Recenzja: Ancient Audio P1

Ancient_Audio_P1_003 HiFi Philosophy   Jak się ma w ręku asa, a jeszcze ten as jest techniczny, to bić nim trzeba i zbierać lewy gdzie tylko można. A Ancient Audio ma technicznego asa – i to atutowego – bo jak już na początku roku relacjonowałem, powstał w jego wynalazczych trzewiach procesor obróbki dźwięku, umożliwiający dzięki algorytmom operacyjnym głęboką ingerencję w brzmienie. I to nie na zasadzie coś za coś, tylko w trybie jednoznacznej poprawy. A więc dźwięk się tu jednoznacznie lepszy wyrabia, a nie tylko weń ingeruje, że czasem to aż człowiek gębę rozdziawia i uwierzyć nie może, że tyle jedną małą kością logiczną udało się zdziałać. Wszakże logika rządzi światem, choć patrząc nań i na powierzchnię ludzkich poczynań można czasami dojść do przeciwnego wniosku. Niemniej to się tylko tak zdaje, że logika bywa zawieszona albo jakaś kontr-logika doszła do głosu. Logika rządzi światem i nic z nią sprzecznego się zdarzyć nie może, aczkolwiek niektóre rzeczy, zjawiska i zdarzenia są tak złożonej logicznie natury, iż zdają się z logiką sprzeczne. Niektórzy głupstwa plotą, wnioski całkiem mylne wyciągają i po kretyńsku się zachowują, ale to wszystko jest i być musi w najgłębszej warstwie logiczne; w zgodzie z logicznym fundamentem świata przebiegające. Nie powiem tedy – dajmy spokój logice – bo w niewyobrażalną anarchię byśmy popadli, a tak naprawdę jest to w ogóle niemożliwe, żeby nie wiem jak się wysilać; ale nie powiem także dlatego, że logice właśnie zawdzięczamy ów procesor od Ancient Audio i to ona buduje logiczne struktury samej muzyki, jak również funduje fakt, że są one dla nas tak cenne. Natomiast nie od logiki strony będziemy te sprawy przeglądać, bo to by było zbyt trudne, ponad ludzkie siły.

W zgodzie zatem z logiką, ale przede wszystkim tak zwyczajnie, po ludzku i po znajomości, zadzwonił do mnie pan Jaromir, właściciel Ancient Audio, i powiada, że ma coś ciekawego i czy bym nie rzucił uchem. A że wcześniej pożyczał słuchawki, parę par nawet, to jasnym było, że o słuchawki rzecz biega i rozmawiamy o słuchawkowym wzmacniaczu.

Podkręcam sztucznie atmosferę, kreśląc scenariusz udający pewne zaskoczenie i jakąś zagadkę, a tak naprawdę już na samym początku, jeszcze w lecie pożyczając Sennheisery HD 600 (jako przykład słuchawek świetnych i popularnych), wiedziałem co się święci i do czego to zmierza. Poród był wszakże wielomiesięczny, cierpliwość nadszarpujący, a czy udany, to dopiero będziemy się przekonywać. Tak czy owak, skutkiem zapłodnienia in vitro a może ustrojowego, narodził się słuchawkowy wzmacniacz nowego typu, mający wbudowany testowany już wcześniej procesor Ancient Audio, a zatem posiadający umiejętności dla innych wzmacniaczy nieosiągalne.

Kłopot mam przy tym jak go określić. Bo jest to de facto prototyp, ale już ponoć prawie finalny, to znaczy niemalże gotowy na rynek i z wstępnie oszacowaną ceną. Wszakże taki jeszcze nie całkiem i nie do końca, bo jakieś zmiany zajść mają i niewielkie modyfikacje nastąpią, a poza tym jest to wersja skromniejsza, oparta na bardzo prostym słuchawkowym wzmacniaczu podstawowym, którego umiarkowane możliwości ma akcelerować ten diabelski procesor.

Po czymś, co szumnie można określić burzą mózgów (takich spiętych siecią telefonii komórkowej), wyłonił się także wniosek (logiczny, rzecz jasna), że powstanie w niedalekiej przyszłości urządzenie z tym samym procesorem, ale oparte na znacznie lepszym wzmacniaczu – prawdopodobnie symetrycznym i takim ogólnie super – które oczywiście odpowiednio do tego więcej będzie kosztowało, natomiast możliwości obróbki dźwięku posiadać będzie dokładnie te same, a jedynie w oparciu o lepszy stan bazowy. Tak więc opisuję teraz coś, co można nazwać najprostszym, podstawowym wzmacniaczem słuchawkowym od Ancient Audio, którego cena została oszacowana na 5999 złotych.  A jedno jeszcze muszę zaznaczyć – i to zaznaczyć z podkreśleniem. Otóż ten nowy produkt od Ancient Audio może także pracować jako sam wyłącznie przedwzmacniacz z procesorem, to znaczy stanowić uzupełnienie wzmacniacza już przez nabywcę posiadanego, któremu dostarczy sygnał odpowiednio obrobiony, gotowy do ostatecznego wzmocnienia. To niewątpliwie kluczowej wagi uzupełnienie, nie zmuszające nikogo do zbywania posiadanego już akceleratora słuchawek, o ile tylko uznamy go za odpowiednio cenny brzmieniowo i wart zachowania.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Ancient Audio P1

  1. Tadeusz pisze:

    Panie Piotrze testował Pan może to urządzenie z HD800 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. Ale wiem, że będzie red. Pacuła.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Przepraszam za istotną pomyłkę, choć może nie taką ogromnie ważną praktycznie dla użytkownika, ale jednak w błąd wprowadzajcą i w istotny sposób niedoszacowującą możliwości tego P1. Otóż może on obsługiwać 125 a nie 25 programowych ustawień słuchawek i kolumn, tak więc jest dużo bardziej wszechstronny i pojemny.

  3. kabak1991 pisze:

    A ile właściwie kosztuje? Bo nie widzę na stornie producenta w zakładce cennik, no chyba że przegapiłem w recenzji. Pytam z ciekawości bo sam myślałem upolować raczej Bursona Virtuoso, w razie czego popędzi ortodynamiki.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przegapiłeś. Kosztuje 6 tysięcy.

  4. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, mam pytanie. Czy używa Pan na co dzień „poprawiacz” słuchawkowy Headphone Optimized Transducer, który kiedyś pozytywnie Pan recenzował?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie używam. Na żądanie dystrybutora został do niego odesłany.

  5. roman pisze:

    Czy mając do wydania taką kwotę na wzmacniacz lepiej kupić jakiś wzmacniacz czy to urządzenie do którego mógł bym podłączyć posiadanego już LYRa ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powiedzmy, że sprzedałbyś Lyra i dołożył sześć tysięcy, to miałbyś siedem. Co za to? To zależy, jakie masz słuchawki i czy to nie na nie powinna pójść część albo całość pieniędzy. Napisz jakie to są, a pociągniemy temat. Bo tak, to działamy po omacku.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Ale niezależnie od niuansów i relacji wzmacniacz-słuchawki jedno mogę zagwarantować – jak macie problemy ze swoim torem, to P1 je naprawi i stanie się dużo lepiej. Więcej basu, gdyby go było mało, lepsze soprany, lepiej dobrana tonacja – itd.

  7. roman pisze:

    chodzi o to czy lepiej naprawiać problemy ,czy kupić inny wzmacniacz

    1. Piotr Ryka pisze:

      W przypadku Shiita Lyra musiałbyś kupić jakiegoś Cary CAD-300-SEI, by uzyskać analogiczny efekt jak z poprawą od P1. Tak mi się wydaje. Ale to pewnie zależy też od używanych słuchawek. Bo na pewno nie wszystkie poprawiają się w równym stopniu.

  8. kabak1991 pisze:

    Piotrze, myślisz że amp Ancient Audio spięty z Chordem Hugo albo Phasmationem kablami siganture majkela to dobry pomysł? Czy nie ma sensu przepłacać i lepiej wziąć Bursona Virtuoso?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Myślę, że duet Hugo lub Phasemation z P1 będzie miał znacznie większe możliwości niż sam Burson. To moim zdaniem ewidentne. Sobie tego P1 prawdopodobnie zostawię, a właśnie używam go w konfiguracji z Schiitem i dość drogimi słuchawkami, których recenzja niebawem. Bez niego te drogie słuchawki bardzo tracą, przynajmniej z Schiitem. I to tym za 10 tysięcy, więc to sporo znaczy.

      Pożytek z tego P1 jest właściwie jeden (a więc nazwa jest adekwatna). Pozwala na użycie praktycznie każdych słuchawek. Z nim nie ma czegoś takiego jak niedopasowanie. (Oczywiście po wdrożeniu odpowiedniego oprogramowania.) Do dowolnego wzmacniacza można kupić dowolne słuchawki – byle tylko moc się zgadzała – a brzmienia na pewno się zejdą. A jak się nie ma P1, to trzeba szukać dopasowania poprzez próby i błędy, korzystając z pomocy recenzentów i innych audiofili. Wiadomo, że do Cary 300-SEI pasują Grado GS1000, a do Bakoona HD 800. Takich naturalnych zestawień jest trochę w audiofilskiej przyrodzie i można na nich bazować, ale one zawsze ograniczają, bo zawsze możemy zamarzyć o innych słuchawkach. A wtedy się przyda P1. Bardzo się przyda.

      1. Stefan pisze:

        Ciekawe jakby spasował się do STAXów 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          A to się może niedługo okaże.

  9. roman pisze:

    Mam wrażenie że opinia Pacuły jest mniej entuzjastyczna .

    1. Piotr Ryka pisze:

      Każdy ma przecież prawo do własnej. Ja swojej nie zmieniam. Przetwornik zostaje.

  10. roman pisze:

    wydaje się że Pacuła słuchał z wyjścia słuchawkowego procesora a Ty podłączyłeś pod swój wzmacniacz i stąd minimalnie inne odczucia ,chociaż tak ogólnie to bardzo podobne,nie przeszkadza Ci wbudowany na stałe kabel zasilający ?

  11. roman pisze:

    chyba nie dokładnie czytałem,Ty też słuchałeś z wyjscia słuchawkowego procesora

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sam w sobie, całkiem solo, P1 jest już bardzo dobry, gdy chodzi o poprawianie słuchawek oraz nasycanie, barwność i elegancję dźwięku. Natomiast przekazuje za mało energii, i tą może dostać tylko od zewnętrznego wzmacniacza. Przynajmniej dopóki nie pokaże się wersja z mocniejszym własnym.

  12. Bartek pisze:

    Po przeczytaniu tej recenzji mam dylemat – jaki wzmacniacz kupić do moich Night Hawków: P1 czy ifi iDSD Micro? Ten drugi miał osobną recenzję i bardzo pozytywną ocenę. Jest tańszy, ale zapewnia większą mobilność i funkcjonalność. Jak to jest naprawdę z wrażeniami odsłuchowymi? Czy Night Hawki zagrają faktycznie o klasę lepiej z P1, niż z Micro? Czy wspomniany „garnkowy” pogłos (o którym nie ma ani słowa w recenzji słuchawek http://hifiphilosophy.com/recenzja-audioquest-nighthawk/) to przypadłość objawiająca się tylko w tandemie Night Hawk + P1 bez włączonej korekcji?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy