Recenzja: Transrotor Alto

   Gramofony to dźwięk spod igły. A igła i pod nią rowek, to sprawa wyjątkowa. To bowiem pierwszy i jednocześnie wciąż najdoskonalszy (sic!) sposób zapisu dźwięku z uwzględnieniem jego późniejszego odtworzenia. Od tego zaczynał Thomas Alva Edison w 1877 i na tym dziś też kończy się jakość. Wcześniej obrazowano jedynie dźwięki w postaci linii na papierze – nie po to by móc je powtórnie usłyszeć, a tylko „zobaczyć” ich wizualizację. (Édouard-Léon Scott de Martinville, rok 1860). Jeszcze wcześniej zapisu nie było wcale, samo jedynie odtwarzanie melodyjek zestrojonych metodą prób i błędów dzięki obrotowym cylindrom (na korbkę lub napęd wodny) z wystającymi kołkami pobudzającymi dzwoneczki, dzwony, struny itp. Czego najstarszy znany przykład pochodzi wg Wikipedii z Bagdadu i datuje się na dziewiąty wiek n.e. A co później przerodziło się w popularne różnej wielkości pozytywki, zarówno stawiane przez dzieci na szafkach nocnych, by kołysały do snu, jak i noszone przez dżentelmenów w kieszonkach dla zabawiania dam.  A teraz ulicami suną wytatuowane damy w trampkach i potarganych dżinsach, każda ze smartfonem przed nosem albo w kieszeni i słuchawkami-pchełkami w uszach, że strach pomyśleć, co tam z tych pchełek… Wolność, równość, niezależność i prawa kobiet ponoć  reprezentują, ale jedynie do momentu, gdy szef w korporacyjnym biurze…

W biologii rzecz przebiega podobnie, to znaczy bardzo stare rozwiązania też długo się utrzymują. Na przykład mitochondria przyroda „wynalazła” setki milionów lat temu i wciąż pozostają w użyciu, a my nie wiemy nawet, jak dokładnie działają. (Prawdopodobnie to wcześniej żyjące samodzielnie bakterie, inkorporowane do wnętrz komórek organizmów wielokomórkowych, by im służyły za agregaty energotwórcze.) Lecz mimo naszego przykładu z gramofonem w sferze techniki nieczęsto się zdarza, by jakiś inaugurujący sprawę mechanizm nie został gruntownie przemodelowany w toku usprawnień, choć koło jest innym tego kontrprzykładem. Wbrew panującej tendencji igła i rowek zjawiły się jednak na samiutkim początku i dotąd się ostały; nie wymyślono nic lepszego. Równorzędnej jakości jest tylko zapis magnetofonowy, którego pierwociny (zapis na przewijanym drucie) to rok 1898 i duński wynalazca Valdemar Poulsen, a metalowa taśma – nazywana dla ostrości krawędzi „ruchomą żyletką” – to dopiero rok 1930 i niemiecki inżynier Ludwig Blattner. (Że gramofony wynalazł Edison, to wiedza rozpowszechniona, ale że magnetofony Blattner, a telewizor zdolny pokazać zarys ludzkiej twarzy Kenjiro Takayanagi, tego nikt prawie nie wie.)

Porzućmy zalatujący smrodkiem dydaktycznym wątek historyczno-techniczny i przejdźmy do tytułowego konkretu. Odnośnie samej firmy Transrotor, której produkty na tych łamach gościły już parokrotnie, przypomnę jedynie, że w kontrze do angielskiego Linna od samego początku, czyli wczesnych lat 70-tych, oferowała gramofony o innym wyglądzie – nie prostokątnej ramy i w niej talerza z ramieniem, a talerzy samostojących o bardzo grubych obwodach z na lustro wypolerowanego aluminium, często łączonych z grubymi płytami akrylowymi mniej czy bardziej szczątkowej ramy. Co całościowo – wraz ze stojącym osobno silnikiem – dawało efekt zdecydowanie bardziej modernistyczny, zamaszysty, przyciągający spojrzenia. Tej szkole wzorniczej Transrotor pozostaje wierny, a ich najnowsze dzieło – recenzowany model Alto – jest tego kolejnym dowodem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Transrotor Alto

  1. Audiofil777 pisze:

    Piękny test, podzielam większość opinii, szkoda tylko, że nie jest aż tak tanio 😉 Niestety cena wersji podstawowej bez ramienia i wkładki to 5.000 EURO, czyli prawie dwukrotność podanych tutaj 12,5 kPLN 🙁 Z ramieniem, sensowną (ale wciąż tanią) wkładką i dopłatą do zasilacza Konstant Reference, 4 dyszki pękają jak nic.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wszystko prawda, ale napisałem, że zasilacz z kompletu jest bardzo w porządku, ramię też można kupić 9-calowe i nie jakieś wymyślne, a wkładka Grado za dwa tysiące jest naprawdę super. Z tym wszystkim w dwudziestu tysiącach spokojnie się zmieścimy. Byle tylko Transrotor nie doszedł do wniosku, że body wycenił za tanio. Ale miejmy nadzieję, że danej raz ceny nie złamie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy