Recenzja: Crosszone CZ-8A

Odsłuch cd.

Pady miłe w dotyku i dokładnie okalające uszy.

   Sięgnąłem po rock barokowy, po Heavy Horses Jethro Tull. Znów wszystko po staremu – w wydaniu Sennheiserów głos Iana Andersona bardziej wyosobniony, bardziej samotny na scenie. U Crosszone scena wypełniona bardziej złożonym dźwiękowym życiem. – O ile śpiewając balladę Joan of Arc Leonard Cohen bardziej przemawiał do mnie w Sennheiserach, o tyle cwałowanie ciężkich koni bardziej podobało się w stylu Crosszone.  

Zmieńmy porównywane słuchawki i repertuar. Ultrasone T7 – także zamknięte i też próbujące słuchawkom naturalizować brzmienie, ale w zupełnie inny sposób (samym specjalnym rozpraszaniem na małżowinach bez mieszania kanałów) – okazały się dysponować jeszcze bardziej skondensowanym, wypełnionym materią dźwiękiem. Ciśnienie akustyczne i niskość zejścia są u nich niezrównane, lecz Crosszon ustąpiły nieznacznie, budując przy tym scenę po swojemu. To znaczy przybliżając i bardziej wypełniając środek, a same dźwięk w większym stopniu domykając obrysem i czyniąc jaśniejszymi oraz cieplejszymi. Ogólnie atmosferę budowały weselszą, min dzięki cieplejszemu, pozbawionemu elementu szarości światłu. Grały też w stylu ściany dźwięku, podczas gdy Ultrasone formowały źródła i pustki między nimi.

Można je łatwo wymieniać.

Nie była to wprawdzie uderzająca różnica, niemniej przy analizie dostrzegalna. Dźwięk Ultrasone oprócz tego bardziej srebrny niż złoty, bardziej szumiący i szmerowy, bardziej atakujący bębenki ciśnieniem i wyżej ciągnący rzewniejsze soprany. Więcej posępności i dostojeństwa, mniej cieszącej się sobą potęgi.

Crosszone poza tym bardziej oddalały dalekie plany i bardziej scalająco komasując dawały gorszą separację. Formowanie indywidualizmu oraz niesienie dźwięku w Ultrasone lepsze, ale naprężenie strun u nich przesadne, mniejszy też dystans do sybilacji.

Ogólnie inne brzmienia, wyraźnie inne, ale oba niezwykłe i ciekawe. 

Przy gramofonie

Tak pomyślałem i tak się stało – niecodzienne słuchawki powinny dostać szansę przy gramofonie. Kilkugodzinny odsłuch z serią porównań do Ultrasone, Sennheiserów i AudioQuest NightHawk nie przyniósł wprawdzie sensacji, ale sporo spostrzeżeń. Dało się zauważyć między innymi to, że w większym stopniu ziszcza się teraz obietnica odnośnie pola dźwiękowego. Raz po raz zjawiało się ono przed oczyma, co trzeba uzupełnić adnotacją o bardzo szeroko rozlanej scenie, zakolami zajeżdżającej za uszy. Prócz tego z grubsza po staremu, to znaczy scena nie tylko najbardziej przed oczami, ale także najgęściej zapełniona, a wypełniające ją dźwięki bardziej od sennheiserowskich  gęste, natomiast mniej niż pochodzące od Ultrasone i NightHawk.

Podobnie jak odpinać kabel.

Te różnice dobrze słyszalne, co nie znaczy, że dźwięki Sennheiserów odebrałem jako za wątłe. Zupełnie tak nie było, ale postury miały inne – mniej skoncentrowane na masywności, za to dokładniej wyrysowane, dobitniej zindywidualizowane i z większą zwinnością ruchową. Ani trochę nie brakowało im masy, w każdym razie nie z mojej perspektywy; dokładniejsze oddanie obrysów i lepszy przegląd struktur całkowicie to nadganiały.

Mimo to obietnica twórców Crosszone odnośnie większej wyraźności nie okazała się pusta – obraz dźwiękowy w reprodukcji najnowszego modelu także cechowała wyraźność. Gdybym nie był skoncentrowany na szybkich porównaniach (obarczonych zerową adaptacją) na pewno bym nie zwrócił uwagi na tworzenie przez któreś słuchawki precyzyjniejszej formy dźwięków. Co innego bowiem zwracało uwagę i mocniej domagało przywyknięcia. Tym czymś był, jakżeby inaczej, tyle już razy akcentowany odmienny odbiór prezentacji Crosszone, złożonej z większej ilości gęstych, bardziej stłoczonych i bardziej domkniętych obrysowo dźwięków.

Tak, wcale się nie pomyliłem, bynajmniej nie zagalopowałem. Ich gęste dźwięki były bardziej stłoczone, pomimo tak szerokiej, pozbawionej pustki centralnej sceny. Sześć przetworników w miejsce dwóch dawało taki efekt, przy jednoczesnym mocniejszym domykaniu dźwięków oraz stawianiu całości przed oczami, czyniącym przekaz bardziej zewnętrznym. To wszystko wymagało chwili przywyknięcia w razie wcześniejszego słuchania innych słuchawek, nie wymagając go w razie zaczynania odsłuchu od Crosszone.

Całość więc atrakcyjna i starannie opracowana.

Pozostałe różnice z tej jednej wynikały. Inny był całościowy odbiór, natomiast analogiczne poczucie intensywności obcowania z muzyką i doskonałości jej postaci.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Recenzja: Crosszone CZ-8A

  1. Sławek pisze:

    No i co tu komentować…
    Te słuchawki są tak odmienne w swoich założeniach konstrukcyjnych (ambitnych), że nie da się komentować bez posłuchania.
    Ale jest nadzieja, ze fajnie grają. Tylko z tym kablem trochę nie tenteges… Należy uwierzyć, ze fabryczny jest super, ale jeśli słuchawki sprzedawałyby się w większych ilościach, to i niezależny producent lepszych kabli się znajdzie…
    No i na koniec sakramentalne pytanie do Pana Piotra: a jak one się mają do HiFiMan HE-6 napędzanych z odczepów głośnikowych (no właśnie – jakiego wzmacniacza? – w moim przypadku Audio-gd A1)?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Względem HiFiMAN trochę ciemniejsze (prawdopodobnie, bo nie wiem jak ciemno tamte grają, odnoszę do słuchanych u siebie), na pewno bardziej zgęszczone scenicznie, może z bardziej miękkimi brzmieniami, zapewne nieco słabiej zindywidualizowanymi i bardziej domykanymi obrysowo. Scena szersza, wyraźniej wyrzucona z głowy. Bas o podobnej sile, soprany mniej ofensywne. Ogólnie inny styl, zbliżony poziom. Crosszone wygodniejsze. Zapewne dla niektórych też łatwiej przyswajalne, ale z kolei dla innych zupełnie nieakceptowalne. (Przeczuwam, że podejście do nich może być skrajnie ambiwalentne.)

      1. Sławek pisze:

        Bardzo dziękuję za odpowiedź, cóż tym bardziej będę dążył do posłuchania tych CZ-8A.
        Z tym jaśniej – ciemniej to taka historia. Dawno temu, jak jeszcze był AVs, w roku bodaj 2018 podeszłem do stanowiska FAW, gdzie były podłączone „moje” HiFiMan HE-6 „moim” kablem FAW Noir Hybrid HPC (wtedy jeszcze nie miałem Tonalium) do wzmacniacza słuchawkowego Ifi z serii PRO, ten taki większy. Słuchawki i kabel ten sam, a brzmiemie zdecydowanie jaśniejsze niż z Audio-gd.

  2. Andrzej Lajborek pisze:

    Panie Piotrze!
    Zajmująca i pełna jak zwykle recenzja, gratuluję. Nie znalazłem tylko jednej odpowiedzi: jak się ten nowy model ma do poprzednich, jeśli chodzi o ich koronną dyscyplinę, to znaczy wyrzucenie dźwięku z głowy, stworzenie tzw głośnikowej perspektywy. Czy nowe rozwiązania techniczne dają bardziej odczuwalny efekt? Czy warto za to dopłacić 4K? rozumiem, że reszta zalet wszystkich modeli jest do siebie mocno zbliżona.
    Andrzej

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Postępu odnośnie budowania sceny za głową raczej nie ma. Jeżeli, to nieznaczny. Postęp natomiast odnośnie wyraźności (zgodnie z obietnicą) i lepsza współpraca ze sprzętem przenośnym, o którą, tak bardziej bez rozgłosu, zapewne głównie chodziło.

  3. szkudi3 pisze:

    Z tymi kablami to nie do końca tak jest że zamienniki nie działają. Mam zrobione przejściówki do każdej słuchawki tak by pasowały do kabli zbalansowanych na mini xlr, których używam z innymi słuchawkami, właśnie sobie słucham cz_10 na mieszance miedź/złoto. Wrażenia przestrzenne zostają na tym samym poziomie. Poprawia się kontur, czystość, detaliczność, barwa i przejrzystość. Kable oryginalne są 'zamglone’ … Wg mnie ta kombinacja żył w oryginalnych kablach wnosi tylko to, że nie trzeba zwracać uwagi na kanały…

  4. Bear pisze:

    Proszę o informację jak one się mają do CZ-1.
    CZ-1 są świetne. Ponoć 8A mają więcej basu i mniejszą scenę. Czy to prawda i czy są jeszcze jakieś inne różnice?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Tak, generalnie to prawda z tym basem i sceną. Poza tym CZ-1 potrzebują mocniejszego i wyższej klasy jakościowej wzmacniacza.

      1. Bear pisze:

        Dziękuję za odpowiedź. 2 dni temu zakupiłem CZ-1, ale przez moment się wahałem czy nie brać CZ-8A, tyle że CZ-1 słyszałem wcześniej a CZ-8A nie, więc nie chciałem ryzykować. Lubię dociążone brzmienie, szczególnie w muzyce rockowej. Okazało się jednak, że CZ-1 niczego nie brakuje. U mnie napędza je audio-gd 27.38.
        Mam nadzieję, że ten wzmacniacz jest w stanie pokazać ich potencjał. Co Pan sądzi? Ja z ich brzmienia jestem bardzo zadowolony.

        Czekam też na kabel Forza Noire na XLR do nich. Dziś zamówiłem.
        Ten komentarz w sumie powinien być pod recenzją CZ-1 🙂
        Mam nadzieję, że uda się kiedyś odsłuchać CZ-8A i porównać samodzielnie.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Wszystkie Crosszone bez wyjątku mają brzmienia bardziej gęste od zwykłych stereofonicznych słuchawek. Ten audio-gd na pewno jest wystarczający mocowo i jakościowo, a z nowym kablem powinno być jeszcze lepiej. Miłego słuchania.

          1. Bear pisze:

            Panie Piotrze,
            Kabel Forza Noir Hybrid na XLR do moich CZ-1 doszedł i jestem bardzo zadowolony z brzmienia tych słuchawek. Do tego stopnia, że nie myślę o upgradzie swoich Focal Clear MG (z padami Utopii) na Focal Utopia, bo bardziej wolę słuchać CZ-1.
            Ponoć powinien jeszcze się wygrzać ok 200 godzin.

            Nie planuję zmiany wzmacniacza w najbliższym czasie z powodów finansowych. Mam tylko jeden pomysł czy do tego Audio-gd 27.38 według Pana przetwornik cyfrowo-cyfrowy USB/SPDIF poprawiłby jeszcze dźwięk? Aktualnie ten amp/dac mam podpięty do komputera kablem USB Earstream i korzystam z Qobuza na komputerze. A może większą poprawę dałaby przesiadka na Roon?

            Już mam nadzieję ostatnie pytanie do Pana, bo wątek dotyczy innych słuchawek i nie chciałbym zaśmiecać.
            Czy posiadając CZ-1 jest sens kupna 8A, czy grają one bardzo podobnie?

            Z góry dziękuję za odpowiedź.
            Pozdrawiam serdecznie
            Andrzej

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Z pytaniami proszę się nie krępować, przecież misją tego portalu jest doradzanie. Odnośnie Roon bym uważał, bo inwestycja duża, a zyski, jeśli nie liczyć ewentualnie wzrostu wygody, żadne. Quobuz prosto z Quobuz zapewnia wyższą jakość. Natomiast to mogłoby przy dobrym kablu koaksjalnym albo AES/EBU poprawić: https://manunta-audio.com/products/evo-ddc-3

          3. Bear pisze:

            Bardzo dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy