Z czym mamy do czynienia
Pierwszy wyrób Heinz Electrodynamic Designs, słuchawki też nazywające się HEDDphone®, ale naturalnie nie TWO, recenzowałem w 2020, jako jeszcze przedprodukcyjne. Nie należały do wygodnych: uciskały poniżej uszu na boki głowy, muszle mając wyraźnie większe i ustawione pod zbyt ostrym kątem, który miał odpowiednio łagodnieć dzięki wahadłowemu łączeniu z pałąkiem, lecz nie do końca to wychodziło. Nagrodą dźwięk robiący wrażenie; z miejsca czuć było odmienność, ale wzbogacającą muzyczny katalog nie o zbyteczną dziwność, a coś fascynującego. Wyróżniającego się pietyzmem w odniesieniu do brzmień poszczególnych i przy najlepszym (więc też mocnym) napędzaniu łączącego ten pietyzm z imponującą rozmachem całością.
Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że na uwagi o zbyt dużych muszlach firma odpowiadała, że próby ich zmniejszenia każdorazowo skutkowały degradacją brzmieniową, nie udało się nic z tym zrobić. Lecz upłynęły cztery lata i trafiają na rynek HEDDphone® TWO, mające muszle znacznie mniejsze i w miejsce jednopłaszczyznowo wahliwego łączenia z banalnie zwykłym pałąkiem, zespalane z dużo bardziej skomplikowanym poprzez klasyczne chwytaki, zapewniające swobodę manewru w obu bocznych płaszczyznach. Sam pałąk też zwiększył elastyczność, dorzucając od siebie trzeci wymiar szerokości za sprawą wykonania z włókna węglowego, zyskując przy tym podwieszoną, grubo wyścieloną opaskę o regulowanej zapinkami długości; nie ma więc przylegania wprost do głowy, radykalnie lepsze dopasowanie. Ergonomia na wysoką notę, wszystko zostało poprawione, a do tego słuchawki zredukowały ciężar z 718 do 550 g, o ten czynnik również zwiększając wygodę. Czułość ułatwiająco też wzrosła z 87 na 89 dB, mniej sympatycznie natomiast cena – z 7650 na 9999 PLN. Niemal niezmieniony pozostał omaż, o jeden punkt obniżając się do poziomu 41 Ω, a całkiem niezmienione pasmo akustyczne, i tu obejmujące zakres 10 Hz – 40 kHz.
Wszystko razem daje słuchawki nieomalże normalne pod względem użytkowym – jedynie zalecana moc wzmacniacza to od jednego wata w górę, ale podobno pięć razy mniej (200 mW) już będzie całkiem znośne.
Jeszcze jedna rzecz się zmieniła – kąt wprowadzania kabla. Do tamtych dużych muszli wchodził prosto od dołu, drażniąco trąc o obojczyki. W nowych wchodzi pod dużym kątem przekierowującym do przodu, zupełnie nie przeszkadza, tym bardziej że jest lekki, elastyczny, niegruby.
Takie niegrube kable ze słuchawkami dostajemy dwa, oba jako czarne plecionki dozbrojone kevlarem – symetryczną i niesymetryczną długości 2,2 m. Po stronie wyboru przyłączy wraz z nimi pełny wachlarz; dzięki dołączonym przejściówkom gwarantowana obsługa gniazd 3,5 mm, 6,35 mm, Pentacon i 4-pin. Otrzymujemy też zapasowe pady, które łatwo wymieniać, a same pady i wyścielenie pałąka to dobrej jakości skóry wegańskie okalającej miękkie wypełnienia.
Wszystko to spakowane do etui na błyskawiczny zamek z melanż-popiel brezentu i śmiało można powiedzieć, że wszystkie lekcje odrobiono, każda uwaga krytyczna odniesiona do pierwowzoru została uwzględniona i znalazła odtrutkę. Zostało jedno „ale” – czy to zmniejszenie przetworników już nie skutkuje degradacją dźwięku?
To pomniejszenie jest wyraźne, choć ilość sześciu magnetycznych żeber została zachowana. Ich moc, to tak nawiasem coś zupełnie innego niż w każdych innych słuchawkach: przyłożony kawałek metalu pochwycony zostanie mocno, podczas gdy każde inne – zarówno podczas grania jak spoczynkowo – siły magnetycznej nam nie przejawią, mimo że wiele tak się puszy nadzwyczajnymi magnesami z neodymu.
Zmniejszona powierzchnia muszli i wymuszony nią mniejszy przetwornik to siłą rzeczy mniej zakładek, co podobnież ma szkodzić. Więc może te zakładki uczyniono głębszymi? – co z kolei pomaga. Ale głębsze zakładki to zmniejszona skuteczność i wymuszany tym wzrost mocy pasującego wzmacniacza, co tutaj nie zachodzi. Dowiadujemy się jedynie, że nowe, mniejsze przetworniki są „bardziej precyzyjne”, nie dowiadując się dlaczego. Trzeba w tej sytuacji wierzyć na słowo, a najlepiej na własne uszy, podczas kiedy na własne oczy widać, że nowe wcielenie jest zgrabniejsze i skutkiem usunięcia srebrnej obwiedni wahacza i srebrzystości magnetycznych żeber przezierających przez maskownice na wygląd spokojniejsze. Cokolwiek pod prąd temu idzie rozbudowany pałąk, lecz generalnie widać, że starano się o spokojny wygląd, wygodę i łatwość użycia. Na potwierdzenie skuteczności poczynionych zabiegów w połączeniu z poprawą brzmienia na stronie producenta przywołano szereg przykładów współpracy z zawodowymi muzykami i inżynierami dźwięku, zostaje samemu zakosztować. Lecz zanim degustacje, od strony użytkowej dodam, że słuchawki HEDDphone® zrobiły się bez porównania wygodniejsze, bezproblemowo można cały dzień.
Przygladalem sie tym sluchawka na CanJam w Londynie,sluchalem tych starych i duzych i graly lepiej od tych mniejszych,nie wiem czy je poprawili od tamnego roku, bo dla mnie graly wtedy slabo,moze cos sie zmienilo po roku,jak narazie ze wszystkich nowych sluchawek ktore w ostanich latach sie pokazaly to nic lepiej nie gra od nastepcy K-1000 czyli Raal Requisite SR-1b to juz rewelacja..recenzja tu:
https://www.headfonia.com/raal-requisite-sr-1b-review/
Mam teraz u siebie i HEEDphone Two i RAAL 1b. Całkowicie przeciwstawne style; u RAAL uwyraźniająco-sopranowo-szczegółowy, u HEED masywno-dotykowy. Jedne i drugie skrajnie wymagające dla torów. I nie zmieniłem zdania: RAAL 1a były lepsze.
Które lepsze słuchawki do Dap-a (1.2W 32ohm) ze szczególnym nastawieniem na bas: D7000 czy Two? Które wybrałby Pan dla siebie?
D7000 są wygodniejsze na głowie, ale brzmieniowo masywniejsze Two. Z moim Kann Ultra grały rewelacyjnie, tyle że miały lepszy od oryginalnego kabel. Ale FAW zrobi bardzo dobry za circa tysiąc złotych.
Mam tego Faw-a do Fiio ft5, powinien pasować do D7000 i Two. Czyli jednak Two ciekawsze całościowo.
„Bycie ciekawym” to parametr z którym trzeba ostrożnie, bo nie można być pewnym co kogo zaciekawi. Mnie bardziej zaciekawiły HEEDphone Two, z ich głębszym, niższym i masywniejszym brzmieniem, które przy najwyższej jakości torze z wielowatowym wzmacniaczem staje się bez mała perfekcyjne. I tę ma nad planarami przewagę, że każde z nich, poza Abyss 1266, dotykają membranami magnesów przy najniższych zejściach basowych, kiedy u AMT tego nie ma. A tak skrótowo biorąc, to z moim DAP ogromnie mi się styl brzmieniowy tych HEDDphone podobał, lecz to moje subiektywne odczucie, nie wolno tego uogólniać.
Miałem kiedyś pierwszą wersję i pamiętam że bardzo trzeszczała oraz to, że słuchawki były ogromne. Wygląda na to że w tej wersji te wady zostały wyeliminowane. W każdym bądź razie dziękuję za odpowiedź i Pozdrawiam
Trudność z HEDDphone jest też taka, że one tak różnie grają z różnymi napędami. To są naprawdę duże rozrzuty i brzmienia niepodobne jedne do drugich. Ale akurat z moim DAP grały nie tylko świetnie, ale też w taki wypośrodkowany, tchnący artyzmem, ale normalny, nieudziwniony i nieprzedobrzony pod jakimkolwiek względem sposób. Niemniej D7000 też z moim DAP świetnie grały, ich wybór na pewno nie będzie błędem. No i jak zawsze, dobrze byłoby móc przed decyzją zakupową porównać. Łatwo powiedzieć.
Heddphone Two tworzą świetną kombinację z Chordem Hugo TT2. Słuchałem we Wrocławiu. Jedna z lepszych kombinacji tamtego dnia a było mnóstwo tych kombinacji z różnymi słuchawkami i sprzetami. Chociaż i tak wolałbym Audeze LCD2 własnie z tym Chordem. Dobrze napędzone nie ustępują wcale tym wszystkim ultra hi endom. Przynajmniej w tym czego ja chcę od słcuhawek.
LCD2 vs LCD3 to jednak inne światy. Nie ma zmiłuj.
Oczywiście, zanim kupię to porównam. Na szczęście w mp3store jest taka możliwość i duży wybór modeli. Ale reklama 😉
Napisz jak wypadło.
Oczywiście, choć to temat bardziej na przyszłość. Na razie korzystam z uroków Ft5, jeszcze mi się nie znudziły.
FiiO FT5 właśnie mam na warsztacie. Dość trudna z nimi sprawa. Zdaje się, że przyjechały całkiem surowe; i nic by to nie było trudnego, lecz nie zostałem ostrzeżony, założyłem, że są ograne.
Być może nie trafią w gust. Moje od początku mi się podobały, ale wygrzać i tak trzeba. Ja po latach słuchawek tzw. hiendowych, gdzie soprany „walą” z każdej strony, z nimi odpoczywam i słucham sobie muzyki. Niewiem ile jeszcze czasu tak będzie, bo każde prędzej czy później się nudzą.
To z tym sopranem będę miał na uwadze.