Recenzja: PhaSt DAC SE i Headphone SE

Odsłuch

Maksymalistyczny garnitur lampowy.

   Zacząłem od porównania wejść cyfrowych, ale już po przesiadce na lampę Philipsa, która, jak to audiofile mawiają, dźwięk dość wyraźnie otworzyła. Prócz tego wydobyła z niebytu holografię, zwiększając wraz z jej obecnością scenę, i przede wszystkim radykalnie wzmogła muzykalność skutkującą pięknością dźwięku. Dźwięku bardziej natlenionego, grasującego na większym terenie, a także głębszego i bardziej ujmującego. Ale na tej wymianie nie poprzestałem i z ciekawości sięgnąłem po nudzącą się od lat wielu w magazynku z lampami samotną E188CC Mullarda, której towarzyszkę stłukłem dawno temu przez nieuwagę. I ten Mullard (w odróżnieniu od CV2492) okazał się pasować, dokładając energii, światłocienia i minimalnie więcej kultury. Zostawiłem go więc i test przebiegł się z jego udziałem.

Przez gniazdo USB

Wystartowałem od portu USB, jako niewątpliwie najbardziej popularnego. I wystartowałem szczęśliwie, bo bez potrzeby instalowania sterowników, które sam Windows 10 Professional automatycznie dostarczył. Sygnał szedł poprzez iFi iUSB3.0 z kablem Gemini ze wsparciem iDefendera, a grało pierwszorzędnie.

Fostex T60 RP

Śmiało mogę powiedzieć, że kocham te słuchawki. Za pieniądze nikczemne (w sensie małe) raczą słuchacza dźwiękiem z poziomu bardzo drogich. I to już ze swym skromnym kablem, bez potrzeby sięgania po drogi. Ich cechą najznakomitszą pośród licznych wybitnych jest przekazywana w dźwięku energia. Czuć moc – i tę moc dublet od PhaSta zapewnił. Głębia i siła dźwięku oraz całościowa potęga wgniatały w fotel, jak to się zwykło mawiać. Niskie zejścia, pięknie złączone z całością soprany plus brzmieniowe bogactwo pomiędzy nimi dawały wraz z tą mocą pokaz całkowicie uwalniający od myślenia o niedostatkach. Czysta satysfakcja i całościowa jakość może nie aż do końca brylująca subtelnościami, ale z niewątpliwym wyzwoleniem muzycznego ducha i całkowitym porwaniem słuchacza. Gęsto, ciepło (ale nie za), świetliście, szczegółowo, muzycznie, dynamicznie, potężnie. Ogólna gładkość pośród chropawych tekstur, charakterystyczna faktura dęciaków, przekonujące wokale, potężne bębny i kontrabasy. Mozartowski Piano Concerto No. 9 in E-flat major, K. 271, 'Jeunehomme’ (Murray Perahia) wybrzmiał z pełnym ładunkiem emocji, mimo że grany był wprost z YouTube. Albowiem zdolne zaimponować przenikanie w strukturę fortepianu, należyty obraz i siła orkiestry, dobrze wyczuwalna akustyka filharmonii. Ogólnie nic, tylko słuchać. Nawet po przejściu z droższego parę razy toru.

Sennheiser HD 600

Oto następne wielkie-niedrogie słuchawki. Nie tak potężne brzmieniowo, ale mające niebagatelne walory. W tym przede wszystkim więcej bardzo dobrych sopranów. Bardziej perlących się, przenikliwych, strzelistych. A mimo to w żadnym stopniu nie męczących, dających samą satysfakcję. Wyższy wraz z nimi cały dźwięk, ale pięknie tonowany przez czarne tła i atmosferę światła wśród mroku, a do tego mocniejsze pogłosy, wyraźniej obrazujące akustykę. Mocniejszy też akcent na szczegóły a słabszy na stronę basową i całościową potęgę, niemniej to wciąż brzmienie treściwe i duże, potrafiące robić wrażenie. Nic nie dające z poczucia chudości czy braku dynamiki, a jednocześnie oferujące w odnośnych momentach większą delikatność i wraz z nią bardziej wysubtelnione wokale. W dodatku z aparaturą PhaSta przyjemnie ciepłe i bezpośrednie. Wielu słuchawki te ceni i nie czuje potrzeby sięgania po lepsze, a system słuchawkowy PhaSta to dla nich tor wymarzony.

AudioQuest NightHawk (kabel Tonalium Audio)

Z lampami mocy o złoconych anodach.

I jeszcze jedne niedrogie, ale już droższe i z drogim kablem. Na pewno lepsze niż u Sennheiser wypełnienie i lepsza niż u Fostex muzykalność, dzięki większej różnorodności brzmienia. Pod obecność tak samo treściwego i częstującego mocą basu, ale też subtelności i delikatność na poziomie wyższym niż u „sześćsetek”. Jak zawsze u tych amerykańskich nauszników atmosfera raczej cienista i mniej nieco niż u Sennheiserów podświetlona, a bardziej nasycona, aksamitna, płynna, melodyjniejsza. Najlepsza też z dotychczas słuchanych holografia, ale nie poprzez pogłosy. Tych jak na NightHawk stosunkowo niewiele, natomiast medium jak zawsze gęste, ale też mniej niż zazwyczaj. Śladu najmniejszego duszności czy braku transparencji, podczas gdy cała przestrzeń żywa, współkreująca dźwięki. Zatem także wrażenie większej tych dźwięków ekstensji i mocniejszego w nich zatopienia. Cała przestrzeń muzyką, nie same punktowe źródła. Muzykalność wprost z YouTube na poziomie popisu, że ten koncert Mozarta – samo piękno. I tylko świadomość tego, że skomponował go w wieku lat dwudziestu trochę przygnębiająca, uświadamiająca jakim samemu jest się muzycznym bęcwałem. A wszystko, na równi zwykłe pliki z YouTube, jak i te gęste z dysku, w atmosferze przyjemnie naturalnego ciepła i pełnej bezpośredniości. Brawo PhaSt!

Beyerdynamic T1 V2 (kabel Tonalium Audio)

Pora na dwa najbardziej znane przykłady słuchawek środka. Bez cen jeszcze porażających, ale już nie okazyjnych (zakładając oczywiście standardy jakości audiofilskiej, a nie popularnej). Ze startem od tańszego flagowca Beyerdynamic i znów wyposażonego w wysokiej jakości kabel.

Od razu miłe zaskoczenie, bo już zdążyłem przywyknąć, że dla większości teraz produkowanych słuchawkowych wzmacniaczy jego bardzo wysoka impedancja stanowi poważną przeszkodę, uniemożliwiającą właściwe napędzanie. I jest wprawdzie wówczas szczegółowo, przestrzennie i transparentnie, ale już nie ciepło, nie falująco, nie w pełni muzycznie. Tymczasem zestaw PhaSta nie miał z tym napędzaniem najmniejszych nawet problemów, obdarowując słuchacza przeszłego od też w pełni muzykalnych i ciepłych NightHawk brzmieniem bardziej może typowym – bo nie tak gęstym, z nie tak nasyconym brzmieniem medium – ale mającym lepsze powiązanie głosów z przestrzenią i lepszą całościową muzykalność. A także to coś, czym dobrze napędzane T1 zawsze mnie do siebie zjednywały – niezwykle spójny i wyrafinowany sposób prezentacji. Taki niewysilony i jednocześnie kompleksowej. Żadnego wyrywania się z czymkolwiek, żadnego imponowania od pierwszego taktu potęgą, tylko stopniowe ale szybko postępujące zatapianie słuchacza w muzycznym świecie. Z każdą sekundą coraz bardziej dociera, że jest to muzyka par excellence i że innej się nie chce. Niezwykle wyważona w odniesieniu do każdego aspektu i wynosząca każdy aspekt na bardzo wysoki poziom. Nie naprężona a prężna, nie przytłaczająca szczegółami a szczegółowa, nie gubiąca żadnych subtelności a dynamiczna, a także bogata muzycznymi odcieniami i realistyczna w każdym calu. Żadnego sztucznego pogłębiania ani naddatku pogłosu, a mimo to holografia, głębia, przestrzeń. Żadnego zwiększonego nacisku na cokolwiek, a mimo to pełnia obrazowania i pełnia satysfakcji.

Gniazdo ulokowano nietypowo, za to to profesjonalny Neutrik.

Można też to wyrazić inaczej: przy odpowiednim wzmacniaczu okazuje się, że cały muzyczny organizm jest za pośrednictwem Beyerdynamic T1 budowany poprawniej niż ma to miejsce w przypadku słuchawek tańszych, dzięki którym też może być piękny, ale nie tak harmonijny, spójny i w każdym aspekcie wyważony – a w efekcie prawdziwy. Duet sprzętowy PhaSta po raz kolejny tego dowiódł, doszlusowując do niezbyt licznych ale jakże cennych wzmacniaczy uniwersalnych impedancyjnie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: PhaSt DAC SE i Headphone SE

  1. Miltoniusz pisze:

    Panie Piotrze, czy tutaj większą gwiazdą jest wzmacniacz czy DAC? Czy samego DACa jest Pan w stanie z czymś porównać? Np. z Chordem? Co do kabla w HD800 – rozumiem, że był oryginalny.
    Wzmacniacz mam i uważam, że jest świetny. Muzyka staje się spektaklem. To jest ten poziom, że niczego więcej już nie trzeba i wydaje się zresztą, że to niemożliwe aby było lepiej. Oczywiście, do czasu ale i tak rzadkie to uczucie pełnej satysfakcji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudno to dokładnie ocenić, ale wzmacniacz jest chyba na tle konkurencji odrobinę lepszy od przetwornika. Sennheiser HD 800 grały z kablem Tonalium, bo nie umiem się zmusić do przechodzenia na słabszy. Proszę tu o zrozumienie – recenzent spędza wiele godzin słuchając i jakość słyszanego dźwięku ma dla niego także życiowe znaczenie.

    2. Miltoniusz pisze:

      Jedna uwaga: mój zachwyt pojawił się gdy słuchałem go w górach – chata na uboczu, czysty prąd choć kabel zasilający za 100 zł. W dużym biurowcu w centrum miasta z porządnym kablem ale nieporządnym prądem i mnóstwem fal elektromagnetycznych to surrealistyczne uczucie dotykania dźwięków, gdy każda muzyka była przeżyciem – znikło. Nie znaczy to że Phast nie jest dobry – same góry to za mało aby znaleźć się w raju.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Jakub potrzebował jeszcze drabiny 🙂

        1. Miltoniusz pisze:

          Bo nie był audiofilem.

  2. Jakubas pisze:

    Jak ma sie ten zestaw do Woo Eclipse?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Analogiczny u obu styl, zestaw PhaSta ma nieco więcej mocy. Bardziej też uwypukla różnice pomiędzy słuchawkami, należy się więc domyślać, że jest nieco subtelniejszy, ale też bardziej wymagający. Przy czym podobieństwo cenowe jest tylko pozorne – ukraiński zestaw wymaga interkonektu i dwóch kabli zasilających.

  3. Tak by nie było wątpliwości i problemów z komunikacją. Dystrybutorem jest firma Unicorn Group. Kontakt z nami i informacje o naszej działalności na http://www.unicorngroup.eu

  4. Sławek pisze:

    Ciekawe, jak by ten śliczny lampowy duecik wypadł na tle bezwstydnie tranzystorowego Mastera 11 Audio-gd… , który ma jednak dużo więcej wejść i mocy…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Lampy mają tę niepowtarzalną specyfikę. A audio-gd to bardzo porządny tranzystor, mający dużą werwę i dynamikę, a muzykalności też niemało.

      1. Adam Rzetelski pisze:

        Dlatego tez może Dharm D1000 z Master 11 mi się podobały tak, bo właśnie czułem, że przy tym połączeniu nie można się nudzić, a samo granie było dynamiczne i porywało słuchacza.

  5. Hubert pisze:

    Mam ten wzmacniacz. Gra razem z m2tech dac i słuchawkami fostex900mk2. Dla mnie fajne połączenie. Kupowałem wzmak w unicorn group. Godny polecenia dystrybutor. Ja miałem kontakt z panem Piotrem super gość. Fachowość czas kontakt wszystko ok. Ponieważ nie jestem ani wielkim elektronikiem ani wielkim audiofilem swoją specyfikacje oczekiwań od wzmacniacza opisałem jak dziecko (pewnie Miał niezły ubaw). Po prostu wrażenia estetyczno odsłuchowe jaka muzyka jak ma brzmieć itd. Zaproponowal komponenty wcale nie naciągał cierpliwie tłumaczył co i dlaczego. Po pół roku słuchania ciagle zadowolony. Autorowi dziękuje za recenzje cała prawda opisana. Zachęcił mnie pan do wypróbowania innych lamp. Bardzo intrygująco opisał pan Dac Phasta. Wyglada na ciekawe urzadzonko i to ze stopniem lampowy. Miał pan może doświadczenie z m2 tech jeśli tak to co by Pan wyszczególnił w bezpośredniej konfrontacji. W sumie nie wiem czy się cieszyć z Pana recenzji znowu naszła ochota odezwać się do Pana Piotra może czas na upgrade wzmacniacza a może pogadać o dac. Tylko kaski ciagle brak. mimo wszystko dziękuje :😀. Czy są inni phastowcy od tego wzmacniacza i dac. Podzielicie się waszymi pomysłami i opiniami jak wam to gra. Hubert

  6. Adrian pisze:

    Witam
    Panie Piotrze jakie lampy by najlepiej pasowały do NightHawk-ów.
    Wzmacniacz posiadam w wersji z Tungsram-em i małym Mullard-em 6dj8. Czy wymieniać wszystkie 4 i na jakie żeby najlepiej się zgrały ze słuchawkami?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Postaram się odpowiedzieć wieczorem, po konsultacji, jakie kable w tej chwili dystrybutor ma na stanie.

  7. Adrian pisze:

    Jaka lampa sterująca ?
    Mullard E188CC
    Philips SQ E88CC lub E188CC
    Telefunken E88CC
    Ktora w tych najbardziej się zgra w NightHawk-ami?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy