Recenzja: Dan Clark Audio EXPANSE

    Dlaczego nie zrobić jeszcze jednych słuchawek, skoro już tyle zrobiliśmy? Rzecz jasna nie ma takiej potrzeby z punktu widzenia czystej, wąsko rozumianej użyteczności, ale przecież się na nich zarabia. I jak jeszcze, panocku! – że sięgnę po góralszczyznę. Dudki się sypią do saka, mamony przybywa, że hej. Mamona to, dudki, bejmy, kapucha, hajs, szmal czy baksy – wiadomo o co chodzi. A jeśli nie wiadomo, to wg przysłowia też wiadomo.

    Ale ja sobie żartuję, a słuchawki poważne. Nie całkiem wprawdzie nowe, jedynie jako otwarta wersja, ale takich uznanych i przez rynek chwyconych, a na dodatek bardzo zmyślnych i zaawansowanych technicznie.

    Dan Clark Audio EXPANSE to otwarta wersja zrecenzowanych w październiku 2021 Dan Clark Audio STEALTH – nowego wówczas, bardzo wysilonego inżynieryjnie flagowca kalifornijskiego producenta, który jeszcze w latach 90-tych zaczynał od tworzenia kolumn, zyskując pochlebny przydomek „MrSpeakers”, konstruował i elektronikę, a dokładniej wzmacniacze, a do działu słuchawek trafił jakiś czas potem poprzez modyfikację planarnych Fostex TR-50, czyli taniego produktu kultowego. Rozwijając działalność przy wsparciu marketingowego zaplecza w postaci słuchawkowego forum Head-fi nakręcał stopniowo spiralę zbrojeń, by poprzez szereg modeli zaczynających się od nazwy MrSpeakers (zrecenzowanych w większości na tych łamach) dojść do potrzeby zmiany nazwy na bardziej oficjalne i bliskie sobie Dan Clark Audio, co miało miejsce przy okazji premiery owych STEALTH.  

    Pisałem o tych STEALTH, że z ceną $4000 trafiają między najlepsze o konstrukcji planarnej – pomiędzy HiFiMAN Susvarę i jej liczną rodzinę, T+A Solitaire P, Audeze LCD-5 i LCD-4, Abyss 1266 i Abyss Diana, Final D8000 z przydomkiem PRO i bez, jak również Meze EMPYREAN i ich szczytową formę ELITE. Odnośnie tego nic się nie zmieniło poza kursem dolara, który urósł na tyle, że dziś ta cena w przełożeniu na krajową walutę urosła z równych dwudziestu do dwudziestu trzech i pół tysiąca. Identyczna widnieje na metce wersji otwartej EXPANSE. 

    Samo narzuca się pytanie, czy przy tej samej cenie, identycznym niemal wyglądzie i analogicznej konstrukcji wewnętrznej zachodzi potrzeba pisania nowej recenzji, nie wystarczyłaby sama wzmianka?

    Nie wystarczyła – brzmienie okazuje się inne. I inne nie w ten sposób, że dodające do poprzednich cechy typowe dla konstrukcji otwartej, ono jest inne w szerszy sposób. Tym samym ktoś kupujący EXPANSE wcale nie nabywa otwartej wersji STEALTH, i vice versa, mimo iż wygląd by wskazywał. To są generalnie podobne, jednak sporo różne słuchawki, chociaż z identycznym kablem od amerykańskiego ViVo Audio, który w recenzji uzupełnimy sobie polskim Tonalium, jako że oba są wysokojakościowe, ale także dające różne brzmienia, dodatkowo ta różność się wzbogaci. Nie zabraknie przy tym bezpośrednich odniesień, bo STEALTH też mam pod ręką, podobnie jak parę innych bezpośrednio konkurujących.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Dan Clark Audio EXPANSE

  1. Sławek pisze:

    Jak zawsze fajna recenzja. Panie Piotrze, a czy byłby Pan w stanie wirtualnie porównać je do HiFiManów HE-1000se?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Expanse nie starają się tak mocno epatować przestrzenią i napowietrzeniem, są też chłodniejsze w sensie bardziej wytrawnego, mniej wygładzonego brzmienia i przy odpowiednim źródle oraz wzmacniaczu zaoferują potężniejszy bas. Są od strony emocjonalnego podejścia mniej miłe i mniej upojne, a za to bardziej szczere i wyrównane brzmieniowo.

      1. Michał S pisze:

        Panie Piotrze, korzystając z tego, że zostały przywołane słuchawki HE1000se, które od dawna waham się, czy nie upgrade’ować do Susvar – czy mógłbym prosić o Pana opinię, czy HE1000se to ta sama klasa słuchawek co Susvary, tylko o innym profilu dźwiękowym (nacisk na tony wysokie i „powietrze”) oraz bardziej „efekciarskie” w sensie budowania dużej, otwartej sceny „bez sufitu” (nie zapominając o dużo mniejszych wymaganiach odnośnie wzmacniacza) – i w tym przypadku przejście na Susvary byłoby być może doświadczeniem innego rodzaju dźwięku, ale niekoniecznie lepszego technicznie – czy jednak różnica w cenie odzwierciedla w tym przypadku różnicę jakościową tych dwóch produktów HiFiMana? Czasami „efekciarstwo” HE1000se mi odpowiada, ale coraz częściej razi tonalność, która jest jednak sztucznie podkręcona dla uzyskania, jak się domyślam, konkretnej prezentacji dźwięku. Kusi to do spróbowania Susvar, ale tylko pod warunkiem, że ta jakby nie patrzeć przepaść cenowa jest uzasadniona czymś więcej niż tylko sprowadzeniem sopranów do bardziej rozsądnego poziomu.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Niestety nie czuję się kompetentny do udzielenia miarodajnej odpowiedzi. HE1000se słuchałem tylko na wystawach, zawsze z cudzym repertuarem i torem. Susvary mam wprawdzie od dawna, ale używam ich tylko z kablem Tonalium, czyli to nie są takie z marszu. Jedno, co mi mocno utkwiło w głowie, to na AVS Susvary ze wzmacniacza ViVa Egoista zagrały mniej ciekawie niż HE1000se z wcale nie szczytowego wzmacniacza Auris. Ale Susvary w tym porównaniu miały słabe źródło i ten swój okropny kabel, więc cała ta historia to raczej ciekawostka. Z dobrym kablem dobrze napędzone Susvary to brzmienie analogicznej jakości co Stax SR-X9000, analogicznie też bardzo drogie. Równie dobre dają jednak T+A Solitaire P, które są sporo tańsze.

          1. Sławek pisze:

            Skoro wywołałem temat 1000se to dokończę moje rozważania. Mam te słuchawki jako kolejną parę w kolekcji od 5-tego maja. Najpierw słuchałem w sklepie, potem 6 dni w domu egzemplarz demo, a ponieważ sprzedawca nie zgodził się na sprzedaż mi tego egzemplarza to po tych 6-ściu dniach wymieniłem je na zapieczętowane fabrycznie nówki. Demo, jak dla mnie grał w moim systemie zjawiskowo (zresztą tego się spodziewałem bo już je wcześniej słyszałem), nowe już dochodzą do tego poziomu, no jeszcze trochę muszą pograć. Te HE-1000se to jak dla mnie referencja – z tego co pamiętam dźwięk Susvar z AVS-u to „suski” są bardziej eteryczne, zaś 1000se bardziej nasycone i mają super kontrolowany bas i ogromną przestrzeń. Nieprzesadzone wysokie, lepsze i bardziej kontrolowane niż z HE-6. Grają ze wzmacniaczem Audio-gd Master 11 Singularity i dopiero one pokazały co do tej pory traciłem. Jak dla mnie, są super muzykalne choć to też taki trochę mikroskop – pokazują wszystko co jest w nagraniu choć nie masakrują gorszych nagrań, a także pokazały dobitnie różnicę pomiędzy kablami słuchawkowymi Tonalium i Argentum Extreme. Jak dla mnie, to z Tonalium ciężko ich słuchać z powodu ostrzejszej góry, wysokie są za to świetne, łagodniejsze i całe brzmienie bardziej spójne ze srebrnym kablem Argentum Extreme! I pomyśleć, że z Quad ERA-1 był remis! No i 1000se mają 96dB skuteczności, zaś DCA Expanse o wiele mniej, Susvary 83 dB, czyli pod wyjścia głośnikowe trzeba by podpinać (problemu nie ma, maj stosony kabelek). Za 1000se nówki dałem 14 450 PLN.
            1000se pokazały też dobitnie różnicę między streamerami: Allo DigiOne Signature z zasilaczem Shanti a Luminem U2mini, który wypożyczyłem do odsłuchu. Lumin górą zdecydowanie i dlatego został u mnie.

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Nic nie jest bardziej cenne od zadowolenia ze słuchania. Niestety droga do niego bywa kręta. Tym bardziej należy je cenić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy