Recenzja: Magnepan LRS+

Technologia i użyteczność

    Jak to wygląda w praktyce? W praktyce to dwie wyraźnie odchylone do tyłu wstęgi o wymiarach 122 x 33 x 2,5 cm i wadze 18 kilogramów każda. Tylne odgięcie zawdzięczające temu, że wymuszają je dwa mocowane śrubowo metalowe płaskowniki służące za podstawę. Same posiadające możliwość dwupozycyjnej regulacji kąta, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by aplikować podkładki własne, stopniując kąt odchylenia wedle własnego uznania na drodze do pełnego pionu. Całkiem spionizować się nie da, chyba że jakimiś linkami albo żyłkami przymocujemy górne krawędzie do czegoś stabilnego lub alternatywnie zablokujemy podstawę; wtedy będzie można pochylić wstęgi nawet do przodu. Sam tego nie próbowałem i nie wiem czy ktoś próbował, lecz zalecenie producenckie głosi, by siadać w taki sposób, żeby dolna i górna krawędź znalazły się mniej więcej w tej samej odległości od głowy. Drugie zalecenie powiada, by pozostawić panelom dystans od ściany tylnej na metr do półtora. (Raczej nie więcej i nie mniej.) Co jest podobno nieodzowne w sytuacji bicia dźwiękiem równie mocno do tyłu, bez tego zniekształcenia.

      Odnośnie ustawiania jest jeszcze trzecie zalecenie: mianowicie trzeba spróbować czy wolimy aby węższe pasy wstęgowe, odpowiedzialne za reprodukcję wysokich tonów, znalazły się po stronach zewnętrznych czy wewnętrznych pary. Tu nie ma żadnej rekomendacji poza zrobieniem próby i znalezieniem większej przyjemności w tej albo tej konfiguracji.

      A skoro mamy osobne wstęgi odpowiedzialne za soprany, to kolumny muszą być przynajmniej dwudrożne, i takie rzeczywiście są. Ich pasmo akustyczne pokrywa zakres 50 Hz – 20 kHz przy impedancji 4 Ω i skuteczności 86 dB, a odrębność wstęgi sopranów będzie dobrze widoczna pod światło, jako węższy pas z lewej albo prawej strony.

    Widok całości może być różny, wybarwienie panelu może być białe lub czarne, co nie wiąże się z ingerencją w koszty. Wiąże z nimi natomiast stelaż, który można sobie dokupić za dodatkowe dwa tysiące i który dźwignie panele nad podłogę o kilkanaście centymetrów.

     Wiedzeni ciekawością spytacie o sposób podpięcia kabli, skoro to płaska wstęga. No nie, ma te swoje 2,5 cm grubości i z tyłu przy podłodze czarny panel kablowej obsługi z dwiema parami przyłączy. Lecz nie, to nie zaproszenie do bi-wiringu, ponieważ jedna para „zawsze” ma być obsadzona zworą, którą otrzymujemy w komplecie. Bądź też alternatywnie obsadzona specjalnie pasującym do niej także z kompletu opornikiem, a ściślej jednym z dwóch. Te dwa oznaczają wybór pomiędzy poskramianiem sopranów o dwie lub cztery decybele, natomiast na pełny etat pracują z bezopornikową zworą. Możemy zatem korygować sopranowe kwantum, na wypadek gdyby proporcja wysokich okazała się przesadzona. (U mnie się nie okazała i w ogóle słabo to sobie wyobrażam; trzeba by mieć chyba zupełnie beznadziejny tor lub uczulenie na soprany.) Poza dwoma opornikami i pojedynczą zworką trzyzakresowej regulacji sopranów jest obok zwykły dużej wartości bezpiecznik przeciwudarowy, którego zwykłość można zastąpić niezwykłością któregoś z audiofilskich. (Z uwagi na potencjalny głód basu warto będzie spróbować węglowego Verictum, pamiętając o zastosowaniu nadwartościowości.) Odnośnie przyłączania kabla to jeszcze należy dodać, że realizowane jest na dziurkę (banan lub goły drut) i kontrowane śrubą zaciskową typu trzpieniowego, dla której klucz imbusowy też znajdziemy w komplecie.

      I oto stoją i zostały podłączone te wstęgi Magnepana, które kiedyś projektował Jim Winey, a teraz jego następca Wendell Diller. Dokładniej quasi-wstęgi najtańszego modelu, o panelach w kolorze kremowo-popielatej bieli wspieranych przez podstawki z kompletu. Stoją i rzucają wyzwanie, jako iż wielu utrzymuje, że normalne głośniki im nie dorównują. Nie dorównują barwą dźwięku ani jego szybkością, nie dorównują realizmem sceny i realnością wykonawców. Sprawdźmy.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Magnepan LRS+

  1. Sławek pisze:

    Bardzo fajna recenzja tych głośników i kolejna potwierdzająca bardzo wysoką ich jakość jak za tak umiarkowane pieniądze. No i moje 4 kotki byłyby zachwycone, choć dla nich to drapaki 🙂

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Cztery koteczki to już gang 🙂

  2. Borys pisze:

    Panie Piotrze,
    czy eksperymentował pan z odwróceniem ich na 180° czyli tyłem do słuchacza?
    Bijąc do tyłu jak pan mówi… czy oznacza to że, gęstość dźwięku osadza się wyłącznie lub przeważnie poza głośnikami czy jednak wokół słuchacza?
    Dziękuję za odpowiedź!

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Odwracać nie odwracałem, słuchałem natomiast stojąc za nimi i rzeczywiście mocno i bez zniekształceń w tył grają. Odnośnie pola dźwiękowego, to tak jak napisałem w recenzji – atak i ciśnienia są umiarkowane, natomiast całościowy spektakl lepszy niż w głośnikach tradycyjnych. To się czuje natychmiast, bez żadnego zastanawiania, dlaczego tak jest. Uświadomienie, że chodzi o bardziej objętościowe dźwięki i lepszą między nimi koordynację przychodzi podczas badawczej obserwacji i z pewnością nie jest odnośnie tej lepszości wyczerpujące. Tego trzeba doświadczyć, warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy