Budowa
PhaSt DAC
W ofercie PhaSt prezentuje dwa przetworniki, z tym że teraz opisywany nie został jeszcze ujęty na stronie dystrybutora. Różnice, oprócz wielkości obudowy, okazują się kosmetyczne i ograniczają do ilości cyfrowych wejść. Większy model może mieć takich cztery (dwa SPDIF, AES/EBU i USB), a mniejszy, na którym się właśnie skupiamy, pojedyncze koaksjalne i pojedyncze USB (aktywowane naprzemiennie położonym w pobliżu przełącznikiem). Jest tam z tyłu i drugi przełącznik, przy pomocy którego możemy przeciąć pętlę masy albo tego nie robić, gdyby w tym ustawieniu grało lepiej. Kończąc sprawę tego panelu wymieńmy jeszcze pojedynczą parę złoconych wyjść analogowych RCA, koreczek osłaniający bezpiecznik, zacisk dla widełkowego podpinania kondycjonera masy (lub innego dodatkowego uziemienia) oraz klasyczne, trójbolcowe gniazdo zasilania.
Poprzez wierzchnią pokrywę z wentylacyjnymi szczelinami, wykonaną z lakierowanej na czarno blachy (porządna robota), trafiamy na panel przedni, który gabarytami i wykończenie pasuje idealnie do tego ze wzmacniacza słuchawkowego, jednoznacznie określając przeznaczenie mniejszego z przetworników. Panel cały wykonany jest z drzewa (chyba orzechowego) i widnieją na nim nieliczne elementy. Po lewej niewielki przycisk włącznika, też ładnie drewnem wykończony, a na środku chromowane logo firmowe i poniżej napis: „Digital to Analog Converter”. Dopełnienie całości stanowią chromowane ranty boczne, oddzielające drewniany front od tak samo drewnianych boków. Wymiary urządzenia to 255 x 230 mm, a waga elektroniczna wskazała ciężar 3,5 kg.
We wnętrzu pracuje vintageʼowa kość multibitowa Analog Devices AD1865, wkomponowana w obwód bez cyfrowej filtracji, złożony z elementów pasywnych i stosujący zasadę „reclokingu”, czyli, jak się należy domyślać, ograniczania jittera poprzez użycie precyzyjnego zegara. Wyposażony w bufor lampowy na pojedynczej triodzie ECC88, którą w przypadku urządzenia testowanego była lampa Telefunkena z początku lat 60-tych, opisywane jako „naturalna, neutralna i w wysokim stopniu muzyczna”. Układ może obsłużyć próbkowanie 18bit/192kHz przy paśmie przenoszenia 20 Hz – 20 kHz i poziomie wyjściowym sygnału 2,0 V. Stosunek szumu do niego wynosi S/N 90 dB, a pobór prądu 10 W. Producent zaleca 5-minutowy okres rozruchowy dla lampy i nie zabrania stawiania na przetworniku słuchawkowego wzmacniacza.
Odnośnie jeszcze klasy podzespołów. W wersji szczytowej, kosztującej 6000 PLN (a więc o osiemset droższej), będzie użyta jeszcze lepsza lampa, a w buforze wyjściowym w miejsce zwyklejszych Jantzen Silver do wyboru kondensatory Mundorf Silver Gold Oil, Jensen Cooper Foil lub Jupiter WAX.
PhaSt Headphone SE
Wzmacniacz był już opisywany, tak więc wspomnę przede wszystkim o dzielących ten egzemplarz od tamtego różnicach. Wchodzący w skład obecnego testu poza jakością podzespołów i lamp nie różni się od poprzednika niczym poza panelem przednim oraz sposobem prowadzenia we wnętrzu kabli. Ta druga sprawa jest ważniejsza, poprzedni bowiem nieco brumił, co musiałem mu wytknąć. Producent wziął sobie rzecz do serca i kable poprowadził w taki sposób, by nie przebiegały zbyt blisko transformatorów wyjściowych. Zabieg okazał się skuteczny; i chociaż w pierwszych dwóch dniach po przybyciu surowy jeszcze egzemplarz cichutko mruczał, to po dwóch dniach ucichł i stał się wewnętrznie bezgłośny nawet w przypadku słuchawek wysoko skutecznych. Przy okazji też dodam, że wyposażony jest w przełącznik impedancji poniżej/powyżej 100 Ω, który się bardzo przydaje. Prócz niego na górnej pokrywie z litego chromu jest jeszcze drugi skobelek włącznika głównego oraz rzadko widywanym sposobem umieszczone pionowo gniazdo słuchawkowe (profesjonalny Neutrik 6,3 mm). Włącznik w postaci skobelka to też jedna z modernizacji, bo poprzednio był to płaski włącznik z tworzywa, zapewniający słabsze styki obwodu. Kolejna modyfikacja to chromowane lustro nie tylko pod ale i za lampami, stanowiące część obudowy transformatorów, obecnie mniej kratkowanej. Jednak najbardziej rzuca się w oczy zmiana panelu przedniego, poprzednio podzielonego na części z drewna i metalu, a teraz jednolicie drewnianego, identycznego jak w sekcji przetwornika, tyle że z dużym i płynnie chodzącym pokrętem potencjometru plus logo PhaSt nie na środku a z boku.
Obie części – przetwornik i wzmacniacz – informują słuchacza o aktywności malutkimi jak główka szpili czerwonymi diodami, które na chwałę boga oczu naszych świecą wyjątkowo łagodnie. Obie świetnie się też komponują pod względem estetycznym, stanowiąc zgrabną całość zdobną drewnem paneli i odbijanymi się w chromach lampami. Te w sekcji wzmacniacza zastąpiono względem wersji podstawowej (3600 a nie 5200 PLN) samymi markowymi, przy czym za moc odpowiadają sowieckie 6H6P, ale tu w wersji najlepszej, ze złoconymi anodami. Lampy te nie mają zachodnich zamienników, ale spisują się znakomicie, a złocone to już w ogóle. Poza nimi używany w tańszej wersji prostownik Tungsrama EZ80 zastąpiono odpowiednikiem Mullarda, i jest to progresywne zastępstwo. Miałem do porównania lampę Tungsrama i dźwięk Mullarda okazał się płynniejszy, lepiej falujący, bardziej finezyjny i całościowo piękniejszy. Nie okazało się wszakże tak, że co zrobił Mullard jest dobre na wszystko. Producent wyposażył wzmacniacz także w lampę sterującej tej marki, i to nawet bardzo nie byle jaką, cenioną 1300 zł za sztukę. A mimo to, a jak się potem okazało: właśnie dlatego, w stanie przyjezdnym wzmacniacz ten – z założenia lepszy – mnie tak do końca nie ujął. Coś mu przeszkadzało w pełni zabłysnąć – jakaś nie do końca ciesząca uszy góra i z lekka wyboista, za twarda średnica. Wszystko to radykalnie ustąpiło po wstawieniu w miejsce Mullarda znacznie tańszej Philips SQ, ale o tym za chwilę.
Panie Piotrze, czy tutaj większą gwiazdą jest wzmacniacz czy DAC? Czy samego DACa jest Pan w stanie z czymś porównać? Np. z Chordem? Co do kabla w HD800 – rozumiem, że był oryginalny.
Wzmacniacz mam i uważam, że jest świetny. Muzyka staje się spektaklem. To jest ten poziom, że niczego więcej już nie trzeba i wydaje się zresztą, że to niemożliwe aby było lepiej. Oczywiście, do czasu ale i tak rzadkie to uczucie pełnej satysfakcji.
Trudno to dokładnie ocenić, ale wzmacniacz jest chyba na tle konkurencji odrobinę lepszy od przetwornika. Sennheiser HD 800 grały z kablem Tonalium, bo nie umiem się zmusić do przechodzenia na słabszy. Proszę tu o zrozumienie – recenzent spędza wiele godzin słuchając i jakość słyszanego dźwięku ma dla niego także życiowe znaczenie.
Jedna uwaga: mój zachwyt pojawił się gdy słuchałem go w górach – chata na uboczu, czysty prąd choć kabel zasilający za 100 zł. W dużym biurowcu w centrum miasta z porządnym kablem ale nieporządnym prądem i mnóstwem fal elektromagnetycznych to surrealistyczne uczucie dotykania dźwięków, gdy każda muzyka była przeżyciem – znikło. Nie znaczy to że Phast nie jest dobry – same góry to za mało aby znaleźć się w raju.
Jakub potrzebował jeszcze drabiny 🙂
Bo nie był audiofilem.
Jak ma sie ten zestaw do Woo Eclipse?
Analogiczny u obu styl, zestaw PhaSta ma nieco więcej mocy. Bardziej też uwypukla różnice pomiędzy słuchawkami, należy się więc domyślać, że jest nieco subtelniejszy, ale też bardziej wymagający. Przy czym podobieństwo cenowe jest tylko pozorne – ukraiński zestaw wymaga interkonektu i dwóch kabli zasilających.
Tak by nie było wątpliwości i problemów z komunikacją. Dystrybutorem jest firma Unicorn Group. Kontakt z nami i informacje o naszej działalności na http://www.unicorngroup.eu
Ciekawe, jak by ten śliczny lampowy duecik wypadł na tle bezwstydnie tranzystorowego Mastera 11 Audio-gd… , który ma jednak dużo więcej wejść i mocy…
Lampy mają tę niepowtarzalną specyfikę. A audio-gd to bardzo porządny tranzystor, mający dużą werwę i dynamikę, a muzykalności też niemało.
Dlatego tez może Dharm D1000 z Master 11 mi się podobały tak, bo właśnie czułem, że przy tym połączeniu nie można się nudzić, a samo granie było dynamiczne i porywało słuchacza.
Mam ten wzmacniacz. Gra razem z m2tech dac i słuchawkami fostex900mk2. Dla mnie fajne połączenie. Kupowałem wzmak w unicorn group. Godny polecenia dystrybutor. Ja miałem kontakt z panem Piotrem super gość. Fachowość czas kontakt wszystko ok. Ponieważ nie jestem ani wielkim elektronikiem ani wielkim audiofilem swoją specyfikacje oczekiwań od wzmacniacza opisałem jak dziecko (pewnie Miał niezły ubaw). Po prostu wrażenia estetyczno odsłuchowe jaka muzyka jak ma brzmieć itd. Zaproponowal komponenty wcale nie naciągał cierpliwie tłumaczył co i dlaczego. Po pół roku słuchania ciagle zadowolony. Autorowi dziękuje za recenzje cała prawda opisana. Zachęcił mnie pan do wypróbowania innych lamp. Bardzo intrygująco opisał pan Dac Phasta. Wyglada na ciekawe urzadzonko i to ze stopniem lampowy. Miał pan może doświadczenie z m2 tech jeśli tak to co by Pan wyszczególnił w bezpośredniej konfrontacji. W sumie nie wiem czy się cieszyć z Pana recenzji znowu naszła ochota odezwać się do Pana Piotra może czas na upgrade wzmacniacza a może pogadać o dac. Tylko kaski ciagle brak. mimo wszystko dziękuje :😀. Czy są inni phastowcy od tego wzmacniacza i dac. Podzielicie się waszymi pomysłami i opiniami jak wam to gra. Hubert
Witam
Panie Piotrze jakie lampy by najlepiej pasowały do NightHawk-ów.
Wzmacniacz posiadam w wersji z Tungsram-em i małym Mullard-em 6dj8. Czy wymieniać wszystkie 4 i na jakie żeby najlepiej się zgrały ze słuchawkami?
Pozdrawiam
Postaram się odpowiedzieć wieczorem, po konsultacji, jakie kable w tej chwili dystrybutor ma na stanie.
Jaka lampa sterująca ?
Mullard E188CC
Philips SQ E88CC lub E188CC
Telefunken E88CC
Ktora w tych najbardziej się zgra w NightHawk-ami?