Recenzja: Final D8000 Pro Edition

Budowa

Szary pokrowiec.

Okazuje się, że repertuar zwrotowych zabiegów może być jeszcze szerszy, albowiem Final D8000 Pro nie powiadają o sobie ani że są najlepsze, ani że wyjątkowe, tylko że przełomowe. „To przełomowe słuchawki planarne wyposażone w nowatorski System Stabilizującej Strefy Powietrznej AFDS (Air Film Dumping System)” – tak to zostało określone.

Z tym nowatorstwem w sensie „teraz” to cokolwiek przesada, ponieważ system AFDS widzieliśmy już u Final D8000 bez przyrostka Pro, których recenzję napisałem równo dwa lata temu. W tamtej recenzji stoi, że prace nad AFDS rozpoczęto jeszcze w 2014, a na połowę 2017 był już w rynkowych słuchawkach. Niemniej system faktycznie jest nowatorski i na swój sposób przełomowy – jako jedyny oferuje membrany dla słuchawek planarnych z wytrawionymi a nie przyklejonymi czy napylonymi elektrodami. Co daje dwa ważkie atuty: ogólny tej membrany spadek masy i pozbycie się z jej powierzchni kleju. Pierwsze pozwala na większą reaktywność, bardzo ważną przy odtwarzaniu wysokich częstotliwości; drugie na większą elastyczność, potrzebną jednakowo częstotliwości każdej. To wszakże jeszcze nie wszystko, na AFDS składa się po stronie nie membrany, a słuchawkowej komory, system regulatorów przepływu powietrza z obydwu stron przetwornika, dzięki któremu nie pojawia się inna słabostka typowa dla słuchawek planarnych – podczas odtwarzania najniższych dźwięków nie dochodzi do kontaktu membrany z napędzającymi jej elektrody magnesami. To też kluczowy postęp, ponieważ zgodnie z nazwą przetworniki planarne są bardziej od dynamicznych płaskie, a prawidłowa reprodukcja basów wymusza duże wychyły. Drogą skomplikowanej obróbki matematycznej, przedzierzgniętej w złożony układ techniczny, udało się te wychyły zredukować bez utraty jakości odtwórczej; membrany w Final D8000 nie potrzebują dużych wychyleń, by bas został świetnie odtworzony. Świetnie, to znaczy na równi potężnie co precyzyjnie; i mało tego – to wszystko nie tylko procentuje w przypadku basu, ale też wzmaga dopasowanie słuchawkowego brzmienia do ludzkiej percepcji słuchowej. Ta w wyrafinowany sposób wentylowana obustronnie i wolna od kleju membrana wywołuje u słuchacza poczucie percepcji dźwięku całkiem jak w otwartej przestrzeni, zupełnie jakby nie poprzez obejmujące głowę słuchawki.

I tak faktycznie się dzieje, to nie są żadne bajki. Wielokrotnie porównując starsze D8000 miałem możność przekonać się, że pod względem poczucia otwartości ustępują jedynie słuchawkom o przetwornikach zawieszonych swobodnie, czyli jedynie AKG K1000 oraz Mysphere 3. Żadne inne, choćby nie wiem jak bardzo otwarte dzięki ażurowym pokrywom, nie mogą pod tym względem z Final D8000 konkurować; ten aspekt u nauszników z Kawasaki opracowano perfekcyjnie. Zdumiewający efekt uzyskano dzięki pięciu wentylom w obudowach i czterem graniastym wyżłobieniom po stronie wewnętrznej padów, które współpracując z perforowanymi maskownicami po obu stronach przetwornika dokonują cudu idealnego rozproszenia, że nawet najuważniej się wsłuchując nie wytropisz odbić od muszli. Formalnie więc słuchawki należą do półzamkniętych, w odbiorze, jak żadne inne przylegające do głowy, są otwarte. Tłumienie dźwięków z zewnątrz zapewniają przy tym niewielkie i same są dla otoczenia słyszalne, coś niecoś jednak w obie strony tłumią.

Srebrne słuchawki.

Zagłębmy się w szczegóły konstrukcyjne i spójrzmy na całościowy wygląd. Od strony czysto technicznej niby niewiele się zmieniło, a jednak zmieniło dużo. Zacznijmy może od tego, skąd wziął się nowy wariant w sytuacji sukcesu pierwszego? Nazwa zdaje się wszystko tłumaczyć, ale pozostaje pytanie: dlaczego te pierwotne nie mogły spełniać funkcji pro? Odpowiedź na to pada, że poszło o kwestię głośności. Nie jednak o konstrukcję bardziej zamkniętą, gdyż to nie miałoby sensu. Całkowite, a nawet tylko większe zamknięcie  komór, musiałoby wszak zburzyć cały kunsztowny zabieg z techniką AFDS – i psu na buty takie coś. A zatem, co nie tak? Otóż inżynierowie dźwięku wystosowali postulat stworzenia słuchawek takich samych, ale lepiej się sprawdzających podczas głośnego grania. Dopiero teraz się okazuje, że Final D8000 zostały w większym stopniu ukierunkowane na muzykę klasyczną, dla której większe znaczenie ma reprodukcja wysokich tonów oraz gwałtowne przejścia dynamiczne z cichości do głośności. Tymczasem dla najpopularniejszej w dzisiejszych repertuarach muzyki rockowej i rozrywkowej ważniejsza jest reprodukcja basu i granie cały czas na wysokich obrotach głośności, w efekcie czego słuchawki nie zostały zmienione, a tylko przestrojone, aby to lepiej uwzględniać. Ściśle biorąc, zaszły dwie zmiany techniczne i jedna wizualna. W modelu profesjonalnym całe muszle stały się z czarnych srebrne, co ładnie kontrastuje z czernią pałąka i padów. Jeżeli przy okazji nie zmieniono proporcji pomiędzy aluminium a magnezem (o czym nikt nie wspomina), to jest to zmiana czysto estetyczna. Odnośnie natomiast zmian technicznych, to pady zyskały perforację oraz z innego materiału wykonaną powierzchnię kontaktu z głową, wzbogaconą nie tylko o dziureczki, ale także specjalne włókna mające zdolność absorpcji potu. W efekcie stały się z gładko-śliskich dziurkowane tudzież mechate, fakturą przypominające coś pośredniego pomiędzy irchą a welurem. W kontakcie dotykowym są wyjątkowo miękkie, lepiej otulające i bardziej sympatyczne. W dodatku z wentylacją, analogiczną jak u topowych Focal. Prócz tego z wrażeń dotykowych pałąk na głowie cokolwiek mocniej się zaciska, ale pomimo tego w parę chwil z tej głowy całkiem „znika”. Nie znika natomiast wspomniane przestrojenie, dźwięk okazuje się inny. Ażeby go przestroić zastosowano inną membranę – ciemniejszej barwy i z minimalnie innym rozkładem pierścieniowo wytrawianych elektrod. A wszystko z myślą o tym, by zakres maksymalnej czystości i przestrzenności dźwięku przekierować z sopranów bardziej na stronę basu, co bardzo wyraźnie słychać.

Srebrzysto-czarne konkretnie.

Nic a nic nie zmieniło się natomiast odnośnie aspektów techniczno-pomiarowych. Membrana ma tak samo średnicę 50 mm i osadzona została w identycznych poza kolorem muszlach z aluminiowo magnezowego stopu. Identyczne są także obsługujące ją po obu stronach ustroje akustyczne i identyczna impedancja 60 Ω. Być może zaszły jakieś zmiany w zakresie pasma przenoszenia, ale podobnie jak MrSpeakers, Final go nie ujawnia. Nienaruszona pozostała także skuteczność 98 dB i całościowa waga 523 g. Co jeszcze się zmieniło, to cena jaśnie pani. Z 15 299 u D8000 dźwignęła do 17 299 PLN, co jednak łatwo wytłumaczyć. W zestawie wersji nieprofesjonalnej nie ma bowiem ani trzymetrowego kabla z posrebrzanej miedzi zakończonego dużym jackiem – za który solo dwa czterysta, ani etui ochronnego – za które trzeba też dopłacić, konkretnie trzysta złotych. W sumie więc zestaw profesjonalny jest korzystniejszy cenowo, a w każdym razie nie płacimy za sam zmieniony kolor i  lepszy humor producenta.

Odnośnie jeszcze tego dołączonego etui, to jest inne niż dokupieniowe do wersji nieprofesjonalniej – nie czarne a popielate i z dodatkowymi przetłoczeniami oraz zmienioną rączką. Mniej eleganckie, bardziej praktyczne – co w sumie i tak mało znaczy. Ważne bowiem jedynie brzmienie i ewentualnie jeszcze wygoda. Ta jest z grubsza ta sama, choć pady profesjonała są milsze w kontakcie ze skórą i dodatkowo wentylowane. Jednakże całe clou w brzmieniu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Final D8000 Pro Edition

  1. Patryk pisze:

    D8000 Pro czy Focal Utopia wedlug pana?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Z kablami na wyposażeniu – Final D8000 Pro. Na ile można poprawić Focal Utopia lepszym kablem, tego nie wiem.

  2. Fon pisze:

    Dajcie spokój z tą drożyzną ceny są wręcz niesmaczne, się porobiło…
    Może jakieś bardziej przyziemne testy Piotrze jak się da

    1. Marcin pisze:

      Jestem tego samego zdania. Ceny obecnych, „audiofilskich” słuchawek wystrzeliły ponad stratosferę i to naprawdę nie jest zabawne. No ale jest tylko jeden, ekonomicznie słuszny zresztą powód takiego stanu rzeczy – ktoś takie słuchawki w takich cenach kupuje. A jeśli kupuje, to i ceny nie spadną niestety.

      1. Andrzej pisze:

        Wielcy gracze słuchawkowego świata próbują ustawić sobie rynek na swój sposób tworząc coś w rodzaju oligopolu. Obecnie jest moda na słuchawki i co zamożniejsi klienci kupują drogie słuchawki chociażby po to aby być „trendy”. Ta gra może się jednak dla tuzów słuchawkowej branży źle skończyć. Założony przez nich efekt może być dokładnie odwrotny, i to właśnie rynek spowoduje przetasowanie i za parę lat będziemy mieli zupełnie innych wiodących graczy na rynku słuchawkowym. Stosunek popytu na niskich pułapach cenowych do zagregowanej siły nabywczej na wysokich pułapach cenowych jest nieporównywalnie większy i tworzy nam się olbrzymia nisza gdzie mogą wejść nowi gracze, dotychczas trzymani niejako na dystans przez tych dużych. Wystarczy chociażby popatrzyć na to co wchodzi na rynek: Soundmagic hp 1000 – słuchawki z dużymi aspiracjami do audiofilskiego holograficznego odsłuchu,(sprzętowo też);Takstar hf580-magnetoplanary; Braiwavz Alara – magnetoplanary,(podobno wyprzedane na pniu ale w niektórych miejscach jeszcze dostępne; Kennerton Magni; Creative wprowadza na rynek możliwości ulepszenia, lub zmiany charakteru brzmienia słuchawek poprzez system X-FI i być może jest to tańsza alternatywa dla opisywanego tutaj jakiś czas temu procesora dźwięku jednej z krakowskich firm.
        Co do Nightowli ich dużą zaletą jest to że do poprawnego odsłuchu nie potrzebują jakiegoś szczególnie wymagającego toru.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Był niedawno test MrSpeakers Aeon. Niedługo, ale już po AVS, które trzeba odbębnić, będzie nowych, znacznie tańszych Crosszone. Nie jakichś specjalnie tanich, ale od tych Final trzy razy tańszych. Natomiast wszystkim poszukującym słuchawkowej okazji, a zatem czegoś „po pieniądzach”, polecam szybciutko kupić któryś z ostatnich egzemplarzy AudioQuest NightOwl. Na moją odpowiedzialność.

      1. Fon pisze:

        To jest dobra koncepcja Audioqest jest tu czarnym koniem cenowym

        1. Piotr Ryka pisze:

          Był. Pytałem polską dystrybucję – definitywnie wycofali się z produkcji słuchawek. Bardzo dziwna strategia, niezrozumiała.

          1. Alucard pisze:

            Bez sensu. Nightowl w cenie około 3000zł urywają dupę moim zdaniem. Wygodne, lekkie, detaliczne z relaksująca barwą i ładnym basem. Szybkie organiczne granie z dobrym kopem z dołu. Zrobili dobre słuchawki, potem wypuścili ich jakby jeszcze lepszą poprawioną wersję i się wycofali.

          2. Marcin pisze:

            Czy te NightOwl są lepsze od NightHawk? Te drugie skolei chyba też mają dwie wersje (czyli pierwotna i carbon)? Które są najlepsze w rodzinie Audioquest’a?
            Z góry dziękuję za odpowiedź 🙂

          3. Piotr Ryka pisze:

            Niestety nie odpowiem – nie miałem okazji porównać. Ale jak na swe ceny, to wszystkie są w porządku.

          4. Bohdan pisze:

            Dzięki piękne za rekomendację tych Audioquest… zajżałem w google i trafiłem na pojedyńczy egzemplarz, w takiej cenie , że aż wstyd ją tu podać… i oczywiście nie omieszkałem zamówić…

      2. Adam Rzetelski pisze:

        Jaki jest według Pana najlepszy tor lub tory pod Nightowle? Pomijając Reda.
        Obecnie mam Mojo, Fiio q5, Aune S7 i z ciekawości, a może nie tylko chciałbym usłyszeć ich pełny potencjał i porównać do tego co mam, bo coś czuję, że da się lepiej.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Najlepszy raczej mijałby się z celem, bo byłby strasznie drogi. Polecam wzmacniacz FEZZ Audio Omega Lupi. Nie jest drogi, a posiada dużo mocy, której NH potrzebują do osiągnięcia pełnej transparencji.

          1. Adam Rzetelski pisze:

            Dziękuję spróbuję Nightowli z Lupi, bo wciąż czegoś mi brakuje w tych NO. Niby jest dobrze, ale nie do końca.

          2. Adam Rzetelski pisze:

            Panie Piotrze a jeszcze zapytam o Feliksa Euforię, w recenzji opisał Pan w skrócie połączenie z NH jako dobre, ale nie do końca tak dobre jak z Fosteksami.

            A czy zgrałoby się to z Nightowlami? Bo sama Euforia mnie ciekawi, ba nawet bardzo ciekawi, po tym co piszą, to WOW, jeśli rzeczywistość będzie tak jak ją opisują, to jestem na tak. I z tego względu w niedalekiej przyszłości mam zamiar udać się, aby jej posłuchać. Stąd ciekawi mnie czy można liczyć na dobre zgranie z NO.

            Bo NO jak się czyta, sporo się różnią od NH, więc może jak NH nie do końca zagrały tak super jak fosteksy, to może NO będą miały większe pole do popisu z racji trochę bardziej „wyrównanego” grania. Ze wszelkich porównań NH jawią się jako bardziej basowe, pogłosowe i z mniej zaznaczoną górą względem NO, ale nie miałem przyjemności obcować z Nighthawkami, więc posiłkuję się jedynie internetem w ich przypadku.

  3. Alucard pisze:

    Nie wiem jakich wersji słuchałem we Wrocławiu, ale przewaga Nightowl nad Nighthawk to pełniejszy bardziej organiczny bas, ogólnie dźwięk bardziej wygładzony i lepiej zespolony, wydają się naturalniejsze. Nighthawk grają jakby syntetycznie i sucho w bezpośrednim porównaniu. Najbardziej planaro podobne dynamiki jakich słuchałem to Nightowl. Generalnie są podobne co do barwy i ogólnej sygnatury – ciemno i mocno z dołu, ale Nightowl wygrywają właśnie na zasadzie lepszego wypełniania i propagowania dźwięku przyjemniejszego i łatwiejszego w odbiorze. Dla mnie to poziom dynamików do co najmniej 10 000zł. Brać póki są.

  4. Fon pisze:

    Ja mam NH z zakrytymi bokami w miejscu siatek, dotoczone dekle i słuchawki grają bardzo podobnie do NO bo porównywałem kiedyś, dodałem jeszcze troszkę watoliny i dla mnie jest bardzo ok, z siatką grają specyficznie ale też ciekawie.
    Fakt to genialne słuchawki,ciężko zrozumieć firmę…

  5. Roman pisze:

    Pozwolę sobie wrócić do tematu recenzji – słuchałem dłuższą chwilę D800Pro na AVS i mogę powiedzieć tylko – fenomenalne!

    1. Sławek pisze:

      Zgadzam się z przedmówcą, też słuchałem na AVS.

      1. Miltoniusz pisze:

        Z czym grało?

        1. Roman pisze:

          Grało z czym się chciało. Fonnex jest bardzo frontem do klienta – można brać Finale i chodzić z nimi po całej strefie podpinając do czego tylko dusza zapragnie. Do wyboru, do koloru, bo wzmacniaczy było co niemiara.
          Ja na ten przykład słuchałem dłużej z nowym Bursonem V3.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy