Recenzja: Audeze LCD-4 vs LCD-3

Odsłuch: Przy komputerze

Audeze_LCD-3_LCD-4_HiFiPhilosophy_010   Jedno mogę obiecać – tym razem wszystko zostało wygrzane: słuchawki, wzmacniacz, przetwornik i kable; nic zatem na jakieś niedociągnięcia nie będzie mogło zostać zwalone i rzeczy ukazały się w teście jakimi w istocie są, bez żadnych ale… Jedyne odstępstwo od normy, to kabel w LCD-3 pozostawiony od Forzy, by jakoś nadrabiał tą przewagę danego nowemu flagowcowi.

Słuchawki – rzecz oczywista, zawarta w tytule – jedne i drugie od Audeze, czyli stary i nowy flagowiec. Przetwornik to Hegel HD30 spięty z PC-tem za pośrednictwem poprawiającego sygnał USB ifi iUSB3.0, a wzmacniacz to Schiit Ragnarok, podpięty symetrycznie do przetwornika kablami Tonalium Audio. Przetwornik z wgranymi sterownikami (istotne), a co za tym idzie ustawiony na podbijanie próbkowania do 24 bit/192 kHz (bo jak już ma sterowniki, to on tak musi), natomiast sygnał brany od płyt CD, z YouTube i Tidala.

I cóż się okazało? Ano ciekawe rzeczy, ciekawe. Spokojnie mogę zacząć od tego, że jedne i drugie Audeze zagrały w sposób robiący wrażenie, a tor je napędzający pokazał się od najlepszej strony. Zszedł mi więc na tych porównaniach jeden z trudnych do zapomnienia audiofilskich wieczorów i sam sobie gratulowałem takiego zajęcia i takiego spędzania czasu. Ale to jest część do zazdroszczenia, a chodzi o tę pouczającą. No więc gdy chodzi o konkrety, to różnice pokazały się znaczne i nie budzące najmniejszych problemów diagnostycznych, natomiast trudniejsze znacznie do interpretacji.

Zacznijmy od rzeczy najbardziej oczywistej: Audeze LCD-4 są faktycznie lepsze technicznie, tak jak zakładał producent. Mają te swoje wysokie wymagania odnośnie sprzętowego towarzystwa, o których pisałem w recenzji; to znaczy potrzebują toru naprawdę wysokiej klasy i jeszcze na dokładkę dynamicznego oraz siejącego dużą energią, ale kiedy im taki podstawić, to należycie się wywiązują i bogactwem brzmieniowym odwdzięczają. Miały być słuchawkami o najwyższej biegłości technicznej – i  niewątpliwie są. To się okazuje na różne sposoby, a zaraz z brzegu tym choćby, że pasmo przenoszą szerzej i równiej.

Audeze_LCD-3_LCD-4_HiFiPhilosophy_007– Bas, ten bas u LCD-3 tak chwalony za moc i obfitość, u nich jest jeszcze potężniejszy, obszerniejszy przestrzennie, dalej się niosący i bogatszy wewnętrznie. Bardziej wyrazisty, z precyzyjniej wyrysowanym konturem i lepszą akustyką, a także wyraźnie większą ekstensją, niższym zejściem i brakiem gubienia detali. Mniej malarski w sensie malarstwa jako pewnego uproszczenia i zabiegów oszukujących zmysły, a bardziej technicznie rzetelny –  zdolny odtworzyć każdy niuans. Bardziej przy tym rytmiczny i mocniej rytm wybijający, jak również nieco twardszy i akustycznie bardziej wieloraki.

– Z grubsza biorąc to samo dotyczy średnicy i całego w ogóle pasma. Głosy na LCD-4 są bardziej wyraziste, a przede wszystkim nie tak gładkie i płynne, tylko z dużo bardziej złożoną fakturą wewnętrzną i powierzchniową, która nie jest właśnie gładka i samą melodyką płynąca, ale wyraźnie chropawa, bardziej podkreślająca dykcję i cechy indywidualne. Stawiająca „pod ręką” ten jakże przyjemny opór, charakterystyczny dla rzeczy o złożonych powierzchniach; a w samym miąższu głosów bardziej utwardzona, wieloskładnikowa i bogatsza harmonicznie. W efekcie głosy te bardziej ożywają, sprawiając wrażenie większej bliskości i głębszego znacznie wnikania w naturę stojących za nimi postaci.

U LCD-3 są zdecydowanie bardziej jednolite i przede wszystkim bardziej podporządkowane melodii, a u LCD-4 wyraźniejsze, bardziej zindywidualizowane i bardziej zmuszające do skupiania uwagi na sobie w sensie samego postrzegania osób a nie tylko muzyki, którą przekazują. Bo nawet kiedy te głosy u obu wydają się jednakowo odległe licząc dystans w metrach, to u LCD-3 ich płynnie jednolite brzmienie ciągnie nas w stronę relaksu a odpycha od intelektualnego oglądu, co u LCD-4 w ogóle nie następuje. W efekcie u LCD-3 mniej nas interesuje co to za człowiek i mniej z jego głosu możemy wyczytać, bardziej zaś toniemy w muzycznych falach i robi się z tego taka ogólna przyjemność, mniej wymagająca wysiłku podczas słuchania. Bo z LCD-3 jest przede wszystkim miło. Miło bardzo. Słucha się i struga ciepłej, gładkiej muzyki nas w sobie topi, że aż jakaś anielskość, niebiańskość, sam niemal czysty urok. Niczym byś w pięknie przejrzystym morzu nurkował i bogactwo jego życia podziwiał, ale poprzez wszechobecną płynność w której zawisasz, przez jakiś filtr wygładzający i tonujący. I strasznie to jest przyjemne, ale w pewnym stopniu jednak ograniczające, podczas gdy u LCD-4 ogląda się wszystko jak w czystym powietrzu i faktury czuć bardziej pod ręką, czyli staje się bardziej realnie i bardziej bezpośrednio. To już nie jest muzyczne niebo, tylko prawdziwa muzyka, z całym jej ładunkiem doznań i wielorakich emocji. Nie sama przyjemność wygody muzycznego pływania i związanego z tym relaksu, tylko muzyka jako życie i żywioł, który nie tylko pieści. Z którym też trzeba się zmagać, bo większy stawia opór i więcej o sobie każe rozmyślać pod dyktando większej ilości doznań.

Audeze_LCD-3_LCD-4_HiFiPhilosophy_004– To samo dzieje się w przypadku sopranów, z tym że trzeba dobitnie zaznaczyć, że jest ich – tak samo jak basu – u LCD-4 więcej i dużo wyżej z tą swoją sopranowością wędrują. Więc kiedy porównywać, to te u LCD-3 jawią się jako złagodzone i w zaokrąglony sposób przyjemnie, a te u LCD-4 pozostają otwarte, choć w żadnym stopniu nie atakujące, a już na pewno nie jakieś gryzące. W porównaniu z tymi od AKG K1000 wręcz nawet za spokojne i ilościowo umiarkowane, jednak na tle LCD-3 o wiele bardziej obecne i o wiele wyżej sięgające. Nie stanowiące ładnego tylko dodatku do pięknie płynącej średnicy, a będące naturalnym zwieńczeniem muzycznego autentyzmu. Spokojnym, pozbawionym szaleństw, ale dającym poczucie pełnej otwartości.

Z rzeczy ważnych została do porównania przestrzeń. Ta u obu jest zbliżonej wielkości i nie sprawiająca wrażenia jakiegoś bezkresu, ale u każdych mająca inny charakter, biorący się z dwóch powodów. Pierwszy to soprany. Te smuklejsze i mające większy udział w całości dają u LCD-4 atmosferę przestrzeni bardziej nostalgicznej i bardziej delikatnie w tych górnych regionach utkanej, a całość wrażeń przestrzennych ma u nich postać bardziej przenikliwą, przeszywającą. Natomiast te krągłe, bez śladu smukłej ostrości soprany u LCD-3 są bardziej podobne do echa branego z niższych rejestrów niż do prawdziwych sopranowych wzlotów, co stwarza atmosferę bliższą koncertowej sali niż otwartego bezkresu. Tym bardziej, że łączy się to z drugim parametrem różnicującym, mianowicie pogłosami. Pisałem w recenzji samych LCD-3, iż mało dają pogłosu, ale posiadany obecnie egzemplarz zachowuje się nieco inaczej. Pogłosowości nie dodaje wprawdzie wprost do wokali ani nie ubogaca basowego regionu jakąś szczególną akustyką, ale oprawę akustyczną i pogłosową organizować umie jak najbardziej – i nawet zdecydowanie bardziej wyczuwalną niż u LCD-4. Operuje przy tym pogłosami masywniejszymi i bardziej gładkimi, jak cała tych LCD-3 prezentacja, a to daje niejednokrotnie wrażenie obcowania z ogromem, z jakąś potężną dźwiękową ścianą, i bywa podobne do stylu oferowanego przez starszego typu Grado GS1000. W LCD-4 tego zaś raczej nie będzie, a w każdym razie natykamy na to się rzadziej, ponieważ one są przenikliwsze, bardziej otwarte i wszelkie dźwiękowe ściany mniej chętnie budują. W efekcie bardziej są kontrastowe i dźwiękowo zróżnicowane, a mniej jednolite w wyrazie i mniej epatujące jakąś skumulowaną formą, co jest względem rzeczywistości uczciwsze, ale niekoniecznie bardziej inspirujące w odbiorze.

Audeze_LCD-3_LCD-4_HiFiPhilosophy_006Te smukłe, potrafiące sypać sopranowym pyłem soprany u LCD-4, na tle ich potężniejszego i bardziej złożonego brzmieniowo basu, dają wprawdzie wrażenie większej różnorodności, ale większa jednolitość formy u LCD-3 potrafi oddziaływać silniej, zwłaszcza w wymiarze potęgi i zjednoczonej siły ataku. W efekcie stałem się podczas słuchania muzyki symfonicznej i elektronicznej rozdarty wewnętrznie, przy każdym przejściu żałując tego co minęło i ciesząc tym co nadeszło. Różnorodnością i kontrastowością u LCD-4, albo napływającym jednolitym ogromem u LCD-3. Ze świadomością tego, że obraz dawany przez LCD-4 jest uczciwszy i bardziej prawdziwy, ale bez możliwości wyzbycia się wrażenia, że ten od LCD-3 jest bardziej skoncentrowany emocjonalnie i bardzo przez to poruszający.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

11 komentarzy w “Recenzja: Audeze LCD-4 vs LCD-3

  1. Sławek pisze:

    No to pojedynek mistrzów!
    A jak się mają (tak w połowie ceny między nimi) HiFiMany HE1000?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Mają się bardzo dobrze, ale nie chcę się wypowiadać jednoznacznie o słuchawkach, których u siebie nie miałem. W każdym razie one są trudne w inny sposób, bo tor musi opanować ich agresywne soprany, tak więc jest to walka o coś innego.

  2. Maciej pisze:

    Piękne porównanie. Dziękujemy

    Ale te LCD4 takie perfekcyjne, a tu przychodzi dzień, że chce się posłuchać Maanamu i i tak najlepsze okazują się HD600.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Faktycznie, Maanam, a konkretnie Kora Jackowska, fatalnie wypada na wysokiej klasy sprzęcie.

      1. Jarek pisze:

        Hmmm. Czy ja wiem. Osobiście bardzo lubię sluchac Kory na Staxach L700 🙂

        1. PIotr Ryka pisze:

          Kory słyszałem tylko w samochodowym radio, czyli nie z własnego wyboru, ale kiedyś puściłem z ciekawości kilka utworów Maanamu z YouTube na porządnym systemie i bardzo się zdziwiłem, jak kiepska to wokalistka. Sądziłem, że wyłoniona z dobrej aparatury zabrzmi o wiele lepiej. To śpiewanie ma oczywiście swój brudny, życiowy urok, ale szacując głos wg kryteriów jakości brzmienia to straszna słabizna.

  3. Patryk pisze:

    Na HD800 tez nie daje sie sluchac niczego, co jest zle nagrane. Jakos na Sonorous VI idzie duzo wiecej sluchac.
    Audioquest NH wygrzewa sie wlasnie ,ale slysze ,ze bedzie istna frajda, a taki bardzo przyjemny, wrecz analogoczny dzwiek wydobywa sie z nich juz teraz.

    1. Maciej pisze:

      I na nich wszystkiego idzie słuchać, na podstawie tych chwil kiedy miałem je na głowie, czy dsd czy mp3 🙂

  4. Soundman pisze:

    Wychodzi z opisu że LCD3 mają lepszy bas i są bardziej muzyczne,niewiele gorsze technicznie…
    Wybór chyba oczywisty ,zwłaszcza patrząc na ceny…..

    1. PIotr Ryka pisze:

      LCD-3 bas mają technicznie słabszy, ale taki stale towarzyszący i budujący tło, co się może bardzo podobać.

  5. miroslaw frackowiak pisze:

    Swietna recenzja,zawsze mysle o kupnie LCD3 ,bo najbardziej pasowaly mi po moich K-1000,ale najpierw musze kupic gramofon a potem dopiero nastepne sluchawki,szkoda mi elektrostatow, bo ciagle ida w odstawke,LCD3 sa dla mnie lepsze od STAX 009 datego poczekaja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy