Budowa i te rzeczy
Słuchawki dostajemy w identycznym względem opakowania dawniejszych flagowców prostopadłościennym pudle wyłożonym czarną satyną, mającym na dole, poniżej spoczywających w swym leżu słuchawek, przegrodę na kabel upchnięty w kartonowe pudełko.
Odnotujmy dwie rzeczy, a każdą z innej bajki. Dobra bajka powiada, że to kabel wysokiej jakości w oparciu o miedź beztlenową czystości 7N i rodowane wtyki przy muszlach typu podwójny mikro jack (jak u Sennheiser HD 600). Zła bajka dorzuca do tego, że w komplecie znajdziemy samotny taki kabel z końcówką duży jack, a gdybyśmy potrzebowali, albo tylko naszła nas chętka, na kabel symetryczny z 4-pin lub Pentacon, musimy nabyć taki oddzielnie za circa dwa tysiące. Ewentualnie można od razu obstalować z końcówkę symetryczną, ale wówczas absencja niesymetrycznej, brak bowiem jakichkolwiek przejściówek.
Z uwagi na domniemaną wysoką jakość okablowania i relatywnie niewygórowaną cenę całości względem konkurencyjnych flagowców wiodących marek, nie stanowi to poważnego problemu – jakiego kabla będziesz sobie życzył, taki dostaniesz w komplecie.
Oprócz kabla w zestawie welurowy worek ochrony ze sznurowym ściągaczem, materiały do pielęgnacji muszli oraz papierologia. Stojaka nie uświadczymy, szkoda, ale nie takie słuchawki stojaka też nie mają, czterykroć droższym Susvara Unveiled nawet gatunkowego kabla poskąpiono.
Z czarnej satyny podnosimy i zaczynamy oglądać nietypowo błękitne słuchawki o sporych, okrągłych, gładkich i zasklepionych na amen muszlach, nie ozdobionych żadnym przetłoczeniem, napisem ani emblematem. Chłodny błękit indygo chłodzi się nawzajemnie z czernią opaski nagłownej i wybiegających z niej chwytaków, jedyny jasny akcent to prowadnice regulacyjne, których dwużebrowe srebrzenie wyłania się gdy rozciągamy pałąk. To rozciąganie zatrzaskowo fiksowane i dobrze trzymające zadane rozstawienie, czego nie można powiedzieć o Susvara Unveiled, które się za łatwo rozłażą. Jedyna zmiana względem pałąków znanych ze starszych flagowów to trochę poszerzona skórkowa opaska bezpośredniego kontaktu z głową.
Słuchawki są luksusowo komfortowe, to musimy im przyznać. Idealnie leżą na głowie, mięciutko otulając, a zwiększone, jak zapewniają, za ich sprawą odczuwanie muzycznej przestrzeni, stanowi swego rodzaju przeciwieństwo minimalnego odczuwania obecności ich samych. Stoi też za tym ciężar 420 g, a więc relatywnie nieduży i nie powiększany przez kabel, który jest lekki i giętki, ale nie z tych lejących się przez ręce i włosowato cienkich. Ma gęsto tkany czarny oplot zarówno za jak przed igrekiem, a o końcówkach już mówiłem, nie będę się powtarzał. Długość 2,5 m w pełni wystarcza, nie stwarza żadnych ograniczeń – strona wygody użytkowej została zrealizowana na poziomie szczytowym.
Dołącza estetyka, także wyróżniająca, bowiem nie ma chyba innych słuchawek barwy indygo naniesionej na klonowe muszle. Z przedmiotu bije spokój i jednocześnie niecodzienność, spogląda się nań z uznaniem, wyczuwa jego niezwykłość. Jednocześnie to rodzaj technicznego produktu, którego techniczność ukryto; dopiero po zaglądnięciu do muszli widać przez mgłę tkaniny osłonowej srebrzyste żebrowanie przetwornika. W jego czeluści prostokątna membrana ma rozmiar 416 x 456 mm, a więc prawie 190 cm², niełatwo znaleźć większą. Schematu budowy nie starano się skrywać przed okiem konkurencji i dociekliwością recenzentów, na stronie producenta wszystkie warstwy tworzące uwidoczniono na przekrojowym schemacie i porównano do konstrukcji wcześniejszych.
Suche dane mówią o paśmie przenoszenia 10 Hz – 40 kHz, impedancji 32 Ω, czułości 100 dB i dopuszczalnej mocy sygnału wejściowego nie większej niż 3,0 W. – Wszystko w planarnej konstrukcji zamkniętej od jednego z dwóch (drugim Yamaha) prekursorów słuchawek planarnych, dawno temu wynalezionych, na długo potem zapomnianych, tak teraz popularnych.
Opakowanie na zdjęciach nie jest oryginalne, to jakiś uniwersalny pokrowiec.
Jakby Pan porównał Foxtex z Finał Sonorous VI? W jakim aspekcie Finał przegrywa z Foxtexem?
Sonorous VI to słuchawki unikalne, których nie należy się pozbywać Dają niezrównaną ekstensję sopranów, Fostex nie mają takiej. W zamian u nich wszystko bardziej trójwymiarowe, ale to nie jest pełna rekompensata.
Dziękuję za odpowiedź.
A jeśli chodzi o wokale kobiecie i męskie, to który model wg Pana ukazuje je bardziej naturalnie? No i muzyka klasyczna na których słuchawkach brzmi lepiej?
Tego nie można obiektywnie ocenić. Jedne pokazują lepiej soprany, drugie ujmują je łagodniej, tak jakby z większej odległości słuchać, w zamian lepiej realizują parametr 3D.
Bardzo interesująca recenzja.
Ps.
„Zdaniem japońskiej firmy TH1000RP można traktować jako instrument muzyczny mający dawać radość, natomiast model otwarty ma większą scenę i jest bardziej neutralny.”
Otwarty czyli TH1100RP. Jeszcze większa scena? Większa magia? Jest szansa na jakieś porównanie? Może na recenzję?
Szansa raczej jest, bo leży koło mnie w pudle już od przeszło miesiąca. Ale jeszcze nie skosztowałem.
P.s. Jeszcze dopytam. Panie Piotrze, jakie słuchawki zamknięte miazdzą Finale Sonorous VI w brzmieniu? Jakby mógł Pan polecić słuchawki do posłuchania? Pozdrawiam
Nie ma takich, które by „miażdżyły”, Sonorous to rewelacyjne słuchawki, ich soprany są unikalne. Z pewnością wolałbym od nich Sony MDR-R10, ale wątpię by istniał dzisiaj na świecie chociaż jeden egzemplarz tych słuchawek grający całym ich potencjałem. Z bliższych czasowo i zamkniętych mogę podać pewne przykłady Audio-Technica ATH-L5000 i dwóch wyższych Sonorous, czyli X i VIII. Ale ich też od kilku lat nie produkują, więc tylko z drugiej ręki. Cała reszta pewniaków to słuchawki mniej lub bardziej otwarte. Ale to są moje wrażenia i moja skala ocen, inni mogą mieć inne. Przychodzą mi też na myśl Dan Clark Audio STEALTH, ale te są niełatwe, gdy chodzi o dogadanie z resztą toru.
To jeszcze jeśli mogę zapytać: Audeze LCD-XC czy Fostex th1000 RP? Które z tych słuchawek będą piękniej pokazywać wokale i będą lepsza opcja do muzyki klasycznej? Pozdrawiam
Tych Audeze słuchałem ostatni raz wiele lat temu. Miały piękną holografię i piękne, ciepłe brzmienie. Jak grają produkowane obecnie, nie wiem, trudno zatem mi radzić.
Dzień dobry, jako iż nigdzie w internecie nie mogę znaleźć choćby wykresu odpowiedzi częstotliwościowej, a pamiętam, że recenzował Pan też TH610 – jak w porównaniu do nich dźwiękowo wypadają TH1000RP pod względem strojenia?
TH1000 oferują większą scenę i wyższej jakości melodykę. Odbiera się je jako spokojniejsze i dostojniejsze, mniejszy nacisk kładące na szczegółowość, a większy na klasę ogólną. Ale jak ktoś szczegółowość i żywość lubi, to nie ma konieczności wymiany.
Dziękuję za odpowiedź. Absolutnie uwielbiam swoje nie najmłodsze już TH610. Są to zresztą słuchawki, które nieco wyleczyły mnie z ciągłych poszukiwań, choć przyznam, że jak nadarzy się okazja, to z pewnością posłucham TH1000. Pozdrawiam.