Recenzja: Unicorn Audio Grandioso

W działaniu

Nie musi być tak eksponowany, może stać na podłodze. Ale gdziekolwiek stanie, wyglądał będzie imponująco.

  Umyślnie nie użyłem tytułu „Odsłuchy”, bowiem zaczniemy od obrazu. Podobnie jak w przypadku kondycjonera Shunyata Denali to nam pozwoli uzmysłowić sobie skalę działania i bardziej namacalnie uwidoczni zachodzące różnice. Jako że dźwięk bardziej pozostaje ulotnym, nie można go pokazać palcem, natomiast przeobrażenia obrazowe są bardziej bezdyskusyjne; tu się nie można wymigiwać klasycznym: „A ja różnic nie słyszę”. Tak mi się w każdym razie zdaje, bo zobaczyłem aż za wiele i trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś to zanegował.

Wizja

Sięgnijmy po konkrety. Pierwsza rzecz – obraz stał się jaśniejszy. Ale nie w zwykły sposób, że równie dobrze można by użyć regulatora jasności i podbijając o parę punktów (u mnie to skala stupunktowa) uzyskać ten sam efekt. Stała się bowiem rzecz złożona w sensie wybiórczego działania. Jaśniejsze stało samo światło – ogólna siła oświetlania – natomiast kolory nie wyblakły ani nie stały za jaskrawe. Barwy nieba, pisaku na plaży i morza w chętnie używanej przeze mnie testowej sekwencji scen z filmu Julietta i duchy nie zmieniły się co do nasycenia, natomiast uzyskały autentyczniejszą intensywność pejzażu zalanego słońcem – i to zarówno w sensie czystości koloru jak i poziomu saturacji. Bardzo wyraźnie też (zwłaszcza w odniesieniu do nieba w jednej ze scen zastępowanego kurtyną) zwiększyły gradacja faktury barwnej i przede wszystkim ciemne powierzchnie i ciemne tła zyskały dużo bogatszą morfologię. Kondycjoner Shunyaty nie szedł w tym względzie tak daleko i przede wszystkim działał raczej uspokajająco, mniej obraz intensyfikował. Aczkolwiek jak chodzi o to uspokajanie, to trzeba odnotować, że Grandioso równie perfekcyjnie zdjął z nieba szum moskitowy, co jeszcze lepiej dało się zauważyć w ostatnim ujęciu filmu Masz wiadomość (Blu-ray). Powtórzyły się także inne efekty z repertuaru Shunyaty: większa spójność obrazu, lepsze krawędzowanie i głębsze tłoczenie faktur. Nie zjawiło natomiast to, co często psuje efekty kondycjonowania – nie pojawił dodatkowy szum tła ani dodatkowa ziarnistość. Szukając wyrafinowanych barw sięgnąłem nie tylko po Felliniego, ale też po kreskówkę Kung Fu Panda, gdzie nieba w seledynach i złoceniach chińskiego malarstwa na jedwabiu stawiają twarde warunki. Z satysfakcją odnotowałem, że proponowane poprzez Grandioso odcienie bardziej mi odpowiadają intensywnością, saturacją oraz trafnością tonu. Nie mniejszej frajdy dostarczało dodawanie szczegółów. Źdźbła trawy podczas  transmisji meczu Premier League w formacie 4K stały się jeszcze lepiej widoczne, przy czym jasność trzeba było cofnąć o jeden punkt procentowy, bo saturacja murawy była zbyt intensywna. (Obraz generowany z udziałem kondycjonera, czy nawet samej audiofilskiej listwy, zawsze trzeba przeregulować.) Najwięcej jednak nowych informacji przyszło nie od oświetlonego trawnika, tylko od strony ciemnych faktur i scen dziejących się w mroku lub słabym oświetleniu. Tu skok był dramatyczny, chociaż podkreślić należy, że niezależnie od intensywności światła każda jedna faktura zyskała bardzo na czytelności szczegółów, dokładności rysunku i głębi odciskania tłoczeń. Do tego stopnia, że odniosłem wrażenie w przypadku filmów o formacie 1080p, jakby przeskoczyły do 4K, tak bardzo się zmieniły. I weź tu teraz oddaj Grandioso… bolało będzie jak cholera. Zupełnie przestałem się dziwić temu  gościowi, który do producenta miał pretensje. Od razu nasunęła się też analogia. Audiofile często nawiązują do tego, że jakaś zmiana w torze – lepszy odtwarzacz czy głośniki – dały im nowy wgląd w zbiór nagrań, w przypadku zaś Grandioso stanie się tak również z kolekcją nagrań video. Zmiany te idą tak daleko, że dałbym głowę, iż od samego uzdatniania prądu takie coś wykluczone. Konsultowałem nawet sprawę z producentem i dowiedziałem się o pewnym dodatkowym działaniu tych filtrów mineralnych, lecz to już tajemnica. (Formatu obrazu rzecz jasna zmienić nie mogą, ale w prąd mocno ingerują.)

Czerwienią oznaczone gniazda wysokoprądowe.

To jeszcze z obrazem nie koniec. Powyższe rzeczy działy się po wpięciu zebranego na jednej listwie systemu telewizyjnego do gniazda dla źródeł cyfrowych. (Telewizor, tuner satelitarny i odtwarzacz Blu-ray.), dnia kolejnego postanowiłem zaś sprawdzić działanie Grandioso w przypadku wpięcia do gniazda dla przedwzmacniaczy i słabszych wzmacniaczy. (Wszak telewizor plazmowy to pobór ponad 300 W.) A wówczas wszystko co dobre zostało podtrzymane i dodatkowo barwy się jeszcze bardziej zróżnicowały, obiekty w głębi sceny i głębsze plany stały jeszcze lepiej widoczne oraz bardziej plastyczne, gdy trzeba też tajemnicze. Ale przede wszystkim zjawiło się coś innego – nieoglądany wcześniej naturalizm faktur. Naturalizm tyczący wszystkich powierzchni: ludzkiej skóry, obić, podłóg, nieba, wody, burt statków, ścian, widoków za oknem, roślinnej szaty. I to nie było coś małego, że w sumie prawie wszystko jedno. Albowiem po raz pierwszy patrząc na Jacka Lemmona i Juliet Mills leżących nago na skale w starej komedii Billy Wildera Avanti!, poczułem na samej intuicji opartą i całkowicie mimowolną obecność żywych ludzi. Aż dreszcz metafizyczny mnie przeniknął i zmysł refleksyjny w siebie cofnął, sobie się zaczął przyglądać zmotywowaną zewnętrznie autorefleksją, takie to było mocne. Bowiem dopiero wraz z tym przeżyciem uświadomiłem sobie – w ogóle dowiedziałem się – że dla tej autentyczności najważniejsze są właśnie faktury i trójwymiarowość postaci, a nie wyraźność rysunku oraz kwantum szczegółów, które już wcześniej były zrealizowane, a tej intuicji nie było. Obie te krytyczne wartości system telewizyjny otrzymujący prąd od Grandioso i wspierany procesorem Darbee Vision (wbudowanym w odtwarzacz OPPO, przez który zawsze szedł sygnał) realizował w sposób nigdy wcześniej nie oglądany – w żadnym kinie, z żadnego projektora, na żadnym monitorze czy telewizorze. Śmiało mogę powiedzieć, że obrazy z najlepszych telewizorów OLED na AVS czy w jakichś Media Marktach to w porównaniu papuzie kicze, do realizmu nawet się nie zbliżające. Dające intuicyjne poczucie odwrotne – sztuczności a nie autentyzmu – w odniesieniu do wszystkich praktycznie składników poza szczegółowością: trafności barwnej, palety odcieni, doboru saturacji, oddania faktur, biologiczności żywych istot, trójwymiarowości obiektów, całościowej perspektywy i całościowego czucia miejsca.

Już kończę o tym obrazie, ale jeszcze jedno uszczegółowienie. Wraz z przejściem na mocniejsze prądowo gniazdko poprawił się trzeci wymiar. Poprawił nieznacznie w odniesieniu do pierwszoplanowych obiektów (gdzie już był bardzo wyraźny), ale ta niewielka poprawka dołożyła się do istotnej poprawy jakości fakturowania i wraz z nią złożyła na to coś, co do tej pory czułem tylko za pośrednictwem audiofilskiej jakości dźwięku – intuicyjnej obecności żywych ludzi; nie ikon, nie obrazków. Wyraźniej natomiast trzeci wymiar zyskał w odniesieniu do obiektów dalekich, zarówno w sensie własnej ich trójwymiarowości, jak i holografii scenicznej. Ta wzmogła się bardzo wyraźnie, też wywołując w niektórych scenach dreszcze. Bez okularów i 3D takiego efektu nie spotkałem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Unicorn Audio Grandioso

  1. Piotr Ryka pisze:

    Wczoraj oddałem Unicorna i stało się to wszystko co napisałem, w drugą stronę. Do opisu chciałbym dorzucić jedną rzecz wartą podkreślenia, mianowicie wyjątkowo dobrze widoczną zmianę morfologii skóry. Twarze dziobate, jak Jacka Sasina czy wielu postaci z „Piątego elementu” Bessona (który najwyraźniej takich dziobatych sobie wyszukał) przy szczytowej filtracji prądu nie tylko całościowo były realistycznie modelowane, ale też morfologia ich skóry była w swej jednolitości prawidłowo oddana – dzioby miały naturalną, jednolitą, choć oczywiście wgłębiającą się powierzchnię, a nie były jakimiś ciemnymi ubytkami, jak po odłamkach.

    1. Marcin pisze:

      Wszystko byłoby super gdyby nie ta… cena 🙁

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak, cena studzi zapał.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Ponieważ Unicorn nie może się chwilowo zalogować (informatycy się ty zajmą, ale nie dzisiaj), w jego imieniu piszę:

    Ceny kondycjonerów naszej firmy zaczynają się od 12 tyś zł. Już młodszy brat Grandioso, Imperatore również ośmio gniazdowy kosztuje połowę ceny Grandioso. Każdy zainteresowany znajdzie coś dla siebie o ile ma świadomość, że dobre zasilanie jest równie ważne jak pozostałe elementy toru audio.

    Grandioso jest urządzeniem całkowicie bezkompromisowym, przeznaczonym do zasilania systemów klasy top hi end tam również jego możliwości są ukazane w pełni.

    Zapraszam do kontaktu
    biuro@unicornaudio.eu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy