Recenzja: Warwick Acoustics BRAVURA & SONOMA M1

     Słuchawki z dekady na dekadę żyją coraz intensywniejszym życiem, do spopularyzowanych przez główną masę producencką dynamicznych doszlusowały przez długi czas zapomniane planarne, bujnie rozkwitają dokanałowe, a uważane przez wielu za najlepsze ze wszystkich elektrostatyczne niesie teraz nie sam ich wynalazca Stax (1959) i wspierający go dawni konkurenci Koss (od 1968) i Sennheiser (od 1991), ale dołączali kolejno też HiFiMAN, King Sound, Sonoma Acoustics, MrSpeakers i Audeze, a teraz jeszcze Shure, Mitchell & Johnson, Monoprice i następca Sonomy, Warwick Acoustic. W efekcie wąski rynek elektrostatów, przeżywający chwilowy boom ilościowy tylko w latach 70-tych (wtedy też Pioneer SE-100/JB-100 (1972), Sony ECR-400 (1975) i ECR-500 (1976), a potem jeszcze Sony ECR-800 (1981); wtedy także Audio-Technica & TEAC AT-705 i AT-706 (1976), następnie sama już Audio-Technica ATH-6 i ATH-7 (1978), również Beyerdynamic ET1000/N1000 (1978) i AKG K340 ES-D (1979)) ponownie zaczął rozkwitać, oferta rozszerzyła się na sporą grupę producentów. Mają jednak elektrostaty tę niezbyt miłą specyfikę, że wielu podejmujących ich produkcję prędzej czy później traci zapał, co teraz też można obserwować, oferty Monoprice i Mitchell & Johnson straciły już aktualność. Niemniej wciąż ilościowo jest lepiej niż kiedykolwiek przedtem, wraz z czym nurtujące pytanie: jak jest z ogólnym poziomem jakościowym i kto w tej poszerzonej grupie wiedzie prym? Kawałek tej układanki możemy teraz zbadać.

    Obecne Warwick Acoustics zaczynało jako Sonoma Acoustics w zeszłym dziesięcioleciu; Karol słuchał na CanJam w Londynie ich pierwszego, przedprodukcyjnego wówczas zestawu Sonoma Acoustics Model One w 2016, wycenianego wstępnie na $4000. Miał ten przedprodukcyjny nie do końca opracowane łączenie nauszników z pałąkiem, skutkiem czego trzeba było samemu dociskać muszle do głowy, by jak należy znaleźć się w brzmieniowym świecie elektrostatycznych słuchawek Sonoma. Sam dźwięk natomiast był obiecujący, wróżący producentowi karierę. Od tamtej pory amerykańskie słuchawki Sonoma, ofiarowane teraz spod skrzydeł brytyjskiego Warwick Acoustics, opisano w kilkudziesięciu recenzjach, dotyczących dwóch proponowanych w późniejszych czasach zestawów, różniących się i słuchawkami, i wzmacniaczem. Droższy komplet zwie się APERIO i jest naprawdę drogi – w zależności od wykończenia wzmacniacza (samowystarczalnego, wyposażonego w przetwornik) kosztuje od £28,500 do £40,000; tym zestawem polski dystrybutor (mp3store) na razie jeszcze nie handluje, oferuje natomiast tytułowy zastaw BRAVURA/SONOMA M1 w cenie PLN 32 495. 

    Trochę z nazewnictwem jest zamieszania, ponieważ jest to zestaw łączony, złożony z nowo opracowanych słuchawek Bravura i od dawna oferowanego wzmacniacza/przetwornika Sonoma Model One (M1); nieco zamieszania jest także z lokalizacją firmy, której w relacji z CanJam przypisana została narodowość amerykańska, podczas gdy Warnic Acoustic przedstawia się jako firma angielska. Wszystko to daje się jednak wyjaśnić – Warwick faktycznie ma siedzibę i wytwórnię słuchawek na terenie Anglii, natomiast w kalifornijskim Bay Area powstają wszystkie przetworniki/wzmacniacze; zarówno standardowy SONOMA, jak i szczytowy APERIO, przy czym jeden i drugi to kości ESS Sabre i tranzystory MOS-FET, do czego u droższego dołącza bardziej rozbudowana sekcja DSP i ogólna symetryzacja. Tego natomiast, kto był inicjatorem całego przedsięwzięcia i jak ono ewoluowało, na stronie Warnic Acoustic się nie dowiemy; możemy jedynie poznać obecne postaci wiodące oraz obejrzeć angielską siedzibę firmy. Znajdziemy tam też odsyłacze do recenzji i liczne wyrazy uznania ze strony profesjonalnych studiów nagraniowych, które okazują się chętnie korzystać z zestawu referencyjnego APERIO.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Warwick Acoustics BRAVURA & SONOMA M1

  1. Piotr+Ryka pisze:

    Wyścig w domenie słuchawkowej trwa nieustannie. Pałeczkę sztafety przejęła na chwilę kosztująca dziewięć tysięcy dolarów Audio-Technica ATH-W2022.

    https://www.audio-technica.com/en-us/headphones/best-for/audiophile/ath-w2022

    1. AudioFan pisze:

      Piękna słuchawka. Mam nadzieję, że jest liderem nie tylko cenowym wśród dynamicznych. 🙂 Czym się różni ta słuchawka za 9K$ od tej za prawie 13?
      Pewnie są mega trudne do zdobycia przy tak ograniczonej ilości. Byłbym bardziej skłonny zaryzykować inwestycją w tą słuchawkę niz w Spirit Torino – Valkyria oraz recenzowany zestaw Brawura. A Ty Piotrze na co byś stawiał?

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Sam stawiam nieodmiennie na AKG K1000 okablowane uziemionym Olympusem, tyle że bardzo rzadko ich słucham. Za to słuchałem wczoraj przez kilka godzin na zmianę przy komputerze zestawu DAC Bricasti M3 plus wzmacniacz słuchawkowy Phasemation ze słuchawkami raz HiFiMAN Susvara, raz Ultrasone T7. Oba układy rewelacja, a każdy ma, co nie ma drugi. Susvary czystym pięknem tchnącą melodyjność, a Ultrasone miażdżącą energię.

        Jak już wiele razy pisałem, jest taki moment przejścia, za którym już nie pytamy o brzmienie, bo jest zabójczo świetne. Oba powyższe układy osiągały ten poziom, w każdym razie w moim odczuciu.

        1. AudioFan pisze:

          Pojawiło się na jednym bazarku kilka par K1000, ale trudno wyczuć czy są warte tej ceny i tak na prawdę który to już jest ich właściciel. Jeszcze nie tak dawno sądziłem, że trzeba się dobrze zastanowić, aby za słuchawkę dynamiczną dać więcej niż 10K. Czasy się zmieniają i ten pułap również, ale 40 i więcej K za dynamiczne. Czyżby Japończycy wymyślili coś zaskakującego, bo wielu twierdzi, że ta technologia już nie jest w stanie się jeszcze bardziej rozwinąć. Jeśli tak, to klienci tych pięknych słuchawek przede wszystkim zapłacą za unikat i piękne wzornictwo, oraz za dobre samopoczucie, że wsparli szlachetny cel. 🙂

          1. Piotr+Ryka pisze:

            Nie wiem czy ta Audio-Technica ma innowacyjny w sensie brzmienia charakter, przykład L5000 dowodzi, że to możliwe. Dla mnie bardzo niezwykłe są Ultrasone E7, E9 i T7 (to zasadniczo te same słuchawki). T7 konieczne do zrekablowania i wszystkie dają trochę za dużo pogłosu, ale oferowana przez nie energia i naturalizm ludzkich głosów pomimo niezwykłej ekstensji sopranowej i basowej to coś naprawdę szczególnego. (Być może sam za dużo wagi przykładam do energetyczności dźwięku, może na innych to tak nie działa, wolą spokojny przekaz.)

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Nauszniki i pałąk są wykonane ze skóry jelenia, co zapewnia długotrwałą trwałość i wygodę – za ta cene szukaja prawdziwych jeleni…

  3. Sławek pisze:

    Nie wiem, czy słuchawki elektrostatyczne raziły kiedyś kogoś prądem, ale te tutaj to ponad 1000V na głowie – no, brawura!

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Też nie wiem czy raziły prądem, ale jakością niektóre na pewno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy