Recenzja: dCS LINA

Podsumowanie

    Właśnie dlatego powstała LINA, że Bartók tak nie umie, nie da takiej swobody. Ogranicza wolumen pasujących słuchawek do wymagających przeciętnej lub trochę nadprzeciętnej mocy; tych kilka, ale jakże ważnych, narażając na stres niezupełnego rozwinięcia skrzydeł. Poza tym Bartók jest duży, pasuje tylko na duże biurko bądź do audiofilskiego matecznika, a LINAA ma być nowoczesna także i w tym znaczeniu, że wystarczy jej mały zakątek, a jednocześnie może się rozłożyć w salonie i zdobić go akcentem technicznym, jak uwidacznia w materiałach reklamowych producent. Zarazem może być równie dobrze systemem jedynym, co uzupełniającym, z tym że w roli uzupełnienia towarzysząc jedynie ekstremalnemu, w oparciu o własnej marki czytnik szczytowy, drogi gramofon lub coś innego w tym rodzaju.  

   Nieuchronne w tej sytuacji, omijane przez recenzentów pytanie: – Czego z LINA nie dostaniemy? Cóż, gdyby jej przetwornik i sekcję zegara zastąpić tymi od Vivaldi System, dostalibyśmy większą magię przestrzeni poprzez mocniejsze czucie jej szmerowości, pulsowania i głębi. Wraz z tym oraz doskonalszym formowaniem samego dźwięku też większą bezpośredniość, mocniejsze urealnienie dotyku, silniejsze „bycie tam”.   

    Inne w takim razie pytanie, znowuż z gatunku dręczących: – Czy wobec tego można darować sobie LINA i podpierając się znajomością rynku skompletować mniejszym nakładem środków podobne albo lepsze brzmienie? Chcąc odpowiedzieć na to momentalnie wjeżdżamy na minę, jako że tej techniki krosowania kanałów nie znajdziesz nigdzie indziej, a fakt, że sam jej nie używałem, nie oznacza, że komuś by się nie spodobała. Dysponujące podobnie, lecz nieidentycznie, zaawansowanym krosowaniem wzmacniacze słuchawkowe z rodziny Phonitorów wymagają zaś bardzo analogowych źródeł, czyli w praktyce bardzo drogich oraz z reguły dużych, a same wzmacniacze Phonitora dysponują skromniejszą mocą. Od razu zatem widać, że ładujemy się w charakterystyczny dla audiofilskich forów temat rzekę, obfitujący przykładami, kontrprzykładami, awanturami i frontalnymi negacjami – nie warto tego ciągnąć. Tak naprawdę zawisa pytanie, czy system LINA to słuchawkowy zestaw równy, gorszy lub lepszy od przykładowo Mytek Empire Streamer DAC z którymś mocnym słuchawkowym wzmacniaczem, ale także od razu widać, że tego rodzaju konkurent nie zaoferuje technologii Ring DAC, a miejsca zajmie o wiele więcej i tańszy też nie będzie.  

    Darujmy więc sobie audiofilskie gdybanie – gdy ktoś nie ma ochoty zapuszczać się w audiofilskie annały ani wertować internetowych stron z doniesieniami o nowościach, gdy chce mieć, tak po prostu, szczytowy słuchawkowy system nabiurkowy o spasowanych, od jednej firmy pochodzących elementach, a koszty nie grają dlań roli, bo go zwyczajnie stać, to może kupić LINA stack, dołożyć doń Susvary – mieć będzie błogi spokój. (Tak to prawdopodobnie widział producent.) Kluczowy przy tym czynnik: ten system mu odczyta najbardziej zaawansowane pliki, a jakość ich szczególna, podobna do studyjnych nagrań magnetofonowych. Ale magnetofony studyjne to znowuż inne gabaryty, inne koszty, same nagrania kosztujące majątek oraz trudno dostępne, nie mówiąc o ich małym wyborze. Więc może gramofony?

   Można tak w kółko krążyć, a o co innego nam chodziło. LINA ma być nietanią, ale łatwą i w luksusowych warunkach przemierzaną drogą do wielkiego świata nagraniowego dostępnego w internetowych serwisach. I nią jest.

 

W punktach

Zalety

  • Wszystko w jednym: streamer, przetwornik, zegar i słuchawkowy wzmacniacz.
  • Wszystko od wiodącego producenta, którego logo znaczy prestiż.
  • Unikalny Ring DAC, poczytywany przez wielu za najlepszy typ przetwornika na świecie.
  • Wszystkie przymioty szkoły brzmieniowej dCS:
  • Magia przestrzeni.
  • Magia dotyku.
  • Magia uobecniania.
  • Wyjątkowa wyraźność.
  • Szczegółowość także szczytowa.
  • Dobre wiązanie tej szczegółowości z przestrzennością i muzykalnością.
  • Ciemne, na ogół wystarczająco masywne brzmienie.
  • Przejrzystość.
  • Wielkie sceny.
  • Pietystycznie dokładne formowanie się dźwięków.
  • Żadnego zlewania, upraszczania, zniekształceń.
  • Pełne rozwarcie pasma.
  • Szalejące soprany.
  • Potężny i wyrazisty bas.
  • Wzmacniacz o dużej mocy, zdolny pełnoskalowo napędzić każde przylegające do głowy słuchawki.
  • Zarazem mocy wielostopniowo regulowanej.
  • Unikalne, trzypostaciowe krosowanie kanałów.
  • DXD i DSD.
  • Dla każdego osobne filtry.
  • Można odwracać zarówno stereofonię jak fazę.
  • Komplet cyfrowych wejść.
  • Odczyt wszystkich rodzajów plików. (W tym trzy podejścia do MQA.)
  • Wyjścia symetryczne i niesymetryczne w przetworniku i wzmacniaczu.
  • W zestawie komplet kabli.
  • Przejrzyste menu ekranowe.
  • Zajmuje mało miejsca, więc nawet na małe biureczko.
  • Po angielsku oszczędny, elegancki design.
  • Made in England.
  • Polska dystrybucja.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Drogo. Oj, bardzo drogo.
  • Tranzystorowy styl, więc nie dla miłośników lampowego.
  • Od tego samego producenta dCS Bartók oferuje bardziej zaawansowany przetwornik i też napędzi słuchawki, chociaż nie te potrzebujące skrajnie dużej mocy. Z wziętym od zestawu Rossini, pasującym wzorniczo zegarem, kosztował będzie podobnie.
  • Do pełnej optymalizacji brzmienia potrzebne będą trzy markowe kable zasilające.
  • Także markowy interkonekt symetryczny i markowe kable cyfrowe.
  • Brak pilota, a smartfon też go nie zastąpi.
  • Optimum brzmienia wyłącznie w konfiguracji pionowej.

 

Podstawowe dane techniczne dCS LINA:

  • Rozmiary sekcji: 22 x 36 x 12,2 cm.
  • Wysokość całości: 36,6 cm.
  • Waga całości: 21,9 kg.
  • Akceptowane gęstości plikowe: do 384 kHz/24-bit, pojedyncze i podwojone DSD. 
  • Złącza cyfrowe przetwornika: 2 x AES/EBU (3-pin XLR); 1 x S/PDIF koaksjalne; 1 x Toslink (optyczne); 2 x USB (B i C) oraz 3 x Ethernet (z czego dwa do połączeń z pozostałymi sekcjami).
  • Wyjścia analogowe przetwornika: 1 x XLR; 1 X RCA.
  • Odczyt MQA.
  • Zegar z automatycznie przełączanym potokowaniem dla 44,1 lub 48 kHz.
  • Wejścia analogowe słuchawkowego wzmacniacza: 2 x XLR; 1 x RCA.
  • Wyjścia słuchawkowe: 2 x 3-pin, 4-pin, duży jack (6,35 mm).
  • Akceptowana impedancja słuchawek: 8 – 600 Ω.
  • Moc wzmacniacza: regulowana w zakresie od 0,2 W/300 Ω do 2,0 W/32 Ω.
  • Pasmo przenoszenia: 1 Hz – 100 kHz.
  • Separacja kanałów: powyżej 100 dB.
  • THD: poniżej 0,005%. 

Cena całości u angielskiego producenta: £ 26 900

Cena polskiego dystrybutora: 155 985 PLN

 

System:

  • dCS LINA (DAC/Clock/Headphone amplifier).
  • Kabel USB: Fidata.
  • Porównywane wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Fulianty Audio ST-18, Phasemation EPA-007.
  • Słuchawki: Dan Clark Audio STEALTH (kable VIVO Cables i Tonalium), Final D8000, Focal Utopia 2022 (kabel Luna Cables Gris), HiFiMAN HE-R10P, HiFiMAN Susvara (kabel Tonalium – Metrum Lab), Meze ELITE (kabel Tonalium – Metrum Lab), Ultrasone Tribute 7 (kabel Tonalium – Metrum Lab).
  • Interkonekty: Next Level Tech (NxLT) Flame, Sulek Edia, Sulek 6×9, Tara Labs Air 1, Tellurium Q Black Diamond XLR.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One,
  • Sulek 9×9 Power, Sulek Edia.
  • Listwa: Sulek Edia.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech „Disc of Silence”.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

14 komentarzy w “Recenzja: dCS LINA

  1. Sławek pisze:

    Bardzo dobra recenzja, dziękuję Panie Piotrze, dużą radość mi sprawiła!
    Tym niemniej kilka spostrzeżeń:
    Odnośnie wygrzewania – napisał Pan:
    U mnie to trwało dwa tygodnie grania od rana do północy, a przecież to ten zestaw brał udział w AVS, nie przyjechał zatem surowy.
    No zonk! To ja tych Susvar na AVS (co prawda nie z kablem bladawcem, a jakimś innym lichym czarnym od HiFiMana – tak mi powiedziano) na niewygrzanym sprzęcie słuchałem, a i tak czuć było dużą klasę i potencjał LINY.
    Odnośnie przetwornika – szkoda, że nie ma wejścia I2S, Jay’sa by można podłączyć w najlepszym dla niego ustawieniu, a tak to trzeba będzie coaxialem, BNC, albo AEC-EBU. Coraz więcej DAC-ów ma wejście I2S, ale no cóż, nie tym razem. Wejścia USB na zdjęciach wypatrzyłem B i A, a nie jak Pan pisze B i C. No i tu pojawia się pytanie – czy do A można podpiąć twardy dysk? Rozumiem, że sekcja streamera bezproblemowo współpracuje z Tidalem?
    Odnośnie wejść samego wzmacniacza słuchawkowego – do wejść RCA zapewne można podpiąć wyjście przedwzmacniacza gramofonowego i cieszyć się winylem…
    Zaś co do Susvar to w ich recenzji konkluzja była taka, że one to najlepiej grają z odczepów głośnikowych. A tu proszę – 2 waty i grają. Ale sam Pan wyjaśnił :
    Przy czym, powiedzmy sobie szczerze – dCS LINA nie wycisnęła wszystkiego z Susvar, one potrafią jeszcze piękniej. Ale Susvary wycisnęły wszystko z LINA, pasowały najlepiej.
    Ciekawe, jak by LINA sprawowała się z Crosszone CZ-1.
    Na następny AVS zabiorę moje Crosszone CZ-10 i QUAD-y ERA-1 i jak będzi LINA to posłucham jak będzie możliwość.
    Eurojackpota trzeba by puścić, bo to wszystko dużo €szekli kosztuje…

  2. Marek S. pisze:

    Brak pilota w sprzęcie za tyle pieniędzy, to troszkę słabo.
    Rozumiem, że jest to produkt stworzony dla bogatych. Tyle pieniędzy wydać i co chwilę wstawać, żeby zmienić głośność, współczuję użytkownikom. Nie każdy słucha z bliskiej odległości.
    Ja zanim cokolwiek kupię najpierw patrzę, czy w zestawie znajduje się pilot.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      dCS Bartóka będziesz w tej sytuacji zmuszony kupić, jego można obsłużyć smartfonem. Do niego zegar od Rossini – i hajda w pliki za sto pięćdziesiąt parę tysięcy! (Czy coś koło tego.) Ech, życie…

      1. AudioFan pisze:

        I tu mam dylemat, czy dokupić zegar Rossini, czy zestaw Muteców z REF 10 SE 120. Bardziej pasuje mi Rossini, wizualnie i pod względem okablowania, ale podobno referencyjny dźwięk dają dopiero Muteci. Jakie Wy macie doświadczenia z tymi zegarami?

        Czyli w zestawie LINA nie ma możliwości regulacji głośności z ROON tak jak w Bartoku? Pozostaje tylko i wyłącznie kręcenie potokiem?

        1. Pawcio pisze:

          Na FB odszukaj Ireneusz Sulewski i spytaj. Przećwiczył wszystkie kombinacje, ma już kolejna generację dCS. Teraz użytkuje dCS Vivaldi One. Wybrał topowe zegary Mutec. Ale do nich ma zasilacze liniowe i drogie okablowanie. Tak więc to kupa gratów znacznie droższa niż fabryczny zegar.

      2. Pawcio pisze:

        Można kupić pilota od Rossini lub od Vivaldi, tak samo sterują Bartokiem. Nie trzeba męczyć się z tabletem.

    2. Sławek pisze:

      No fakt, trochę słabo. Ale z drugiej strony na ogół kable słuchawkowe bardzo długie nie są, więc może siedząc obok dosięgniesz. Do gramofonu i tak wstawać trzeba – jak kto gramofon ma i używa. No i trochę ruchu nikomu nie zaszkodzi. Ale fakt – zdalne sterowanie powinno być.

  3. Robson pisze:

    Bardzo ciekawa recenzja, zwłaszcza że wypróbował Pan dużo różnych słuchawek. Byłem na AVS i słuchałem tego zestawu z Susvarami, mi też było to idealne połączenie. Na stanowisku rozmawiałem z przedstawicielem z dCSa i zapytałem się o różnice w stosunku do Bartoka, powiedział że konstrukcyjnie Ring DAC w Lina Network DAC to jest to samo, tyle że bez wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego i przedwzmacniacza.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Na moje ucho Ring DAC w Bartoku jest bardziej zaawansowany. I przecież samo dCS to stwierdza. Trudno żeby nie, skoro ten z Bartoka ma więcej filtrów. A po upgrade oprogramowaniem Rossini różnice muszą być jeszcze większe.

  4. AudioFan pisze:

    Bardzo ciekawa recenzja. Dziękuję za jej napisanie. Z największym zaciekawieniem odczytywałem fragmenty, gdzie starałeś się porównać dCS Lina vs Bartok. Powiem, że nie mam co pluć sobie w brodę, że się pospieszyłem i na ubiegłoroczną gwiazdkę 2021 sprawiłem sobie jeszcze w rozsądnej cenie Bartoka. Powiem szczerze już nie wspominając o walorach i ekonomi rozwiązania jednopudełkowego – mi Bartok bardziej się podoba. Czytałem, że w posiekanym Bartoku 🙂 zastosowano inny układ zasilania i źe to może mieć pewne przeloźenie na jeszcze lepszy dźwięk. Trzeba by kiedyś zorganizować testy i łeb w łeb porównać obydwa urządzenia. Sam wzmacniacz jest nieco mocniejszy niż w Bartoku i może i ciut lepszy, ale i to spokojnie przyjmuję, bo w 70% gram na Feliksie Envy a 25% to wzmak z Bartoka 5% tak dla przypomnienia zostawiam dla hybrydy Pathosa Aurium, którego podłączam po RCA do Bartoka. Mógłbym już go odsprzedać.

    Nigdy nie miałem okazji słuchać Liny, nie mniej jednak uważam, ze Bartok jest lepszym urządzeniem od Liny, choćby z tego powodu ze jest to urządzenie klasy high-end i ona według dCS stoi powyżej serii Lina. W dodatku obecnie po upgrade software’u do wersji 2.0 Bartok praktycznie z automatu stal się tym co kiedyś prezentował model Rossini.

    Chciałbym się kiedyś dowiedzieć ile dodatkowej magii do zestawu Liny dodaje zegar. Czy jest wart swojej ceny, czy też można śmiało go pominąć i tym samym dać sobie spokój z myślami zakupu zegara do Bartoka.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Pożycz zegar Rossini od Audiofastu i sam oceń różnice. Niech go przywiozą chociaż na kilka godzin.

      1. AudioFast pisze:

        Gdyby była taka możliwość to nie zadawałbym powyższych pytań. Nie mają na stanie zegara Rossini, który mógłbym w obecności dilera posłuchać. Musiałby go zakupić, a gdyby zmiany były niewarte kolejnej sporej inwestycji (z odpowiednim okablowaniem, to drugi Bartok) i bym go nie kupił, to musieli by z nim zostać.
        W dodatku sprzedawca odwiedził mnie z zegarem MUTEC MC-3+USB oraz REF10 SE120 i zaobserwowałem zmianę jaką wnosi ten mały zegar, ale liczyłem, że po podłączeniu REF10 SE120 odpali petarda a tu nic. Nik z trzech osób nie słyszał zmian. Sprzedawca również. Uznaliśmy, że albo REF10 jest popsuty, lub coś źle podłączony. Dlatego chciałbym nawiązać kontakt z posiadaczami jednego czy drugiego zegara i porozmawiać o faktycznych zmianach po zainwestowaniu w te urządzenia.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Audiofast chyba ma kontakt z jakimś posiadaczem zegara Rossini, może by dali namiar, rozmowa powinna być pouczająca. Można ewentualnie zadzwonić do krakowskiego Studio999, oni używają Bartoka, może mieli jakieś podejścia do kwestii zegara.

          1. AudioFan pisze:

            Dziękuję za podpowiedź. Zaczynam od telefonu do Studio999.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy