Brzmienie
Skoro słuchawki są przenośne, zacznijmy od ich współpracy ze sprzętem przenośnym.
Ponieważ zamówiony do zrecenzowania Apple iPod Touch jeszcze nie nadszedł, posłużę się pożyczonym Hi-FiMAN HM-601.
Trzeba przyznać, że Sennheisery Momentum zagrały z nim efektownie. Charakteryzuje je gęste brzmienie wsparte solidnym basem i dużym rozwarciem pasma, co oczywiście w przypadku odtwarzaczy przenośnych musi przynosić pozytywne rezultaty. Słuchając kolejnych utworów w różnych formatach cały czas odnosiłem wrażenie, że jest to dobrze mi znane sennheiserowskie granie, trochę przyciemnione, gęste i ciutkę upiększające. By sprawdzić czy jest tak faktycznie, sięgnąłem po posiadane oryginały w miejsce własnych domniemań. Styl rzeczywiście okazał się podobny, ale były też i różnice.
Na materiale mp3 Sennheisery HD 600 okazały się gać dźwiękiem dalej od słuchacza zlokalizowanym i trochę w technicznym stylu, to znaczy z bardziej szorstkim podłożem i mniej gęsto. Bez żadnego maskowania i upiększeń. Bardziej obiektywnie, rzec można.
Z kolei HD 650 scenę budowały podobnie jak HD 600, ale były całościowo od nich gładsze i mniej techniczne. Natomiast Momentum gładsze były jeszcze dużo bardziej i zarazem jeszcze bardziej gęste, grając przy tym dźwiękiem ulokowanym zdecydowanie bliżej. Takie trochę w manierze słuchawek dousznych i z wyraźną chęcią maskowania słabości słabszego jakościowo materiału, co przy ich przeznaczeniu zrozumiałe jest samo przez się.
Na plikach FLAC sytuacja z grubsza się powtórzyła, ale tutaj HD 650 grały również dość bliskim dźwiękiem, jednak wciąż wyraźnie dalszym niż Momentum. Poza odległością pierwszego planu narzucały się dwie różnice. Dźwięk Momentum był ponownie bardziej gęsty i gładki, a ten z HD 650 miał więcej powietrza i lepiej ukazywał akustykę. Jednocześnie ten z Momentum był większy, bardziej na słuchacza napierający i z wydatniejszym basem, co o rozmiarach tego basu każe myśleć w kategorii XL.
Z kolei w brzmieniu HD 600 uwidaczniało się więcej sopranów, tło było jaśniejsze i bardziej transparentne, a gęstość, bas i napieranie słabsze.
Wszystkie trzy słuchawki odnotowały spory postęp względem plików mp3 i wszystkie grały w mojej ocenie naprawdę bardzo dobrze, pozostając na tym samym poziomie jakościowym. Dźwięk Momentum był przy tym najbardziej efektowny, może nawet trochę efekciarski, ale bardzo w sumie przyjemny. HD 600 reprezentowały z kolei brzmienie bliższe słuchawkom typu PRO, czyli podejścia analitycznego, choć wcale z tym nie przesadzały, a HD 650 grały pośrednio. Trzeba też zaznaczyć, że w przypadku Momentum odpalenie boostera w odtwarzaczu dobrze wpływało na muzykę rockową, poprawiając nie tylko dynamikę i atak, ale także powodując większą twardość brzmień perkusyjnych i mocniejsze ich akcentowanie. Nie był to krok w stronę ogólnej naturalności, ale bardzo skuteczny zabieg techniczny, zdecydowanie skuteczniejszy u Momentum niż u dwóch pozostałych.
Na testowanych tradycyjnie jako ostatnie plikach MQS bardziej okazały się zyskiwać brzmieniowo HD 600 i 650, z tej prozaicznej przyczyny, że ich dźwięk wyraźnie przybrał na gęstości, gładkości i elegancji, a gęste i gładkie już ze słabszymi plikami Momentum stały się jedynie bardziej eleganckie, bo gładkie i gęste już były. Oczywiście gładzi, gęstości i naturalności też im przybyło, ale na tle wyraźnie zyskujących konkurentów robiło to mniejsze wrażenie. Jednocześnie uświadamia to nam, jak wiele te Momentum wnoszą same od siebie w poprawianie kiepskich źródeł dźwięku. Ale nic za darmo. Zarazem trochę brakowało w ich brzmieniu skutkiem tej gęstości powietrza, aczkolwiek z drugiej strony były dzięki temu całościowo najbardziej atakujące i jednocześnie najłatwiejsze w odbiorze, które to walory w przypadku słuchawek dla sprzętu przenośnego są czymś jak najbardziej pożądanym.
Jezeli chcialby pan przetestowac Beyerdynamic dt1350 chetnie przesle do testu.W stanach jest zgodna opinia ze sa to najlepsze portable , u nas wiele nieprzychylnych opini.
Bardzo chętnie. Proszę napisać mail na adres serwisu, albo podać swój, a na pewno odpiszę.
skowyra.ms@gmail.com
Dziękuję. Zaraz napiszę.
Piotrze,
Klawisze na pilocie maja standardowe dla wyrobów zgodnych z produktami Apple -głośniej, Play/Pause/FD/BK, ciszej. Środkowy klawisz ma różne działanie w zależności od tego ile razy się go naciśnie
Dziękuję za informacją. Przy okazji Appla – poprosiłem ich o udostępnienie do zrecenzowania odtwarzaczy muzycznych i odmówili. Nie mamy żadnych urządzeń demonstracyjnych, powiadają. Biedni widać jacyś. Trudno, obejdzie się.
Bardziej skąpi…
Choć prawda jest nieco bardziej bolesna – nie jest Pan ich targetem [sic!]; a dodatkowo za marketing w Polsce odpowiada znajomy królika, wtapiający się idealnie w bufonerie, która napędza cały rynek.
P.S. Recenzję czytało mi się bardzo miło.
Tak, to prawda, nie jestem targetem. Oni się lansują poprzez swoją społeczność i ogólną obecność medialną. Poza tym stawiają na szybką wymianę sprzętu, toteż nie zależy im na tym, by użytkownik trwale się wiązał z danym wyrobem. Cały czas powinien on czekać na coś jeszcze nowszego i być gotów tę nowość natychmiast kupić. Jednak odmowa wypożyczenia jest na dłuższą metę naiwna i nieracjonalna, bo ich produkty są łatwo dostępne, a rozsierdzony odmową recenzent recenzję może napisać i tak, pożyczając produkt od osoby prywatnej, i może być ona wówczas mniej przychylna niż gdyby współpracowali na zasadzie zwykłego odgrywania się. Osobiście odgrywać się nie zamierzam, ale recenzje różnych Jabłek i tak się napisze.
Panie Piotrze ! A może Kolego Piotrze ? 🙂 Czekam niecierpliwie na recenzję BD DT1350. Mam T50p ale zastanawiam się nad dokupieniem DT1350, jako drugich portable do iRivera H120 i iModa/SMSL sAP-4s (tzw. kanapka AMP/DAC). Ciekawe co w nich jest takiego,że wzbudzają skrajne emocje..
Przy okazji – tu próbowałem zebrac opinie na temat BD DT1350 :
http://forum.mp3store.pl/topic/105581-beyerdynamic-dt1350-opinie-mile-widziane/
Skopiuję poniżej moją ocenę DT1350 sprzed prawie 2 lat.
Konstrukcja słuchawek jest mniej więcej taka: bierzemy dwie jednorazowe filiżanki na kawę espresso, takie bez ucha, i łączymy wygiętą w łuk metalową taśmą perforowaną. Wewnętrzny brzeg taśmy oraz obrzeże kubków wyklejamy miękkim materiałem, np. podklejoną gąbką sztuczną skórą, żeby konstrukcja nie drapała uszu i głowy. Słuchawki są ledwie nauszne, prawie douszne z pałąkiem. Brzmienie ich nabiera sensu po właściwym postawieniu każdego z przetworników na uchu. W sumie tak właśnie należy nazwać tę operację, gdyż jak wiadomo – filiżanka może równie pewnie stać, co leżeć na boku. Ponadto trzeba sobie trafić wylotem z przetwornika na wlot do ucha. Jeśli tego nie zrobimy, odbierany dźwięk będzie monofoniczny.
Brzmienie: na te kilka obecnych osób na meetingu, pierwsze zasłyszane w życiu kilka sekund muzyki z tych słuchawek, dwóch z nas nagrodziło spontaniczną salwą śmiechu. Jeden to byłem ja. Wziąłem upierdliwą płytę z trip hopem – Morcheeba „Fragments of Freedom”. Płyta ta fantastycznie odsiewa kiepskie źródła cyfrowe już na etapie odzyskiwania bitów z nośnika. Ale do rzeczy – jak się dobrze ułoży słuchawki na uszach, to zwraca uwagę świetna jak na takie kieliszki na pałąku holografia i rozpiętość sceny w pionie. Idealnie czarne tło pomiędzy instrumentami, dobry fokus. Średnica zalatuje lekko plastikiem, czy też telefonem. Góra OK, bo nie zwróciłem na nią uwagi. 😉 Bas – jest tylko niższy, dość przestrzenny, ale brak wyższego rejestru basu wraz z jego wibrato schładza przekaz do nieprzyzwoitego dla mnie poziomu, czyniąc materiał muzyczny nadającym się niemal wyłącznie do analizy formalnej. Dodatkowo taka równowaga basu powoduje, że instrumenty strunowe, zwłaszcza elektryczne, brzmią, jakby miały struny z gumy od majtek.
Beyerdynamic DT1350 już przybyły z Irlandii i czekają w kolejce. Jeszcze trochę poczekają, bo muszę najpierw napisać kilka innych recenzji. Od razu mogę jednak napisać, że kluczowe jest w ich przypadku ustawienie względem otworu słuchowego (nie miałem do czynienia ze słuchawkami tak pod tym względem wrażliwymi, a prezentację mają z grubsza podobną do AKG K551, czyli są to takie anty Grado SR-60.
Tyle na podstawie jakichś dwóch minut słuchania, by sprawdzić czy działają. Z wyglądu są sympatyczne.
Heh, czyli po raz kolejny wychodzi jak to Amerykanie nie mają słuchu 🙂 Po własnych przygodach z wychwalanymi pod niebiosa na head-fi.org produktami, mówię kolejnym rewelacjom: „dziękuję bardzo”.
Ależ Momentum są Made in China, czego rzeczywiście nie sposób zauważyć w jakości wykonania 🙂
Kupiłem Momentum – na razie jest extra ! Znakomity dźwięk, nie jest przyciemniony, dobry bas.
Momentum to moje pierwsze porządne słuchawki, póki co podłączone do SGS3. Prośba więc z mojej strony o dedykację odtwarzacza przenośnego do tychże słuchawek.
Pierwsze i najważniejsze pytanie – ile taki odtwarzacz ma kosztować?
Na rynku obecne są już Momentum On-Ear, czyli mamy jasność, że same Momentum miały być wokół-uszne.
Słuchałem pobieżnie tych słuchawek i grają całkiem fajnie, z poprawną górą i dość spektakularnym basem – uważam, że ładniejszym od większych Momentum. Wypadek przy pracy? 🙂 Kiedy recenzja? Pozdrawiam serdecznie.
Nowe Momentum są już wstępnie umówione, ale jeszcze nie wiem kiedy przyjadą. Tak czy inaczej najpierw Audio-Technica i AKG, bo są już na miejscu.
Właśnie poważnie się nad tymi słuchawkami zastanawiam. Na celowniku są również AKG N60 NC. Które warte wydania pieniędzy? Sennheiser jednak słynie z basowości, czasami nadmiernej dla niektórych gatunków muzynki np. rocka. Czytałem że nie m,a też dużej róznicy między Momentum a Urbanite.
Nie znam ani tych AKG, ani Urbanite, tak więc nie pomogę. Ale momentum nie mają przedobrzonego basu. Większy mają Meze, co nie zmienia faktu, że też je polecam.