Recenzja: RAAL requisite SR-1b i VM-1a

 

Odsłuch cd. 

Do dedykowanego wzmacniacza też tylko przez wejście symetryczne.

   Holografia to jednak nie parametr kluczowy, z nią tylko czasem mamy do czynienia jako czynnikiem głównym. Natomiast nieustająco z parametrami melodyjności, postaci medium, konturowością i światłem. Też oczywiście z dynamiką i obrazowaniem sceny w sensie rozmiaru oraz lokalizacji i wielkości źródeł, a nie jedynie sposobu chwytania perspektywy i siły czucia holografii. Wszystkie te czynniki okazały się w trakcie porównywania ze zaktualizowaną do 1b wersją RAAL bardziej odmienne niż poprzednio; choć fakt, część odmienności leżała po stronie K1000, brała się z ich innego kabla. 

    Czy to przez kabel standardowy, czy przez nico żywszy lepszy, który do testu mi dorzucono, okazały się operować chudszym i konturowo ostrzejszym od pierwowzoru dźwiękiem. Co, jak już widzieliśmy, najdrastyczniejszą postać przybierało z dedykowanym wzmacniaczem, przy Phasemation łagodniało, przy Twin-Head z Croftem jeszcze bardziej. Ale i tak różnica była, z tym, że w ostatniej konfiguracji już spora część leżała po stronie Olympusa – dopiero bowiem to porównywanie uświadomiło mi, jak bardzo od Atlantisa jest odmienny, w o ile większym stopniu wiąże przekaz w brzmieniową całość. A nie dość na tym, że zespala brzmienia z medium (powietrzem) i otoczeniem (scenerią) w mocniejszą jedność wyrazową, to same dźwięki czyni bardziej analogowymi, a medium bardziej ciśnieniowym. Efektem zasadnicza inność prezentacji RAAL i AKG, ale nie chcę przez to powiedzieć, że AKG były jednoznacznie lepsze. Poprzednio – w konfrontacji z inaczej napędzanymi RAAL i mającymi inny kabel AKG – lepsze te AKG nie były (chociaż dla siebie bym je wybrał). A teraz lepsze były, ale wyłącznie dla kogoś stawiającego na pierwszym miejscu walory analogowości i masywności oraz głębi scenicznej i spójności przekazu, natomiast dla kogoś ceniącego przede wszystkim ostrość konturów, separację i zwłaszcza w miejsce malarsko-muzycznego styl reportażowy (z drastycznie podkręcaną wyraźnością i bliższym planem pierwszym) styl nowych RAAL byłby tym pasujący bardziej. Co z tego bowiem, że brzmienia chudsze i cokolwiek w środku pustawe, a medium ciśnieniowe mniej i bas z mniejszą mięsistością, skoro wyrysowane sopranową kreską głosy ludzi i instrumentów bardziej wyraźne i wydobyte z tła. Bardziej specyficzne niż w życiu i nie tak melodyjne, ale uderzające wyraźnością, bardziej się sobą narzucające. W wydaniu RAAL to narzucanie (jeżeli tego potrzebujesz, albo to właśnie wywiera na tobie największe wrażenie) realizowane było na miarę wzorca, bo jednocześnie melodyjność wcale nie zatracona – kontekst muzyczny ciągle silny, a pikanterii i oschłego realizmu w przekazie zdecydowanie więcej.    

Może napędzać dwie pary słuchawek na raz, ale jedynie marki RAAL.

   Żeby sytuację opowiedzieć starannej, zmuszony jestem jeszcze raz przywołać dygresję o realizmie przesolonym.

   Audiofile zwykle nie czynią porównań słuchanej muzyki z życiem, zdając się na intuicyjny wgląd w miejsce konfrontacji. Zaniechana ta konfrontacja pokazuje, że w życiu skrajna sopranowa ostrość tyczy znikomego procentu głosów, podczas gdy w nagraniowym przekazie często jest uważana za lepszą, znamionującą większą wyraźność. Czy zmarły niedawno Jan Nowicki przemawiał do mnie ze sceny Starego Teatru w Krakowie głosem tak ostrym i wyraźnym, jak w nagraniowej rzeczywistości RAAL utworu Konwalie, bzy albo pet, czy może pełniejszym, bardziej obłym i mocniej zintegrowanym ze scenerią, jak w AKG K1000 okablowanych Entreq Olympusem? Na pewno tym ostatnim, lecz to nie usuwa wrażenia, że sztucznie podostrzony przekaz RAAL wyda się w pierwszym odruchu bardziej bezpośredni, jako o wiele bardziej dojmujący i przeszywający. Bliższy też dystansowo, i na przekór szczupłości bardziej też namacalny. Ale cóż, nasz ogląd zmysłowy to parada skutecznych oszustw – wybiórczości, koloryzacji, selekcji[4], prymatu postrzegania zagrożeń, automatyzmu odruchów obronnych, pryzmatów przykrości i przyjemności, reguł wabienia i odstraszania. Wszystko to dobrze działa, bo jak zauważa etolog i noblista Konrad Lorenz, małpa źle oceniająca dystans do najbliższej gałęzi natychmiast przestaje uczestniczyć w walce o przetrwanie, a szerzej patrząc – w ewolucyjnym wyścigu o lepszość gatunkową. A w takim razie może mylić, i często myli, ten nasz intuicyjny wgląd, ponieważ głównym jego wyznacznikiem nie jest obiektywizm ocenny, tylko skuteczność reakcji w sensie przeżyciowym. Ostrzejszy głos wyda się więc realniejszy, ponieważ kluczowy czynnik ostrzegania jest z nim silniej skorelowany.  

   Spytajmy teraz, czy zażywający swych przyjemności audiofil powinien o tym pamiętać? Czy jego świat muzycznego przeżywania powinien brać to pod uwagę? Cóż, jeżeli chce, to może, a jeśli nie, to nie. Dla audiofilii nie jest wartością wiążącą fotograficzna dokładność rzeczywistości muzycznej w przełożeniu na wyobrażenia przestrzenne i dźwięki, tylko maksimum przyjemności czerpanej z przyswajania. Czasami dążności te będą się pokrywać, ale przeważnie nie. I nie tylko dlatego, że aparatura zdolna dać dobre audio-fotografie układające się w realistyczne spektakle z reguły jest cholernie droga i wymaga lokalizacji w specjalnych pomieszczeniach, ale także dlatego, że tak podawana muzyka na długi dystans czasowy jest męcząca, przecząc regule przyjemności łatwej i stałej.

Co czyni przez specyficzne, męskie gniazda XLR 4-pin.

   Porzućmy dygresyjność, wracajmy do tematu. Co już nas przekierowuje w rejon podsumowania. Nim ono, kilka słów o porównaniu do słuchawek napędzanych prosto ze słuchawkowych wzmacniaczy. Wszystkie wypróbowane z jednym wyjątkiem prezentowały wyższy nacisk na melodykę, a mniejszy na wyraźność. Od najintensywniej melodycznych HiFiMAN Susvara i Focal Utopia 2022, przez też o wiele melodyjniejsze Dan Clark Audio STEALTH, Final D8000 i Meze ELITE, po również mocniej melodyczne, chociaż oferujące taką samą szczegółowość i przenikliwość Ultrasone Tribute 7, raz za razem walory muzyczne brały górę nad separacją i wyraźnością obrysów, tworząc spektakle o bardziej zwartej formie scenicznej i większym muzycznym rozfalowaniu. Nie tak wyizolowujące z tła poszczególne dźwięki i tak ostro je rysujące, a bardziej podkreślające przymioty muzyczne. Jedynymi o podobnym zapamiętaniu odnośnie wyostrzania obrazu, i przy okazji też dające niesamowitą otwartość, okazały się przywiezione z Anglii przez kolegę i pożyczone na kilka miesięcy Audio-Technica ATH-L5000. Te także grały oszałamiająco inaczej od pozostałych, czego nie będę przybliżał, to by za długo trwało. W zamian na koniec rzucę, że tak zbliżone (pomimo wielu drobnych różnic) w pierwszym porównawczym podejściu AKG K1000 z kablem Atlantis i RAAL requisite SR-1a napędzane końcówką Lebena, po obustronnym przemodelowaniu w obecnych porównaniach zjawiły się jako kompletnie różne odnośnie sposobu formowania muzyki, ukazujące ją w kontekstach dalece innych stylistycznych podejść.

  Ci, którzy trochę mnie znają, słusznie powzięli podejrzenia, że tego rodzaju stan rzeczy, tak dalece odbiegający od oczekiwań, nie mógł nie spowodować frustracji i chęci głębszej analizy. Na jej rzecz pożyczyłem przetwornik Ayon Kronos Ultimate, jako także mającą wyjścia XLR alternatywę CD Cairna; alternatywę zarówno odnośnie przetwarzania (kość/zegar), jak i danych źródłowych (cyfrowe pliki zamiast płyt). Kronos brał sygnał i Internetu i HDD przez łącze AES/EBU za pośrednictwem konwertera M2Tech i słał kablami XLR Next Level Tech (NxLT) Flame do  RAAL requisite VM-1a. Pożyczony przetwornik oferował nawiasem w ustawieniu wyjścia na HIGH sygnał o parametrze 5,2 V w miejsce 2,0 V Cairna, ale mocowym niedomogom wzmacniacza pomogło to tylko nieznacznie.

Całość wygląda imponująco.

    Natomiast odnośnie brzmieniowego stylu zmiana zjawiła się znaczna: przenikliwość względem słuchanych z odtwarzaczem tych samych nagrań w wersji płytowej wprawdzie spadła, ale ich melodyjność przy plikach wzrosła. Nie zaznaczała się już najmniejszej przewaga wyraźności nad płynnością – kontury złagodniały, a przekaz się uspójnił. Zupełnie jakbym słuchał innych słuchawek z innym wzmacniaczem, a przecież co innego zaszło.

[3] Monofoniczne potencjometry krokowe, osobne dla każdego kanału.

[4] Wybiórczość dotyczy zawężenia samego spektrum postrzeżeń – tego, co w ogóle postrzec możemy. Selekcja zaś wybierania tego co ważniejsze pośród postrzeżeń.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Recenzja: RAAL requisite SR-1b i VM-1a

  1. Alucard pisze:

    Pytanie nie do przedmiotu recenzji aczkolwiek nurtujące. Jak określiłbyś generalne różnice w graniu Grado PS2000 stosunkiem do TA Solitaire P? Jest jakaś wielka różnica poziomów?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Wielka to nie, ale T+A mogą dać bardziej energetyczny dźwięk, dokładniej (bardziej wyraźnie) odczytują szczegóły i są zdecydowanie bardziej wygodne, a to też duża sprawa.

  2. Piotr+Ryka pisze:

    Pozwolę sobie tutaj wrzucić pierwszy napotkany opis nowych flagowych planarów Yamahy autorstwa Charlesa Pierre, zaczerpnięty z francuskiego forum Casques (tłumaczenie Google)

    Witam wszystkich,

    Słyszałem bardzo pozytywne opinie podczas prezentacji na targach Pavs 2022 (gdzie nie znalazłem czasu, aby się tego dowiedzieć) i przyznaję, że miałem dość wysokie oczekiwania, biorąc pod uwagę powagę i historię marki. Ale przyznam też, że wychodziłem z monitoringiem a priori w typie słuchawek, bardzo neutralnym, bardzo technicznym… ale chyba bez życia i bez magii… Miałem okazję to odkryć w czwartek w salonie. Zakładam, włączam muzykę – i od razu rozumiem, że mam do czynienia z dużym sukcesem!

    Jest tam wszystko (a jeżdżę tam na wszystkie strony…):
    Odsłuch jest bardzo naturalny, krystalicznie czysty! Jego zmysł równowagi jest doskonały! Nic się nie wyróżnia, jest zmasterowane tak jak powinno być, bez szorstkości i ekstrawagancji, za to z odpowiednim bogactwem harmonicznym i rozciągnięciem!
    Barwy wydają mi się doskonałe pod względem precyzji i naturalności z właściwym balansem między pięknem a wiernością!

    Cała skala harmoniczna jest spójna, opanowana i uwodzicielska….
    – Bas jest tam, bardzo obecny (jedna z moich obaw) i ze wspaniałą równowagą między rozciągnięciem, skalą, kontrolą, uderzeniem i przesterowaniem (w rzeczywistości brzmi prawdziwie, a kontrabas nas z tym zabiera….).
    – Media są takie, jakie powinny być, z odpowiednim naciskiem, materiałem, bogactwem i wyrafinowaniem, aby wywołać emocje na głosach!
    – góra nie oznacza i jak wszystko inne jest roztopiona w równowadze, rozciągnięciu i dokładności!

    Scena jest niezwykle spójna! Holograficzny, oferuje szerokość (oczywiście),
    głębokość i wysokość. Biurka wyróżniają się precyzją, ale bez przesady.
    Idealne połączenie przycinania i płynności!

    Kask jest bardzo precyzyjny, szybki i dynamiczny… ale bez przesady… bardzo spójny!
    Oferuje również właściwą równowagę między jedwabistością (jak Susvara) a teksturą (jak Kennerton).
    Słuchałem tego tylko 20 minut, ale czuję, że mógłbym to słuchać godzinami, nie męcząc się!

    Zrozumiesz, że zostałem pokonany przez jego wrodzone poczucie równowagi i dokładności!
    Myślę, że to najbardziej wszechstronne i spójne słuchawki high-end, jakie kiedykolwiek słyszałem…
    Dzięki swojemu wyczuciu równowagi, moim zdaniem, będą w stanie dać dużo frajdy w niemal każdym stylu muzycznym.
    I będzie działać z wieloma wzmacniaczami! Czy to raczej okrągła i piękna lampa, czy precyzyjny i neutralny tranzystor (ale nie zimny, analityczny…).

    Pierre (Prevalli) powiedział mi wcześniej, że myślał, że to hełm (planarny lub elektryczny) może ostatecznie zdetronizować Susvarę. Nie sądzę… nie zastąpi go w tym sensie, że nie ma magii, piękna, bogactwa Suśwary…
    Z drugiej strony, to pierwsze słuchawki (z wyłączeniem shangri tam senior i xr9000), których słuchałem, które grają dla mnie na tym samym korcie… które przyjdą, by je łaskotać… w pewnym sensie są bardziej zrównoważone i wszechstronne niż Suśwara!
    Zwłaszcza, że ​​jest o wiele łatwiejszy w prowadzeniu!

    Zrobiłem szaloną stopę z odrobiną… na A&k sp3000. To było wysublimowane na viva 2a3 i lina!

    Dodajmy do tego fakt, że jest ultra wygodny (zapominamy o tym) i że opakowanie jest w miarę kompletne (dwa komplety podkładek (u mnie to była skóra), fajny uchwyt na słuchawki…)…. I równie dobrze moglibyśmy stworzyć przyszły bestseller!
    Brawo Jam!!

    Cechy:

    Typ: otwarte słuchawki nauszne
    Przetwornik: ORTODYNAMICZNY (płaski magnetyczny)
    – Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 70 kHz
    – Waga: 320 g
    – Impedancja: 34 Ω (przy 1 kHz)
    – Czułość: 98 db.

    Opakowanie zawiera:
    – 2 *Kable: Kabel asymetryczny: 3-biegunowy wtyk 3,5 mm (z adapterem śrubowym 6,35 mm) + Kabel zbalansowany: 5-biegunowy wtyk 4,4 mm.
    – 2* pary podkładek: Skóra owcza / PU skóra + Zamsz: Toray Ultrasuede®,
    – Uchwyt na słuchawki: Wymiary: W118 x H283 x Lo146, Waga: około 980 g, Materiał: Stop aluminium / miedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy