Recenzja: EMM Labs XDS1 SE V2

Odsłuch: Z głośnikami cd.

EMM_Labs_XDS1_V2_04 HiFiPhilosophy

Jedno jest pewne – lepiej nie zadzierać z osobami dzierżącymi pilota od XDS1.

Cały czas obracamy się tu w najwyższych kręgach zamiany cyfry w analog, któremu to procesowi odtwarzacz Audio Research dodawał skrzydeł wspomagając się technologią lampową, a EMM Labs i Accuphase realizują te szczytne cele całkowicie w domenie tranzystorowej i na pewno nie mniej udanie. Tak więc tranzystory okazują się stawiać lampom skuteczny opór i jedyną różnicą na jaką można tu wskazać pozostaje pewna w przypadku lamp marzycielskość, oparta na nieco dłuższych wybrzmieniach i nieco większym pogłębieniu dźwięków – nieco upiększająca, ale rodząca jakże piękne muzyczne klimaty. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że sam proces obróbki sygnału na poziomie 192 kHz zarówno szczytowe Accuphase jak i EMM Labs mają nieco lepiej przyrządzony, ogólnie dający efekty bardziej realistyczne, bez tego trochę sztucznego wygładzenia.

Gdy chodzi o całościową realizację, niepodobna mieć do szczytowego odtwarzacza dr Meitnera zastrzeżeń. Brzmienie jest ciepłe, naturalne, niezwykle przyjazne i dynamiczne. Ma w sobie dużo, ale nie nadmiernie, powietrza i znakomitą przejrzystość. Muzyczna akcja toczy się wartko i z rozmachem, a wszystkie aspekty sceniczne i inscenizacyjne dopracowano z wielką starannością. Szybkość, atak, energię i jednocześnie melodyjną pieszczotę oraz dbałość o wydobycie każdego detalu – wszystko to dostajemy bez żadnego proszenia. Jedyny wymóg to odpowiedni osprzęt towarzyszący i ten nieszczęsny zasilający kabel, którego w przypadku marnych przewodów, w tym oryginalnego dołączonego do odtwarzacza, stanowczo zabraniam, chyba że ktoś pragnie mieć za 107 tysięcy SACD grające jak takie za dwadzieścia, trzydzieści. To wówczas proszę bardzo.

Etap odsłuchu z głośnikami da się podsumować stwierdzeniem, że odtwarzacz dr Meitnera dał pokaz znakomitego brzmienia na poziomie charakterystycznym dla tych zajmujących pozycje szczytowe u najbardziej uznanych producentów i jeśli czegokolwiek się czepiać, to pewnego braku własnego charakteru. Jest świetny, ale poza ogólną świetnością i fantastyczną muzykalnością niczym się nie wyróżnia. Dla jednych będzie to wadą, dla innych zaletą. Niektórzy zwykli oczekiwać od źródeł jakichś cech szczególnych, jakiejś wartości dodanej, jak choćby ta przestrzenność u Audio Research CD9, jednak EMM Labs XDS1 V2 SACD nie wnosi od siebie w wianie niczego szczególnego poza analogowością, przyjaznym brzmieniem i bardzo wysokim poziomem wszystkich tego brzmienia składników. Nie opowiada żadnej własnej narracji i nie ma własnego stylu. Nie jest nadmiernie gorący, jak Accuphase DP 800, ani pomnikowo doskonały, jak DP 900. Nie niesie z sobą czterech brzmień, w tym jednego uprzestrzenniającego, jak Audio Research CD9, ani tak niespotykanej gdzie indziej dynamiki, jak flagowy Metronome. Jest po prostu świetny – i już. I to jest całkiem dobre, bo kiedy z kolei mamy do czynienia z tamtymi (pomijając dynamikę, bo ta jest uniwersalna), te ich cechy charakterystyczne wymagają często dobrania odpowiedniego toru, uwzględniającego tę ich specyfikę, bądź nieustannego głowienia się nad tym, które brzmienie z tych kilku dostępnych jest najlepsze.

EMM_Labs_XDS1_V2_11 HiFiPhilosophy

A jak gra poprawiony XDS1?

Prawdę mówiąc trochę to bywa irytujące, psując niejednokrotnie zabawę, zwłaszcza kiedy jakiś odsłuch nie przebiega perfekcyjnie (wszystko jedno czy skutkiem słabszej predyspozycji słuchającego, czy niedoskonałości nagrań), bo wówczas pojawia się myśl: „A gdyby tak zmienić ustawienia? A może nie wszystkie składniki zestawu zostały dobrane właściwie?” Tymczasem tutaj wszystko jest proste i jasne: Jedno uniwersalne brzmienie, do wszystkiego świetnie pasujące, a przy tym – rzecz bardzo ważna – doskonale ukazujące charakter podłączanych urządzeń, co pozwala łatwiej niż w innych wypadkach szukać optymalizacji. Bo z jednej strony wiedzę o naszym torze dostajemy łatwiej niż kiedy indziej, a z drugiej nic nas nie ogranicza, bo sam odtwarzacz nie wymaga żadnych ekstra dopasowań, pozwalając grać na dowolną nutę w zależności od podpinanych sobie urządzeń. Tak więc kiedy głębiej się zastanowić, całkiem konkretne te atuty z tego jego braku charakteru wynikają. Całkiem, całkiem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

1 komentarz w “Recenzja: EMM Labs XDS1 SE V2

  1. Tomek pisze:

    Przeczytałem z przyjemnością. Jak zwykle ciekawie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy