Recenzja: RAAL SR1a True Ribbon

Założenia, konstrukcja, budowa

Profesjonalny kejs.

Siadając do recenzji zwyczajowo próbowałem najpierw dowiedzieć się czegoś bliższego o wytwórcy, co okazało się nieproste, jako że sam o sobie niewiele mówi. Posiłkując się jego własną stroną oraz opisem Srajana Ebaena (którego samo RAAL desygnowało na pierwszego recenzenta, ale którego recenzje przypominają miejscami psa łapiącego pchły – mnóstwo kotłowaniny, najważniejszego nie widać) zdołałem z grubsza ustalić, że powstanie firmy datuje się na rok 1995, kiedy to Danny „Sage” McKinney uruchomił biznes produkcji oprzyrządowania dla profesjonalnego audio – monitorów studyjnych, przedwzmacniaczy, konsol masteringowych, mikrofonów i okablowania. Tyle po stronie zachodniej Atlantyku, po wschodniej zaś ulokowana w Serbii ekipa wynalazczo-realizacyjna, którą można obejrzeć na ich fotce prezentacyjnej: jedenastu facetów ze słuchawkami na uszach lub wokół szyi wydaje się być z siebie zadowolonych.

Niezależnie od tego: kto, z kim, kiedy, jak i dlaczego – tak czy owak dla RAAL najważniejsza była produkcja tweeterów wstęgowych, od których doszli do słuchawek. Wiadomo – słuchawki teraz rządzą i kto ich nie ma, wypada z gry. Przesada z tym, niemniej dobrze je oferować, to na pewno podnosi popularność i przy okazji prestiż.

Słuchawki zaś to do siebie mają, że wszystkie są najlepsze. Z takiej czy innej perspektywy patrząc każde się okazują naj, jeżeli tylko uwierzyć marketingowym opowieściom. Tych opowieści na stronie RAAL odnośnie SR1a jest wyjątkowo dużo – cała plejada profesjonalnych użytkowników i zawodowych recenzentów wypowiada się w samych superlatywach z dodatkiem aury cudowności. „Oto Ferrari pośród słuchawek”, „Nareszcie mogę ufać moim słuchawkom”, „Obrazowanie przewyższające standardy planarne i elektrostatyczne”, „Najprawdziwszy dźwięk oraz obraz basu”, „Najbardziej przezroczyste słuchawki, jakich dane mi było doświadczyć”, „Niezrównana muzykalność i szczegółowość” – itp. itd. Zjednoczone siły serbsko-amerykańskie pogrążyły więc wedle tych wywodów konkurencję i (który to już raz) – należy się domyślać, iż dzięki nim powstały najlepsze słuchawki świata.

Toteż: – tadam! – i może, jako ewentualny dodatek dla dociekliwych, garść technicznych szczegółów.

W środku słuchawki i adapter.

Słuchawki dostajemy w kufrze ze sztucznego tworzywa, takim samym jak u topowych Audeze (też oczywiście najlepszych na świecie). W tym kufrze one same, a oprócz nich reduktor, w postaci niewielkiego, płaskawego pudełka nadzianego rezystorami. RAAL SR1a to bowiem analogon AKG K1000 nie tylko pod względem sposobu zawieszenia muszli, ale i prądożerności. Prądożerne są nawet bardziej, bo według zaleceń konstruktorów minimum mocy to wzmacniacz oddający 50 W na kanał przy impedancji 8 Ω. Tyle, że podłączany właśnie poprzez reduktor, a nie wprost słuchawkowym kablem w odczepy głośnikowe, czyli historia z kolei analogiczna jak z transformatorowym dopasowaniem słuchawek elektrostatycznych.

W tym miejscu natrafiamy na rozterki odnośnie tego podłączania. W komplecie na jego rzecz cztery krótkie, sztywnawe kabelki z końcami gołe druty, co do jakości których poważne wątpliwości. Na wszelki wypadek używałem więc kabli głośnikowych z najwyższej półki; a mogłem też od biedy użyć wysokojakościowych zwór, ale nie chciało mi się ich demontować z kolumn i potem męczyć z ich krótkością. Na tylnej ściance reduktora są cztery zwykłe (żadne tam WBT, czy inna arystokracja) przyłącza głośnikowe, a z przodu gniazdo słuchawkowe 4-pin (ale męskie, czyli odwrotnie niż zazwyczaj). Do niego wpinamy dostarczony ze słuchawkami kabel zakończony wtykiem żeńskim; który to kabel wydaje się też mocno średni, ale po stronie muszli ma symetryczne złącza mikro jack 2,5 mm, czyli na pewno jest symetryczny. Dorabiać lepszego mi się nie chciało – za krótko te RAAL miały być – ale wydaje się, że w takiej podmianie tkwi duży potencjał wzrostowy.

Odnośnie samych słuchawek: ważą bez kabla 425 g, czyli są cięższe od K1000. Mimo to wygodniejsze, ponieważ uciskają okolicę skroniową za pośrednictwem większych i bardziej miękkich poduszeczek, w dodatku wypełnionych pianką z pamięcią kształtu. Prócz tego ta sama pianka zjawia się wewnątrz prowadzonych wzdłuż całej długości każdego przetwornika po stronie bliższej twarzy dodatkowych wałeczków, które przylegać będą do policzków, co daje w sumie dużo większą powierzchnię przylegania, w dodatku poprzez miłą skórkową materię z lepszym wewnętrznym wypełnieniem. (Dla ekologów wersja bez skóry.) Skórzana bądź ekologiczna jest też opaska nagłowna; dosyć szeroka, bardzo miękka i uzupełniona dodatkowym paskiem obejmującym tył głowy. Dzięki któremu RAAL mocniej siedzą –  zresztą i tak na tyle mocno, że tylny pasek niekonieczny. Można go odpiąć (nagłowną opaskę też), gdyż przytwierdzono go na kołeczkach. I można także w sporym zakresie regulować jego długość, dzięki trzem dziurkom na każdym końcu. Osobiście wolałem jednak słuchać bez niego, bo dotykanie tyłu głowy cokolwiek mnie drażniło, a przede wszystkim wydaje mi się, że najlepsze brzmienie uzyskujemy wówczas, gdy górę muszli przesuniemy w stronę twarzy, a dół skierujemy ku plecom.

Słuchawki patrząc z dala dość zwyczajne.

Muszle łączą się z pałąkiem przez sworznie, dające możność rozchyłu nawet powyżej 90°. Opór obrotu dobrano przy tym perfekcyjnie – zadanego położenia nie trzeba fiksować, ani muszle nie będą się majtać.  Oprawę przetworników od zewnątrz i od wewnątrz stanowią aluminiowe kratownice oraz piankowe osłony wewnętrzne, które to kratownice osadzono w stelażach z karbonowego kompozytu. Stelaże mają wystające daleko do tyłu akustyczne skrzydełka, dzięki którym dźwięk zanadto się nie rozprasza – wystarczy że można go rozpraszać poszerzając rozwarcie muszli. Nie bez znaczenia dla akustyki są też te wewnętrzne pianki z zadaną rolą tłumienia wibracji.

Pałąk powyżej opaski to pojedynczy płaskownik ze stali sprężynowej, a do słuchawek można zamówić zapasowe przetworniki, których para kosztuje zaledwie $350. Na dodatek ich wymiana to moment – wyjmują się do góry jak plastry miodu z ula.

Dobrnęliśmy tym samym do sedna – te przetworniki wstęgowe. Nie dynamiczne, nie planarne, nie elektrostatyczne i nie AMT – to wstęgi. Jak to najczęściej ma miejsce o powierzchniach wykonanych z cieniuteńkiej, harmonijkowo marszczonej folii aluminiowej, które to powierzchnie okazują się spore – na oko trochę większe od kwadratowych membran dynamicznych przetworników z K1000. O odnoszonych do nich własnościach akustycznych same najlepsze rzeczy – THD poniżej 0,03% i idealne oddanie pasma 33 Hz – 30 kHz przy mega szczegółowości oraz naturalności brzmienia. Także wyjątkowa szybkość reakcji i mistrzowskie oddanie barw; że w sumie – tu nie ma owijania w bawełnę – oto najlepsze słuchawki świata! Dlatego cenę ustalono na $3500 (18 tys. PLN) – z uwagi na fakt bycia najlepszymi i tak jest wyjątkowo atrakcyjna.

Na koniec jeszcze pytanie, czy w związku z przetwornikiem wstęgowym zjawiają się jakieś wątpliwości? Ewentualnie te, że głośniki wykonane w tej technologii znane są z wyjątkowej szybkości i precyzji, ale niekoniecznie z długiego podtrzymania i dociążenia dźwięku.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

20 komentarzy w “Recenzja: RAAL SR1a True Ribbon

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Super….wszystko sie potwierdzilo,jest juz nowoczesny nastepca K-1000 juz ten konkretny, ale nie lepszy,jednak K-1000 graja bardziej „cykajaco” czyli „perlisciej” i „dzwoneczkowo” a RAAL jakby jedna „fala uderzeniowa”ale tez ladnie calosciowo ,cena-jakosc jednak wygrywa K-1000 za duzo mniejsze pieniadze mamy to samo,graja RAAL podobnie jak K-1000 lecz troche inaczej,tak samo to poczulem.Jesli chodzi o roznice w graniu miedzy nimi to mamy te same zdanie z Piotrem jak oczywiscie kogosc stac i ma duzo pieniedzy i chce miec nowoczesne z wygladu i wykonania(wstegi)sluchawki to powinien je sobie kupic,mi wystacza moje K-1000 graja wspaniale i nie musze tez miec mocarnego wzmacniacza jak to jest w przypadku RAAL i wydawac kupe pieniedzy na nowe RAAL ,ale jak ktos zaczyna dopiero przygode i nie chce zaczynac od Vintage(K-1000)i w dodatku stac go finansowo,to jak najbardziej zachecam do kupna tych sluchawek…
    Moj synek ,ktory wraz ze mna sluchal sluchawek RAAL na CanJam w Londynie..
    http://audiohobby.pl/index.php?action=dlattach;topic=26.0;attach=167212;image

    1. Adam Rzetelski pisze:

      miroslaw frackowiak
      No to już wiesz zapewne co chce syn dostać pod choinkę 😀

  2. Stefan pisze:

    Te zniekształcenia to od samego początku były na AVS, słuchałem jako pierwszy w piątek, pojawiały się tylko przy utworach zawierających mocny subbas. Będzie pewnie okazja przekonać się jeszcze raz jak grają to sprawdzimy.
    Przy okazji pytanie dotyczące K1000 czy przy modyfikacji Entreqiem coś też było zmieniane w zwrotnicy? I o ile dobrze pamiętam Piotrze to Twoje K1k mają otwarte/wycięte osłony od strony ucha?

    1. miroslaw frackowiak pisze:

      Moje graja z zamontowanymi siatkami ochronnymi i z kablem wielokrotnie tanszym niz Piotra i sa swietne,tak ze bez przesady z tym tuningiem,moje graja fantastycznie.Znam kolege ze znanego sluchawkowego forum co gra na zwyklych kablach sprzedawanych z K-1000 na codzien, ale ma taki tor odsluchowy swietny ze wszyscy twierdza ze graja wspaniale.
      To moje kable do K-1000 wielokrotnie tansze od piotra i jest rewelacja:
      http://www.6moons.com/audioreviews/stefanaudioart2/k1000.html

    2. Piotr Ryka pisze:

      Moje K1000 faktycznie mają zdjęte osłony i to poprawia brzmienie. (Nieznacznie, ale trochę.) Czy było coś robione przy zwrotnicy – nie pamiętam, chyba tak. Kluczowy jednak sam kabel, który jest naprawdę genialny. Dzięki niemu K1000 nie tylko mają bas w ogóle jakiś, ale jeden z najlepszych mi znanych.

      Odnośnie RAAL. Minimalne wysunięcie wtyku przy muszli daje potężne zniekształcenia na obu skrajach. Zjawiają się też takie zniekształcenia przy niedostatku mocy. (Wzmacniacz na AVS miał chyba mniej niż 100 W na kanał?) Natomiast gdy dajemy im 100 W, zniekształceń nie ma wcale – uważnie to sprawdziłem na ekstremalnie trudnych nagraniach. Są oczywiście minimalne, ale te mają każde słuchawki.

      1. Stefan pisze:

        Tak kabel ma pewnie największy wpływ tym bardziej że jest wlutowany do płytki z tego co rozumiem. Nie każdy pewnie będzie miał tak dobry wpływ. A gąbeczki w driverach były wymieniane?
        Wracając do Raali to na AVS było Primare a ten wzmach chyba ma 100W, ale polecam posłuchać Solar Sailer Daft Punk z sounrdtracka Tron, brzmiało to jak rezonans.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Primare output power 2 x 60W/100W 8/4 ohms. Pytanie, jak był ustawiony. Poza tym 100 W od lamp i tranzystorów to nie to samo. A te druty połączeniowe też są bez sensu. Daft Punk nie dysponuję.

          1. Stefan pisze:

            Może Celestial Echo – Malia&Boris Blank, ale w zasadzie dowolny kawałek z sub basem.
            Może będzie okazja dopytać co grało na AVS i posłuchać jeszcze raz niedługo.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Puściłem Daft Punk z YouTube poprzez oBravo Signature (24 tys. PLN). Przechodzą przez tę faktycznie trudną muzykę jak nóż przez masło.

          3. Piotr Ryka pisze:

            Sub bas oczywiście na RAAL sprawdziłem. Nie było zniekształceń.

          4. Stefan pisze:

            Dziękuję, czyli warto im dać drugą szansę.

          5. Piotr Ryka pisze:

            Piekło jest tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=oi6CAbitISc

            Basowej partii tej płyty żadne słuchawki nie wezmą, potrzeba dużych głośników basowych. Prawdziwego sub basu na słuchawkach w paru miejscach w ogóle nie słychać.

          6. Stefan pisze:

            Jakoś nie kojarzyłem tej płyty z sub basem, Vangelis jest w kolekcji także będzie co posłuchać.

          7. Stefan pisze:

            To chyba jednak wzmacniacz nie wtyki na AVS, choć wygląda że moc to nie wszystko, bo na AVS grało lepiej gdyby nie rezonanse, a na spotkaniu jakoś tak bez życia.

        2. Piotr Ryka pisze:

          One są strasznie wrażliwe na tor, a jeśli grały bez życia, to najprawdopodobniej dostawały też za mało mocy. Momentalnie wtedy blakną.

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Ciekawe jakby podlaczyl sluchawki RAAL z wzm Hegel H90 (2X150W w 8Ohm) jak myslicie tak wydajny wzm znanej firmy, moze okazal sie super?

    1. miroslaw frackowiak pisze:

      Oczywiscie Hegel H190 mialo byc jedynka uciekla,co myslisz Piotr? dobry bylby wzmacniacz? zalecane 150W/8Ohm przez producenta jest w tym wzmacniaczu jak ulal…

      1. Piotr Ryka pisze:

        Pewnie dobry. Dobre słuchawki, dobry wzmacniacz, to i dźwięk powinien być dobry. Ale pewności nie ma.

  4. MirekM pisze:

    Jeśli chodzi o bas polecę Jim Black – Alasnoaxis, poz. 9. Luxuriate, wyd. Winter&Winter. Ostrożnie z potencjometrem!

  5. Michal Pastuszak pisze:

    Dedykowany wzmacniacz firmowy wysokiej klasy do bezposredniego pedzenia tych sluchawek mial byc no i sie urodzil, zatem warto dac linka do niego w tym miejscu.

    https://raalrequisite.com/amplifiers/hsa-1a/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy