Recenzja: Dan Clark Audio CORINA

Odsłuch: Przy odtwarzaczu

     Ścieżki audiofilizmu tak meandrują, iż nierzadko ma się ochotę rzucić to wszystko w diabły. Bo czyż nie głupio będzie teraz napisać, że kiedy wypakowałem te CORINA, podpiąłem je wpierw do głośnikowego toru i tam wydały mi się mdłe? Jak to pogodzić z typem brzmienia zaraz potem przy komputerze i jego ewolucją? Kiedyś, przy wielu innych okazjach, próbowałem się w takie godzenie bawić, próbując taki przewrót brzmieniowy tłumaczyć różnymi rzeczami. A teraz już mi się nie chce, toteż tylko napiszę, iż bardzo się tym CORINA przysłużyło kilkugodzinne rozgrzanie lamp, a jeszcze bardziej to, że się przy komputerze ograły. Bowiem teraz to były zupełnie inne słuchawki, a nie te, których na samym początku, na drugi dzień po przybyciu, słuchał ze mną znajomy i bardzo kręcił nosem. Obaj byliśmy zdania, że ci sprawozdawcy z Monachium chyba nie mieli okazji słuchać naprawdę dobrych słuchawek, albo może Bóg wie co? Może tamte wykonano inaczej, albo tor im rewelacyjnie pasował? Albo może ten Woo nie taki? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! – Ani tamte, ani ten Woo. Pograły te CORINA przez kilka dni i tor lampowy dla nich się dobrze rozgrzał, a miał ten tor do końcówki mocy podpięty nie tylko transformator Woo, ale także przejściówkę z odczepów głośnikowych na 4-pin, dzięki czemu można było bezpośrednio porównywać Dan Clark Audio CORINA ze STEALTH i Susvarami. Kiedy pierwszego dnia po przybyciu właśnie w ten sposób porównałem CORINA z Susvarami, nie było czego zbierać, o tyle Susvary były lepsze. Owszem, grały te CORINA przyjemnie, całkiem inaczej niż później przy komputerze, ale daleko temu brzmieniu było do elektrostatycznych, czy jakichkolwiek innych szczytów. Nie było w nim iskier, płomieni i nie było też czaru. Było ładnie – i koniec, niczego ponad ładność. A tymczasem Susvary popisywały się głębią, elegancją i gracją na bazie pełnej przejrzystości, bezpośredniości i bezbłędnej techniki.

     Zrobiłem międzywierszowy odstęp, a mógłbym nie, ale chciałem podkreślić, jak zmieniła się sytuacja. Owoż teraz, w tym porównaniu, CORINA okazała się lepsza. Lepsza, ponieważ czystsza brzmieniowo i bardziej bezpośrednia. Nie sposób tego tłumaczyć inaczej, jak wyższością elektrostatycznego podejścia do budowania przetworników. Czy to możliwe, by grać jeszcze gładziej, spójniej i prawdziwiej od Susvar? – Okazało się, że możliwe, gdyż tak grały CORINA. (Moje referencyjne AKG K1000 odkładamy tu na bok, bo one mają całkiem inną prezentację na skutek takiej otwartości, że każde ucho łapie dźwięk od obu przetworników.) Grała ta CORINA lepiej na zasadzie oczywistości kiedy robiło się przejście. Grała oświetlając wyraźniej, ociupinę smakowo mniej słodko, a dzięki tej wyraźności czyściej, jednocześnie płynniej formując frazy i płynniej je ze sobą łącząc. Jedyna przewaga Susvar to niższe zejścia basowe – lepsza predyspozycja do pomruku kiedy zamruczeć trzeba. Ale bas u CORINA w porządku, tak na poziomie STEALTH, podczas gdy wszystkie pozostałe poziomy wyższe niż u własnej firmy flagowca na bazie techniki planarnej, wyższe też niż u Susvar. Co było poza dyskusją i było uczciwie dane, gdyż użyłem tych STEALTH z kablem ViVo, takim samym jak miała CORINA. Susvary zaś miały Tonalium, który na pewno jest lepszy, ale to im nie pomogło na tyle, by przed CORINĘ wyskoczyć.

    Co mogę teraz powiedzieć? Bardzo w te CORINA zwątpiłem, bardzo to się zmieniło. W sumie to jednak budzi niesmak, te aż tak głębokie zmiany. Tyle już razy przerabiane, mimo to zawsze zaskakujące. Dlaczego raz tak, a raz tak? – Co takiego się dzieje na przestrzeni kilkudziesięciu godzin, jak to w ogóle możliwe? I nie, to nie zależy od dnia, bo gdyby od dnia zależało, to by mi się te STEALTH też tego dnia podobały, a się nie podobały.

      Konkluzja w każdym razie taka, że Dan Clark Audio CORINA to elektrostaty mistrzowskie, mające wszystkie atrybuty o tej konstrukcji słuchawek. Imponującą przestrzenność, wielki pietyzm dla dźwięku, umiejętność oddania każdego składu instrumentów i każdego nastroju. Przejrzystość popisową, realizm dojmujący i przewagę technologiczną znajdującą wyraz w płynności.
     – A co odnośnie basu, który też miał być popisowy? Aż popisowy może nie jest, ale ogólnie dobry. Czuć go, przejawia swą obecność jako przestrzenny i rysowany wyraźnie. W całym dźwięku jest obecna energia, więc jest ona także w basie. Nie jest to bas jak u najlepszych, ale to bas po prostu, taki na dobrą notę.
      Nie ma też jakiejś szczególnie obniżonej tonacji, Susvary w tym torze miały niższą. A więc nie jest to relaks oparty na czynniku basowym – i bardzo dobrze, że nie jest, bo dostajemy coś lepszego. Do głosu doszło realistyczne brzmienie, a jednocześnie upajająco piękne. Nie aż tak całościowo zadziwiające, jak w Sennheiserze Orfeuszu, ale przy trochę większej swojskości, a mniejszej baśni odrealniania pięknem, także zniewalająco czarowne. Trzeba tylko brać pod uwagę, że bardzo zależne od toru; zmieniają się te CORINA jak kameleon, bardzo je trzeba dopieszczać.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Dan Clark Audio CORINA

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Pokazal sie nowy kobajn (Ikan Phantom) ktory napedzi wszystkie sluchawki wlacznie z elektrostatami,moze bedziesz mial mozliwosc Piotrze przetestowac,cena jak na te mozliwosci jest super
    https://ifi-audio.com/products/ican-phantom/
    Tez sa w sprzedazy nowe sluchawki magnetyczne za 2400zl a grajace w przedziale sluchawek za 8000zl warto sprawdzic Fiio FT5 cena-jakosc bija wszystko co na rynku jest do tej pory…czyli nie musi byc drogo, aby super gralo…recenzje audiofili sa swietne
    https://www.fiio.com/ft5

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Wygląda na to, że Fiio obligatoryjne… Zapytam o nie.

  2. Alucard pisze:

    Wyglada na to że ponad elektrostaty od Audeze bym ich nie wybrał ale ja nie o tym. Otóż zamówiłem sobie prezent i są to Fiio FT5. Testuję je cały czas i łapią godziny ale mogę powiedzieć że za 2400zł to są mega słuchawki. Przede wszystkim obłędny bas, dla mnie jeden z lepszych jaki słyszałem w słuchawkach, karmi moją muzykę idealnie. Jak dasz radę to przetestuj, nie wiem czy do 10 000zł są lepsze planary. Dla mnie raczej nie. Ale to subiektywna ocena. Obiektywnie… nie chce mi się wnikać w szczegóły i pisać litanii.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jeżeli mp3store ma te Fiio na stanie, a podejrzewam, że ma, to ze zrecenzowaniem nie powinno być problemu. Ale na razie zarekomendowali mi i przysłali Ultrasone Signature PURE za całe 795,- złotych.

      1. Alucard pisze:

        Mają te Fiio bo od nich kupiłem. Chyba na razie w Polsce nie ma nikt więcej. Oni w mp3 sami ich nie słyszeli bo do nich przyjechały w czwartek, we wtorek już miałem je u siebie. Ultrasone Pure? Hmmm, miałem nadzieję że dostaniesz Master Signature, to nimi się teraz najbardziej chwalą Niemcy. Podobno są cieplejsze i gładsze od Pure, lepiej wypełnione i wysublimowane. Tak zrozumiałem z opisów na HeadFi.

  3. Alucard pisze:

    Chciałem tylko napisać coś o tej sławnej potędze brzmienia której poszukuję i wielu też, aczkolwiek mam teraz wzmacniacz przez który wszystko brzmi na wielkie, bliskie i potężne. Co bym nie podłączył to tak gra, więc będzie to nie miarodajne, poza tym dysponuję teraz z droższych słuchawek jedynie Pioneerami Master 1 i Finalami D8000. A obie sztuki są z natury potężnie brzmiące i porównania nic nie dają. Moim zdaniem Fiio FT5 prawie dorównują tym obu mistrzom w zakresie formowania potężnego brzmienia. Zależy od utworu a na Fiio chyba można słuchać najgłośniej więc cięzko powiedzieć. U mnie potęga idzie zawsze z siła nacisku basu i jego wielkością oraz głębokością a w Fiio basowi nie brakuje niczego. Na razie łapią godziny a potem chce zrobić bitwę między D8000, Master 1 a FT5. Myślę że będzie ciekawie.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Potęga brzmienia w słuchawkach to trudny temat, bo trudno jest rozstrzygnąć czy najważniejsze odnośnie jest ciśnienie akustyczne i miara basowego zejścia, czy rozległość teatru (która może być sztucznie powiększana echami), czy może stopień realizmu – miara poczucia „bycia tam”. Dla każdego z tych parametrów wiodące będą inne słuchawki, jeszcze inaczej ułoży się lista dla wypadkowej.

  4. Alucard pisze:

    A propo Ultrasone jest takie info ze stajni Ultrasone że około lutego będzie wchodzić poprawiona wersja słuchawek Signature Master, czyli następna rewizja więc coś niby ma być w nich jeszcze lepiej. Na head fi facet który jest w stałym kontakcie z nimi wkleił screena z rozmowy z nimi. Mają już je zrobione i zaprojektowane, na razie trwają przygotowania do spedycyjne i składanie nowych sztuk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy