Recenzja: HEDDphone TWO

       Słuchawki typu AMT, najbardziej zapomniane. Co wcale nie jest prawdą, tyle że nazwy się unika. Te najdawniejsze – Jecklin Float z 1971 – uporczywie poczytywane były za elektrostaty, a obecnie stosująca marszczone diafragmy wytwórnia Dan Clark Audio deklaruje swoje jako planarne; co czyni nie bez racji, bo inne napędzanie, magnesy w Danach Clarkach są bez porównania słabsze niż w tytułowych HEDD, a zakładki płytsze. Ale harmonijkowe membrany to nie jedynie zamierzchłe Jecklin Float i teraźniejsze Dany Clarki. To również aktualne tajwańskie oBravo i serbsko-amerykańskie RAAL, także szwajcarskie Ergo AMT, niemal tak samo prastare i równie klasyczne jak „hełmy” Jecklin Float. Ale znowuż te RAAL pozują na coś innego, słusznie każąc siebie nazywać wstęgowymi, a oBravo to dynamiczne membrany basowe i AMT tweetery z zachodzeniem na tony średnie, je więc uważa się za kombinowane.

      Sięgnijmy do pierwocin. Przetworniki elektroakustyczne Air Motion Transformer (AMT) wynalazł w latach 60-tych i opatentował w 70-tych Oskar Heil (1908–1994), niemiecki wynalazca osiadły po II wojnie w USA. Podobnie jak planarne odznaczają się ruchomą cewką rozpostartą na całej powierzchni membrany, w ich wypadku zawsze głęboko marszczonej, z nicią cewki biegnącą grzbietami marszczeń. Pierwsze takie głośniki wyprodukowało w latach 70-tych ESS z Kalifornii, kolejno dołączały JET, Adam i Precide. Wciąż oferuje je Precide, a oprócz niego Eton, Martin Logan, Mundorf, FAL oraz RAAL. Słuchawki tego typu zainaugurowało w 1971 już przywołane Jecklin Float (firma wynalazcy Jürga Jecklina), niewiele później tak samo szwajcarskie Precide – lata lateczne produkujące swój wciąż oferowany, zaliczany do słuchawkowej klasyki model Ergo AMT, jedyny posługujący się akronimem AMT w nazwie.

      Harmonijkowy kształt membrany ma niezaprzeczalne zalety. Przede wszystkim powierzchnia zostaje ukryta w fałdach, dzięki czemu może być radykalnie większa od rozpiętości samego przetwornika, co jak wiadomo nie pozostaje bez wpływu na potencjał. (Współczynnik ukrycia może przekraczać 8.) Druga rzecz to energia, kolejna prędkość. W przetwornikowym miechu AMT następuje błyskawiczna reakcja całej powierzchni (tak samo jak u elektrostatów, wstęg i planarów), ale tylko dla tej konstrukcji właściwa jest akceleracja fali akustycznej aż do pięciokrotności powstających na płaskich membranach. Dzięki czemu dźwięk szybszy i potężniejszy, jak również – niespodzianka – niosący mniejsze zniekształcenia. Szczególnie brzmienia nacechowane szybką pulsacją zostają lepiej odtworzone, różnica tyczy jednak wszystkich.

      Niemieckie, a dokładniej berlińskie słuchawki o takiej konstrukcji, nazywające się HEDDphone, to propozycja powstałej w 2015-tym firmy Heinz Electrodynamic Designs, założonej przez fizyka Klausa Heinza i jego syna Frederika Knopa, muzykologa i akustyka. Firmy, jak sami piszą, ulokowanej na obrzeżach pięknej dzielnicy Tiergarten i powiązanej z głośnikową ADAM Audio, też należącą do Klausa Heinza; konstruktora który znał osobiście Oskara Heila, pod jego wpływem jeszcze pod koniec lat 70-tych zaczął działalność w branży głośników, rzecz jasna AMT.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

17 komentarzy w “Recenzja: HEDDphone TWO

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Przygladalem sie tym sluchawka na CanJam w Londynie,sluchalem tych starych i duzych i graly lepiej od tych mniejszych,nie wiem czy je poprawili od tamnego roku, bo dla mnie graly wtedy slabo,moze cos sie zmienilo po roku,jak narazie ze wszystkich nowych sluchawek ktore w ostanich latach sie pokazaly to nic lepiej nie gra od nastepcy K-1000 czyli Raal Requisite SR-1b to juz rewelacja..recenzja tu:
    https://www.headfonia.com/raal-requisite-sr-1b-review/

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Mam teraz u siebie i HEEDphone Two i RAAL 1b. Całkowicie przeciwstawne style; u RAAL uwyraźniająco-sopranowo-szczegółowy, u HEED masywno-dotykowy. Jedne i drugie skrajnie wymagające dla torów. I nie zmieniłem zdania: RAAL 1a były lepsze.

  2. Marek S. pisze:

    Które lepsze słuchawki do Dap-a (1.2W 32ohm) ze szczególnym nastawieniem na bas: D7000 czy Two? Które wybrałby Pan dla siebie?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      D7000 są wygodniejsze na głowie, ale brzmieniowo masywniejsze Two. Z moim Kann Ultra grały rewelacyjnie, tyle że miały lepszy od oryginalnego kabel. Ale FAW zrobi bardzo dobry za circa tysiąc złotych.

      1. Marek S. pisze:

        Mam tego Faw-a do Fiio ft5, powinien pasować do D7000 i Two. Czyli jednak Two ciekawsze całościowo.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          „Bycie ciekawym” to parametr z którym trzeba ostrożnie, bo nie można być pewnym co kogo zaciekawi. Mnie bardziej zaciekawiły HEEDphone Two, z ich głębszym, niższym i masywniejszym brzmieniem, które przy najwyższej jakości torze z wielowatowym wzmacniaczem staje się bez mała perfekcyjne. I tę ma nad planarami przewagę, że każde z nich, poza Abyss 1266, dotykają membranami magnesów przy najniższych zejściach basowych, kiedy u AMT tego nie ma. A tak skrótowo biorąc, to z moim DAP ogromnie mi się styl brzmieniowy tych HEDDphone podobał, lecz to moje subiektywne odczucie, nie wolno tego uogólniać.

          1. Marek S. pisze:

            Miałem kiedyś pierwszą wersję i pamiętam że bardzo trzeszczała oraz to, że słuchawki były ogromne. Wygląda na to że w tej wersji te wady zostały wyeliminowane. W każdym bądź razie dziękuję za odpowiedź i Pozdrawiam

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Trudność z HEDDphone jest też taka, że one tak różnie grają z różnymi napędami. To są naprawdę duże rozrzuty i brzmienia niepodobne jedne do drugich. Ale akurat z moim DAP grały nie tylko świetnie, ale też w taki wypośrodkowany, tchnący artyzmem, ale normalny, nieudziwniony i nieprzedobrzony pod jakimkolwiek względem sposób. Niemniej D7000 też z moim DAP świetnie grały, ich wybór na pewno nie będzie błędem. No i jak zawsze, dobrze byłoby móc przed decyzją zakupową porównać. Łatwo powiedzieć.

    2. Alucard pisze:

      Heddphone Two tworzą świetną kombinację z Chordem Hugo TT2. Słuchałem we Wrocławiu. Jedna z lepszych kombinacji tamtego dnia a było mnóstwo tych kombinacji z różnymi słuchawkami i sprzetami. Chociaż i tak wolałbym Audeze LCD2 własnie z tym Chordem. Dobrze napędzone nie ustępują wcale tym wszystkim ultra hi endom. Przynajmniej w tym czego ja chcę od słcuhawek.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        LCD2 vs LCD3 to jednak inne światy. Nie ma zmiłuj.

        1. Marek S. pisze:

          Właśnie wychodzi wersja Two GT o cieplejszej sygnaturze, a nie tak studyjnym brzmieniu jak wersja Two. Przynajmniej tak napisano. Robi się ciekawie.

  3. Marek S. pisze:

    Oczywiście, zanim kupię to porównam. Na szczęście w mp3store jest taka możliwość i duży wybór modeli. Ale reklama 😉

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Napisz jak wypadło.

      1. Marek S. pisze:

        Oczywiście, choć to temat bardziej na przyszłość. Na razie korzystam z uroków Ft5, jeszcze mi się nie znudziły.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          FiiO FT5 właśnie mam na warsztacie. Dość trudna z nimi sprawa. Zdaje się, że przyjechały całkiem surowe; i nic by to nie było trudnego, lecz nie zostałem ostrzeżony, założyłem, że są ograne.

          1. Marek S. pisze:

            Być może nie trafią w gust. Moje od początku mi się podobały, ale wygrzać i tak trzeba. Ja po latach słuchawek tzw. hiendowych, gdzie soprany „walą” z każdej strony, z nimi odpoczywam i słucham sobie muzyki. Niewiem ile jeszcze czasu tak będzie, bo każde prędzej czy później się nudzą.

          2. Piotr+Ryka pisze:

            To z tym sopranem będę miał na uwadze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy