Recenzja: Acoustic Revive Air Floating Board RAF-48H

Jak to wygląda i czemu służy

Orzechowe drewno na wierzchu.

   Że pompka jest w komplecie, to już parę razy mówiłem; mówiłem też, że rzecz jest płaska i ma pokrywę wierzchnią z hikory. W pierwotnym projekcie miała z brzozowej sklejki, ale Acoustic Revive rozsmakowało się w hikorze – z niej robią różne rzeczy, między innymi podstawki pod sprzęt w kształcie klocków i do pogrubionych wręg podobne pod kable. Czy słusznie postępują, trudno to bez porównań orzec, ale zapewne tak, bo co by im szkodziło sięgać po inne drewno? Skąd ich hikora pochodzi, nie informują o tym, a może być z bardzo wielu miejsc, bo różne gatunki orzeszników występują na całym globie. Nie przeciągajmy jednak sprawy i rzecz podsumujmy passusem, który samo Acoustic Revive proponuje: „Zmieniając górną płytę ze sklejki brzozowej na płytę orzesznikową jakość dźwięku została poprawiona, dzięki lepiej dociążonemu i ogólnie żywszemu brzmieniu.” Dlaczego zaś w ogóle zaszła poprawa, to wyjaśniają (w wolnym tłumaczeniu) tak: Nawet jeśli wibracje zewnętrzne są blokowane przez unoszenie na poduszce powietrznej lub magnetycznej, materiał części stykającej się bezpośrednio ze sprzętem i tak zawsze wpływa na odtwarzany dźwięk. Spowodowane jest to wibracjami silnika odtwarzacza CD, odtwarzacza analogowego lub wibracjami powodowanymi przez prąd płynący we wzmacniaczu, które nie zostają w całości przez lewitujące podłoże wchłonięte, tylko częściowo odbite wracają do sprzętu. Oto przyczyna, dla której płyty wykonane ze szkła, akrylu lub sklejki, jako mocniej odbijające, prowokują zaburzony wibracjami i przez to cieńszy dźwięk, co się szczególnie odnosi do niskich zakresów pasma. RAF-48H wykorzystuje zamiast nich doskonalszą akustycznie, czyli lepiej pochłaniającą drgania hikorę, i to zarówno na płycie górnej jak na całej obudowie, dzięki czemu dźwięk staje się bardziej organiczny i naturalniejszy brzmieniowo.”

Orzechowe drewno pod spodem.

Dobrze, będziemy się tym poprawom przysłuchiwać za moment, ale najpierw sobie popatrzmy. Platforma ma wymiary 486 x 436 x 55 mm, a sama górna płyta nośna 447 x 397 x 20 mm. Stawiać ją można w dwojaki sposób – wentylem do przodu lub do tyłu; do tyłu dla ładności, do przodu dla wygody pompowania. Clou całego tego platformerstwa to bowiem pompka i pompowanie – a pompka jest niebieska, graniasta i z wężykiem. Wężyk łączymy z wyraźnie wystającym, gwintowanym zaworem poprzez nakręcanie końcówki i pompujemy do oporu, ale też bez przesady, ażeby nośnej dętki nie rozerwać. Na dołączonym do platformy opisie użytkowania, opatrzonym zdjęciami, uwidoczniono bowiem wnętrze, którego nie da się zobaczyć w naturze, bo płyta górna jest niezdejmowalna, a przynajmniej nie do ściągania ot tak. Na załączonym zdjęciu widać, że pneumatyczny element nośny to właśnie rodzaj dętki – cienki okrąg z przeźroczystego tworzywa ułożony na niebieskim podkładzie. Pompować można przed postawieniem sprzętu albo po, to wg instrukcji bez różnicy. Czego natomiast nie wolno robić, to jak już mówiłem pompować ponad miarę, skakać po płycie nośnej i stawiać na niej coś ważącego ponad 60 kilogramów. Nie należy także majstrować przy wentylu oraz próbować ściągać pokrywę, bo można uszkodzić jej zabezpieczenia, czego przecież nie chcemy. I lepiej też nie suwać już postawionym sprzętem, bo naturalne drzewo można łatwo zrysować – a tego też nie chcemy. Nie warto także próbować suwać samą platformą, zwłaszcza gdy coś już na niej stoi, bo jej osadzenie to cztery gumowe ssawki, podobne do tych z ramion ośmiornicy, mające zapobiegać suwaniu. Na upartego przesuwać wprawdzie da się, lecz przełamując wyraźny opór i raczej nie o zakładaną wartość. Łatwo jest tylko trochę unieść i postawić od nowa, co da się też wykonywać stronami.

Wentyl istotą zagadnienia.

Odnośnie samego sposobu pracy, to jak się należy domyślać, wewnętrzna dętka nośna jest dość sztywna, bo jak zaznacza producent, płyta górna nie dźwiga się w widoczny sposób podczas czynności pompowania. Tego więc nie należy oczekiwać i nie ma co pompować przesadnie w oczekiwaniu na to, bo tylko będzie bum! – i niepotrzebna strata. Z rzeczy praktycznych jeszcze jedno: wężyk od pompki można w nią chować, a wypycha się go pompnięciem. Aha – i co jest jeszcze ważne – to w zależności od ciężaru postawionego urządzenia, ciśnienie spada poniżej poziomu roboczego w czasie od kilkunastu godzin do kilkunastu tygodni, tak więc od czasu do czasu trzeba sobie przypomnieć o parokrotnym machnięciu pompką.

Cała konstrukcja waży pięć i pół kilograma i jak podkreśla producent, bezproblemowo zmieści się w stelażu, bo jest szeroka na mniej niż pół metra. Samo Acoustic Revive nie wspomina o tym, ale polski dystrybutor od siebie dodaje, że dobrze jest dodatkowo pod nóżki rzeczy postawionej podłożyć krążki kwarcowe tego samego producenta, co dodatkowo wzmocni efekt.

Odnośnie opłacalności, to o tej sprawie w dalszych słowach. Na razie bowiem z proporcji cena/jakość mamy jedynie pierwszą wartość, plus jakość wykonania. Ta jest zaś bez zarzutu, platforma prezentuje się korzystnie. Kolorystyką, kształtem i rozmiarami nie napiera optycznie, a perfekcyjna obróbka naturalnego drzewa zarówno przy rzucaniu okiem, jak i przy uważniejszej obserwacji, pozwala odczuć satysfakcję.

A pompka jego duszą.

Rzecz dostajemy w pudle z niemalowanej, pogrubionej tektury, rzecz jasna razem z pompką. Rzecz kosztuje 6990 PLN, czyli staniała o dwa tysiące, jako że wersja poprzednia – dwa centymetry szersza (konflikt z wąskimi stelażami), wyposażona w gorszą dętkę, z brzozowym wierzchem oraz mniej imponującą pompką kosztowała prawie dziewięć tysięcy.

 

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Acoustic Revive Air Floating Board RAF-48H

  1. Fon pisze:

    Kiedy można się spodziewać testu Bayerdynamic T1v3

    1. Piotr Ryka pisze:

      Kilka dni temu dzwoniłem w tej sprawie do dystrybutora – słuchawek nie ma i nie wiadomo kiedy będą. Ale jak będą, to mam dostać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy