Recenzja: Dan Clark Audio EXPANSE

Odsłuch: Przy odtwarzaczu

    Pozwoliłem sobie ominąć własny wzmacniacz, bo dla napędzenia EXPANSE, które okazały się jeszcze odrobinę mniej skuteczne od STEALTH, musiałby posiłkować się Croftem, a to by wymuszało uważne obchodzenie się z mocą 2 x 25 W i wykluczało bezpośrednie porównania z NightHawk i Audio-Technicą. Dlatego skorzystałem ze świeżo przybyłego po recenzję lampowego wzmacniacza Auris HA-2SF ($2499), dysponującego bardzo szerokim zakresem mocy, tak samo jak w przypadku tranzystorowego Phasemation pozwalającej napędzać wszelkie słuchawki. Porównawszy przy okazji interkonekty XLR (Tellurium Q Black Diamond cieplejszy i bardziej „układny”, a Transparent REFERENCE chłodniejszy i bardziej wytrawnie w sensie smakowym wina grający) zabrałem się za te porównawcze przymiarki, które ponownie nie wniosły niczego nowego, tym niemniej pozwoliły na interesujące obserwacje. Pierwszą taką, że dawne układy scalone D/A w odtwarzaczu Cairna (2 x Crystal 4392A plus Analog Devices 1896 w upsamplerze) połączone z potężną sekcją zasilania pozwalają osiągać bas niedostępny większości nawet najdroższych CD dzisiejszych, co i tym razem dało się zauważyć w postaci potężniejszego niż przy komputerze basu u recenzowanych, ku memu zadowoleniu należącego do takich, które potrafią zalewać basowym tłem całą scenę i przede wszystkim poczuć autentyczną moc basu, a nie jakiś jej szczątek. Takim basem przy odpowiednim sygnale Dan Clark Audio EXPANSE dysponują i okazał się on tylko śladowo mniej potężny niż u Ultrasone Tribute 7, dysponujących najpotężniejszym spośród wszystkich obecnych i dawnych. Tyle że Ultrasone taki bas organizują sobie w każdych okolicznościach, podczas kiedy EXPANSE uzależniają go od źródła, dokładnie informując o jego potencji. W przypadku super basowego Cairna była to super potęga, co wprawiło mnie w super nastrój.

    Ale bas basem, a rzecz recenzencka nie kończy się na nim. Druga istotna konstatacja odnosiła się do poza już basowego zakresu, odnośnie którego w tej lokacji lepszy dla słuchawek EXPANSE okazał się własny ich kabel ViVo; mający większą pojemność Tonalium podawał bowiem dźwięk za twardy, niezdolny ściśle przylegać do linii melodycznych i modulacji głosów. Co dawało dźwięk nazbyt zgrubny całościowo i nie dość indywidualny odnośnie poszczególnych dźwięków, gdy ten za pośrednictwem ViVo dotrzymywał kroku Susvarom (mającym właśnie kabel Tonalium, ażeby było śmieszniej). Może nie tak do końca EXPANSE dotrzymywały, gdyż droższy o sześćdziesiąt procent konkurent (gdy dodać cenę kabla) był w stanie generować większą subtelność i większą różnorodność brzmieniową, też przywoływać na bazie tego bardziej magiczne nastroje, ale to była różnica mała, a różnorodność i nastrojowość Dan Clark Audio EXPANSE i tak lepsza niż te u wszystkich pozostałych. (Mająca niedobre pady Audio-Technica za bardzo nasycała przekaz sopranami, czyniąc dźwięk szorstkim, piaskującym. A tak w ogóle, to aż nie do wiary, jak bardzo te same słuchawki pod wpływem osprzętu czy toru potrafią dawać różne brzmienia.)

   Odnośnie szerszych konstatacji trzeba stwierdzić, że Dan Clark Audio EXPANSE to słuchawki względem torującego im drogę zamkniętego pierwowzoru STEALTH udanie poprawione, przynoszące więcej muzycznych radości. Takie bardziej dla audiofili niż inżynierów dźwięku, co – rzecz ciekawa – dzieje się na zasadzie odwrotnej niż u konkurencyjnej pary od Final Audio, gdzie właśnie model z sygnaturą PRO oferuje dźwięk niższy i pełniejszy, co tłumaczone jest tym, że profesjonaliści całe dnie spędzający w słuchawkach muszą dostawać dźwięk łatwiej strawny na bazie mniejszej sopranowej agresji. Idąc za tym wskazaniem należałoby przyjąć, że to EXPANSE są profesjonalne, bo mimo iż soprany nie są w nich powściągnięte, to jednak dźwięk pełniejszy, spójniejszy i niżej osadzony. Pomimo tego sądzę, że STEALTH bardziej nadają się do zadań w sferze analizy dźwiękowej, podczas kiedy EXPANSE do smakowania. Tym bardziej, że dwie rzeczy: primo, lepiej ich głębsze dźwięki plasują się w przestrzeni; secundo lepsza z tego holografia i głębszy w obrazowaniu scenicznym cały muzyczny obraz. Nie dość zatem, że głębsze same dźwięki (co przy konstrukcji otwartej vs zamknięta zaskoczeniem), to jeszcze głębsza scena (co już mniej zaskakuje); słuchawki otwarte sceny mają zwykle większe, co za tym idzie też i głębsze, ale zarazem brzmienia płytsze, gdy tutaj głębsze to i to.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Dan Clark Audio EXPANSE

  1. Sławek pisze:

    Jak zawsze fajna recenzja. Panie Piotrze, a czy byłby Pan w stanie wirtualnie porównać je do HiFiManów HE-1000se?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Expanse nie starają się tak mocno epatować przestrzenią i napowietrzeniem, są też chłodniejsze w sensie bardziej wytrawnego, mniej wygładzonego brzmienia i przy odpowiednim źródle oraz wzmacniaczu zaoferują potężniejszy bas. Są od strony emocjonalnego podejścia mniej miłe i mniej upojne, a za to bardziej szczere i wyrównane brzmieniowo.

      1. Michał S pisze:

        Panie Piotrze, korzystając z tego, że zostały przywołane słuchawki HE1000se, które od dawna waham się, czy nie upgrade’ować do Susvar – czy mógłbym prosić o Pana opinię, czy HE1000se to ta sama klasa słuchawek co Susvary, tylko o innym profilu dźwiękowym (nacisk na tony wysokie i „powietrze”) oraz bardziej „efekciarskie” w sensie budowania dużej, otwartej sceny „bez sufitu” (nie zapominając o dużo mniejszych wymaganiach odnośnie wzmacniacza) – i w tym przypadku przejście na Susvary byłoby być może doświadczeniem innego rodzaju dźwięku, ale niekoniecznie lepszego technicznie – czy jednak różnica w cenie odzwierciedla w tym przypadku różnicę jakościową tych dwóch produktów HiFiMana? Czasami „efekciarstwo” HE1000se mi odpowiada, ale coraz częściej razi tonalność, która jest jednak sztucznie podkręcona dla uzyskania, jak się domyślam, konkretnej prezentacji dźwięku. Kusi to do spróbowania Susvar, ale tylko pod warunkiem, że ta jakby nie patrzeć przepaść cenowa jest uzasadniona czymś więcej niż tylko sprowadzeniem sopranów do bardziej rozsądnego poziomu.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Niestety nie czuję się kompetentny do udzielenia miarodajnej odpowiedzi. HE1000se słuchałem tylko na wystawach, zawsze z cudzym repertuarem i torem. Susvary mam wprawdzie od dawna, ale używam ich tylko z kablem Tonalium, czyli to nie są takie z marszu. Jedno, co mi mocno utkwiło w głowie, to na AVS Susvary ze wzmacniacza ViVa Egoista zagrały mniej ciekawie niż HE1000se z wcale nie szczytowego wzmacniacza Auris. Ale Susvary w tym porównaniu miały słabe źródło i ten swój okropny kabel, więc cała ta historia to raczej ciekawostka. Z dobrym kablem dobrze napędzone Susvary to brzmienie analogicznej jakości co Stax SR-X9000, analogicznie też bardzo drogie. Równie dobre dają jednak T+A Solitaire P, które są sporo tańsze.

          1. Sławek pisze:

            Skoro wywołałem temat 1000se to dokończę moje rozważania. Mam te słuchawki jako kolejną parę w kolekcji od 5-tego maja. Najpierw słuchałem w sklepie, potem 6 dni w domu egzemplarz demo, a ponieważ sprzedawca nie zgodził się na sprzedaż mi tego egzemplarza to po tych 6-ściu dniach wymieniłem je na zapieczętowane fabrycznie nówki. Demo, jak dla mnie grał w moim systemie zjawiskowo (zresztą tego się spodziewałem bo już je wcześniej słyszałem), nowe już dochodzą do tego poziomu, no jeszcze trochę muszą pograć. Te HE-1000se to jak dla mnie referencja – z tego co pamiętam dźwięk Susvar z AVS-u to „suski” są bardziej eteryczne, zaś 1000se bardziej nasycone i mają super kontrolowany bas i ogromną przestrzeń. Nieprzesadzone wysokie, lepsze i bardziej kontrolowane niż z HE-6. Grają ze wzmacniaczem Audio-gd Master 11 Singularity i dopiero one pokazały co do tej pory traciłem. Jak dla mnie, są super muzykalne choć to też taki trochę mikroskop – pokazują wszystko co jest w nagraniu choć nie masakrują gorszych nagrań, a także pokazały dobitnie różnicę pomiędzy kablami słuchawkowymi Tonalium i Argentum Extreme. Jak dla mnie, to z Tonalium ciężko ich słuchać z powodu ostrzejszej góry, wysokie są za to świetne, łagodniejsze i całe brzmienie bardziej spójne ze srebrnym kablem Argentum Extreme! I pomyśleć, że z Quad ERA-1 był remis! No i 1000se mają 96dB skuteczności, zaś DCA Expanse o wiele mniej, Susvary 83 dB, czyli pod wyjścia głośnikowe trzeba by podpinać (problemu nie ma, maj stosony kabelek). Za 1000se nówki dałem 14 450 PLN.
            1000se pokazały też dobitnie różnicę między streamerami: Allo DigiOne Signature z zasilaczem Shanti a Luminem U2mini, który wypożyczyłem do odsłuchu. Lumin górą zdecydowanie i dlatego został u mnie.

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Nic nie jest bardziej cenne od zadowolenia ze słuchania. Niestety droga do niego bywa kręta. Tym bardziej należy je cenić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy