Recenzja: Spirit Torino Valkyria

Podsumowanie

   Valkyrie miałem za krótko, z pewnością coś mi umknęło. Ale dobre i to. Przeglądając Internet trudno cokolwiek znaleźć o nich w sensie opisu brzmienia, a o tym jak się produkują z dedykowanym wzmacniaczem można przeczytać tylko ogólnikową wzmiankę na stronie producenta. Cokolwiek jednak wiemy i czegokolwiek nie wiemy, słuchawki są fenomenalne. W sumie szkoda, bo gdyby grały głupio za te dzikie pieniądze, to byśmy się na pięcie odwrócili i pod nosem chichrali. Ale nie ma chichrania i nie ma odwracania, trzeba oddać szacunek. Gdyby nie trochę za mało rozdzielczy bas, który, całkiem możliwe, przy dedykowanym wzmacniaczu okaże się rozdzielczy, a super potężny już jest, to w ogóle nie byłoby się czego czepić, a zachwyty sypią się same. Oczywiście można woleć bezkresne połacie, jakimi zachwycały Sony R10, Orfeusz i Stax SR-Ω, można woleć czułą pieszczotę Susvar i Stax SR- X9000, albo z dystansem perspektywy ukazywaną brutalną prawdę od T+A Solitaire P czy Abyss 1266. Ale trzeba przyznać maestro Ricci, że stworzył słuchawki jakie chciał – wrzucające słuchacza w obręb muzycznej eksplozji oraz bujności dźwięku maksymalnej. Pod względem tej bujności nie ma lepszych, podobnie jak pod względem bliskości, potęgi i bezpośredniości. A że jest przy tym owa bujność cała w wymiarze autentyzmu, to przecież jeszcze lepiej. Gdyby mnie było stać, miałbym te Valkyrie już dzisiaj, i to by było biada przyjeżdżającym po recenzje, a już zwłaszcza przy komputerze. Może przesadzam, takie Ultrasone się bronią, ale to inna prezentacja, na pewno nie tak obiektywna odnośnie samych dźwięków, jak również mniej obfita.

 

W punktach:

Zalety

  • Jeżeli komuś zdawało się czymś niemożliwym, stworzenie od podstaw przez nowo zaistniałą firmę słuchawek na miarę legendy, do tego jeszcze takich z innowacyjnymi przetwornikami, to po raz drugi, po wcześniejszym przykładzie RAAL Requisite, nie miał racji.
  • Zatem radykalnie odmienne od wszystkich wcześniejszych referencyjne słuchawki, od których żadne nie są lepsze, mogą być tylko różne stylistyczne; inaczej, czasem też lepiej, prezentując jakieś aspekty.
  • Gdy chodzi o specyfikę tych Spirit Torino Valkyria, to składają się na nią:
  • Wyjątkowa bliskość kontaktu.
  • Niesamowita energia.
  • Całkowita przejrzystość.
  • Najlepsza z możliwych wyraźność.
  • Zdumiewająco niskie zejścia basowe.
  • Zachwycająca obfitość muzyczna.
  • Ciśnieniowość i jednoczesna pełna transparentność medium.
  • Do perfekcji opanowana sztuka indywidualizowania brzmień.
  • Brak ocieplania i brak schładzania.
  • Brak podbarwiania czegokolwiek czymkolwiek.
  • Potrafią dostrzec wnętrza (sufity i ściany) także i w tych nagraniach, w których dla innych pozostają one niewidoczne.
  • Realizm popisowy na bazie referencyjnej dokładności.
  • A zatem pełny naturalizm – najwyższej miary wierność odtwórcza.
  • W ramach tego lepiej od innych ukazują zarówno samą jakość nagrania, jak i sposób jego realizacji.
  • Zgodnie z założeniami twórcy rozpalają emocje.
  • Czyniąc, poprzez obfitość i bezpośredniość, muzykę czymś pasjonującym nawet dla osób nią znudzonych.
  • Też zgodnie z tymi założeniami są strojone wg krzywych Fletchera-Munsona.
  • Zatem uwzględniające nieliniowość ludzkiego słuchu.
  • Muszle całe z tytanu.
  • Innowacyjne przetworniki Twin Pulse własnej konstrukcji.
  • Innowacyjne pady od Dekoni.
  • Zamontowane na stałe szczytowej klasy okablowanie.
  • Pełne tłumienie rezonansów.
  • Symetryczne podpięcie i przejściówka na duży jack.
  • Same najwyższej klasy surowce.
  • Padom w całości z Alcantary po drodze z ekologią.
  • Drewniana kaseta za opakowanie.
  • Włoska szkoła brzmieniowa i włoska szkoła designu.
  • Ich twórca to inżynier dźwięku.
  • Powstały na życzenie klientów, a nie dla czczych przechwałek.
  • Co tłumaczy ich cenę – to z założenia miał być projekt wolny od budżetowych ograniczeń.
  • Istnieje dedykowany wzmacniacz.
  • Made in Italy.
  • Ryka strongly approved.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Piekielnie drogie.
  • Produkcja limitowana do 99 sztuk.
  • Ciężkie.
  • Niezbyt wygodne. (Chociaż da się wytrzymać.)
  • Bardzo podobne z wyglądu do słuchawek od Grado, zatem wprowadzający w błąd, naśladowczy wygląd. (Co dotyczyło kiedyś także mało znanych włoskich słuchawek autorstwa Rudiego Stora.)
  • Za te pieniądze firmowy stojak w komplecie wydaje się oczywistością, gdy tymczasem go nie ma.
  • Mało znany producent, ale to się już zmienia.

 

Dane techniczne Spirit Torino Valkyria

  • Typ: wokółuszne, dynamiczne, otwarte.
  • Technologia: tytanowy system izobaryczny Twin Pulse (typu dynamicznego).
  • Drajwer: rewolwerowy typu Spirit; w każdej muszli podwójny, po dwa jeden za drugim.
  • Membrana: Texalium (tkanina z włókna szklanego o splocie diagonalnym pokrytego folią aluminiową grubości 200 angstremów).
  • Magnesy: neodymowe o łącznym uciągu 13,8 kg (po 13 magnesów na muszlę).
  • Muszle: z tytanu klasy 5, tłumione wewnątrz rezonansowo.
  • Okablowanie: zamontowany na stałe 36-żyłowy podwójny kabel miedziano-srebrny o długości 2,0 m. (32 żyły srebrne ø0,08 mm² i 4 żyły miedziane ø0,25 mm²)
  • Maksymalna dawka energii: 4,0 W.
  • Pasmo przenoszenia: 18 Hz – 35 kHz.
  • Impedancja: 64 Ω.
  • Czułość: 96 dB.
  • Waga: 620 g.
  • Pady: skóra lub Alcantara z systemem wentylacyjnym Pad System Evo (opracowane przez firmę Dekoni).

Cena: €12 000

 

System:

  • Źródła: PC, Accuphase DP-1000/DC-1000, Cairn Soft Fog V2 (solo i z przetwornikiem PrimaLuna EVO 100).
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, EAR Yoshino HP-4, Phasemation EPA-007.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Słuchawki: AKG K1000 (kabel Entreq Olympus), Audio-Technica ATH-L5000, Dan Clark Audio STEALTH i EXPANSE (kable VIVO Cables i Tonalium), HiFiMAN Susvara (kabel Tonalium – Metrum Lab), Spirit Torino Valkyria, T+A Solitaire P (kabel Entreq Olympus), Ultrasone Tribute 7 (kabel Tonalium – Metrum Lab).
  • Interkonekty: Next Level Tech (NxLT) Flame, Siltech Triple Crown, Sulek 6×9, Tara Labs Air 1, Tellurium Q Black Diamond XLR.
  • Listwa: Sulek Edia.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjonery masy: Entreq Minimus, Entreq Olympus, QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech „Disc of Silence”.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Spirit Torino Valkyria

  1. Darek pisze:

    Piotrze ,
    Wspaniałe to opisałeś. Zgadzam się absolutnie. Mam przy nich emocje non-stop. Przeżywa się w nich muzykę w nieprawdopodobny sposób.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Dzięki za wypożyczenie. I nie pozbywaj się ich pod żadnym pozorem.

      1. Darek pisze:

        nie, nie. z ich powodu trochę zmieniłem nawet nawyki muzyczne. niczego nie żałuję 🙂 mam jeszcze jedno takie nietypowe i rzadkie cudenko , i jestem ciekaw co na to powiesz ?

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Cudeńko, powiadasz…
          ???

          1. Darek pisze:

            tak 🙂
            Mojo Audio Mystique Evo pro (R2R) Dac.
            mam też od Ben’a jego Mojo Audio dejaVu server. oh boziu, z Valkyria lecą łzy szczęścia 🙂

            tu jest jedną recenzja, jest ich tak samo mało jak i o spririt Torino.
            https://www.audiophilia.com/reviews/2020/5/21/sigmanmojoevodac

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Mojo. Cóż, za jakiś czas pewnie poproszę o pożyczenie do recenzji. Bo skoro taki świetny…

  2. Alucard pisze:

    12 tys euro za słuchawki. Heh 🙂 pozdrawiam właściciela 🙂

  3. Dariusz pisze:

    Konkretnie jakie to Ultrasone się bronią?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Ultrasone Tribute 7 z kablem Tonalium.

  4. Fon pisze:

    kiedy teścik Sennheiser 660s2, czy jest szansa.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Raczej nie ma. Za dużo ważniejszych, bardziej będących debiutami rzeczy.

    2. Tomek pisze:

      Jak to często bywa premiery/recenzje „dobrych” rzeczy przechodzą bez echa 🙂 no i później taki Sennheiser zachodzi w głowę gdzie popełnił błąd że sprzedaż słaba i dalej kombinuje jak tu jeszcze udoskonalić coś co i tak za tą kasę jest doskonałe i nie jest to rzecz z gatunku eksperymentu i wynalazku (mniej lub bardziej udanego) za duże pieniądze typu Susvary i inne Focale 🙂

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Przyznam, że nabawiłem się lekkiego uczulenia na kolejne wersje udanych słuchawek. Stax Omega II były najlepsze w pierwszej wersji, kolejne tylko je psuły. Nie spodobało mi się też przejście u Sennheisera od wersji pierwotnej HD800 do tej z dopiskiem S, a Beyerdynamic T2 w wersji V3 to już wyraźne nieporozumienie. Mniej także czarodziejskie okazały się Fostex TH900 w wersji rzekomo poprawionej, doposażonej w odpinany kabel, nie przypadło mi też do gustu rzucone dawno temu na rynek udoskonalenie Sennheiser HD600 pod nazwą HD650. Po tych doświadczeniach nie pałam żądzą pisania recenzji kolejnych wersji czegoś w pierwotnej udanego, zwłaszcza że to i tak będzie zawsze powtórka, a tyle jest spraw nietkniętych.

        1. Tomek pisze:

          Jak najbardziej rozumiem, różnorodność w świecie słuchawkowym potrafi przytłoczyć 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy