Recenzja: Synergistic Research SR30 AC

Wkład brzmieniowy

Standardowe wtyki SR z miedzianymi bolcami.

   Z materiałów źródłowych wypływa jasny wniosek, że poddawane procesowi Quantum Tunelling PURPLE kable Synergistic Research nie potrzebują wygrzewania. Pomimo tego testowany profilaktycznie przez parę tygodni mój własny prąd przepuszczał, następnie poddany został procesowi konkurencyjnego debatowania z innymi o palmę kablowego pierwszeństwa. Opisu brzmienia „darmowego” przewodu nie będę na tę okazję przytaczał, chętnych do zapoznania się z możliwościami takiego kabla odsyłam do recenzji przewodu zasilającego KBL Sound Red Eye, gdzie odnośny opis się znalazł i pozostaje aktualny: https://hifiphilosophy.com/recenzja-kbl-sound-red-eye/?caly-artykul=1  

Opiszę za to porównania do stanowiących punkty odniesienia dwóch kabli wyraźnie droższych, ale nie takich bardzo drogich – do używanych przeze mnie na co dzień Sulka Edia Power i klasycznego, nieprodukowanego już Harmonix X-DC350M2R. Przy czym bez sensu byłoby tworzenie od nowa ich oddzielnych opisów, w sytuacji gdy oba mają swoje własne recenzje, jak również w licznych porównaniach poprzednio brały udział. Ograniczę się więc do brania ich za tło i na tym tle prezentowania cech recenzowanego. Te okazały się zaś w niemałym stopniu różne – odsyłające rocznicowy kabel Synergistic Research do innych możliwości użytkowych i preferencji słuchającego. Odróżniające go też od o półkę jakościową wyższego przewodu Synergistic Research Foundation AC, który towarzyszył mi podczas pisania pochodzących z tej serii interkonektu i kabla głośnikowego.

    Do rzeczy zatem, a ta rzecz okazuje się w sumie zwięzła. Rocznicowy Synergistic Research SR30 AC to kabel podkreślający szczegóły i wyciągający z całościowego muzycznego wiru wiodących wykonawców, tak aby ci zaistnieli bardziej samoistnie, wyraźnie odróżnili się od otoczenia. Nie dzieje się to przy tym poprzez nielubiane przeze mnie akcentowanie sopranów kosztem basu i nieuchronne też w tej sytuacji odchudzenie średnicy – jeden i drugi kluczowy dla całościowego odbioru muzyki czynnik zachowuje akceptowalny poziom. rzecz dzieje się więc inaczej, tak bardziej samoistnie. Owszem, wysokie tony są naprawdę wysokie, żadna siła biorąca się z charakteru prądu zasilania nie ściąga ich do dołu, ale to nie przeszkadza sile basu i w miarę biologicznej postaci ludzkich głosów, tyle że te, podobnie jak wszystkie obecne w muzyce rzeczy towarzyszące i pomniejsze, zwane skrótowo szczegółami, wyskakują z przekazu, zyskują jakby własne tętno.

Wyższego gatunku mają wyłącznie te szalenie drogie.

  Jak to możliwe? – nie tracąc głowy w narracyjnym zalewie informacji, zapyta ktoś zachowujący to, co zwiemy zdrowym rozsądkiem. Niby jak i niby z czego może się brać sytuacja, że z jednym kablem zasilającym szczegóły bardziej się w całość wpisują, a ludzie jawią jako bardziej ludzcy, podczas gdy z innym na odwrót? Na pewno w tym miejscu tego nie rozstrzygnę, ale mogę napisać, że podpinałem te stanowiące tło i recenzowany kabel do przetworników i wzmacniaczy, w każdym przypadku tak się działo. Przy czym Sulek najbardziej przekaz ujednolicał, a jednoczenie – paradoksalnie – najbardziej był wielosmakowy, przy Harmoniksie zjawiał się najprzyjemniejszy dźwiękowy dotyk i piękne pastelowe światło, a z Synergistic Research, czy to we wzmacniaczu, czy to przy przetworniku (równie dobrze lampowym jak tranzystorowym) stawało się najbardziej wyrywnie i kontrastowo. Szczegóły dostawały osobne życie, a soliści mniejszą przejawiali kooperację z całością przedstawienia – wychodząc mocniejszym dźwiękiem przed pozostałą część muzyki mocniej wyłaniali się ze scenerii. Przy czym nie działo się to „tak trochę”, że jaśnie pan recenzent, co ucho ma za duże, takie coś wyłapywał, a zwykły słuchacz by nie mógł. Uszy akurat mam małe, kanały słuchowe wąskie, mimo to było jasne, że tak właśnie się dzieje.

   Towarzyszyły temu inne cechy – przekaz na tle czarniejszym i bardziej połyskliwy, omiatany światłem z tendencją do pewnej jaskrawości, co wobec tak uwypuklanych szczegółów zupełnie było zrozumiałe. Dynamika, tempo i energia – to wszystko bardzo dobre, natomiast te szczegóły jak dla mnie zbyt forsowne.

A nawet bardzo drogie mają dokładnie te same.

    Tu przechodzimy na ocenną stronę z tej czysto opisowej; i muszę, nie ma rady, wyrazić po tej stronie pogląd, że kabel o półkę wyższy – Synergistic Research Foundation AC – (obecnie 3460 PLN) podobał mi się bardziej. Z czego innego wykonany (miedź i srebro), mający o dwie żyły więcej i poddany innej obróbce (Orange UEF), czynnik całościowej przyjemności muzycznej poprzez większą harmonijność i elegancję spektaklu też dawał o półkę wyższy, albo nawet dwie półki. Rzecz jasna z perspektywy moich upodobań, a ktoś lubiący mocne akcentowanie szczegółów oraz uwydatnioną ekspozycję dźwięków wiodących i mocniejsze kontrasty może być odmiennego zdania. Zapewne będzie to też inaczej się przedstawiać w odbiorze za pośrednictwem aparatury mającej kłopoty z wyraźnością. Dwa przerażacze z audiofilskiej szafy z przerażaczami – „mulenia” i „przycięcia” – na nie ten kabel będzie remedium; poprzez zdwojoną wyraźność i wzmocnioną ekspozycję brzmień wiodących oraz uwydatnianie szczegółów zdoła nasycić wyraźnością nawet tory „mulące”; i nie użyje w tym celu deformujących obraz rozjaśnień, co mu się pisze na duży plus.

   Zbierając powyższe przymioty w całość można dochodzić do wniosku, że Synergistic Research SR30 AC sam będąc stosunkowo tanim, jest skierowany do tańszych urządzeń mających kłopoty z wyraźnością artykulacji. Uchowaj Boże przed używaniem go z tanimi, które przeciwnie – podostrzają, to pchanie się w kłopoty. Zarazem dana mu umiejętność uwyraźniania, jako dobitna, będzie przydatna. Jeśli na tym polega problem, to na pewno się przyda.

Kabel jest użytecznie giętki, dość lekki i przyjemny w dotyku.

    Nie widzę natomiast możliwości potwierdzenia anonsu producenta o Synergistic Research SR30 AC jako o kablu lepszym od wielokrotnie droższych – w tej roli mi się nie ukazał. Co innego przewody z wyższej serii Foundation, te rzeczywiście są takie. Nie będą lepsze od najlepszych za dwa i więcej razy, niemniej stanowić będą alternatywę, udany sposób na obniżkę kosztów. Rocznicowy SR30 w tej roli się nie sprawdzi, jego zadaniem korygowanie artykulacji nie dość wyraźnych torów lub pojedynczych urządzeń. Jedynie ktoś, kto przedkłada dobitność i nacisk na szczegóły nad inne walory brzmienia może go używać bez ograniczeń, siebie w tym gronie nie widzę.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Recenzja: Synergistic Research SR30 AC

  1. Piotr+Ryka pisze:

    Przypadkiem natrafiłem na taki tekst i przypomniałem sobie wszystkich tych mających zagadnienie przepływu prądu elektrycznego w małym palcu i z wyżyn swej rozległej wiedzy wykpiwających całe to audiofilskie „Audiovoodoo”.
    https://forbot.pl/blog/czy-elektronik-musi-byc-fizykiem-prad-elektryczny-w-teorii-id51851

  2. MirekM pisze:

    Pytanie nie w temacie, raczej około tematyczne. Czy praktykował ktoś podpinanie dwóch par kabli głośnikowych jednocześnie? Nie chodzi o Bi-Wire, czy BI-Amp, tylko pod jedne terminale.

    1. Gregor pisze:

      Ja podpinałem na początku mojej przygody kablowej (srebrny z miedzianym w przeplocie).
      Faktycznie było lepiej niż oddzielnie. Sumarycznie skończyło się na zakupie profesjonalnego połączenia (wtedy nabyłem Chorda odysey2), który rozwiazał moje problemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy