Recenzja: EMM Labs XDS1 SE V2

Budowa

EMM_Labs_XDS1_V2_10 HiFiPhilosophy

EMM Labs XDS1 V2

   I oto stoi przede mną taki prestiżowy, arystokratyczny  EMM Labs XDS1 V2 SACD, będący nowszą, udoskonaloną wersją swego szeroko znanego poprzednika, znanego zwłaszcza za oceanem, jako że Ed Meitner znalazł życiową przystań w Kanadzie, toteż jego EMM Labs jest firmą kanadyjską. Na licznych i bardzo popularnych w USA audiofilskich zlotach można oglądać w zdjęciowych reportażach dzielone bądź umieszczone w jednej obudowie odtwarzacze Eda Meitnera, stanowiące chlubę i przedmiot dumy ich właścicieli. Te i te są bardzo drogie, a taki jednoelementowy, testowany przez nas obecnie, kosztuje 107 tysięcy PLN. Nie jest wprawdzie najwyższy w katalogu, jak zwykle grzecznie ustępując miejsca dzielonemu, posiada jednak zaszczytny tytuł „Reference”, jest zatem najwyższy w swojej klasie. O jego zaletach technicznych sama firma powiada, że polegają na maksymalnym uproszczeniu ścieżek sygnału oraz zastosowaniu pojedynczego tylko stopnia tego sygnału wzmocnienia, w odróżnieniu od odtwarzaczy typowych, mających trzy takie stopnie, niepotrzebnie pomnażające zakłócenia. Ponadto wzmocnienie to pracuje w czystej klasie A, jest zatem najlepsze z możliwych. W ogóle wszystko podporządkowano tutaj zasadzie eliminacji zakłóceń, co sprowadziło się do stosowania najwyższej jakości komponentów i profesjonalnych rozwiązań. Ścieżki są z grubej miedzi, możliwej do wdrożenia dzięki zaczerpnięciu technologii obwodów od przemysłu lotniczego i obronnego, sekcja zasilania oddzielona, starannie obudowana i zsynchronizowana częstotliwościowo ze wszystkimi pozostałymi układami elektronicznymi, a napęd to najwyższej klasy system optyczny Esoterica. Całość pracuje w standardzie SACD, także tym będącym niegdyś nadzieją Sony wielokanałowym reżimie w zamierzeniu wyłącznościowym, definitywnie mającym zastąpić standard CD, jak również tym zwyklejszym, dwukanałowym. Urządzenie czyta zatem trzy warstwy, a jak je różnicuje, to się jeszcze okaże. Zawiera także najnowsze rozwiązanie pozwalające redukować jitter, zwące się MDAT™ (Meitner Digital Audio Translator), dzięki któremu fale impulsowe mają w następstwie będącej własnym firmowym opracowaniem procedury nadpróbkowania o wiele gładszą postać i precyzyjniej zdefiniowany przebieg, co wraz z nowym najwyższej klasy zegarem taktującym pozwala wydobywać więcej muzyki z muzyki i omijać cyfrowe wyboje. Na odcinek walki z jitterem skierowano jednak przede wszystkim układ MFAST™ (Meitner Frequency Acquisition System), pozwalający w sposób bardziej ciągły przepływać strumieniowi danych (w trybie asynchronicznym), upodobniając w rezultacie domenę cyfrową niemal całkowicie do analogowej. Tak więc: Bye, bye jitter! – chwalą się wytwórcy z EMM Labs, zapewniając przyszłych nabywców, że bardziej muzykalnego odtwarzacza cyfrowych płyt na pewno nie znajdą.

EMM_Labs_XDS1_V2_06 HiFiPhilosophy

Kawał hi-endowej aparatury

Z mojego punktu widzenia, dalekiego od dogłębnej wiedzy tyczącej stosowania  najlepszych cyfrowych rozwiązań celem usuwania jednego i poprawiania czego innego, urządzenie prezentuje się okazale i sympatycznie, choć pewne rzeczy da mu się wytknąć. Duża, srebrzysta bryła jest bardzo pasownie spojona z grubych płyt aluminium, przypominając jeden odlew. Na środku przedniego panelu dominuje wypchnięta lekko ku przodowi sekcja napędu, z widoczną z daleka czarną kreską szuflady i dużym, błękitnym wyświetlaczem. Wyświetlacz ten można wielostopniowo przyciemnić albo całkowicie wygasić, a cyfry na nim paradujące są duże, z daleka czytelne. Po lewej stronie jest tylko jeden mały przycisk przełącznika »Standby« oraz logo producenta, a po prawej tradycyjna dla wyrobów Meitnera dziewięcioprzyciskowa, dwurzędowa klawiatura obsługi. Trochę są te jej guziczki wprawdzie za małe i wolałbym aby ten odpowiadający za wysuwanie szuflady był jej najbliżej, ale do rozmieszczenia i wielkości można się oczywiście przyzwyczaić. Uzupełnieniem jest masywny, także aluminiowy pilot, pozwalający obsługiwać również dodatkowe funkcje; bardzo przy tym ładny, wszakże mam do niego jedną uwagę. Tak jak zaokrąglono go po stronie wierzchniej, tak też powinien być i po spodniej, bo ostre krawędzie w połączeniu z dużą wagą nie czynią trzymania go specjalnie przyjemnym. Druga uwaga wytykająca odnosi się do samego odtwarzacza i jest taka, że szuflada wysuwa się dość siermiężnie, co urządzeniu tej klasy raczej nie przystoi. Wiem, że należałoby tego rodzaju krytyczne uwagi kierować pod adresem dostawcy napędu – japońskiego Esoterica – ale odnotować fakt muszę, bo od tego są recenzje. Więcej krytyk nie będzie, bo nie ma czego krytykować. Odtwarzacz jest reprezentacyjny i elegancki, a jego waga – siedemnaście kilogramów – budzi respekt. Budzi go także nazwa, bo urządzenia Eda Meitnera są bardzo znane i wielce szacowne.

Na tylnym panelu znajduje się to wszystko co nowoczesny odtwarzacz posiadać powinien: po parze analogowych wyjść symetrycznych i niesymetrycznych, cyfrowe wejścia AES/EBU, Coaxial, Optical i USB oraz cyfrowe wyjścia AES/EBU i Optilink, z których drugie służy jedynie do komunikacji z innymi urządzeniami EMM Labs. Wszystkie znajdujące się tam złącza cyfrowe obsługują standard 192 kHz, są zatem na odpowiednim do obecnych wymogów poziomie. Można jeszcze odnotować, że wraz z odtwarzaczem dostarczany jest nieźle prezentujący się kabel zasilający, o wiele porządniej wyglądający niż w przypadku innych, nawet bardzo drogich odtwarzaczy, a wydrukowana na eleganckim papierze instrukcja obsługi jest minimalistyczna, bez żadnych książkowych wywodów. Wygląd kabla zasilającego okazuje się wszakże mylący i powinien być on zaopatrzony w duży napis „Do not use!”, ponieważ bardzo ogranicza potencjał odtwarzacza i po zastąpieniu go najwyższym Harmonix’em  otrzymałem zupełnie inny dźwięk, a cała szkoła głosząca zawzięcie, że kable zasilające nie grają, legła w gruzach niczym Drezno po nalocie aliantów. Brak obszernej instrukcji na papierze także jest mylący, ale w inny sposób. Obszerna instrukcja jest bowiem zawarta na dołączonej płycie CD.

EMM_Labs_XDS1_V2_01 HiFiPhilosophy

Zarazem duma niezwykle zasłużonego inżyniera

Wszystko to razem obiecuje być najlepszym odtwarzaczem SACD/CD na świecie, może z ewentualnym jedynie przepuszczeniem przed siebie własnego firmowego odtwarzacza dzielonego, ale żadnych więcej w tej mierze ustępstw. Przekonajmy się.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

1 komentarz w “Recenzja: EMM Labs XDS1 SE V2

  1. Tomek pisze:

    Przeczytałem z przyjemnością. Jak zwykle ciekawie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy