, przedni panel aluminiowy, reszta stalowa, ale pokryta satynowym barankiem. Ogólnie duża, porządnie wykonana rzecz o prostym dość wyglądzie i z łatwością obsługi. Estetyka mnie nie ujęła, ale nie o nią głównie idzie.

Na zdjęciu ze strony producenta obraz sekcyjny wnętrza. Przy wejściu zasilania dwa duże toroidy usytuowane jeden nad drugim (sprytne), wspierane trzema wielkimi i czterema średnimi kondensatorami. W stopniu wejściowym lampy sterujące 2 x ECC82 od słowackiego JJ wspierane kondensatorami bocznikującymi, w stopniu wyjściowym tranzystory MOSFET oddają 3,5 W mocy przy impedancji 32 Ω. (Na papierze nie wygląda ta moc piorunująco, ale praktyka pokazuje, że jest naprawdę duża.)

Prócz takiej mocy techniczne dane mówią o paśmie przenoszenia 5 Hz – 50 kHz, THD < 0,05%, impedancji wyjściowej poniżej 0,1 Ω (1kHz) i zużyciu energii 31 W.

Wzmacniacz bytuje na rynku od 2017 i zyskał w tym czasie sporo recenzji, obsypano go też nagrodami. Za wersję podstawową przyjdzie zapłacić szesnaście tysięcy z małym ogonkiem, za wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy, obsługujący oba typy wkładek i mający dwa stopnie wzmocnienia, dołożymy niecałe dwa i pół. Przejdźmy do sedna sprawy.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

17 komentarzy w “Recenzja: Rogue Audio HA-5

  1. Fon pisze:

    Widać z opisu, że hd800 trafiły na godny siebie napęd, ciekawe jakby wypadły hd800s.
    Szkoda, że ciągle nie robią hd 800, tylko eski. Powinni dać wybór.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinni, bo mnie na przykład bardziej podobają się HD800. Są wybredniejsze dla otoczenia, stawiają twardsze warunki (głównie poprzez bardziej otwarte soprany), ale w zamian dają prawdziwsze, nieumilone sztucznie brzmienie. Z Rogue Audio dogadywały się rewelacyjnie, podobnie jak wcześniej między innymi z Bakoonem i Aurorasound. Czyli da się.

      1. Fon pisze:

        No i 800 bez s były tańsze bo pozbawione kabla symetrycznego a nie tak jak teraz wszystko w jednym a nie każdy tego potrzebuje…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Ceny są teraz powiązane z prestiżem. Słuchawki za mniej niż dziesięć tysięcy? – to jakościowo już podejrzane.

          1. Patryk pisze:

            To było dobre Panie Piotrze:-)
            Nighhawk kosztują chwilowo 200€ używane. Za taka cenę dostane 1/3 kabla do D8000Pro. Te Nighthawk i ta ich cena to musi być jakaś zabawka z plastku!…..

            … a żart teraz na bok: 200€ i razem z X oraz D8P to najlepsze słuchawki jakich słuchałem i których nie oddam nigdy w zyciu.

          2. Piotr Ryka pisze:

            I z tego zapewne powodu tych NH już nie produkują. Były za dobre. One były za dobre, a świat cały czas jest dziwny.

          3. Fon pisze:

            NH jakościowo i cenowo to było naprawdę coś, mają u mnie dożywocie

  2. pytanie pisze:

    WITAM, a jak się ma ten wzmac do chwalonego przez Pana najwyższego FELIKSA sł cross-f? O połowę tańszy i „nasz”.
    POZDR

    1. Piotr Ryka pisze:

      Brzmienia jakościowo bardzo zbliżone, ale Rogue ma więcej mocy, co dla większości słuchawek planarnych i wszystkich AMT ma znaczenie. Sam smak brzmieniowy natomiast analogicznego poziomu.

  3. Miltoniusz pisze:

    Który wzmacniacz uważa Pan za ciekawszy – Rogue czy EAR Yoshino HP4? Tak zwłaszcza w kontekście HD800, MrSpeakers Ether Flow 1.1 i AKG K1000. Czy one są dużo lepsze od Phasta?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dużo lepsze na pewno nie są, Phast jest na to za dobry. Do HD800 wybrałbym Rogue Audio, do pozostałych EAR Yoshino. Dla w pełni rozwiniętego brzmienia K1000 wszystkie są za słabe (w sensie mocy); one potrzebują końcówki przynajmniej kilkunastowatowej lub integry.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak dla ścisłości: w ogóle nie jest pewne, że Phast z lampami Mullarda byłby jakościowo słabszy. Inny tak, ale niekoniecznie wypadkowo słabszy.

  4. Miltoniusz pisze:

    Panie Piotrze, bardzo Panu dziękuję. Mój Phast jest na Mullardach – Blackdurn ECC88 Yellow marked. Czy te moje Mullardy to są takie jakie miał Pan na myśli czy to jakaś prostsza wersja?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przepraszam, nie dodzwoniłem się do dystrybutora. Jutro jeszcze raz spróbuję dowiedzieć się czegoś bliższego o tych Mullardach dostarczanych ze wzmacniaczem.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Cytuję odpowiedź dystrybutora: „To świetne lampy, najlepsze ECC88 Mullarda. Ale oczywiście są lepsze w wersji E88CC, tyle że dwa, trzy razy droższe.”

  5. Miltoniusz pisze:

    Bardzo Panu dziękuję za informację.

  6. Marcin pisze:

    Nabyłem niedawno recenzowany wzmacniacz; faktycznie po dobrym wygrzaniu i wsadzeniu topowych lamp (mam na myśli z lat 50; fabrycznie włożone przez producenta są bardzo słabe, w sensie różnica po zastosowaniu bardzo dobrych lamp jest istotna, a nie jedynie kosmetyczna) gra po balansie bardzo dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy